Polityka i pieniądze

S

Spamerski

Guest
Rząd zadłuża Skarb Państwa, a samorządowcy jednostki samorządu terytorialnego. Trzeba jednak zwrócić uwagę na dynamikę wzrostu zadłużenia Skarbu Państwa i samorządów terytorialnych. Na tej postawie uważam, że samorządowcy kradną (zadłużają) więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę zadania finansowane ze Skarbu Państwa (ubezpieczenia społeczne, wojsko itd.). Trzeba też pamiętać, że mamy 16 województw, 314 powiaty i 2 479 gminy. Mamy ok. 250 tys. pracowników samorządowych wśród 440 tys. wszystkich urzędników. Czasami Tusk przy lokalnych włodarzach to świętoszek.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Tak, mrówki i osy to potęga. A kiedyś gmina to były TRZY osoby - wójt, sekretarz i skarbnik. A palacz (piece) stróż nocny i inni byli tylko pracownikami najemnymi.
Cóż - świat idzie z postępem. Gdzie jest partia antypostępu (nieważne czy dałaby radę zmniejszyć liczbę biurokratów - ważne by miała takie hasło i sposób wzorowany na JKM)?KNP? Ma za dużo podobnych haseł
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
Spamerski napisał:
Mamy ok. 250 tys. pracowników samorządowych wśród 440 tys. wszystkich urzędników. Czasami Tusk przy lokalnych włodarzach to świętoszek.
Urzędników mamy ok 900 000
samymi dotacjami i dystrybucja pieniędzy z UE zajmuje si ok 200 000 ludzi.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
a to jest ciekawy wątek w ogniu walki z biurokracją. Głosi się że należy redukować urzędników i jednocześnie walczy się o jak największe dotacje ze wspólnotowych programów. Totalna sprzeczność
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
UE daje dotacje...np do wymiany piecyków weglowyhh na gazowe. Zarobi Junkersa czy Vaillant czyli Niemcy wezma z naszej puli dotacji....a my stracimy na wlasnych surowcach. Podobnie z kolektorami slonecznymi i innymi "unowocześnieniami" ktorych cel jest powszechnie znany. Nikt nie liczy ile my tracimy miliardów bokiem.
 
S

Spamerski

Guest
danielr9 napisał:
Urzędników mamy ok 900 000
samymi dotacjami i dystrybucja pieniędzy z UE zajmuje si ok 200 000 ludzi.
"W debacie publicznej często podnoszona jest kwestia liczby osób zatrudnionych w urzędach publicznych. Należy jednak pamiętać, że urzędnicy, których liczba w zależności od przyjętej definicji wynosi od 0,4 mln do prawie 1 mln osób, stanowią tylko część osób zatrudnionych w sektorze publicznym, których jest ok. 3,5 mln osób. Z raportu wynika, że prawie milion osób państwo zatrudnia w oświacie (2010 roku). Tutaj na tle innych państw OECD przede wszystkim zwracają uwagę krótki czas pracy nauczycieli i brak zmian w zatrudnieniu pomimo malejącej liczby uczniów."

( http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/915644.html )

Jeśli chodzi o osoby zajmujące się dotacjami, to generalnie jest tak, że przydziela się to zadanie osobie, która już pracuje w urzędzie i teoretycznie zajmuje się ona dotacjami, ale w praktyce i tak zleca się opracowywanie projektów i wniosków firmom zewnętrznym. Większość urzędników nie radzi sobie nawet z polskim prawem, nieznajomość kodeksu postępowania administracyjnego jest powszechna, a o unijnym to już kompletnie nie ma pojęcia.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Nauczyciel winien mierz na lekcji tuzin uczniów, więc nauczycieli bm nie zwalniał
Natomiast kuratoria a nawet ministerstwo były bardzo potrzebne tuż po rozbiorach, żeby ujednolicić. zunifikować.

W Szwecji oświatą zajmuje się uniwersytet - pomaga, pokazuje, a nie śledzi i karze
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
ale jak myślisz czym się te kuratoria zajmują ? nadzór, kontrola, sprawozdania.
 
S

Spamerski

Guest
Trudno mi sobie wyobrazić pracę nauczycieli bez jakiegokolwiek nadzoru i kontroli. Podobnie jak w przypadku urzędników powszechna jest niekompetencja, a być może nawet wśród nauczycieli jest większa. Trzeba bowiem pamiętać, że nauczyciele generalnie są przyjmowaniu z polecenia, po prostu po znajomościach, jak to w budżetówce bywa. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że mimo spadającej liczby uczniów liczba nauczycieli nie tylko nie spada, ale wręcz rośnie.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Trudno sprawdzać? A jakby płaca nauczyciela zależała od liczby uczniów "awansujących" na szczebel wyższy po przyjęciu ich (sprawdzenie wcześniejsze) przez następnego nauczyciela?
Pracowałem trochę w kuratorium i nie potwierdzam niezbędności tego urzędu. Nie zdarzyło się, by usunięto bylejakiego nauczyciela, a jego płaca była taka sama, jak nauczycieli dobrych

Ot, przykład możliwości polityki z wykorzystaniem pieniędzy
 
S

Spamerski

Guest
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? To, że pracowałeś w kuratorium nie jest dla mnie żadnych argumentem za tym, aby nie kontrolować funkcjonowania oświaty. Pracodawcą nauczyciela nie jest kuratorium, więc jego zwolnienie nie należy do kompetencji tego organu. Również nie kuratorium decyduje o wysokości wynagrodzenia nauczycieli. To, że kuratorium źle funkcjonuje w zakresie np. kontroli nie oznacza, że jest zbędne. Idąc tym tokiem myślenia - zlikwidujmy państwo polskie, bo faktem jest, że nie funkcjonuje prawidłowo.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Jest różnica między zbędne a niekonieczne. Podałem przykład sposobu oceny wyników pracy nauczyciela, gdyby nie było kuratoriów.
Argument inny też był - są kraje, w których kuratoriów nie ma.
 
S

Spamerski

Guest
Przedstawiony powyżej system kontroli jest zbyt ogólny, abym się mógł do niego odnieść merytorycznie. Tym bardziej że nadal obowiązuje Karta Nauczyciela i inne przywileje stanu nauczycielskiego, zatem nie wiem, jak byś odniósł się do tych uregulowań.

Ale nie ma krajów rozwiniętych, w których brak jest instytucji kontrolujących oświatę. Możemy przenieść te kompetencje do prokuratur czy sądów, a nawet do policji.
 
M

MacaN

Guest
Powinno się kontrolować nauczycieli i dyrektorów szkół. Po tym, co ja widzę u siebie w szkole, mogę stwierdzić, iż sa to po prostu jaja. Nie mam pojęcia, czy cały system szkolnictwa jest tak wadliwy, ale jeśli jest - to szkoły państwowe nalezy po prostu POZAMYKAĆ, bo trwonią pieniądze, a nauczyciele robią swoje machlojki.
 
S

Spamerski

Guest
Cały system jest wadliwy, chociażby dlatego, że szkolnictwo budowane jest pod kadry nauczycielskie, a nie na odwrót.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Spamerski, masz rację - najlepsze jest to, co jest, bo wymysły są zbyt ogólne
A jak chodzi o uczelnie, to mają zawarowaną autonomię. Tam nawet policja nie może wejść, nie uzyskawszy zgody rektora
 
S

Spamerski

Guest
Wilk_LancaSter napisał:
A jakby płaca nauczyciela zależała od liczby uczniów "awansujących" na szczebel wyższy po przyjęciu ich (sprawdzenie wcześniejsze) przez następnego nauczyciela?
System ilościowy to wielki błąd, czego skutki widzimy w szkołach i uczelniach wyższych, gdzie kasa idzie za uczniem/studentem, a więc "przyjmuje się każdego", obniżając tym samym poziom. System, który proponujesz z jednej strony spowoduje, że ci nauczyciele, którzy będą "przepuszczać każdego", otrzymają wyższe wynagrodzenie od nauczycieli, którzy będą czegoś wymagać. Z drugiej strony będzie z kolei skutkować jeszcze większymi, jak słusznie zauważył Macan, machlojkami z racji tego, że jeden nauczyciel będzie oceniał pracę drugiego. Lepsze by już było zlikwidowanie publicznych szkół, bo przynajmniej pewne byłyby oszczędności w sferze budżetowej.


Wilk_LancaSter napisał:
A jak chodzi o uczelnie, to mają zawarowaną autonomię. Tam nawet policja nie może wejść, nie uzyskawszy zgody rektora
Napisałeś, że:
Wilk_LancaSter napisał:
W Szwecji oświatą zajmuje się uniwersytet - pomaga, pokazuje, a nie śledzi i karze
Podczas gdy jest to nieprawda, ponieważ w Szwecji oświatę kontroluje szereg organów. Pozwolę sobie wymienić tylko kilka z nich:
http://www.skolverket.se
http://www.skolinspektionen.se
https://www.spsm.se
http://www.oks.se

Nie dziwię się więc, że kuratoria mają tak słabe wyniki, jeśli ich pracownicy nie mają pojęcia o tym, jak działają podobne instytucje w innych krajach... Niemniej jednak winna tego stanu rzeczy jest kadra, a nie instytucja jako taka, która w innych państwach zdaje się funkcjonować prawidłowo. Jeśli chodzi o autonomię uniwersytetów, to jest to już inna bajka, a więc nie mam zamiaru wrzucać oświaty i szkolnictwa wyższego do jednego worka, zatem w ramach tej dyskusji nie będę szerzej omawiał tę kwestię.

Na przyszłość też radzę nie uciekać się do pozamerytorycznych chwytów w dyskusji ze mną...
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Jaki znowu system ilościowy?

- Nauczyciel(ka) w klasach 1-3 ma obowiązek nauczyć czytania, pisania, mówienia i rachowania. Oczywiście w pewnym zakresie i ten zakres jest pedagogom znany. Potem następni nauczyciele przejmują uczniów tej pierwszej nauczycielki i mają obowiązek nauczyć nowych rzeczy. Jakich? To też jest wiadome.

- Ci nowi nauczyciele stwierdzą czy pierwsza nauczycielka nauczyła, czy tylko usiłowała nauczyć, a może wcale się nie starała (albo nie umiała). W zależności od tego, co stwierdzą owi nowi nauczyciele - ta pierwsza nauczycielka dostaje zapłatę - pensję (na trzy lata), której wysokość zależy od liczby uczniów przyjętych do klasy czwartej.

- Trudno tu o pobłażanie dla tej pierwszej nauczycielki, bowiem płaca tych nauczycieli z klas 4-6 byłaby uzależniona od liczby uczniów przyjętych do dalszego kształcenia przez nauczycieli gimnazjum (lub innej szkoły, np. rzemieślniczej)

- Płacę nauczycieli gimnazjum "ocenialiby" nauczyciele liceum lub technikum, a po skończeniu cyklu nauczania (trzeba pamiętać, że obowiązkowego dla wszystkich, a nie przyjmowanych przez szkołę z dotacjami zależnymi od liczby przyjętych) oceniana byłaby jakość pracy nauczycieli szkół ponadpodstawowych.

- Wysokość płacy nauczycieli liceum byłaby oceniana na podstawie dalszej drogi życia "maturzystów" - tych, co dostaną się na studia (egzaminy wstępne), tych, co zaczną pracować lub tych, co przestaną wzbogacać zakres swojej wiedzy i doświadczenia (ale maturę zdali)

Szkoły następnego stopnia (nazwane wyższymi) nie są obowiązkowe i powinny same ustalać wszystko związane z kształceniem, włącznie z opłatą ucznia za kształcenie. Zarobek takich szkół ustalałby rynek - do dobrej szkoły (rzecz do indywidualnej oceny rodziców i studentów) waliłyby tłumy, a szkoły byle jakie przestawały by istnieć z braku czesnego

Odsiew uczniów niezdatnych do wynalezienia prochu następowałby na początku kształcenia - konkretnie po trzeciej klasie podstawówki. Dla nich powinny być szkoły "specjalne" różnego rodzaju - dla debili przygotowanie do pracy, dla imbecyli nauka prac prostych i samoobsługi, a dla idiotów "szkoły życia" (np trening w zapinaniu guzików lub spłukiwaniu muszli klozetowej - jeśli dałoby się takich rzeczy nauczyć)

Przyznaję, że to byłoby trudne, lecz (może) opłacalne. choćby z powodu uwolnienia klas szkolnych od debili, którzy bardzo przeszkadzają w osiąganiu wysokiego poziomu nauczania
Poza tym uwolnienie od nauczycieli, którzy wykuli, zdali i dostali posadę, ale z myśleniem mają do czynienia wtedy, gdy myślą, że myślą
 
S

Spamerski

Guest
System ilościowy polega na tym, że im więcej uczniów albo studentów w szkole, tym więcej te jednostki dostają pieniędzy.

Jeśli chodzi o ocenianie pracy nauczyciela, to taka instytucja obowiązuje (art. 6a Karty Nauczyciela) i stanowi ona oręż w rękach "układu" w danej szkole w stosunku do "niepokornych" nauczycieli. Sądzę więc, że jeśli wprowadziłoby się obligatoryjną ocenę pracy nauczyciela i ustalania wynagrodzenia na tej podstawie wyłącznie przez innego nauczyciela, to skutkować to będzie jeszcze większymi machlojkami ze strony nauczycieli. Ponieważ w szkolnictwie pracuje mniej więcej milion osób, to jest to grupa bardzo atrakcyjna z punktu widzenia polityków, co przejawia się m.in. tym, że kwestie nauczycielskie reguluje nadal Karta Nauczyciela z 1982 roku, będąca rozwiązaniem minionej epoki. Mimo to nie widzę, aby nauczyciele chcieli ten stan rzeczy zmieniać, wręcz przeciwnie, są zadowoleni i go bronią. Z jednej strony uczy się o tym, że komunizm był złym ustrojem, a z drugiej nauczyciele nie chcą się pożegnać z jego przejawami.



Wilk_LancaSter napisał:
Przyznaję, że to byłoby trudne, lecz (może) opłacalne. choćby z powodu uwolnienia klas szkolnych od debili, którzy bardzo przeszkadzają w osiąganiu wysokiego poziomu nauczania
Poza tym uwolnienie od nauczycieli, którzy wykuli, zdali i dostali posadę, ale z myśleniem mają do czynienia wtedy, gdy myślą, że myślą
W osiąganiu wysokiego poziomu nauczania przeszkadza najbardziej oświata. Od wysokiego poziomu jest szkolnictwo wyższe. Oświata jest dla debili, aby nie byli jeszcze większymi debilami. W poprzednim systemie oświaty (8+4/5), który jest oceniany tak dobrze, również byli debile. Mniej historii, polskiego (literatury, a więcej gramatyki), religii, a więcej przedmiotów, które przydadzą się w życiu: podstaw psychologii, logiki, finansów (ludzie nie potrafią uzupełniać PIT-ów) itd. To jest cel oświaty. Problem w tym, że nie mamy obecnie kadry, która byłaby w stanie podołać temu zadaniu i to jest główny problem współczesnej oświaty. Ponadto nauczyciel powinien zarabiać mało, dlatego aby tę ścieżkę kariery wybierali ludzie z pasją.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
Wilk_LancaSter napisał:
Jeżeli to prawda (można i warto sprawdzić), że odkładanie w banku na procent składany (codzienna kapitalizacja odsetek), nawet przy niewielkich korzyściach z odsetek w ciągu roku (może 3% w stosunku rocznym) daje możliwość uskładania przez czterdzieści lat (przypadkowo tyle czasu człowiek może wydajnie pracować zawodowo, jeszcze nie za często chorując) bardzo wielkiego kapitału (na przykład miliona złotych), to dlaczego żaden rząd, żadna partia nie mówi ani słowa o takim systemie emerytalnym, przy którym każdy pojedynczo (indywidualnie), przymusowo odkłada do bezpiecznego banku (gwarancje rządu i parlamentu) 300 złotych miesięcznie na swoją własną, przyszłą emeryturę?
Bo to, że odkładając w banku na procent składany można uskładać jakiś kapitał nie powoduje, że taki system emerytalny jest jakimś cudownym rozwiązaniem.

Przede wszystkim to nie ma tak, że pieniądze od bezpiecznego leżenia zwiększą swoją wartość, więc gwarantowanie tych pieniędzy przez państwo musiałoby coś kosztować. Jak chcesz proponować taki system to musisz ten koszt uwzględnić

Poza tym jest w Polsce znaczna liczba osób, których nie stać na to, żeby miesięcznie odkładać aż 300 złotych. Co chcesz zrobić z ludźmi, którzy nie spełnią tego obowiązku, bo nie będzie ich na to stać?


No i jeszcze najważniejsze. 3% zysku po odliczeniu inflacji to naprawdę wysoki zysk jak na trzymanie pieniędzy na koncie, a bez uwzględnienia inflacji to ten odłożony milion nic nie znaczy.
 
Do góry