Czytając Ciebie odnoszę wrażenie, Thyme, że jakaś kobieta niesamowicie Cię skrzywdziła (błyskotliwa ja, proszę o brawa!) i teraz całą naszą populację obarczasz winą za to zdarzenie. Wybacz prywatę, wracam do tematu.
1. Tak się składa, że zdarzyło mi się w swoim życiu być z nieśmiałym facetem, a nie przypominam sobie, żeby dysponował wachlarzem dolców. Jestem pewna, że kobiet, które potrafią docenić inne zalety niż bycie superbogatym, superprzystojnym maczo jest więcej. Twierdzenie, że kobiety lecą TYLKO na złych, kasiastych dupków jest trochę naiwne. Nie przeczę, że często nas do takich ciągnie, ale gdyby tylko tacy mieli u nas szansę, to ludzkość już dawno by wyginęła.
2. Odnośnie seksu: i znów uogólnienie. Nie uważam, że jesteście złymi posiadaczami penisów, którzy zapładniają (albo próbują) wszystko, co popadnie nie bacząc na konsekwencje. Jednak faktem jest, że u nas podczas seksu wytwarza się oksytocyna (o której już wspominałam), która pod względem czysto chemicznym wpływa na nasz mózg, skutkiem czego jest zwykle zakochanie. U Was, mężczyzn, to tak nie działa, dlatego możecie powiedzieć: "to nic nie znaczyło". Nie znając partnerki od strony pozałóżkowej nie jesteście w stanie się w niej zakochać, tak sądzę.
3. Kwestie semantyczne: laski z dyskotek mogę nazwać różnie, ładnie, brzydko, ale z pewnością nie nazwałabym ich kobietami. Patrząc z biologicznego punktu widzenia (obecności waginy w wiadomym miejscu), może i owszem. Niemniej ja uważam za kobietę świadomą istotę płci żeńskiej. A jak bardzo trzeba być niedojrzałym, żeby czerpać radość z nawalania się do nieprzytomności albo seksu w toalecie? Wiem, że trochę chaotyczna ta odpowiedź, ale mam nadzieję, że się połapiecie.
4. Mniejsza czy większa sympatia - chyba nie zrozumiałeś przekazu, albo ja się źle wyraziłam - miałam na myśli to, że jakaś jest. Jakakolwiek. Nie może czuć do niego totalnego obrzydzenia, skoro go pocałowała, czy to nie logiczne? Odpowiedziałeś sobie właściwie sam, przykładem o pani sprzedającej kajzerki, grahamki, czy co tam jeszcze.
Przy okazji, chciałabym zauważyć, że mieliśmy tu pomagać autorowi, a nie dyskutować między sobą, kto ma rację, a kto nie. Moje zdanie jest jakie jest, możecie się z nim nie zgadzać, możecie nawet uzasadnić, dlaczego się nie zgadzacie!
A na takie rozmówki załóżmy jakiś osobny wątek.