Na pierwszych raczej nigdy nie robiłem nic szczególnego.
Jedna sytuacja była zabawna - z moją pierwszą dziewczyną, bo naszą pierwszą randkę mieliśmy w... szkole. Wszystko wzięło się z tego, że oboje uczyliśmy się do konkursów i byliśmy zamknięci w takich salkach koło biblioteki - we dwoje. Starczy rzec, że średnio szła nam nauka i pewnego razu po prostu poszliśmy sobie do cukierni, kupiliśmy coś dobrego i zamiast wkuwać, spędziliśmy cały czas na rozmowie
Z jedną dziewczyną wybrałem się też na taki ekstremalnie długi spacer po Wrocławiu i... skończyliśmy na demonstracji PiS-u
Później mieliśmy z tego niezły ubaw, bo wleźliśmy tam przypadkiem
Innym razem zaprosiłem dziewczynę do siebie (tak, na pierwszą randkę) i najpierw zrobiłem jej kolację (oczywiście przy świecach), a tak właściwie to taką obiado-kolację - nic wyszukanego, bo średni ze mnie kucharz, a potem podwieczorek w postaci... galaretki z bitą śmietaną
I przez pewien czas mój znak rozpoznawczy - marwitek (taki soczek jednodniowy)
Było tego więcej, ale jak sama widzisz - nic specjalnego
To teraz Twoja kolej - pochwal się, co takiego Tobie chłopaki wymyślali.