simon
Nowicjusz
To wazne pytanie... Kazdy powinien. je sobie zadac...
Zgadzam sie w zupełności...hm... moze i nie powinno sie juz chelpic "ja juz jestem zbawiony", by nie siasc na laurach.
moze faktycznie trzaba nam na razie mowic tylko o nadziei zbawienia, ale nadziei, ktora graniczy z pewnoscia, ktora nie jest mrzonka, czy nawinoscia. nadziei "ktora zawiesc nie moze".
Gdzie Ty tu widzisz sugestię, ze mamy mieć pewnośc zbawienia??Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy.
Dlaczego nie moge powiedzieć, ze mam pewność zbawienia?? Bo "jeśli ktoś stoi niechaj baczy by nie upadł
To wazne pytanie... Kazdy powinien. je sobie zadac...
Raczej dosłowna. Są na to dowody."144 tysiące opieczętowanych" to tylko symboliczna liczba