@up
Jeżeli to co napisałeś rzeczywiście jest prawdą (aczkolwiek nie wydaje mi się) to nie był to paraliż senny, sam doświadczyłem paraliżu 2 razy i wiem jak to jest. Do do tych zgrubień mogłeś mieć prędzej i nie zwrócić uwagi, na badaniach kontrolnych mogli nie zwrócić na to uwagi jeżeli to coś normalnego i nieszkodliwego.
Zgadzam się co do zgrubienia w uchu i ‘polipa’ w gardle. Rzeczywiście mogłem mieć to wcześniej i tego nie zauważyć, bo wcześniej niczego nie szukałem…
Tego w gardle nie widać, musiałbym to pokazać, ale nieważne.
Z paraliżem sennym skojarzyła to pewna osoba , której o tym opowiadałem ‘białe światło, paraliż, delikatne drgawki tak jakby mnie prąd kopał’ Później się upierała, że był to właśnie paraliż senny, a mój brat mógł sobie robić ‘żarty’ a w rzeczywistości niczego nie słyszał ani nie widział – tak twierdziła.
Zacząłem się nad tym zastanawiać, może ma racje, może żartował (chociaż nie wydaje mi się, bo naprawdę był poruszony). Ale gdyby nawet, chciało by mu się mnie okłamać to, do paraliżu takiego, naturalnego nie pasowało mi moje pierwsze zetknięcie z tym czymś.
Wyglądało ono tak:
Przebudziłem się w nocy. Twarz miałem skierowaną w stronę ściany. Leżałem na plecach. Kątem oka zobaczyłem, że moja lewa ręka -ta od strony ściany- świeci tzn. nie świeciła sama w sobie, ale miała biały pasek światła od ramienia, aż po nadgarstek. Szerokość tego ‘paska’ ok. 5cm. Zaskoczyło mnie to i od razu rozbudziło. Szybko uniosłem się lekko i przysunąłem rękę do twarzy, żeby się przyjrzeć. Zdziwiłem się jeszcze bardziej gdy światło które miałem na ręku zgięło się razem z nią, tak jakby było przyklejone. Byłem trochę zdezorientowany. Mimo to, pomyślałem, że światło musi padać z drugiej strony. Odwracałem głowę, i kolejny szok. Przykuła moją uwagę pozycja w jakiej się znajdowałem tzn. nogi miałem rozłożone, prawą rękę także tj. i lewą tyle, że nią ruszyłem zaraz po otwarciu oczu.
Kołdra leżała u stóp, zwinięta w rulonik.
Szybko spojrzałem w prawą stronę. Zobaczyłem tę kulkę, wypuściła do mnie światło. To wszystko trwało ze 2/3 sekundy.
Później nastąpił paraliż, trochę się wystraszyłem nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chciałem się ruszyć, nie mogłem. Chciałem krzyczeć, także nie mogłem. Gdy paraliż mnie trzymał, a ja już się z tym trochę oswoiłem tzn. uspokoiłem. Próbowałem ruszyć palcami u nóg, u rąk i próbowałem choć na chwilę otworzyć oczy. Niestety, było to niemożliwe.
Starałem się usłyszeć coś, i mniej więcej zorientować, co się dzieje w pokoju, czy ktoś tam się przemieszcza, czy cokolwiek… Nie słyszałem nic poza odgłosem wibracyjnym. Skojarzył mi się z odgłosem maszynki do tatuaży, tyle że bicia były zdecydowanie wolniejsze.
Starałem się poczuć cokolwiek. Zastanawiałem się, co robi to coś, co mnie sparaliżowało i czy w ogóle cokolwiek robi poza paraliżowaniem (nic nie czułem).
Nagle moje serce zaczęło bardzo szybko przyspieszać. Zdziwiło mnie to, bo w sumie już byłem trochę spokojniejszy a ten ‘największy szok’ minął i nadal starałem się ruszyć czymkolwiek (nie mogłem ruszać nawet gałkami). Czułem, że moje serce nadal przyspiesza, biło tak szybko, że nie nadążyłem liczyć uderzeń. W jednej chwili zatrzymało się. A ja automatycznie powiedziałem sobie w myślach ‘:cenzura:a!’. Później nie wiem co się ze mną działo. Gdy odzyskałem świadomość, czułem jeszcze delikatne drgawki. Znowu postarałem się otworzyć oczy, i tym razem udało się. Chciałem szybko zerwać się z łóżka, ale przeszkadzała mi kołdra, w którą byłem dość ścisło owinięty, jak w naleśnik.
Było już widno. Jak się trochę uspokoiłem to spojrzałem na zegarek. Była 04:37.
To w jaki sposób byłem skrępowany kołdrą, nie pozwalało mi uwierzyć w to, że był to sen czy halucynacje. :niepewny: