Pamiętam moment.

kagan

Nowicjusz
Dołączył
5 Listopad 2006
Posty
89
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Sochaczew
Pamiętam moment, gdy oglądanie filmu przerwała mi pewna pani. Nie była uśmiechnięta, jak to bywało zawsze, tym razem jakby ostrym narzędziem wyryto na jej twarzy smutek.
Pamiętam relację z placu, gdzie panowało milczenie i troje okien, w których paliło się światło, a przecież w jednym z nich jeszcze przed chwilą było ciemno. Dzwon, który bił bez przerwy przybierając dźwięk o przerażającej formie. To wszystko informowało, że zamknął się pewien rozdział.
Pamiętam jak zbieraliśmy się razem by w tłumie robić to, co zwykle czynimy w samotności. Pamiętam moją świadomość, że gdyby udało się zebrać ciepło ze wszystkich pojawiających się wokół lamp w jedno to byłoby porównywalne z zerem bezwzględnym wobec tego, co działo się w każdym z naszych serc.
Pamiętam, że mimo tego wszystkiego, jak przedwiosenny przebiśnieg przez gruby śnieg tak, we mnie i w duszy każdego chyba Polaka, przez warstwę smutku swój tunel drążyła radość, ponieważ każdy z nas wiedział i miał nadzieję, że ta śmierć da nam szansę by ponownie i na lepszych zasadach budować relacje z ludźmi, których codziennie w sposób obojętny mijamy na ulicy.
Nie mówię tego w kontekście wiary, bo zamiast w coś uwierzyć potrafię tylko wątpić i w swym empiryzmie niezdolny jestem do wyobrażenia sobie jakiegokolwiek bytu niematerialnego. Piszę to z perspektywy pamięci o człowieku, który był dobrym człowiekiem dla wszystkich bez względu na różnice, granice, bariery i poglądy. Stawiając się z nimi na tym samym stopniu zmieniał ich i nadal nie przestał. Robię to chyba przez miłość do niego i tęsknotę za nim.
Jak dziś mają się nasze przebiśniegi? Czy wyrosły na piękne, dojrzałe kwiaty? Czy uschły podlewane strumieniami wyniszczającej nienawiści stając jedynie suchymi okruchami gryzącymi nas gdzieś za kołnierzem? Odpowiedź jest sprawą indywidualną.
Nie miałem zamiaru Wam przypominać, dlatego nie napisałem tego wczoraj. Celowo piszę to dziś by, jeśli zdarzyło się komuś zapomnieć, w jego głowie pojawił się żal.

Niech żyje życie.
Zerkaj na mnie.

PS. Wczoraj kilka osób cofnęło dla mnie czas i znów był 2 kwietnia 2005r. Złapałem go za rękę i zrozumiałem. Już szósty razy musiał umrzeć bym zrozumiał.
 
Do góry