No tak po krótce to chodziło o to, że dwoje ludzi miało się pobrać. Facet to Żyd, babka to chrześcijanka. Przyjechał Amerykanin John Jay Smith (on był bosski
tak fajnie mówił i był taki głupi i naiwny
"Achh, uwielbiam te wasze amerykańskie tenisówki". "A czo, czenisówki? Ach, czak, czak, są cool" - nie no genialny był
) i zamierzał odżydowić Polaków. Chrzci Twojego dziadka i to tak jakbyś nigdy nie był Żydem.
Były tam podwątki, generalnie skończyło się an tym, że się okazało że to facet jest chrześcijaninem, a babka Żydówką. On wcześniej chciał zrobić dla niej wszystko i w ogóle, a jak prawda wyszła na jaw to ją odtrącił "Masz krzywy nos". Absurdalne, nie?
Fajny rekwizyt był. Taki jakby stół na kółkach. Najpierw rzeźniczka kroiła na nim mięso, potem służył za bar w dyskotece, potem jako biblioteczka, potem jako zwykły stół, potem położono na nim trupa w kostnicy a na koniec znowu kroili mięso
Sztuka genialna. Pokazuje stereotypy i uprzedzenia. Ile ludzie są w stanie zrobić, by społeczeństwo ich zaakceptowało. Oglądało się super.