Opiszcie swoje historie miłosne ...

touchdown

Sangwinik
Dołączył
8 Styczeń 2009
Posty
1 015
Punkty reakcji
73
Prawda.
Ale nie wiesz co taka dziewczyna czuje.
Gdy jest rozdarta na dwa miasta.
Gdy jej kochany chłopak jest od Niej 500 km,a Ona straciła dwie osoby z rodziny.
A były chłopak jest na wyciągnięcie ręki i nadal chce z Nią być...
mam wyje.bane na to ze chica zżarła Ci rozum i tą niby miłosc , sam czasami wykorzystuje takie naiwne, łatwe panienki takze Twoje zdrowie ale jednoczesnie meczy mnie taka hipokryzja, latwosc samorozgrzeszenia-oszukujesz sama siebie kolezanko
 

Polinka2107

Nowicjusz
Dołączył
28 Styczeń 2009
Posty
1
Punkty reakcji
0
heyka wszystkim BB) Widze ze kazdy ma inna historie kazda czyms sie rozni ale laczy je to ze kazdy w tych historiach cierpi....... Ze mna jest tak ze mysle ze wszystko wraca do Ciebie boomerangiem tak mowi moja mama... tyle ze czasami naprawde jest tak ze osoby ktore sa ranione nie zasluguja na to..... :( Ja zranilam chlopaka on bardzo cierpi nadal nie moze o mnie zapomniec, co ja moge zrobic jesli nam sie nie ukladalo mielismy rozne poglady, on byl spokojny domownik a ja potrzeboje zeby wszedzie bylo mnie pelno.... a pozatym pod koniec naszego zwiazku juz sie nie dogadywalismy... naprawde nie chcialam go zranic..... przepraszalam no ale jak mowilam wszystko wraca boomerangiem no i teraz ja dostalam za swoje ktos zranil mnie nie wiem po co czarowal czarowal a jak juz zaczarowal to ma mnie gdzies.... I Po Co To Wszystko...??? Czy milosc istnieje tylko w bajkach..???? a jak komus juz zalezy to jest nieodwzajemnione...>>?? i jak tu wierzyc w MILOSC????????????? :niepewny: :niepewny:
 

kropeczek

Nowicjusz
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
I piekło i niebo..
Witam.
Jak widzę, temat dość stary, ale sympatyczny. Każdy przecież lubi wspominać swe pierwsze miłości :)

Poszłam do liceum, zaczęłam tańczyć w zespole tanecznym. On był starszy ode mnie o 2 lata i również należał do zespołu. Zawsze bardzo GO lubiłam. Miał w sobie taki fluid, który przyciągał do siebie ludzi. Jednak ja nie potrafiłam spojrzeć na Niego inaczej, jak tylko na świetnego kumpla. Rok później z zespołem wyjechaliśmy za granicę. Tam zaczęło się wszystko.
Zaczęlismy się spotykać. O dziwo moje zauroczenie trwało baaardzo krótko. Jednak On wciąż się starał o mnie, a ja mimo, że nic do Niego nie czułam, to bardzo chciałam z nim być. Urzekła mnie Jego dojrzałość, opiekuńczość, zaradność... Nie znałam takiego drugiego. Wiedziałam, że jest inny od wszystkich. I stało się. Byłam z nim, ciągle łudziłam się, że miłość przyjdzie z czasem.
Jednak On wyjechał.
Wyjechał na studia, znalazł tam pracę. Parę miesięcy po tym, jak to wszystko się zaczęło. nawet nie zdążyliśmy dobrze się poznać. Wciąż byliśmy razem, widywaliśmy się co 2 tyg. Nie mogłam się w nim zakochać, przez telefon! Nasz związek opierał się głównie na sms i telefonach...
Po roku czasu wrócił, do swego rodzinnego domu. Znalazł pracę w swoim mieście. Widywaliśmy się częściej, ja zaczęłam czuć do niego silną więź. Był dla mnie najważniejszy. Ufałam mu bezgranicznie.
Pewnego dnia, zaczęła pisać do mnie jego była dziewczyna. Wysłał mi wszystkie ich rozmowy na gg...
Zdradzał mnie.
Nie chciał się przyznać.
Stchórzył.
Okłamywał... I wszystko wtedy, gdy zaczął byc dla mnie ważny. WAŻNY!
W szoku byłam nie tylko ja, ale wszyscy, którzy go znali. Nikt by nie podejrzewał, że był zdolny do takiego świństwa.
Teraz wiem, że pozory mylą. Że żadnemu człowiekoowi nie można zaufać. Byliśmy ze sobą półtora roku. O zdradzi dowiedziałam się w dzień, kiedy minęło 1,6...
Boli. Ale żyję :)
 

raethe

Nowicjusz
Dołączył
20 Maj 2010
Posty
130
Punkty reakcji
1
Wiek
30
Miasto
Kraków
Piszecie, że mieliście "JUŻ dwa razy złamane serce". Wiecie, dwa razy to nic. To dopiero początek.
I on/ona nie jest inny, i nie ma, że nie dacie się już oszukać, ani, ze już nigdy nikomu nie zaufacie, ani, że ona/on się zmienił.
 

Promyk Słońca

Bywalec
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1 062
Punkty reakcji
59
Miasto
przestrzeń
moja historia :)

Pamiętam dobrze jak pierwszy raz Cie zobaczyłam,
była ciemna noc, która odzwierciedlała mój stan umysłu:
to nie deszcz lał, tylko lały się moje łzy rozpaczy,
to nie grzmot brzmiał, tylko to był mój krzyk rozpaczy,
to nie błysk rozświetlał niebo, , tylko nasza energia ocierała się, iskrzyła, zapowiadała spotkanie....

Nastała cisz.

Spokój?!

Niebo rozchmurzyło się.

I pojawiłeś się TY,
porwałeś moje ciało do tańca,
poczułam się jakby na tej sali istnielibyśmy tylko my.

Nie mogłam nadziwić się,
- Czy to TY mój Książę? To TY?
O którym marzyłam przez wszystkie noce i dni....






historia smutna :( szkoda :(
 

michal89krk

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
24
Wiek
34
E tam, miłość jest do bani i nie ma się czym przejmować. Nie warto ;)

Byłem gówniarzem (niespełna 15 lat), poznałem ją na wyjeździe (coś w rodzaju kolonii). Zawsze byłem śmiałym, wygadanym chłopakiem, ale gdy przychodziło co do czego to drętwiały mi nogi i nie mogłem wykrztusić z siebie słowa. Długo się do tego zabierałem, aby wyznać jej co czuję. Gdy nadarzała się sytuacja, to zawsze musiało mnie coś przeszkodzić. Przegapiłem w ten sposób kilka okazji (byłem matołem ). Potem "życzliwa" koleżanka poinformowała mnie że moja sympatia ma już chłopaka i tak się skończył ten wakacyjny epizod. Potem obudziłem się z ręką w nocniku, gdy dowiedziałem się że ten chłopak to tylko kłamstwo. Nie miałem z nią żadnego kontaktu i musiałem o niej zapomnieć (długo to trwało, a ja cierpiałem). Z perspektywy czasu wiem że uczucie było odwzajemnione (o ironio losu!)

Teraz się tylko modlę o to by jej nigdy nie spotkać, bo uczucie może odżyć, a ona będzie już zajęta
Nie chcę się już nigdy więcej zakochać, nie chcę cierpieć. Bo miłość jest do bani - kropka!
Dobrze jest gdy serce jest obojętne na ludzi

PS J.B teraz Ciebie zrozumiałem, z tą różnicą że ja nie chcę igrać z uczuciami
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Michał, dlaczego później jak dowiedziałeś się, że to było kłamstwo o nią nie walczyłeś? Nic nie zrobiłeś?

Promyk, ładnie napisane :) kogoś mi to przypomina
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Opisze swoja dawna 'milosc'. Gdy mialam niecale 15 lat przez przyjaciolke poznalam mojego bylego . Tylko, ze wtedy jeszcze nie wpadl mi w oko, bylam po rozstaniu jakis czas i jeszcze nie myslalam o nowym zwiazku. On byl 4 lata starszy. Skads potem mial moj numer, nie pamietam skad i pisal do mnie. Po pewnym czasie napisal, ze bardzo mu sie podobam, ze jestem sliczna. A ze ja bylam jeszcze taka mlodziutka i naiwna dalam sie nabrac. Tyle, ze staralam sie byc ostrozna. Z niczym sie nie spieszylam. W sumie siostra sugerowala mi, ze on nie dla mnie, ale ja po jakims czasie bylam juz tak zakochana, ze nawet jak mialabym wybierac pomiedzy rodzina a nim to wybralabym jego. Stal sie najwazniejszy. Myslalam, ze tylko z nim bede szczesliwa. Bylam po prostu zaslepiona. A on ? Wywodzil sie z biednej rodziny, mnie to nie przeszkadzalo. Mieszkal z mama i mlodszym bratem. Z mama jego jednak nie znalazlysmy wspolnego jezyka (jak z mama mojego obecnego chlopaka ale mniejsza), ale najgorsze bylo to, ze okazal sie mamisynkiem. Gdyby nie to , byloby pewnie kolorowo. Byl na kazde skinienie mamy. Bolalo mnie to, ale cierpialam w milczeniu. To z nim przezylam swoj pierwszy raz, wtedy bylo jeszcze dobrze . Mozna by rzec, to moja pierwsza milosc, bo z poprzednim chlopakiem (co byl przed nim) nie bylam tak zwiazana. Bedac z nim myslalam juz o przyszlosci , o malzenstwie itp, ale o tym nie mowilam, bo i tak wiedzialam, ze wiele lat minie zanim to nastapi. On jednak uprzedzil mnie i po kilku miesiacach zaczal mowic o naszej wspolnej , przyszlosci. W marzeniach byla cudowna. Wierzylam, ze tak bedzie. On pracowal, ale praca sie w sumie jego nie trzymala ;) Najdluzej pracowal pol roku, ale to jak juz nie bylismy razem, a wczesniej po miesiacu, bo go wywalali, strasznie niesumienny byl. Jak widac do roboty sie nie nadawal hehe. No ale ta kolejna rzecz tez mi nie przeszkadzala, myslalam, ze najwazniejsze jest to co nas laczy. Zawsze bylam romantyczka, pewnie dlatego tak myslalam. Jednak potem mnie oklamywal, czesto to bylo widoczne, ale ja wmawialam sobie naiwnie, ze on nie moglby mnie oklamac. Np pisal z jakas dziewczyna, mowil, ze to jego brat, a ja wierzylam, ale chyba tylko dlatego, ze chcialam wierzyc, w glebi duszy wiedzialam, ze klamie. Ale nie wyobrazalam sobie zycia bez niego. To bylo niedojrzale uczucie, teraz to wiem. Potem rozstalismy sie, nie pamietam powodu. Ale nadal mi zalezalo i to bardzo. Spotykalismy sie kolezensko. On potem poznal w pracy taka dziewczyne. Zaczeli rozmawiac, zalil sie jej, a gdzies potem miesiac po naszym rozstaniu byli razem. Wiedzialam, ze zbyt szybko sie 'pocieszyl'. Teraz wiem, ze gdyby mnie kochal, to zamiast zwiazac sie z tamta walczylby o mnie lub bylby samotny dluzszy okres czasu. No bo co to za milosc jak miesiac po rozstaniu ma sie inna. Teraz widze.. on byl desperatem , on robil wszystko byle nie byc sam. To glupie, ale prawdziwe. Hm.. Potem byl z nia, ale krotko. Chcial do mnie wrocic, przepraszal , mowil, ze zwiazek z nia to byla pomylka. Ja glupia uwierzylam. Ale bardzo ciezko bylo mi z nim byc. Na mysl o tym, ze spal z nia czulam wstret. Chyba juz po czesci czulam , ze to nie ten jedyny. Ze nie potrzebuje desperata. Tylko kogos kto naprawde bedzie mnie kochac. W koncu chyba po 2 tygodniach ponownego bycia, wyobrazcie sobie nagral mi sie na sekretarke glosowa, ze wrocil do niej ! czyli zostawil mnie dla niej... naprawde :cenzura:..
a wiecie co najbardziej mnie zabolalo ? ze przez 2 lata naszego bycia razem on mi tyle gadal o slubie, a na gadaniu sie skonczylo.. a jej po 2 miesiacach bycia razem oswiadczyl sie.. poczulam sie naprawde gorsza... nienawidzialam jej ... szczerze... teraz wiem, ze nie sa razem, ale teraz to mnie nie obchodzi...
Po rozstaniu z nim bylo beznadziejnie, jak mowilam czulam nienawisc, ale takze milosc. Nadal go kochalam. Mialam nawet mysli samobojcze. Plakalam prawie calymi dniami, wymiotowalam z nerwow. Wiem, to straszne, ale naprawde tak bylo. Wciaz nie moglam pojac czemu to zrobil... Teraz wiem, ze on po prosru na mnie nie zaslugiwal. Po kilku miesiacach zaczelam spotykac sie z chlopakami, ale z zadnym nie bylam, bo nie potrafilam innego pokochac. Dopiero po jakis 6 - 8 miesiacach zakochalam sie na nowo. I jestem bardzo szczesliwa :)
pozdrawiam.
 

michal89krk

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
24
Wiek
34
Michał, dlaczego później jak dowiedziałeś się, że to było kłamstwo o nią nie walczyłeś? Nic nie zrobiłeś?
Nie da się walczyć na odległość, tym bardziej nie mając z nią żadnego kontaktu :p (nawet nie mając jak zdobyć ten kontakt)

Moniqe z góry przepraszam jak Ciebie urażę moim pytaniem (albo sprawie że w Twoje życie wkradną się jakieś wątpliwości:
Dopiero po jakis 6 - 8 miesiacach zakochalam sie na nowo. I jestem bardzo szczesliwa :)
Czy aby na pewno? Jakoś sobie nie wyobrażam, aby tak po pół roku na zawołanie zakochać się.
Czy tak łatwo przychodzi miłość?
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Michal, nie gniewam sie, ale jestem pewna, ze kocham mojego faceta. Jestem starsza i jak mysle dojrzalsza. Wtedy, mysle, ze tamto mozna by bylo bardziej nazwac zauroczeniem, skoro po takim czasie minelo mi, ale tak jak mowie przez te 6- 8 miesiecy bardzo cierpialam.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Nie da się walczyć na odległość, tym bardziej nie mając z nią żadnego kontaktu :p (nawet nie mając jak zdobyć ten kontakt)

Moniqe z góry przepraszam jak Ciebie urażę moim pytaniem (albo sprawie że w Twoje życie wkradną się jakieś wątpliwości:

Czy aby na pewno? Jakoś sobie nie wyobrażam, aby tak po pół roku na zawołanie zakochać się.
Czy tak łatwo przychodzi miłość?


he, płacimy najwyższą cenę za niewykorzystane szanse
 

oolx

Nowicjusz
Dołączył
10 Luty 2010
Posty
4
Punkty reakcji
0
no to ja
ja i moja przyjaciółka zakochałyśmy się w jednym chłopaku, ona znała go od dawna i byli "dobrymi kumplami", między mną a nim coś zaiskrzyło, ale wbrew sobie, wszystkimi siłami wmawiałam sobie, że przyjaźń jest waniejsza od miłości i gdybym wtedy postąpiła inaczej byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! tylko wtedy nie wiedziałam, że ta przyjażń jest nic nie warta. :/
 

naaatalia

Nowicjusz
Dołączył
16 Sierpień 2010
Posty
7
Punkty reakcji
0
zakochalam się w pewnym chłopaku w klasie 5 podstawówki. na początku myślałam, że to zwykłe zauroczenie, lecz teraz wiem - była to miłość od pierwszego wejrzenia. zdobyłam jego numer. pisałam z nim smsy, na gg... było cudownie. z czasem napisał mi, że mu się podobam i chyba coś więcej. raz nawet chciał mnie o coś zapytać ale szybko zrezygnował i stwierdził, że na to przyjdzie jeszcze czas [do dziś nie mam pewności o co mu chodziło ale domyślam się, że chciał mnie spytać o chodzenie]. przestałam robić sobie nadzieję na to, że kiedykolwiek z nim będę i starałam się zapomnieć, gdy w klasie 2 gimnazjum pojechaliśmy na wycieczkę z jego klasą. wtedy wszystko wróciło. on zdobył się na odwagę i spytał czy będę z nim chodzić. od tego czasu byliśmy razem parę ładnych miesięcy. byłam cholernie szczęśliwa, gdy nagle on przestał się odzywać, przestaliśmy się też spotykać. nie wiedziałam o co chodzi, próbowałam się z nim kontaktować ale bezskutecznie. odchodziłam od zmysłów, zauważyła to moja kumpela, która napisała do niego w tej sprawie. wtedy on napisał jej, że sam nie wie czy jeszcze coś do mnie czuje. przez tę parę słów zawalił mi się cały świat. nie wychodziłam z domu, bylam kompletnie załamana. w końcu odezwał się do mnie. byłam megazdziwiona ale mnie to zbytnio nie ucieszyło. zaproponowałam spotkanie, zgodził się. spytałam, czy on nadal coś do mnie czuje czy jest ze mną bo jest. twierdził, że nadal mnie kocha. pomyślałam wtedy, że jest wstrętnym kłamcą bo kumpeli napisał co innego. powiedziałam mu, że wiem o jego rozmowie z kumpelą. zamilkł. spojrzał gdzieś w dal. spytałam jak jest naprawdę. odpowiedział, że wtedy miał chwilę zwątpienia ale zrozumiał, że naprawdę mnie kocha. ucieszyłam się. spotykaliśmy się parę dni, gdy znowu nasze kontakty ucichły. stwierdziłam, że to już nie ma najmniejszego sensu. on wcale nie miał dla mnie czasu, zachowywał się jakby mnie nie znał. nie mogłam tak dłużej. zerwałam. dłużej tak nie mogłam. jednak to, że zerwałam nie oznacza że już nic do niego nie czuję. nadal go kocham i jakoś nie mogę przestać...
 

agnieszka627

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
56
Punkty reakcji
0
Kochani jak miło jest zobaczyć, że to nie tylko ja mam złamane serce. To naprawdę dodaje otuchy.

Pewnego zimowego dnia poznałam bardzo uroczego, miłego i pogodnego chłopaka. Bardzo go polubiłam i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy spotykać się coraz częściej. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że czuję coś do niego i było to odwzajemnione. Byliśmy razem ze sobą i wszystko układało się na początku dobrze. Czasami zdarzały nam się jakieś sprzeczki, ale ja zawsze dążyłam do tego aby nie kłócić się i rozwiązać jak najszybciej konflikt. Przeżyłam z nim bardzo piękne chwile. Pewnego dnia ( 3 miesiące temu ) owy chłopak powiedział mi, że chciałby abym była jego przyjaciółką. Że pomylił zauroczenie z miłością ( jeszcze pare dni temu przed tym usłyszałam z jego ust jak bardzo mnie kocha) ... Wtedy poczułam się jakby wymierzył mi ogromny cios w policzek. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść, nie mogłam normalnie funkcjonować i w sumie dalej nie mogę.

Ciągle mam nadzieję, że trafię w końcu na odpowiednią osobę, ale to wszystko jest takie trudne.


O dziwo jakże moja historia jest podobna do tych waszych. Czytając wasze posty tak sobie myślę, że przecież przeżyłam podobną historię :) Chyba można powiedzieć, że jesteśmy jedną wielką rodziną złamanych serc ! A więc jednoczmy się kochani !
 

DoSiUnIa:)

the pretender
Dołączył
26 Listopad 2005
Posty
802
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Paradise city
Trzy lata temu zauroczyłam się, on raczej nie. Postanowiłam poznać się z tym chłopakiem. Mieszkał daleko ode mnie. Nie zdołaliśmy utrzymać kontaktu. Zapominanie najbardziej bolało. Potem już nic. Od trzech lat go nie widziałam. Nawet już o nim nie myślę.
 
Do góry