Opisze swoja dawna 'milosc'. Gdy mialam niecale 15 lat przez przyjaciolke poznalam mojego bylego . Tylko, ze wtedy jeszcze nie wpadl mi w oko, bylam po rozstaniu jakis czas i jeszcze nie myslalam o nowym zwiazku. On byl 4 lata starszy. Skads potem mial moj numer, nie pamietam skad i pisal do mnie. Po pewnym czasie napisal, ze bardzo mu sie podobam, ze jestem sliczna. A ze ja bylam jeszcze taka mlodziutka i naiwna dalam sie nabrac. Tyle, ze staralam sie byc ostrozna. Z niczym sie nie spieszylam. W sumie siostra sugerowala mi, ze on nie dla mnie, ale ja po jakims czasie bylam juz tak zakochana, ze nawet jak mialabym wybierac pomiedzy rodzina a nim to wybralabym jego. Stal sie najwazniejszy. Myslalam, ze tylko z nim bede szczesliwa. Bylam po prostu zaslepiona. A on ? Wywodzil sie z biednej rodziny, mnie to nie przeszkadzalo. Mieszkal z mama i mlodszym bratem. Z mama jego jednak nie znalazlysmy wspolnego jezyka (jak z mama mojego obecnego chlopaka ale mniejsza), ale najgorsze bylo to, ze okazal sie mamisynkiem. Gdyby nie to , byloby pewnie kolorowo. Byl na kazde skinienie mamy. Bolalo mnie to, ale cierpialam w milczeniu. To z nim przezylam swoj pierwszy raz, wtedy bylo jeszcze dobrze . Mozna by rzec, to moja pierwsza milosc, bo z poprzednim chlopakiem (co byl przed nim) nie bylam tak zwiazana. Bedac z nim myslalam juz o przyszlosci , o malzenstwie itp, ale o tym nie mowilam, bo i tak wiedzialam, ze wiele lat minie zanim to nastapi. On jednak uprzedzil mnie i po kilku miesiacach zaczal mowic o naszej wspolnej , przyszlosci. W marzeniach byla cudowna. Wierzylam, ze tak bedzie. On pracowal, ale praca sie w sumie jego nie trzymala
Najdluzej pracowal pol roku, ale to jak juz nie bylismy razem, a wczesniej po miesiacu, bo go wywalali, strasznie niesumienny byl. Jak widac do roboty sie nie nadawal hehe. No ale ta kolejna rzecz tez mi nie przeszkadzala, myslalam, ze najwazniejsze jest to co nas laczy. Zawsze bylam romantyczka, pewnie dlatego tak myslalam. Jednak potem mnie oklamywal, czesto to bylo widoczne, ale ja wmawialam sobie naiwnie, ze on nie moglby mnie oklamac. Np pisal z jakas dziewczyna, mowil, ze to jego brat, a ja wierzylam, ale chyba tylko dlatego, ze chcialam wierzyc, w glebi duszy wiedzialam, ze klamie. Ale nie wyobrazalam sobie zycia bez niego. To bylo niedojrzale uczucie, teraz to wiem. Potem rozstalismy sie, nie pamietam powodu. Ale nadal mi zalezalo i to bardzo. Spotykalismy sie kolezensko. On potem poznal w pracy taka dziewczyne. Zaczeli rozmawiac, zalil sie jej, a gdzies potem miesiac po naszym rozstaniu byli razem. Wiedzialam, ze zbyt szybko sie 'pocieszyl'. Teraz wiem, ze gdyby mnie kochal, to zamiast zwiazac sie z tamta walczylby o mnie lub bylby samotny dluzszy okres czasu. No bo co to za milosc jak miesiac po rozstaniu ma sie inna. Teraz widze.. on byl desperatem , on robil wszystko byle nie byc sam. To glupie, ale prawdziwe. Hm.. Potem byl z nia, ale krotko. Chcial do mnie wrocic, przepraszal , mowil, ze zwiazek z nia to byla pomylka. Ja glupia uwierzylam. Ale bardzo ciezko bylo mi z nim byc. Na mysl o tym, ze spal z nia czulam wstret. Chyba juz po czesci czulam , ze to nie ten jedyny. Ze nie potrzebuje desperata. Tylko kogos kto naprawde bedzie mnie kochac. W koncu chyba po 2 tygodniach ponownego bycia, wyobrazcie sobie nagral mi sie na sekretarke glosowa, ze wrocil do niej ! czyli zostawil mnie dla niej... naprawde :cenzura:..
a wiecie co najbardziej mnie zabolalo ? ze przez 2 lata naszego bycia razem on mi tyle gadal o slubie, a na gadaniu sie skonczylo.. a jej po 2 miesiacach bycia razem oswiadczyl sie.. poczulam sie naprawde gorsza... nienawidzialam jej ... szczerze... teraz wiem, ze nie sa razem, ale teraz to mnie nie obchodzi...
Po rozstaniu z nim bylo beznadziejnie, jak mowilam czulam nienawisc, ale takze milosc. Nadal go kochalam. Mialam nawet mysli samobojcze. Plakalam prawie calymi dniami, wymiotowalam z nerwow. Wiem, to straszne, ale naprawde tak bylo. Wciaz nie moglam pojac czemu to zrobil... Teraz wiem, ze on po prosru na mnie nie zaslugiwal. Po kilku miesiacach zaczelam spotykac sie z chlopakami, ale z zadnym nie bylam, bo nie potrafilam innego pokochac. Dopiero po jakis 6 - 8 miesiacach zakochalam sie na nowo. I jestem bardzo szczesliwa
pozdrawiam.