OOBE

cr3ator

Wielebna Świnia
Dołączył
9 Listopad 2006
Posty
1 586
Punkty reakcji
5
Ciekawie piszesz... może jak naćpany menel, ale ciekawie :p
 

fightern

Bóg Rodzina Naród
Dołączył
4 Maj 2007
Posty
965
Punkty reakcji
1
Miasto
SERCE POLSKIEGO ORŁA
DLA NIEWIERZACYCH JEZUS ANIOLOWIE I ARCHANIOLOWIE ISTNIEJA. CYTUJE TUTAJ DARKA - AUTORA KSIAZKI O PODROZACH ASTRALNYCH "Bazując na ostatnich doświadczeniach, które przeżywam w poza, z całą powagą i stanowczością oraz odrzucając wcześniejsze swoje przekonania, jak i wiedzę z przed 6-ciu laty, gdy to powstawała "MIWPC", stwierdzam, że byty niefizyczne, jakimi są aniołowie istnieją i nie kryją się w metalowych bunkrach jak śpiewa Lady Pank...
Cóż mogę powiedzieć? Nie jestem z tych co kurczowo trzymają się przeszłości, chodźby oparta ona był na tym co po sobie zostawiamy innym. Wiedza przedstawiona w "MIWPC" jest nadal aktualna, jedak wymaga pewnego szlifu i małej reformacji.
Opierając się na obecnych doświadczeniach wiem, że Gabriel, czy też niejaki Metatron istnieją bo ich spotkałem. Tego pierwszego wielokrotnie i nie był to mój MTJ, ten drugi też nim nie był. MTJ podczas kontaktu z nimi stoi z tyłu, jako wielki obserwator zdarzenia. Tak to na obecną chwilą widzę. Aniołowie są ze złota i światła, a ich zadanie to super-nadzorowanie, szkolenia w nauce bycia istotą emitujacą bezwarunkową miłość.
Niczego się nie trzymam, nawet własnej książki.
Niczego się nie spodziewam, jestem otwarty na wszystko.

Tu macie opis Darka Sugiera "Piszę na świeżo. Doznanie, które miało dzisiaj miejsce, mocno mną wstrząsnęło. Sam już nie wiem, co o tym myśleć. Opiszę wszystko jak było i absolutnie niczego nie zinterpretuję. Boże, normalnie nie wiem, o co chodzi:

Trwa sen. Uczestniczę w nim i nie mam jeszcze świadomości, jedynie pamięć. Od tej chwili pamiętam całe wydarzenie. Świadomość powoli napłynie, a jej kulminacja będzie w szczytowym momencie doświadczenia na końcu. Zupełnie jakbym miał wszystko zapamiętać, ale w nic nie ingerować, tylko bacznie obserwować. Oto, co się dzieje:

Stoję, a raczej unoszę się parę centymetrów nad kamienistą drogą. W oddali widzę rozległy dziedziniec. Wielkie podwórze usytuowane między parterowymi budynkami ułożonymi w kształt litery „C”. Na podwórzu trwa krzątanina. Każdy czymś jest pochłonięty, gada do siebie, coś próbuje robić, przypomina to wielką krzątaninę zaabsorbowanych czymś ludzi. Co oni właściwie robią? Zadaję to pytanie i w tej samej chwili uświadamiam sobie, że sam tam przed sekundą byłem i jako nieprzytomny śniłem. Przypomniałem sobie.
Napływa więcej uwagi i świadomości. To są śpiący ludzie, istoty odbywające sen. Przyglądam im się uważnie. Normalni, zwykli ludzie, nic ciekawego. Łażą w tę i we w tę. Pośród nich są nieco wyżsi, nie chodzący, tylko zamarli w bezruchu ludzie o innym spojrzeniu i wyrazie twarzy. Patrzą na tych co śnią i bacznie obserwują ich poczynania. Przypomina to jakąś szkołę, wybieg dla śpiących.

W sumie nie jest tak daleko. Może podejść i zbadać to z bliska? Musiałbym przejść przez kamienny, łukowy mostek zawieszony nad wartkim strumieniem. Ale nie płynie w nim woda, tylko kolorowa, mglista substancja. To przecież ta sama co przy szczelinie! I w tej chwili napływa jeszcze więcej świadomości. Dobra, idę to bliżej zbadać. W tym momencie nie mogę się ruszyć. Ktoś z tyłu, o ciepłych wibracjach, unieruchamia mnie i mówi bez słów: „obserwuj co się będzie działo” Od tej chwili akcja przybiera nieoczekiwanego zwrotu:

Z tyłu dziedzińca, na samym jego końcu, normalnie ze ściany budynku wyłania się POSTAĆ. Jest całkowicie inna niż pozostałe. Narzuconą ma na siebie zwiewną białobłękitną szatę. Nie jest w nią odziana, to tylko pewne przykrycie, kamuflaż. Materiał nie dotyka jego ciała, tylko zasłania go całego włącznie z głową. Istota nie idzie, tylko jakby płynie. Materiał powiewa na niej z gracją i wzniosłością, jakby był dumny, że może zaznać zaszczytu i służyć jako mgliste odzienie. Co to za istota? Przypominam sobie coś. Niedawno ją spotkałem. Napływa kolejny fragment wspomnień, a dzięki niemu większa świadomość. Istota bardzo się wyróżnia, nie da się jej przeoczyć. Jest całkowicie inna…o boże kochany, co ona robi?!

Jestem świadkiem niesłychanej rzeczy, pierwszy raz coś takiego widzę:
Postać w zwiewnej szacie staje na środku wielkiego podwórza pośród śniących i łagodnie obracając się wokół własnej osi prześwietla ludzi. Inaczej tego nie nazwę... Zupełnie, jakby jego osoba wrośnięta była w taflę przezroczystej ściany, za pomocą której, obracając się dookoła, zdejmuje z ludzi ich śniąca strukturę i obnaża ich totalnie, sprawdzając kto, jest kto i jak idą postępy... Jakby szukał swoich ludzi, odszukiwał ich pośród śniących. O! znalazł jednego, a teraz drugiego! i kolejnego! jest ich sporo. Boże, oni są ze złota! Z jakiejś dziwnej, złotej substancji. Tak mniej więcej, co dziesiąty jest jego człowiekiem, jego częścią. A on, wielki, dogląda ich, czy wszystko jest ok i przebiega pomyślnie proces... Nie jest wysoki, ale wielki w swojej strukturze i w tym, kim jest. Wyczuwam jego ogromną siłę i coś, co można nazwać wybitnym profesjonalizmem w czymś, w jakiejś skomplikowanej dziedzinie. Jest idealny w tym, co robi. O boże! kto to jest? W tym momencie, wyczuwając moją myśl, przerywa obracanie się i zaczyna iść w moim kierunku. Powoli, dostojnie, niczym unoszony na falach. Wciąż towarzyszy mu ściana przezroczystej energii inwigilacyjnej. Nie przerywa prześwietlania. Idzie w moim kierunku i wszystko sprawdza. Zbliża się do kamiennego mostu. U jego progu, niczym strażnicy, siedzą dwie istoty o nieustalonej płci. Tafla prześwietlającej energii przechodzi przez nich i widzę kim naprawdę są...

(tu muszę koniecznie przerwać i o czymś ważnym przypomnieć: jestem niewierzący, nie wyznaję żadnej religii. To co za chwilę napiszę, jest jak najbardziej obiektywne i widziane chłodnym okiem obserwatora, jakim dzisiaj byłem w czasie wydarzenia. Wierzę w istnienie boga, jako wyższej siły, ale nie jestem religijny). OK, a teraz z powrotem do sprawozdania z Poza:

Istota przykryta biało-niebiesko mgłą-szatą prześwietla przy okazji siedzących strażników, którzy przez chwilę wyglądają zupełnie jak normalni ludzie, zaś za sprawą inwigilacyjnej tafli ukazują mi się jako aniołowie. Normalni aniołowie ze skrzydłami. Boże kochany! Czyli oni jednak istnieją. Są ze złota. Ze złotej materii. Tak jak tamci, co niektórzy, którzy byli na podwórku, lecz jeszcze skrzydeł nie mieli. Jednak ci mają, najnormalniej w świecie skrzydła. Siedzi sobie, jakby nigdy nic dwóch aniołów na przedprożu mostu, jakby to było coś zupełnie normalnego. Tafla inwigilacji a z nią tajemnicza postać, przechodzą dalej, a aniołowie z powrotem zamieniają się w normalnych ludzi. Nawet nie poruszeni całą sprawą. Jakieś dżinsy mają na sobie i zwykłe ubranie. Zajęci robotą, czyli siedzeniem niczym posągi u przedwejścia i pilnowaniem progu.

Wyższa istota nieprzerwanie zmierza przez most nad kolorową mgłą i zbliża się do mnie. Jeszcze tylko kolejnych dwóch strażników na moście od mojej strony. Myk, inwigilacja i znów w całej okazałości widzę aniołów. Teraz mogę im się przyjrzeć jeszcze dokładniej bo są o parę kroków ode mnie. Jacy fajni! Jacy cudowni! Jakby ich ktoś posprejował złotą farbą. Ale piękne złote skrzydła! Nie są uśmiechnięci. Nie są też smutni. Są neutralni i bardzo spokojni. Myk! Wyższa istota wyłącza taflę inwigilacji i z powrotem są w ludzkiej postaci. Jednego rozpoznaję ze snu. Tak! To on! To on mi wszczepiał w brzuch kulę świetlną. Coraz więcej świadomości, coraz więcej pamiętam. Kulminacja narasta! Mówię do niego myślą:

-Wiem jak masz na imię! Sorry, że się wtedy śmiałem z ciebie, ale twe imię nie pasowało mi. Myślałem, że byłeś jakąś atrapą, nieprawdziwy. Twoje imię odbiegało od moich przekonań, ale teraz już wiem kim jesteś. Faktycznie aniołowie istnieją, a twoje imię, to Gabriel. Tak? Koleś-Anioł, na chwilę się uśmiecha i przytakuje, po czym natychmiast wraca do pokerowej twarzy..

( ponownie muszę zapałzować, bo to jest tak niewiarygodne i wydaje się jak wzięte z kosmosu. Nie wierzyłem w aniołów. Nawet miałem z nich nabitę. Zawsze wyznaję zasadę: nie zobaczę, nie uwierzę. Zobaczyłem i już wiem, że oni istnieją. Od dawna miałem z nimi kontakt, tylko na siłę naginałem swoje przekonania, bo mi jakoś tak nie pasowali do całości. Pora zweryfikować sumę swoich doświadczeń i wyciągnąć wnioski: nigdy nie należy zamykać się w myślowych schematach. Czyli w religiach po trosze ukryta jest prawda, tylko że strasznie zniekształcona przez osiadły na niej kurz czasu i próby wykorzystywania jej do manipulacji, od której tak silnie uciekam, a przy okazji uciekłem i zamknąłem się w myślowym schemacie nie dopuszczając do świadomości, że coś takiego jak anioł może istnieć. Zwracam honor. Jednak bez obaw: do kościoła nadal nie będę chodził, bo dla mnie to wypaczona instytucja sekciarsko-mafijna, ale w aniołów będę wierzył, a ściślej wiedział że są i faktycznie się nami opiekują, nadzorują. Ok, lecę z reportażem dalej:

Zbliża się kulminacja przypływu uwagi i świadomość, a razem z nią zbliża się ON, a może to ONA... nie wiem, ale pod mglistą szatą skryty jest wielki Ktoś. Kim rzesz on jest? Coś mi świta. Nagle błysk! Szata się osuwa. Istota sama siebie zaczyna prześwietlać by pokazać mi, kim jest faktycznie… Ktoś mnie z tyłu chwyta i unosi w górę bym mógł GO obejrzeć w pełnej okazałości:
Cały jest w kolorze złota. Na głowie ma koronę, a na niej pieczecie-logo. Inaczej tego nie nazwę. Każde logo co innego oznacza i mówi, że posiadacz korony wywiera wpływy w rejonach mu podległych. Podległych złe słowo. Rejonach którymi się opiekuje i uczy czegoś. Ma bardzo duże wpływy i rozległe królestwo swej nauki. Jego korona to suma innych koron, jakby był królem-królów. Opadam lekko w dół i widzę jego czoło. Między oczami ma kolejną pieczęć-logo. Jest to zbiór najcudowniejszych i dobrych myśli z wymiarów, z których pochodzi i doświadczeń, które zebrał. W logo dostrzegam starożytne filozofie najsłowniejszych myślicieli. Widzę ich twarze, ich zmieniające się i przechodzące jeden w drugi profile. Myk-myk-myk: Arystoteles, Sokrates, ktoś z Indii, ktoś w turbanie, ktoś z poza ziemi, nie humanoid… Przechodzenie profili jeden w drugi przyspiesza i zamienia się w jeden uniwersalny o wspólnym mianowniku cudowny profil. Boże, to ktoś wybitnie mądry. Nie mam co do tego wątpliwości. Suma wszystkich mędrców wszechczasów nie tylko żyjących na ziemi. Bo on jest z innego wymiaru. Badam go dalej. Pomaga mi przy tym istota znajdująca się za plecami. Mój MTJ? Nie wiem, nie ważne. Zsuwa mnie w dół i widzę co ma wielki król-królów na szyi, a ściślej w gardle... wypisz wymaluj, to postać Jezusa! Szczęka mi opada, nie wiem co powiedzieć. Czuję niewerbalny komunikat w głowie:
-głoszę nauki miłości...
Za wiele jak na jeden raz. Co za postać! Co za istota! Jezu Chryste!
-Czyli ty jesteś Jezus Chrystus?
Znów niewerbalnie:
-między innymi złożony z niego...

Czyli to jesteś ty Jezusie? Na imię masz Jezus? To jeden z członów twojego długiego i nie do wypowiedzenia imienia. Jezus to twój aspekt. Twoja część. Czyli jesteś Jezusem, a raczej czymś więcej...
Opuszczają mnie niżej i widzę na wysokości serca coś co... co nie sposób ubrać w słowa. Nawet nie próbuję, jest to takie piękne COŚ... jeszcze niżej… Czuję, że faza się cofa. Pierwszy raz się cieszę z tego powodu. Za duże jak na jedno doświadczenie nawet dla starego OBE Maniaka... gdy myślę o sobie ktoś z tyłu delikatnie pochyla mi głowę bym mógł obejrzeć siebie w blasku prześwietlającego promienia odbitego od złotej Istoty w koronie, bym się w końcu dowiedział i przyjął do wiadomości kim jestem, gdzie przynależę, czym jest moja tożsamość…
tyle…

jestem w ciele. Wstaję z wyrka i widzę dookoła niebieską poświatę. Automatycznie wykonuję test rzeczywistości. Chwilę zastanowiłem się, czy nie jestem jeszcze w poza. Nie, to na pewno Real. Dziwnie się czuję. Trochę mi się kręci w głowie i jakoś tak się chwieję, ale nie ciałem fizycznym, tylko w środku. Nad głową czuję przestrzeń i wiatr, faktura reala ma niebieskie kontury…
Tego dnia będzie mi ciężko wrócić do rzeczywistości, a raczej do stanu umysłu, w którym muszę być, by dalej odgrywać społeczną rolę. Najchętniej bym sobie pomilczał, posiedział i zastygł w cudownym bezruchu…

Cóż mogę rzec jeszcze... zwracam Ci honor Jezusie. Pojechałem po tobie swoją niewyparzoną gębą w „MIWPC”. Jak kiedyś napiszę dwójkę, to przede wszystkim ze względu na Ciebie... Faktycznie jesteś. Dziwnie to brzmi, bo wydawało mi się, że jestem twoim przeciwnikiem, a jednak nie. Mamy tą samą tożsamość i… kolor…

Wpis ten dedykuję kościołowi katolickiemu, do którego, proszę mi wybaczyć, nadal nie będę uczęszczał, chyba, że księża zaczną praktykować OBE/LD :)

DS
07.II.2008r."

Zrodlo www.obemaniak.pl

c
Tu macie jeszcze inny post z tego forum. Polecam przeczytac "Na początek powiem, że mimo tego iż nie potrafię składać słów w piękną całość postaram się przekazać wam moją wizje opierającą sie wyłącznie na moich przekonaniach i doswiadczeniach, można to też nazwać to hipotezą wyssaną z palca jak kto woli.

Moje wyższe to jedna istota która jest naszą najczystrzą cząstką, duchowo rozwijającą się w każdym wcieleniu. Może inaczej bo troszke to zagmatwane i trudne to wytłumaczenia.. moja totalna jaźń postanawia rozłączyć się w pewnym momencie na tysiące wcieleń, aby doświadczyć jak najwięcej. Przed przyjściem na świat mamy plan na przyszłe życie trzymamy się go, gdzieś tam w podświadomości jest głęboko zapisany i wykonujemy co nam jest dane. Z tego punktu widzenia, co kolwiek zrobimy będzie to słuszne(?).
Niezliczone wcielenia odbywają się w tej samej chwili bo pojęcie czasu jest tylko złudą naszej mylnej rzeczywistości więc nie ma czegoś jak stopniowe przezywanie ich. Każda z tych istot świadomie rozumuje swoją egzystencje nie jest tylko pustym wcieleniem jest cząstką wyższego Ja. Po zakończeniu wcielenia tu na naszej planecie czy też i nie, wracamy do źródła jakim jest MTJ, Wyższa Jaźń, Totalne Ja (jakkolwiek go zwiecie).
Każde z nas odgrywa wielką role na swój maleńki sposób.. Można by myśleć, że po połączeniu sie z "Ja" przestajemy istnieć.. Nie ! nie przestajemy, My dopiero w tedy tak naprawde zaczynamy ponownie istnieć ! Wracamy do swojej prawdziwej Duchowej formy idąc do miejsca które powyżej nazwałem połączeniem wyższych jaźni. Owe czekają na zjawienie się reszty, po uzyskaniu dorodnej ilości wyruszają do światła w którym mają zaznać niewyobrażalnej miłości i akceptacji. Podsumowując, po zebraniu doświadczeń z poprzednich wcieleń, łączymy się ze swoim pierwotnym wyższym Ja, źródłem z którego wszyscy powstaliśmy zwanym również kulą Miłości. Przekazując jej wiedzę i doświadczenia jakie uzyskaliśmy. Stając sie ponownie Jednością......

To moje zdanie, tak uważam, tak czuje, tak to rozumiem.... Pozdrawiam !

*/////// Scaliłem tematy, Draq. "


Zreszta wchodzcie na forum obemaniak.pl i se poczytajcie. Jest bardzo duzo ciekawych tematow itp.
 
Dołączył
14 Luty 2008
Posty
2 390
Punkty reakcji
91
Wiek
38
Przyznam, że o oobe słyszę pierwszy raz... I po przeczytaniu wypowiedzi w tym temacie i zarówno w innych znajdujących sie w internecie to jest to naprawdę ciekawe...
Hmmm... Czasami jak się kładę spać to dzieje się coś dziwnego...
Kiedy już zasypiam i jestem na takiej granicy jawy i snu to "coś" mnie podrzuca...
Nie wiem jak to nazwać czy określić...
Wydaję mi się tak jakoś podświadomie, że się poruszam a tak na prawdę leżę w łóżku...
I wtedy wybudzam się z tym "podrzutem"...
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Możliwe, że to początek OOBE, opisz dokładniej to "podrzucanie". Czasem też przed zaśnięciem nasze ciało rozluźniając się doznaje lekkich skurczów.
 

Cobryn

Nowicjusz
Dołączył
21 Listopad 2007
Posty
314
Punkty reakcji
1
Wiek
32
Miasto
Z domu(chyba)
Ja niekiedy przed zaśnięciem miewam coś dziwnego, mianowicie:
Wygląda to jak sen, idę sobie i nagle się potknę, strach przed walnięciem sobą jest taki sam jak naprawdę, i sam "lot" w stronę ziemi jest tez bardzo realny po czym otwieram gwałtownie oczy ze strachem...ten niby sen jest bardzo realny, ale to nie jest sen tylko jakby "wizja"...nie wiecie co to może być ???
 

fightern

Bóg Rodzina Naród
Dołączył
4 Maj 2007
Posty
965
Punkty reakcji
1
Miasto
SERCE POLSKIEGO ORŁA
Prawdopodobnie masz nieswiadome OOBE. Kiedy czujesz ze spadasz, to powracasz do ciala. OOBE masz kazdy, jedni sa tego swiadomi a drudzy nie (wogle tego nie pamietaja i nawet nie wiedza ze byli w OOBE).
 
Dołączył
14 Luty 2008
Posty
2 390
Punkty reakcji
91
Wiek
38
Możliwe, że to początek OOBE, opisz dokładniej to "podrzucanie". Czasem też przed zaśnięciem nasze ciało rozluźniając się doznaje lekkich skurczów.

Trudne to jest do opisania...
Mam świadomość, że leżę w bezruchu...
Ale kiedy się budzę to mam wrażenie, że coś robiłam i stąd ten "podskok" jakby nagłe zahamowanie...
Nigdy to się nie dzieje w środku nocy - zawsze z wieczora i tylko wtedy gdy zasypiam...
 
Dołączył
14 Luty 2008
Posty
2 390
Punkty reakcji
91
Wiek
38
A masz jakieś doświadczenia związane z OOBE ? Czemu tak uważasz ? Może byś uzasadniła wypowiedź ? :p

Dokładnie, niektórzy dają ostrzeżenia ale niczym tych ostrzeżeń nie popierają :)
Niestety brutalna prawda jest taka, że każdy z nas wbrew sobie zagłębia się w te "niebezpieczne" tereny każdej nocy...
Większość ludzi ma nieświadome obbe, ld a kazdy z nas przechodzi przez paraliż senny bo inaczej człowiek by nie usnął a jeśli by usnął to przykro mi ale bez paraliżu sennego to by się sam siebie zatłukł :)
Przeczytałam wiele wypowiedzi na ten temat, zaopatrzyłam się nawet w odpowiednie wydania książek i we wszystkich pisze to samo: to nie jest niebezpieczne.
Sny nie mogą być niebezpieczne. A tym bardziej sny świadome gdzie panem i władcą jesteśmy my sami.
A jedynym minusem i niebezpieczeństwem jest chyba to, że my musimy stawić czoło swoim lękom, swojemu strachowi. Ale czy to jest złe?
W rachunku końcowym wychodzi to nam na dobre bo to nam pozwala doskonalić się...
Hmm... nie jestem w tym ekspertem, nigdy nie przeżyłam prawdopodobnie ld i oobe ale chce to przeżyć.
Jeśli coś się nie spodoba - zawsze można zakończyć te eksperymenty i już.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
KkAaSsIiA to wielka studentka psychologii. O wszystkim wie lepiej. Więc drżyjcie.
 

matthek

Nowicjusz
Dołączył
14 Lipiec 2008
Posty
136
Punkty reakcji
0
Miasto
gdzieś daleko...
Jeśli coś się nie spodoba - zawsze można zakończyć te eksperymenty i już.

Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe. Jeżeli wyjdziesz pierwszych parę razy to potem możesz wychodzić nie mając na to ochoty. Tak bywa. A jeśli już nie, to co noc możesz czuć wibracje i inne doznania odczuwane w czasie wychodzenia. Kiedyś chciałem z tym skończyć, ale nie mogłem. Skończyło się tak, że nadal to robię i jestem zadowolony. :)
 

Cobryn

Nowicjusz
Dołączył
21 Listopad 2007
Posty
314
Punkty reakcji
1
Wiek
32
Miasto
Z domu(chyba)
Ale jaja, przeczytałem że najłatwiej wywołać LD myśląc o nim przed snem mi wyobrazić sobie coś co będzie sygnalizowało
że mamy sen, w moim przypadku był to znak stopu tyle że zamiast stopu był napis LD xD
No i miałem LD dzięki temu znaku xD
Normalnie ide sobie drogą i nagle patrze znak LD XD
 
Dołączył
14 Luty 2008
Posty
2 390
Punkty reakcji
91
Wiek
38
Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe. Jeżeli wyjdziesz pierwszych parę razy to potem możesz wychodzić nie mając na to ochoty. Tak bywa. A jeśli już nie, to co noc możesz czuć wibracje i inne doznania odczuwane w czasie wychodzenia. Kiedyś chciałem z tym skończyć, ale nie mogłem. Skończyło się tak, że nadal to robię i jestem zadowolony. :)

Tu miałam na myśli początki, doszkalanie się w tym kierunku... Same oobe kiedy sie w nie wchodzi mimowolnie to już wyższa szkoła jazdy :) Większość osób (w tym i ja) musi się nauczyć do tego dojść. A za nim się dojdzie do tych wyżyn trzeba przejść przez ćwiczenia, koncentrację... A chyba wiele osób się wysypuje z tego...

Ja dziś kolejny raz próbowałam, nie udało się :) Tak się koncentrowałam, że aż mi palce w rękach podrętwieły do tego stopnia że dobre kilkanaście sekund mineło zanim odzyskałam w nich pełną sprawność :) I normalnie dziś ledwo przytomna jestem bo się czuję tak jakbym całą noc nie spała a rano mnie się pytali co ja w nocy robiłam, ze taka wykończona jestem :D
 
Do góry