Moje grono koleżanek ogranicza się do kumpel ze szkoły / studiów + żon moich kumpli
No plus może jeszcze jedna, dwie z pracy.
Dlaczego ? Bo po prostu je poznałem w określonych okolicznościach, znam je jakiś czas i skoro przez ten czas nie zapałałem do nich miłością, ani one do mnie więc każda ze stron wie na czym stoi, nie musi tego w idiotyczny sposób oznajmiać i dzieki temu każdy może być na luzie
Nowych koleżanek jako takich nie poznaję bo ... po co ?
Zresztą, to wcale nie jest łatwe. Ok, rozpocznę rozmowę z nieznajomą, ona okaże mi jakieś tam zainteresowanie, a ja potem śmiertelnie poważnie wypalę, że: ok, ale pamiętaj, że to tylko koleżeństwo ? To się ociera wręcz o chamstwo
bo z jednej strony jak podchodzimy do nieznajomej to z automata stawiamy siebie w pozycji podrywacza, więc jak ona nas nie spławia i daje zielone światło to ... wyskok z koleżeństwem jest idiotyczny. To prawie tak jakby powiedziec: zartowałem i sobie pójść
Nowego kumpla faceta jest znacznie łatwiej znaleźc
Nie ma żadnych podtekstów, wystarczy, że się robi to samo, np. wystarczy pojechać gdzieś tam w piłkę pograć jako piąte koło u wozu. Raz, dwa takie wypady i zna się już wiekszość ekipy, a stąd już niedaleki krok do jakiegoś tam piwka, gadki szmatki itd.
A z dziewczyną ? No cóż, nauczyłem się tego, że jak się nie robi tego czego ona oczekuje to szybko można otrzymać odpoweidnią łatkę - za szybki = napalony, za wolny = frajer, jakis blizej nieokreslony, roznie sie zachowujący = popapraniec. Więc jak już dziewczę daje zielone światło to ... lepiej tego nie psuć tekstem "zostanmy przyjaciolmi" hehe
W drugą stronę jest zapewne podobnie. Jak dziewczę mi się podoba i mi trąbi o koleżeństwie to ... ja i tak tego nie słyszę bo ... jakbym odpuszczał za każdym razem gdy dziewcze mówi: NIE to chyba nigdy bym "dalej" nie zaszedł
Niestety, każdy facet z czasem uczy się tego, że kobiety nie za bardzo wiedzą czego chcą, albo inaczej : co innego mówią (NIE), a co innego myslą (moze / tak ) . W związku z tym czasem w ogole sie ignoruje to co kobieta mowi i robi swoje. To nie sprzyja jasnym przekazom bo nawet jak ona coś tam wspomni o kolezeństwie to sobie pomysle: "tak, tak, sure
".
No ale cóż - same tego chciałyście
To wy lubujecie się w zabawach ze slowem NIE ("niech się postara bardziej"), albo innych klamstewkach w stylu: "mam chlopaka" (to juz chyba na nikim nie robi wrazenia). Więc teraz cierpcie
Faceci zawsze lubili prosty przekaz.
Zreszta, ja nie mam zbytniej potrzeby poznawania kobiet, na ktore patrzę i ... nic nie czuję. Jakoś, to nie dla mnie. Natomiast jak mi sie jakies dziewcze podoba, albo jakos mnie tam oczaruje no to naturalnie chce czegos innego, niz kolezenstwa. Co mi po kolezenstwie z mega laska
Chyba tylko to (korzystalo sie kiedys
), ze najczesciej jej kolezanki tez sa fajne