Co mam zrobić, żeby znowu było tak jak dawniej? Żebyśmy spędzali ze sobą każdą wolną chwilę?
O, widzisz, i tu właśnie tkwi Twój problem. Spędzanie każdej wolnej chwili z drugą osobą to objaw uzależenia od niej. W psychologii nazywa się takie zjawisko identyfikacją z obiektem, czyli działa to tak, że wszystkie swoje uczucia lokujesz w jednej rzeczy (pracy, pasji, partnerze).
Poza tym odwala mi teraz z powodu kłopotów rodzinnych i jej potrzebuje bardziej niż zwykle, żeby nie stać się skrzywionym psychicznie do czego mi niedużo już brakuje...
Tutaj problem się zapętla. Zapewne stworzyłeś sobie w głowie schemat, że Twoja dziewczyna jest gwarancją Twojego dobrego stanu psychicznego. To
TY SAM musisz umieć sobie radzić ze swoimi problemami i nie przelewać ich na drugą połówkę. Wsparcie drugiej osoby, oczywiście, jest ważne, ale nie polega ono na tym, że druga osoba ma być z Tobą zawsze, żebyś tylko się nie stał się "skrzywionym psychicznie". Sama byłam kiedyś w podobnej sytuacji i rzeczywiście, rozmowy z drugim człowiekiem (nie tylko partnerem) bardzo pomagają, ale to Ty musisz sam w sobie znaleźć siłę, żeby przezwyciężyć problemy. W przeciwnym razie możesz wpaść w sidła stworzenia sobie maski "skrzywdzonej ofiary": cały czas będziesz liczył na wsparcie innych, oni Cię będą pocieszać, a Tobie w tym stanie będzie tak dobrze, że nawet nie kiwniesz palcem, aby realnie zrobić coś, co polepszyłoby Twoją sytuację.
Jesteśmy już parą ponad 3 miesiące. Mamy po 18 lat. Było nam bardzo dobrze ze sobą, ani ona ani ja nigdy nie mieliśmy nikogo tak na poważnie. A teraz gdy wraca, mówi mi, że chce mnie mieć w charakterze przyjaciela, ale to co czuje do mnie się nie zmienia, ale ona się nie nadaje na chwilę obecną do związku. Mówi, że to może przez to, że nigdy nie miała ojca i źle się czuje ze sobą.
A z jakich w ogóle przyczyn weszliście do tego związku? Nigdy nie jest tak, że miłość bierze się z powietrza; kochasz kogoś, bo masz ku temu powody. Czy w Waszej relacji nie było przypadkiem tak, że zeszliście się jako dwójka zbolałych dusz: ona z problemami, Ty z problemami, licząc, że jakoś sobie pomożecie te problemy rozwiązać? Może być tak, że ją Twoje problemy przytłoczyły, bo ma wystarczająco dużo swoich własnych. Wiesz, bądźmy szczerzy: jeśli nie zmieniłoby się to, co do Ciebie czuje, nie oferowałaby Ci przyjaźni. Może być tak, że dziewczyna sama nie wie, czego chce, albo, jak już mówiłam, związek z Tobą może ją przytłaczać, bo ona liczy raczej na kogoś bezproblemowego, kto pomógłby jej z własnym bałaganem emocjonalnym.
Jeśli naprawdę czujesz, że Wasza realacja jest czymś wyjątkowym, warto o to powalczyć. Co bym radziła: najpierw uporaj się
SAM z własnymi problemami (może pomoc psychologa?) i nie zarzucaj nimi drugiej połówki. Z tego co piszesz, można wywnioskować, że także Twoja dziewczyna musi sobie sama pomóc. Brak ojca jest problemem, ale tylko tak długo, jak robisz z tego problem. Być może Twoja partnerka tak bardzo skupiła się na tym problemie, że zupełnie się z nim utożsamiła i stworzyła siebie jako "biedną dziewczynkę bez taty". A teraz z tego schematu wyjść nie może, bo w gruncie rzeczy jest jej w nim dobrze (z czego może sobie nawet nie zdawać sprawy). Zmiany zachodzące w ludzkiej psychice mogą być naprawdę skomplikowane i teraz tak tylko sobie gdybam, może jestem bliska prawdy, może nie. Chcę Ci tylko uświadomić, że to:
Co mam zrobić, żeby znowu było tak jak dawniej?
może być znacznie poważniejszy problem, niż Ci się wydaje. Przeanalizuj dokładnie wszystko, zastanów się, a przede wszystkim, skup się na sobie. Pomóż sobie, a pomożesz jej.
Powodzenia!