PrincessNrOne
Nowicjusz
- Dołączył
- 12 Wrzesień 2008
- Posty
- 342
- Punkty reakcji
- 8
- Wiek
- 32
Zwracam się z kolejnym pytaniem w tym dziale i po raz kolejny proszę o pomoc.
Adriana znam od wielu, wielu lat i chociaż widywaliśmy się dość często to jakoś żadne z nas nie wspomniało o czymś więcej niż koleżeństwie. I powiem szczerze że nawet przez głowę by mi to nigdy nie przeszło. Fakt na kilku imprezach pocałowaliśmy się ale to tylko tyle, nigdy nie myślałam o nim jak o potencjalnym partnerze, zresztą wydaje mi się że on tak samo. Rok temu mocno się pokłóciliśmy więc nasz kontakt całkowicie się zerwał, później gdy już się pogodziliśmy i tak nie było za kolorowo, znajomość typu "cześć, cześć, na razie". Aż tu parę miesięcy temu spotkaliśmy się na imprezie, potem przenieśliśmy się do mnie i tak w jego ramionach spędziłam całą noc. Potem ja wyjechałam do Anglii na dwa miesiące a gdy wróciłam on miał już dziewczynę - Marzenę. Na początku nawet mnie to zbytnio nie obchodziło. Poznałam ją, wydawała się fajną osobą, cichutka, bez nałogów - nasze przeciwieństwo Ale po jakimś czasie pokłócili się i jakoś wyszło że ja z Adrianem znów spędziłam noc. Później oni się pogodzili a ja i tak po kryjomu przed wszystkimi spotykałam się z nim wieczorami u mnie. A wizyta zawsze przedłużała się do rana. Na początku traktowałam to jak zabawę, ograniczałam widywanie się z Marzeną żeby nie mieć wyrzutów sumienia, a poza tym uważałam na to by nic do Adriana nie poczuć. Niestety nie udało się. Pojechałam z Nim, Marzeną i inną koleżanką do Pizzerii. I gdy zobaczyłam ich razem, z pozoru szczęśliwych to coś pękło we mnie. I zdałam sobie sprawę że niestety ale zaczęło mi na nim zależeć.
Wiem o tym że kiedy tylko zechcę to on u mnie będzie, widzę jak na mnie patrzy, jak rozmawia... Tu samo się nasuwa pytanie - jeżeli tak to dlaczego jest z nią a nie ze mną?
Ale gdy zapytałam go co by było gdybym się w nim zakochała to powiedział że miałby zaje.bisty dylemat. Czyli co jest jakaś szansa na cokolwiek??
Czy ja mogę dalej brnąć w ten chory układ? Przecież kiedyś wpadniemy przed Marzeną.
Jak myślicie czy mam prawo pakować się im w życie z buciorami?? I co będzie gdy ja się naprawdę zakocham? Zostawi ją? Czy to ja pójdę w odstawkę?
Z góry dzięki za przeczytanie i odpowiedzi
Adriana znam od wielu, wielu lat i chociaż widywaliśmy się dość często to jakoś żadne z nas nie wspomniało o czymś więcej niż koleżeństwie. I powiem szczerze że nawet przez głowę by mi to nigdy nie przeszło. Fakt na kilku imprezach pocałowaliśmy się ale to tylko tyle, nigdy nie myślałam o nim jak o potencjalnym partnerze, zresztą wydaje mi się że on tak samo. Rok temu mocno się pokłóciliśmy więc nasz kontakt całkowicie się zerwał, później gdy już się pogodziliśmy i tak nie było za kolorowo, znajomość typu "cześć, cześć, na razie". Aż tu parę miesięcy temu spotkaliśmy się na imprezie, potem przenieśliśmy się do mnie i tak w jego ramionach spędziłam całą noc. Potem ja wyjechałam do Anglii na dwa miesiące a gdy wróciłam on miał już dziewczynę - Marzenę. Na początku nawet mnie to zbytnio nie obchodziło. Poznałam ją, wydawała się fajną osobą, cichutka, bez nałogów - nasze przeciwieństwo Ale po jakimś czasie pokłócili się i jakoś wyszło że ja z Adrianem znów spędziłam noc. Później oni się pogodzili a ja i tak po kryjomu przed wszystkimi spotykałam się z nim wieczorami u mnie. A wizyta zawsze przedłużała się do rana. Na początku traktowałam to jak zabawę, ograniczałam widywanie się z Marzeną żeby nie mieć wyrzutów sumienia, a poza tym uważałam na to by nic do Adriana nie poczuć. Niestety nie udało się. Pojechałam z Nim, Marzeną i inną koleżanką do Pizzerii. I gdy zobaczyłam ich razem, z pozoru szczęśliwych to coś pękło we mnie. I zdałam sobie sprawę że niestety ale zaczęło mi na nim zależeć.
Wiem o tym że kiedy tylko zechcę to on u mnie będzie, widzę jak na mnie patrzy, jak rozmawia... Tu samo się nasuwa pytanie - jeżeli tak to dlaczego jest z nią a nie ze mną?
Ale gdy zapytałam go co by było gdybym się w nim zakochała to powiedział że miałby zaje.bisty dylemat. Czyli co jest jakaś szansa na cokolwiek??
Czy ja mogę dalej brnąć w ten chory układ? Przecież kiedyś wpadniemy przed Marzeną.
Jak myślicie czy mam prawo pakować się im w życie z buciorami?? I co będzie gdy ja się naprawdę zakocham? Zostawi ją? Czy to ja pójdę w odstawkę?
Z góry dzięki za przeczytanie i odpowiedzi