Ojciec alkocholik

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Mam ojca alkoholika i zakładam ten temat żeby każdy mógł się tu wygadać poradzić lub dowiedzieć się czegoś na ten temat.
Przede wszystkim z doświadczenia swojej rodziny jak i innych (znam dużo podobnych historii byłam także światkiem takich rzeczy w innych domach) wiem że przede wszystkim nie można dać się zastraszyć. Naprawdę! najważniejsze jest nie dać się i najlepiej od początku przy kilku pierwszych awanturach. Nie bać się wezwać policje (możesz się schować jeśli się boisz np w łazience) zawsze może byś że zrobił to sąsiad i niech go zabiorą jest spokój na jakiś czas jeśli się wystraszy ( nie szkodować go to też dla jego dobra żeby całkiem w chorobę nie popadł) . zwracać uwagę mu ale po trzeźwemu nie ma co się kłócić z pijanym. Zwracać mamie uwagę żeby się nie dała i się postawiła nawet jeśli o tą policję chodzi. jeśli mu się pokaże że się boi to on poczuje się zbyt pewnie. można założyć sobie niebieską kartę itp i nie bać się bo to jest najważniejsze walczyć z tym i się nie poddawać!

piszcie jak wy sobie radzicie i jakie macie problemy. żadko jestem na forum z braku czasu ale na ten temat postaram się wchodzić więc piszcie jeśli macie jakieś pytania itp
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Wielka racja... <_< Zwłaszcza jak taki tatuś pójdzie za matką do tej łazienki, rozwali telefon a matkę skatuje. Zastanówcie się trochę <_<
 

hh12268

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2011
Posty
10
Punkty reakcji
1
Wiek
27
Miasto
Nowa Sól
Tak rzeczywiście, ten problem obejmuje większość dzieci. W każdej rodzinie jest alkoholik lub narkoman, przez co dzieci cierpią. Ja znam sytuację z wolontariatu, taką iż chłopiec 12 letni, strasznie bał się ciemności , nikt nie wiedział dlaczego, ale po jakimś czasie w końcu wszystko wyszło na jaw. Chłopiec przez ojca alkoholika był zamykany w pokoju w ciemnościach. Znam też sytuacje, że ojciec alkoholik był swoje potomstwo. A nawet mam kolegę, który ma matkę alkoholiczkę. Jego ojciec był porządnym facetem, ale umarł na raka. A ona w ogóle nie interesuje się dzieckiem. Więc nie tylko problem dotyczy ojców, ale też matek, czy też nawet braci czy sióstr starszych. A żeby sobie z tym poradzić psychicznie trzeba silnej woli. Trzeba potrafić postawić się, i powiedzieć ''Mimo iż cię kocham matko, ojcze, dla własnego i waszego dobra, lepiej będzie jak odejdziecie. '' Wystarczy jeden telefon. Bardzo trudny. Ale skutki są. Jeszcze dobrze, jak jest dziecko w wieku 14 i wyżej lat. Wtedy potrafi się obronić, mniejsze, jak sprytne to jedynie ucieknie, schowa się gdzieś.
Ja też miałam ojca alkoholika, i skończyło się tak, że pijany wsiadł na rower, pojechał i nie wrócił. Miał wypadek. I chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego pił. Nie byliśmy najbogatszą rodziną, może i nie mieliśmy tak dużo jak chcielibyśmy, ale żyliśmy w dostatku. A mimo wszystko, nie chciał być z nami. Ale cóż. Alkohol do tego prowadzi.
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Wielka racja... <_< Zwłaszcza jak taki tatuś pójdzie za matką do tej łazienki, rozwali telefon a matkę skatuje. Zastanówcie się trochę <_<




Bez przesady. nie można się bać. wiem co mówię i zastanowiłam się. JA TO Z DOŚWIADCZENIA WIEM A NIE TEMU ŻE SE TAK WYMYŚLIŁAM. Nie można żyć w strachu bo to do niczego nie prowadzi. Znam gościa który żonę i córki w rzędzie ustawiał i napier*** po twarzy i załatwiły go tak że nie może nic złego w domu powiedzieć a wypić tym bardziej, bo z miejsca idzie siedzieć.. Ja się bałam jako dziecko, ale strach trzeba przezwyciężać.
Ja się właśnie zastanowiłam...
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
wiem dużo i o to chodzi żeby się nie bać tej obdukcji tylko na policje do lekarza i do sądu i nie mieć przesranego życia.
To widać mało widziałaś. <_< Obdukcja i od razu do prokuratury, a nie po łazienkach się chować <_< W łagodniejszych przypadkch rozwód/wymeldowanie


JA NIE MÓWIĘ ŻEBY SIĘ CHOWAĆ I UCIEKAĆ TYLKO ŻEBY SIĘ NIE BAĆ IŚĆ NA POLICJE A WIEM ŻE KOBIETY SIĘ WSTYDZĄ I UWAŻAJĄ ŻE JAKOŚ TAM BD A TO NIE NA TYM POLEGA Z TYM TRZEBA WALCZYĆ I SIĘ DA NAJLEPIEJ KAZAĆ DZIADOWI sp***rzaĆ (ALBO BABIE BO TAKIE PRZYPADKI TEŻ SĄ)
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
elunia...sorry, bo moze się mylę, ale odniosłam wrażenie, ze założyłaś temat tylko po to,zeby go założyć...Sposób w jaki o tym piszesz...kurczę, nie przekonujesz mnie. Dzieci alkoholików najczęściej nie są takimi "bohaterami". Strach paraliżuje.
Wszystko to racja - nie dać się zastraszyć, bla bla. Tyle,że sypiesz nam tu z rękawa ogólniki,żadnych osobistych odczuć, temat podajesz na chłodno....
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
wiem dużo i o to chodzi żeby się nie bać tej obdukcji tylko na policje do lekarza i do sądu i nie mieć przesranego życia.



JA NIE MÓWIĘ ŻEBY SIĘ CHOWAĆ I UCIEKAĆ TYLKO ŻEBY SIĘ NIE BAĆ IŚĆ NA POLICJE A WIEM ŻE KOBIETY SIĘ WSTYDZĄ I UWAŻAJĄ ŻE JAKOŚ TAM BD A TO NIE NA TYM POLEGA Z TYM TRZEBA WALCZYĆ I SIĘ DA NAJLEPIEJ KAZAĆ DZIADOWI sp***rzaĆ (ALBO BABIE BO TAKIE PRZYPADKI TEŻ SĄ)

Nic nie wiesz. Jak pisała Callipe, piszesz tylko po to, żeby pisać. Skoro przeżyłaś to jak twierdzisz na własnym przykładzie, to nie widziałaś prawdziwego alkoholika i tego jakie piekło potrafi zgotować rodzinie, oraz do jakiego stopnia ją zastraszyć. Nie bać się? Potrafisz kontrolować strach? Nie masz pojęcia czym jest rozpacz i panika. Nie wiedziałabyś co zrobić, gdybym Ci pomachał bronią przed nosem, a lęk jaki odczuwa terroryzowana rodzina jest o wiele większy i bardziej złożony, a co ważniejsze długotrwały. Swoje dobre rady zachowaj dla siebie, ponieważ śmiem twierdzić, że po prostu kłamiesz i koloryzujesz. Dam Ci jeszcze jedną dobrą radę, jest coś takiego jak netykieta, która zabrania używania ciągle caps locka, czyli PISANIA W TAKI SPOSÓB. <_< Nie jesteś tutaj ani najmądrzejsza, ani nie masz doświadczenia. Po prostu nic nie wiesz i krzyczysz najgłośniej <_< Widziałem rodzinę, gdzie dzieci miały kary polegające na trzymaniu ręki na palniku od kuchenki, od takiego tatusia. Przez lata uważani byli za wzorową rodzinę, ponieważ dzieci były zmuszane do mówienia przed gośćmi kochany tatusiu itd. A ten facet nawet nie pił. Matka nic z tym nie robiła, dzieci też nie, ponieważ czuły lęk o jakim nie masz pojęcia. A Ty mi tu :cenzura: o telefonach z wc... <_< Zmądrzej, wtedy porozmawiamy. <_<

I tak na marginesie, podejrzewam, że piszesz takie pierdoły, ponieważ sama potrzebujesz pomocy, ale wstydzisz się opowiadać o wyczynach tatusia. Wymiśliłaś więc sobie, że napiszesz bzdury, ktoś to skoryguje i będziesz miała poradę. Jeśli chcesz pomocy, napisz szczerze o co chodzi, może ktoś się nad Tobą zlituje, bo mnie zwyczajnie nudzisz.<_<
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Elunia, twoje porady są zbyt ogólne i nie można ich odnosić do każdego alkoholika, bo jednego takie postawienie się mu rzeczywiście zbije z tropu, a innego sprowokuje do gwałtowniejszych czynów. Poza tym piszesz, by już po pierwszych awanturach wezwać policję, ukrócić to - wybacz, ja nawet z perspektywy czasu nie potrafię tak na to spojrzeć. Dla mnie, wtedy jeszcze dziecka, ani dla mojej matki, pierwsze pijackie wyczyny ojca, który normalnie jest szalenie spokojnym człowiekiem, nie były odbierane jako oznaka alkoholizmu, ale zwyczajnego upicia się. Z początku ojciec dokuczał matce, czepiał się, też upokarzał (bo w tym okresie zamknęli jego zakład pracy, był 3 m-ce na zasiłku, a matka ciągle z kimś wychodziła, wypiękniona, wracała radosna itd.), potem wszystko jakoś się unormowało, więc podejrzenie o alkoholizm, o ile jakieś było, zupełnie upadło. Kilka lat temu natomiast choroba ojca wróciła w gwałtowniejszej formie - ciągłe awantury, walki i słowne i fizyczne z matką - im bardziej ona obnosiła się dumą, siłą, kpiła z niego i pokazywała, że się nie boi, że on nie jest nam potrzebny, tym bardziej ojciec próbował jej wtedy okazać, że jest głową rodziny i ma się z nim liczyć. W międzyczasie nadchodziły dni, gdy był normalny, nie pił i nie sposób było o nim myśleć jako o złym tatusiu, którego trzeba okiełznać, albo nawet pozbyć się ze swojego życia. Myślała tak i matka i moje rodzeństwo. Bo jednak to rodzina. Ojciec. Mąż. Tu nie chodziło o strach przed nim, choć też był; bardziej przemawiały więzy rodzinne, że może uda się to jakoś wszystko naprawić bez ingerencji kogoś z zewnątrz.

Jak pisałam, wszystko zależy od tego, jak zachowuje się alkoholik. Mój ojciec nie jest jakimś groźnym przypadkiem, ale mimo wszystko bardzo trudno było mi się mu postawić, żeby dał spokój matce, żebym mogła uspokoić znerwicowane rodzeństwo. Moją "siłą" była wiedza o tym, że ojcu bardzo na nas zależy, na dzieciach w szczególności i jakaś taka pewność, że z tego powodu nie zrobi mi krzywdy. Więc jako jedyna osoba będąca w stanie coś zrobić uspokajałam go, wykrzykiwałam mu, że ma przestać, bo moja siostra dusi się słuchając ich kłótni, bo się go boi. Skutkuje, choć trudno było mi z początku reagować, szarpać się z nim, pouczać, bo to jednak mój ojciec, na co dzień ukochany tatuś.

U kolegi sytuacja wyglądała podobnie, ale on, silny facet, który swojego ojca wręcz nienawidził, mimo wszystko nie potrafił nad nim zapanować, bo ie czuł, że ojciec miałby jakiekolwiek opory, by i jego nie skrzywdzić. Siedziało w nim takie dziecko, które mimo wszystko bało się ojca. Zareagował dopiero w wieku 19 lat, gdy coś w nim pękło.

Inna sprawa: często rodziny żyjące przez wiele lat z alkoholikami niejako godzą się z tym losem, po kłótniach oddychają spokojnie, cieszą się, że to koniec i wracają do normalnego życia, którego nie potrafią zmienić. U siebie też widziałam taką fazę chłodnej obojętności, gdy słyszałam kłótnię rodziców, pijany głos ojca, wyzwiska matki pod jego adresem i przyjmowałam to jako "znowu to samo...". Dopiero potem, gdy matka zaczęła wciągać w te awantury moje rodzeństwo, na nowo zaczęłam się tym przejmować.

Jak wspomniałam, nie można traktować wszystkich alkoholików jednakowo. Każdy reaguje inaczej, zachowuje się inaczej, każdego trzeba traktować jednostkowo i tak też dobierać metody pomocy dla niego i jego rodziny. Ale najważniejsze chyba, to móc znaleźć źródło jego choroby i zacząć leczenie od niego. Ja je znam, w przypadku ojca - kompletne niedowartościowanie, poczucie bycia nikim w rodzinie pomimo zaharowywania się dla niej na śmierć, ale to matka i jej perfidny sposób bycia nie pomagają mu wyjść z tego bagna.

Proszę o wybaczenie za ten długi monolog.
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
są ogólne. ale dlatego że każda sytuacja jest inna. Co mam tu napisać ? że jako dziecko uciekałam z domu? ja miałam to szczęście że miałam gdzie uciekać ale nie każdy tak ma moja najleprza przyjaciółka ponad 10 km miała do babci i nie mieli gdzie iść i temu daje rady ogólne, bo każda sytuacja jest inna. To nie jest tak że ja już całkiem przestałam się bać itp bo boje się ale nie tyle o siebie co o mame i dlatego daje te rady z policją jak ostatnio mój stary skopał mame to miałam ochote go zaje**** bać ale to nie takie proste. Z tą policją też nie jest prosto. Jak zadzwoniłam ostatnio bo ojciec szalał to się odgrywa na trzeźwo do teraz przygryza mi różnymi rzeczami itp. ale nie chce mu się dać i nie dam skrzywdzić mamy. Z tymi radami to chodzi o to żęby namówić innych skoro nie potrafie własnej mamy namówić. Ona zawsze się zdecyduje ale później zmienia zdanie i nic z tym nie robi. W moim domu nie jest tak że ojciec pije ciągle tylko on pije rozrabia przez jakiś czas a później jest spokój i zaczyna się od nowa. Jego brat mu tłumaczy jego ojciec moja starsza siostra siostry mojej mamy o moim bracie nie da się tego powiedzieć bo oni się o to wykłucają tylko. problem w tym że rozmowy nic nie dają ale sami policjanci mi mówili o kilku rzeczach które można zrobić. Zgadzam się że to tak wygląda że nieszczerze ale naprawde jest mi ciężko o tym mówić. To wstyd mieć takiego ojca który sory za wyrażenie zwymiotował na klatce schodowej nie dał rady otworzyć drzwi kluczem i spał pod drzwiami. jak wróciłam z pracy to myślałam że się pod ziemie zapadne, a był taki ciężki że ledwo go wniosłam. Już tak miałam dość,że miałam wyprowadzić się do cioci, która wiele razy mi to proponowała. To jest w bloku obok i miała bym kontrole nad domem ale nie dałam rady ich tu zostawić. My nie jesteśmy jakąś biedną rodziną o której każdy ma złe zdanie i mówi że tam tylko patologia moja rodzina wygląda z pozoru normalnie mimo że wiele osób uważa mojego ojca za alkocholika szczególnie sąsiedzi, bo nie są głupi i widzą co się dzieje, ale np moja szefowa była zaskoczona. Ja to strasznie przeżywam i odrazu z nerwów boli mnie brzuch pozatym miałam problemy z żołądkiem i ponad pół roku się męczyłam z nim. Dostałam pracę zaraz po skończeniu LO czyli w tym roku w maju i po jakimś miesiącu pracy po nieprzespanej nocy przez ojca tak się w pracy źle czułam że mało nie mdlałam i wylądowałam prosto u lekarza kierowniczka stwierdziła że to zaciężka praca nosić zgrzewki z napojami, skrzynki i worki z warzywem itp i moja siostra cioteczna powiedziała jej o tym (ta sis zna kierowniczkę i pracuje w tym sklepie tylko że w alkoholach to tak jakby drugi sklep w tym samym budynku) i ta szefowa stwierdziła że on na takiego nie wygląda. Nie chce żeby każdy wiedział jaki on jest. czasem nie jest taki zły i jak ma ten czas że nie pije to nawet da się z nim pogadać i potrafi się zainteresowac tym co u jego dzieci ale jak pije to nie chce go znać i mam ochote żeby może nie żeby zginą (tak chciałam początkowo napisać) ale żeby gdzieś wyjechał daleko i dał nam spokój
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
nie wiem czy mi wierzycie czy nie, ale nie musicie. wiem że może niektórzy z was złożyli niebieską kartę albo wysłali któregoś rodzica do jakiegoś psychiatryka i nic nie dało wię powiedzą że bzdury pisze bo to itak nie ma sensu. moja przszła teściowa o ile mogę tak powiedzięć bo nawet nie znam jej była 2x na odwyku i nic to nie dało odeszła od dzieci 4 lata temu od 5 dzieci w tym 4 z nich było niepełnoletnich chociał 1 brakował tylko rok ale to nieważne ważne jest to że ona pije dalej ona i jej rodzina nawet jej babcia którą widziałam i która jest już staruszką więc to nie zawsze pomaga tej osobie ale znam też przypadki że pomaga. jeśli chodzi o przysięgi od księdza to zazwyczaj je łamą (u mojego taty tak było) miał taką ze 3x i raz nie pił kilka lat byłam jeszcze w podstawówce ale itak złamał ją później wytrzymał krótko ale też nic nie dało a przed weselem mojej sis cały remont miał gdzieś i wszystko na początku musieliśmy robić sami dopiero później się wzią do roboty a też miał przysięge krótką co prawda ale miał. nie wiem co jeszcze pisać mam dużo katich histori w głowie
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Ja też tak miałam że nie myślałam o tym że to alkoholizm byłam w 2 albo 1 podstawówce i nawet nie rozumiałam do końca tego pojęcia mi tu o strasze osoby chodzi i nie mówię że odrazu tylko jeśli są ostre awantury na początku to wiadomo że nikt o tym nie myśli źle to może napisałam my na początku to szliśmy na noc do cioci a poźniej wszystko było jak dawniej pozatym wiadomo matka z dzieckiem/ćmi myśli też o tym że musi mieć się za co utrzymać. Mi chodzi jak naprawdę coś się dzieje np pobicia itp.

muwisz o interwencji z wewnątrz i masz racje u nas ingerencja najbliższej rodziny pomagała. Widzisz twojemu ojcu na dzieciach ależy, mojemu też ale nie po pijaku pozatym teraz się zmienił i nawet po trzeźwemu kazał mi wynosić się do chłopaka bo ostatnio się coś na to uparł jak pijany jest chociaż po trzeźwemu lubi go po trzeźwemu nawet jest dobrym dziadkiem dla mojej siostrzenicy i ona jest dlaneigo najważniejsza ale chodzi o takiegroźniejsze sytuacje jak np sory że nie z mojego życia przykład ale ten jest chyba odpowiedniejszy mojej koleżanki tata nie jest biologicznym ojcem jej sis bo matka miala dziecko panna i on ją położuył jak mała była na drodze i chciał rozjechać po pijaku albo np u tej mojej przyjaciółki o której wspominałam mama zaczeła krzyczeć a jak wpadliśmy do domu to ojcec jej nuż do gardła przystawił. ojciec to ojciec a ja jestem katoliczką i mam szacunek do rodziców i nie chce go z domu wyrzucić czy coś chce tylko żeby db było w rodzinie oddać go na odwyk czy coś też dla jego dobra bo nie moge się przyglądać jak on się męczy jak przez jakiś czas pije a potrafi dzień w dzień tyle że mama go chyba nie odda na odwyk bo ona poprostu chyba go mimo wszystko kocha chociaż czasem mówi inaczej

U mnie to siostra go uspokajała ja byłam zamała na początku ale już brat nie mógł bo jego się czepiał najbardziej mamy i jego ale on siostry zabardzo nie słuchał mnie też nie słucha tylko zawsze mi grozi i do bicia się rzuca wole zachować spokuj nie kłócić się i jak by co pilnować zeby się z bratem nie pobił.



wiem że alkocholicy reagują różnie znam kilka histori o tym ale najbardziej oprócz swojej to 2 przyjaciółek i chłopaka który chyba miał najgorzej bo jego oboje rodziców piło i ganiali się nawzajem i on z rodzeństewm spali u dziadków pozatym dziadkowie po odejsciu mamy się nimi zajeli i ojciec się też uspokoił pije ale nic mu z zycia nie pozostało no oprocz wnuków ale nie żuca sie ani nic i ja właśnie czekam na taki czas kiedy mój się uspokoi.





SPROSTOWANIE

nie chodzi o to żeby ich odrazu z domu wywalić zamknąć w wariatkowie albo coś tylko żeby z tym walczyć i jak jest źle jak on z łapami skacze to zadz na tą policje a jak ma się kogoś i nie jest tak źle to np po ciocie (ja dzwoniłam zawsze do cici albo szłam do drugiej która niedaleko mieszkała ale to chodzi zeby on kzywdy nie zrobil mamie lub dzieciom bo czasem sie rzuca zaraz uspokaja a czasem juz naprawde skacze sorki jesli źle napisałam poczatkowo albo ktos mnie zle zrozumiał mi chodzi zeby sie nie bac go bo strach nie prowadzi do niczego tylko ze trzeba sie przeciwstawic





teraz to ja powinnam za monolog przeprosić

sorki

sory ze na raty pisanie inaczej sie nie dalo cos mi sie psuje i cytatow nie chcialo sie dodac:(
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Co do policji... Przedwczoraj, kiedy byłam w domu, zawitał do nas mundurowy i pytał, czy jest mama. Skoro jej nie było, powiedział, że zajrzy za parę dni. Zdziwiłam się jak diabli, bo nie chciał rozmawiać z ojcem... Potem okazało się, że MIESIĄC TEMU mama skontaktowała się z policją, kiedy ojciec miał fazę pijackiego ciągu i zależało jej na wywiadzie środowiskowym w celu wystawienia nakazu stawienia się do psychologa z AA.

Nie wiem, czy to tylko tam policja wykazuje się opieszałością w tych sprawach, czy jednak to żaden wyjątek...
 

elunia922

Nowicjusz
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
45
Punkty reakcji
0
Wiek
32
chyba to nie wyjątek mnie ostatnio sam policjant pytał czy przyjdziemy pogadać z mamą i że nie musimy żadnych kroków odrazu podejmować ale się dowiedzieć co i jak ale mama nie chce a ja uważam że tata miał by na uwadze to że jest pod opserwacją policji i by może nie pił tak dużo bo coraz częściej mu się to zdarza ale mama go żałuje i nie rozumie że to dla jego dobra i całej rodziny. może ta rodzina by się na nowo zżyła jak by lepiej było
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Do decyzji o wezwaniu policji, założeniu sprawy, założeniu niebieskiej karty czy zgłoszeniu na leczenie dojrzewa się... i nie jest to dzień dwa czasem trwa to nawet LATAMI.
Kobieta, w tym przypadku na przykład matka często ma wiele rozterek, co to będzie, boi się że to się nasili że będzie gorzej, co z mieszkaniem, co z rodzina, co z życiem... no i przede wszystkim za co żyć??

Ja niestety doświadczyłam na własnej skórze co alkohol robi z człowiekiem.... mój ojciec pił latami! Mama się bała, najpierw mieszkała z nami chora babcia i nie było możliwości się rozejść, potem mieszkanie nie było jeszcze nasze na własność... potem ja jako najmłodsza z rodzeństwa która została w domu jako ostatnia musiałam podjąc decyzje o walce o siebie o mamę bo ona już sił nie miała....

Takie gadanie że nie można się dać zastraszyć, że trzeba dzwonić, zakładać karty... to generalnie każdy chyba wie... ale strach przed jutrem jest silniejszy...
Wiecie ile mnie wysiłku kosztowało pierwsze wezwanie policji, ile kolejne, ile nerwów kosztowało złożenie zeznań na komisariacie, sprawa w sądzie sprzedaż mieszkania.... jak ktoś nie poczuł na własnej skórze to nawet w 50% nie wie jak to jest i jak to wpływa na każda sferę życia rodziny dziecka matki partnerów....
 
Do góry