Odpis z podatku na partie polityczne - za bądź przeciw?

tewiemleczarz

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2007
Posty
1 736
Punkty reakcji
36
Wiek
58
Miasto
woj. śląskie
Nie jestem członkiem żadnej partii - to tak asekuracyjnie, żeby od razu łatek mi przyszywano.
Pomysł z zastąpieniem dotacji budżetowych na partie polityczne odpisem celowym z podatku obywateli wydaje mi się dość roztropnym.
Nie pytam o to, czy ma to być 1% czy np. 0,3% - ale o to, jakie widzicie plusy i minusy samej zasady takiego odpisu.
Teoretycznie można wspierać wpłatą na konto kogokolwiek, niemniej jest jak jest.
Moim zdaniem największym plusy to:
  • możliwość realnego głosowania "portfelem"
  • szansa na powstanie nowych partii
  • szansa na pozyskanie funduszy na działanie partii niszowych z powodu braku dotacji budżetowych
  • możliwość "rozliczenia" z obietnic wyborczych
  • wymuszenie stałego komunikowania/konsultowania się ze społeczeństwem, a nie trwania od wyborów do wyborów
Co Wy o tym sądzicie?
 

pan k

Bywalec
Dołączył
7 Lipiec 2011
Posty
3 447
Punkty reakcji
107
Miasto
Dąbrowa Górnicza
Pomysł pozbawiony sensu. Dotacje powinny być ale powinny pokrywać tylko koszty związane z wyborami a resztę zbiera sama partia. Koszty wyborów są spore . Ludzie poświęcają swój majątek i biorą kredyty. Dlatego partie które wejdą sejmu powinni dostawać zwrot kosztów . Rolnicy nie płacą podatków i większość ma nie wielkie dochody i dlatego nie płacą podatków . Tak samo emeryci. Większość społeczeństwa ma niskie dochody i dlatego nie przekaże żadnego procentu. Dlatego partie powinny mieć prawo posiadania majątku i ograniczenia przekazywaniu pieniędzy powinny zostać zlikwidowane. Każda partia powinna przekazać listę osób które dały pieniądze policji a zadaniem policji powinno być sprawdzenie czy ludzie którzy dali pieniądze nie należą do mafii lub organizacji terrorystycznych.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Jak dla mnie powinno być to, co jest tylko może trochę okrojone. Chyba zbyt wielkie kwoty idą na subwencje i dotacje. Ponadto dlaczego mam się określać, na którą partię stawiam ? Ponadto po co wówczas wybory, skoro wszystko wiadomo ?
 

tewiemleczarz

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2007
Posty
1 736
Punkty reakcji
36
Wiek
58
Miasto
woj. śląskie
Jak dla mnie powinno być to, co jest tylko może trochę okrojone. Chyba zbyt wielkie kwoty idą na subwencje i dotacje. Ponadto dlaczego mam się określać, na którą partię stawiam ? Ponadto po co wówczas wybory, skoro wszystko wiadomo ?
Rzeczywistość polskiej sceny politycznej ogranicza się medialnie do praktycznie 5 grup. Macie PiS, PO. RPP, PSL i SLD - praktycznie pozostałe albo można uznać za nieliczące się lub niemal tożsame z tymi 5 ugrupowaniami.
"Rozgrywka główna" jest prowadzona właśnie między nimi, upraszczając (tak jak i media to upraszczają) macie wybór między PiS i jego mutacjami lub PO - i mutacją tegoż w postaci RPP.
To prowadzi od lat do stawiania wyborców (oprócz znikomej liczby "wyznawców" danej opcji politycznej) wobec wyboru tzw. "mniejszego zła". Słowem: każdy tylko nie Kaczyński lub każdy tylko nie Tusk/Schetyna/Palikot.
Media są zamknięte na inne siły polityczne, pomysły, idee.
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej (http://pkw.gov.pl/wykaz-partii-politycznych/wykaz-partii-politycznych.html ) mamy w Polsce zarejestrowanych 81 partii politycznych.
To spora grupa - pytanie ty(retoryczne) brzmi: kto i gdzie o nich słyszał lub w jakim programie TV lub tytule prasowym miał okazję poznać ich poglądy/programy/koncepcje.
U koryta są stale ci sami - przyczyną tego jest niechęć do otworzenia Parlamentu dla nowych sił politycznych, niechęć skutkująca ostracyzmem medialnym i zamknięciem szans na pozyskanie jakichkolwiek środków mimo, że pozostali (po przekroczeniu progu) korzystają z subwencji państwowych.
Pieniądze w działaniu partii są ważne - a jak ważne, to widać po partiach, które tego progu nagle nie przekroczyły.
Nie twierdzę, że proponowane rozwiązanie ma być trwałe albo jest idealne. Jednak daje szansę na zagłosowanie portfelem. Obecnie politycy co innego obiecują - a po wejściu (na 4 lata) do Parlamentu zapominają o swych wyborcach i przypominają sobie o nich na mniej więcej rok przed kolejnymi wyborami.
Metoda finansowania ich z odpisów być może pozwoliłaby corocznie, a nie co 4 lata, weryfikowaćidyscyplinować ich działania.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
A ja corocznie mam wykazywać , w którą stronę się pochylam. Nic z tego. To moja sprawa.
 
Do góry