Tak, wrzuć na luz, nikt cię tam nie pobije. Ja też w liceum nie miałem nikogo znajomego z poprzedniej klasy, ale pierwszego września szedłem z uśmiechem na twarzy. A w głowie dźwięczały mi zapewnienia wujka że szkoła średnia to najlepsze lata naszego życia. Także nie masz co pękać, poza tym proces "zapoznawania się" zostanie z całą pewnością zainicjowany prze tych śmielszych, a i takich jak ty "nieśmiałków nie braknie. Z tym siadaniem to ja tam nie widzę problemu. Wchodzisz i siadasz tam gdzie jest miejsce. Niekoniecznie zaraz w pustej ławce. Nikt cię przecież nie pogryzie. A w razie W zawsze możesz się przecież przesiąść. No chyba że faktycznie wejdziesz jako jeden z pierwszych. Ja miałem akurat tak że wlazłem w ogonku który ciągnął się na końcu. Przysiadłem się do kolesia w przedostatniej ławce, chociaż były jeszcze puste, ale co ja tam będę sam siedział. No i cóż akurat trafiłem na gościa który został moim najlepszym kumplem i kontakt utrzymujemy do dzisiaj. Pominę już fakt że gdyby nie jego pomoc to nie wiem czy z chemią bym wyrobił
. Tak czy inaczej. Nawet jeśli jesteś nieśmiały to podstawowa zasada: nie możesz bać się ludzi. Nie masz śmiałości podejść do kogoś i zagadać? OK rozumiem, ale nie bój się nikogo kiedy ktoś zagada do ciebie. A przysiadanie się do kogoś jest świetną okazją do nawiązania kontaktu. Cześć, cześć, kamil, józek, roman... czy jak tam masz na imię i się rozmowa kręci. Pierwszy kontakt złapany. A potem to już samo poleci. Naturalnie klasa wkrótce podzieli się na małe, bardziej zgrane grupki ale nie martw się o to ty też do jakiejś trafisz. Poza tym jak ty chcesz planować z kim usiąść skoro nikogo nie znasz??? Akurat wybór miejsca jest ostatnią rzeczą jaką powinieneś się przejmować. Miejsce można zawsze zmienić. A zakolegować możesz się z kimś kto siedzi zupełnie gdzie indziej. Po prostu nie możesz bać się ludzi. Pełen luz, głowo do góry ( nie wbijamy spojrzenia w podłogę czy okno udając że jest tam coś ciekawego, i do boju.