No to PORÓD

gosik

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2005
Posty
10
Punkty reakcji
0
ja urodziłam siłam i natury, nigdy nie bałam sie porodu i nadal sie nie boje, mimo ze troszke boli no ale chyba troszke musi to nie mam złych wspomnien był ze mna muj mąz, połozne były bardzo miłe, jak niemiałam juz siły to myslałam o dziecku o tym jakie bedzie miało włoski oczy, Zdj_cie_23_.jpg
 

Marzena 21

Nowicjusz
Dołączył
14 Październik 2005
Posty
3
Punkty reakcji
0
Witam! ja urodziłam synka juz dwa latka temu :) okres ciazy bez przykrych niespodzianek typu nudnosci,bole-czułam sie wspaniale! Poród odbył sie siłam natury itrwal niecale 2 godzinki:) najwspanialszy moment to polozenie na brzuszku takiego maluszka...cos wspanialego!! Porodu balam sie jak chyba kazda dziewczyna(po raz pierwszy), ale teraz chcialabym miec jeszcze jedno...poczuc jak juz po wszystkim klada ci na brzuszku..:)
 

karasia

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2005
Posty
15
Punkty reakcji
0
Cześć! mamuśki! ktoś napisał że wolałby mieć cesarkę. Może wydaje się, że uśpią wyciągną i po kłopocie ale nie życzę cesarki miałam dwie, wcześniej leżałam dwa dni w bólach porodowych i gdy zaczęły się parte dopiero cesarka. Koleżanka też mówiła że woli cesarkę pierwsze dziecko rodziła siłami natury a drugie cesarką i mówiła że wolałaby jeszcze z 5 razy rodzić normalnie niż mieć 1 cesarkę. Nie chcę oczywiście straszyć przyszłych mamusiek ale nie walczcie o cesarkę mogąc rodzić normalnie i jeszcze mieć męża przy sobie.
pozdrowionka dla obecnych i przyszłych mamusiek pa pa! :eek:k:
 

nika

................
Dołączył
1 Maj 2005
Posty
6 077
Punkty reakcji
4
Miasto
daleka kraina czarow
i jeszcze mieć męża przy sobie.
A twoj maz byl przy Tobie jak rodzilas???Niewiem ale jakos nieznalazlam jeszcze dostatecznych argumentow na to aby facet byl przy porodzie, przy mnie byla moja mama bo sie akurat napatoczyla do szpitala zobaczyc jak sie czuje ni i trafila ze juz sie zaczelo wiec miala przyjemnosc byc przy narodzinach swojego pierwszego wnuczka :) Ale dodam ze bole mialam nie do zniesienia :(
 

NiKe

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2005
Posty
208
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Poznań
Ahhh moja siostra jest w szpitalu teraz :( Lezy od kilku dni.. Wszystko boli ją strasznie.. Jak z nia dzisiaj gadałam.. Przez telefon oczywiscie to się rozpłakała.. Rozwarcie ma na 2,5 cm. Ale już niedługo będę ciocią :D Moj szwagier bedzie przy porodzie :D
 

karasia

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2005
Posty
15
Punkty reakcji
0
Cześć Nika! niestety mój mąż nie mógł być przy porodzie bo miałam dwie cesarki jedną 13 lat temu wtedy nie można było być przy porodzie drugą 9 lat temu i też przy cesarkach nie mogli być mężowie no i byłam pod narkozą toteż nawet nie odczułabym jego obecności. Ale mam wiele znajomych przy których byli mężowie i mówią że czuli się bezpiecznie, mieli do kogo się odezwać i wykrzyczeć. Mój mąż siedział przy mnie zaraz po cesarce i też bardzo mi pomógł chociaż wiedziałam że wyglądam okropnie i tak się też czułam to on pomógł mi nakarmić dziecko pierwszy raz gdy nawet nie mogłam się obrócić i trzymać maluszka, to on robił mi okłady, pomagał wstać itd. obecność męża w czasie porodu i po nim to naprawdę wiele. No też trzeba wziąść pod uwagę jakiego się ma męża bo znam jednego którego odrzucał widok porodu i żony po nim ale to wyjątki. Faceci lubią czuć się potrzebni i uczestniczyć w ważnych wydarzeniach ich życia więc warto spróbować i wtedy okarze się czy można na niego liczyć zawsze i w każdej sytuacji. Pozdrowenia! :papa:
 

nika

................
Dołączył
1 Maj 2005
Posty
6 077
Punkty reakcji
4
Miasto
daleka kraina czarow
Hejka karasia :) Wiesz zawsze mi sie wydawalo ze przy naturalnym porodzie nie ma nic pieknego do pozakazania, zmeczona bolami kobieta, krew i te sprawy dlatego nichciala bym aby facet byl, moze stac za drzwiami ale nie zemna w srodku, pamietam siebie jak rodzilam i jak bym miala znowu tak przechodzic to lepiej nie :)
 

karasia

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2005
Posty
15
Punkty reakcji
0
Cześć! może i nie zadobrze kobieta wygląda ale przeżycia tego razem nic nie zastąpi i każdy normalny facet docenia to że może być obecny w takiej chwili, a przedewszystkim docenia kobietę za to że mimo bólu i strachu potrafi dać mu to co najważniejsze. Staje się czulszy, troskliwszy i wie ile to nas kobiety kosztuje bólu i nerwów. Kobieta mimo bólu gdy dostanie dziecko do ręki czuje że nastąpił cud a ona tego dokonała, facet czuje się dumny że mógł w jakiś sposób uczestniczyć i trzymać za rękę żonę, gładzić ją po czole. Ja bardzo żałuję że nie rodziłam normalnie, nie dostałam dziecka po porodzie nie zobaczyłam go zaraz. Mąż też chciał być przy tym ale siła wyższa. Jednak jak pisałam wcześniej pomógł mi po porodzie. Moje cesarki były wynikiem ciężko przeżytej ciąży i mojego stanu zdrowia. Mieliśmy wybór albo cesarka albo ryzyko nie przeżycia porodu przezemnie. Ja chciałam żyć bo mam dla kogo.
Pozdrowionka pa pa! :papa:
 

lady

Nowicjusz
Dołączył
29 Sierpień 2005
Posty
83
Punkty reakcji
0
jedno jest pewne---porod naturalny czy cesarka nie jest przyjemnoscia--ale mimo to pragne miec drugiego dzidziusia.ja mialam rodzic silami natury, mialam skurcze i rozwarcie juz do porodu, trzymali mnie 6 godzin,jednak moj synek byl zbyt duzy i zaklinowal sie ,wogole sie nie obnizal wiec zdecydowano o cesarce.balam sie --bo przy znieczuleniu w kregoslup mozna zostac kaleka jesli wykonane zostanie zle<lub jesli sie poruszysz w nieodpowiednim momencie>, ja zwijalam sie z bolu a oni kazali podpisywac mi papiery ze zgadzam sie na cesarke!! potem porod przebiegl wiec szybciej.wyciagneli mi maluszka--byl sliczny i duzy.poplakalam sie ze szczescia.potem wzieli go do umycia itd. a mnie zszyli i odwiezli na sale.cala noc nie przespalam a jak znieczulenie przestalo dzialac zaczal sie bol. przez 2-3 tyg. ciezko bylo sie poruszac i robic kolo dziecka.ale dzieki mezowi i rodzinie wszystko wrocilo do normy. a teraz mnie nachodzi na nastepne!! zapomnialam dodac ze stan odmienny wspominam z jako najwspanialszy okres mojego zycia.-ten rosnacy brzuszek, ruchy malenstwa, kopniecia.super. :)
 

lady

Nowicjusz
Dołączył
29 Sierpień 2005
Posty
83
Punkty reakcji
0
:) mnie chyba tez , coraz czesciej ogladam sie za kobietkami z brzuszkiem :)

bardzo mi sie podobaja kobiety w ciazy.<oczywiscie te zadbane>...bardzo bym chciala znow miec taki brzuszek--szkoda tylko ze zycie nie jest takie proste i nie mozemy sobie na to teraz pozwolic, nad czym ubolewam :)
 

ankita2

Nowicjusz
Dołączył
6 Marzec 2006
Posty
85
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Wrosław
Ja rodziłam 5 miesiecy temu!! Byłam wtedy w 3 miesiacu ciązy!! Naszzcescie lekarze ratowali moje maleństwo! miałam rozwarcie, skurcze i pokarm ! teraz jest juz wszyttko dobrze i kolejny poród czeka mnie za 2 miesiące tym razem bedzie udany :) mam ogromną nadzieje ! dzidzia ma sie dobrze a ja porodu troche sie boje bo pewne juz jest ze to cesarka bedzie :(
 

Iza 1

Nowicjusz
Dołączył
26 Luty 2006
Posty
133
Punkty reakcji
0
a jasne tyle ze niezawsze tak wychodzi :hyhy:
Ja przeżyłam 2 porody 1-szy poród,był nawet możliwy czego nie mogę powiedzieć o 2-gim porodzie to był koszmar.W nocy o gdzinie 1-30 odeszły mi wody obiecłam sobie że będe czekała do ostatniej chwili,ale wody mi poprostu chlusneły,nie było ju nic,no a przecież nie można wtedy czekać bo może się udusić maleństwo.nie miałam żadnych buli,no może zaczoł mnie pobolewać brzuch,ale tylko ze strachu jak sobie myślałam że jade do szpitala bez buli.W szpitalu zrobili masownie szyjki no i się zaczeło.Pani położna zostawiła mnie na 2-godziny samą,leżałam samiusieńka,nie miałam nawet kogo poprosić o szklankę wody,nie wiedziałam czy mogę chodzić czy mam leżeć nie podłączyli mi zawet <KTG>żeby spradzić czy wszystko wpożądku z maleństwem,bo przecież był w brzuchu bez wód,jak już się pojawiła pani położna,powiedziałam żeby mnie zbadała bo czuje że mam parte,i czy dziecko może być tyle beż wód a ona nato że dziecko ma jeszcze dużo sapasu oczywiście zbadała mnie i stwierdziła że poleze jeszcze do rana,myślałam że nie wytrzymam,znowu sobie poszła.Przyszła dopiero następna zmiana o godzinie 7-00.No i dopiero się za mnie wtedy wzieły,podłączyly KTG no i panika nie wyczówają u dziecka tętna wezwali lekarza kazali mi bardzo głęboko oddychać tak żeby najwięcej powietrza szło do brzycha,udało się wyczuli tętno pani położna mówi że mam rozwarcie tylko na 4cm,nie mogłam w to uwieżyć i powiedziała że mi pomogą i zaraz urodze,pomyślałam sobie mam na 4cm.rozwarcie i zaraz urodze pocieszyć mnie chce.Dopiero dostałam kroplówkę za chwilę zastrzyk i jeszcze wpuściły coś do kroplówki po trzech parciach wyskoczył Mój 2-gi synuś,oczywiście był siny bo się dusił i do tego urodził się z krwiakiem na kłówce a to dlatego że nie było rozwarcia a były już parte.Puźniej jak już wyszliśmy do domku,dobiła nie następna położna przyszła do dziecka jak zobaczyła krwiaczka na główce to powiedział <ocho mamusia źle rodziła>
Mój mąż myślałam że ją za drzwi wystawi,powiedział Jej że dziecko prawie zadusili że leżałam tyle bez wód to dobiero przeprosiła bo Ona nie wiedziała.PozdrawiamPokaż załącznik: 6312
 

Koorkowa

Nowicjusz
Dołączył
14 Lipiec 2006
Posty
11
Punkty reakcji
0
oj łezki mi lecą jak czytam o tych narodzinach......:)
ja jeszcze z 7 miesiecy poczekam.
A ztym planowaniem to różni8e bywa.
Ja ostatnio wyznaje że najważniejsze to wieżyć że wszystko bedzie dobrze:)
 

ciekawaswiata

...my kisses don't lie^^
Dołączył
27 Luty 2008
Posty
1 476
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Polska ;)
"Położyli mnie na stół porodowy, mąż siedział obok i trzymał mnie za rękę.
Przyczepili do brzucha jakąś maszynkę, która badała tętno maluszka i zaczęli zadawać kolejne pytania. Teraz nawet ich nie pamiętam. Gdzieś o 15.40 przyszedł lekarz, zbadał ułożenie główki i zlecił przygotowanie anastezjologów do cięcia na godz. 15.55
Zaczęłam się bać. Nie pamiętam godziny, ale po włożeniu welflona i cewnika zostałam przeniesiona na łóżko (w zasadzie sama przeszłam), którym zawieziono mnie na salę operacyjną.
Sala, jak to sala, duża, i z tymi światłami nad stołem, które ja zawsze liczę (nie wiem czemy-z nudów?).
Pytali ile mam wzrostu i czy znieczulenie chcę w kręgosłup. Odpowiedź była jasna, więc kazali mi siąść. Lekarz pokazał na plecach miejsce w jakie mają się wbić i poczułam małe ukłucie-jakby ukąszenie pszczoły, a potem jakby ktoś coś wlewał.
Kazali mi się szybko położyć, włożyć lewą rękę pod pośladek. I nagle poczyłam ciepło w nogach i wrażenie jakbym miała mrówki. Potem nie czyłam już nic. Pośladek zrobił się ciężki, zaczął przygniatać mi rękę.
Zaczęli ciąć. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo ja nic nie czyłam.
Czułam się tylko tak jakby ktoś położył mi kamień na płucach i ciężko mi się oddychało.
Zaczęli coś tam gmerać, szarpać, a ja czyłam się jakby ktoś położył mnie na wielkiej galarecie.
Nagle usłyszałam wylewanie się wody.....i krzyk mojego słoneczka.
To była dziewczynka. Nasza Matyldka.
Ja w płacz, a Pani anastazjolog do mnie: "niech Pani pokiwa do męża". Mąż stał w innej sali za szybą. Zobaczyłam go i jeszcze większy płacz. On też płakał, a z ruchu jego warg czytałam "Kocham Cię". "

nie chciałam tego przeżywać bałam sie zawsze strasznie bólu ale to mnie przekonuje. zwłaszcza to piękne zakończenie "kocham cię" :yahoo:
 

treterte

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2007
Posty
27
Punkty reakcji
0
nie zapomnę mojego porodu - jeden z największych moich życiowych koszmarów
:(
rodziłam w Święta Wielkanocne więc, na dyżurze 1 lekarz, który pofatygował się przyjść tylko w czasie przyjęcia mnie na porodówkę, położne wkurzone, że mają robotę, bo przecież fajne filmy lecą. Chciałam pokój i poród rodzinny. Był mąż, był pokój rodzinny, z kanapą TV, prysznicem itp. ale położne stwierdziły, że mąż ma iśc do domu, bo ja rodzić dopiero będę w drugim dniu popołudniu ( była godz. 21:50 ) jak mnie przyjęłi na porodówkę. Czułam się ok więc prosiłam męża aby pojechał do domu odpocząć, w razie czego zadzwonię... to był błąd jak tylko mąż zniknął, przenieśli mnie na ogólną salę porodową, wpięły oxytocynę, zgasiły światlo i poszły ... prosiłam aby zadzwoniły go lekarza i anestezjologa, byłam z nimi umówiona, że jak zacznę rodzić to położne zadzwonią, zjawią się i będą przy mnie, miałam mieć również znieczulenie. Oczywiście położne stwierdziły, że nikomu nie będą zwykłym porodem zakłócać Świąt, a w ogóle to po co mi znieczulenie, panikuję itp. Chciałam chodzić, iść pod prysznic ale nieee, mam leżeć bo mam kroplówkę i basta. Kiedy drzemałam między skurczami pojawiła się położna, rozchyliła nogi, oblała czymś zimnym i ogoliła tępą żyletką - masakra, nawet mnie nie uprzedziła :(
Ogólnie noc była koszmarem. Rano już nie wytrzymałam miałam komórkę i zadzwoniłam do mężą aby przyjechał,że źle się czuję, położne nie chcą wzywac lekarza, przyszła druga zmiana i co ? znowu 2x mnie golono !!! czulam się okropnie upokorzona. Zaczęło mi brakować sił, nie miałam sił oddychać, kiedy mąż się zjawił narobił rabanu, od razu wezwano lekarza, okazało się, że były wskazania do cesarki ale położne zawaliły, bo nikogo nie wzywały i na cesarkę było za późno, tak jak i na znieczulenie - nie mogłam urodzić koszmar - wypychali ze mnie maluszka, na mój brzuch kładły się 3 osoby !
W końcu zaczęło zanikać tętno dziecka, lekarka stwierdziła, że natychmiast trzeba zastosować próżnociąg, wtedy ja z ostatnich sił poparłam i urodziłam syna ........
.......... i przestałam oddychać :( potem już ciszaaa
i przebudzenie się w trakcie reanimacji :(
niesttey te koszmarne przezycia wywołały u mnie depresje poporodową, nie umiałam się cieszyć macierzyństwem tak jak innego kobiety, Boże jak im tego zazdrościłam ;(

Boże, to naprawdę musiało być straszne, współczuję Ci...
Nie martw się, przy drugim dziecku nie musi być tak jak przy pierwszym, tylko tym razem niech Twój mąż Cię nie zostawia nawet na chwilkę, jeśli masz jakąś jakaś znajoma pielęgniarkę najlepiej zapytaj się jej o najlepszy szpital, żebyś miała pewność, że będzie OK, albo zapytaj o to lekarza ginekologa, zresztą to, że raz było tak strasznie to nie znaczy, ze juz zawsze tak będzie, nie martw się...
 

Justyśkaa

Nowicjusz
Dołączył
18 Lipiec 2008
Posty
2 477
Punkty reakcji
17
dlaczego nie nagłosniłas tej sprawy,dlaczego nie postraszylas sadem dlaczego wogle nie załozyłas sprawy dla pielegniarek???Boze czy TYy wiesz ze mogłabys umrzec a dziecko...Jezu dziewczeta/kobiety nie odpuszczajcie lekarzom czy pielegniarkom takich zachowan i braku doswiadczenia...moja kolezanka nie dala rady urodzic ale pielegniareczki nie chciały wywołac porodu i kazały dla niej na sile rodzic wiec ona postraszyla je sadem i zalozyla im sprawe oczywiscie wygrala,pielegniarki juz nie pracuja

ehhh ale dopiero zobaczylam ze autorka pisala w 2005 roku..ale nie dajmy sie tak traktowac
 
Do góry