Nicość to coś, co nie ma koloru (chociaż wielu ludzi uważa, że ma ono kolor czarny, albo z tym ją kojarzy), nie ma uczuć, ani myśli dzięki którym można by było te uczucia stworzyć. Nie ma myśli, które by mogły określić jaki nicość ma kolor, nie ma myśli uczuć emocji niczego i dlatego taki stan jest nazywany nicością. Nicość jest i istnieje i wg mnie każdy spotka się z nią właśnie po śmierci (to moja teoria xP). Jeżeli chodzi o początek świata i jego koniec, to temat naprawdę szeroki i nie wydaje mi się żeby naukowcy, czy ogólnie możliwości ludzi (przynajmniej w tym momencie, chociaż nie wykluczam takiej możliwości jak nigdy) mogli by ją pojąć. Bardziej należało by się skupić na jednostce, czyli na początku i końcu istnienia indywidualnej osoby. W sensie, co pamiętacie przed narodzinami, skoro same narodziny nikomu nie utkwiły w pamięci? Wydaje mi się, że początkiem tego wszystkiego będzie właśnie nicość i to samo kończy tą całą naszą życiową karierę. A co do boga, to różnie można go tłumaczyć. Bóg zazwyczaj dla ludzi był wytłumaczeniem na wszystko czego nie było się w stanie wytłumaczyć logiką. Inni mogą go nazwać naturą i to jest bardziej właściwa nazwa dla otaczającego nas świata. Bo jeżeli bóg istnieje to powiedzcie który? A może ich jest więcej? Wg mnie natura istnieje raczej w każdej religii i jest o wiele bardziej wiarygodnym środkiem tłumaczenia istnienia świata ludzi, wszechświata itd. I nie trzeba jej składać czci xP Ani niczego od nas nie wymaga.