Hey
Chciałabym, abyście ocenili to opowiadanie: "Niezapomniany dzień mojego dzieciństwa",
jeśli będą jakieś błędy to piszcie!
Bardzo dobrze pamiętam ten dzień. Był to 2001 rok, miałam wtedy zaledwie siedem lat. Gdy wstałam rano, zobaczyłam, że pierwszy dzień wakacji zapowiada się bardzo słonecznie i upalnie. Ubrałam się i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po posiłku przypomniałam sobie, że umówiłam się wieczorem z Darią i Anią. Do tego czasu działy się dziwne rzeczy, wszystko wypadało mi z rąk. Potłukłam szklankę i talerz. Miałam w tym dniu wyjątkowego pecha.
Było jeszcze widno, poszłam na spotkanie z moimi koleżankami na wieś. Zaczęłyśmy rozmawiać oraz śmiać się jak zawsze. Poszłyśmy się przejść koło lasu, gdzie były dwa domy, w których od wielu lat nikt nie mieszkał.
Nagle rozpętała się wielka burza, zaczął padać deszcz. W jednej chwili wszystkie trzy pobiegłyśmy schować się na schodach jednego z domów. Ania spostrzegła, że drzwi są otwarte, więc weszłyśmy do środka, bo wiał zimny i silny wiatr. Było bardzo ciemno, ale Daria znalazła świece oraz zapałki. Wewnątrz domu wszystko było stare i spróchniałe. Ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, trochę się bałyśmy. Aby pozbyć się strachu, zaczęłyśmy bawić się w grę „zgadywanki”. Po paru minutach znudziła nam się ta zabawa. Ania wymyśliła nową zabawę w „chowanego”. Spodobało nam się to, gdyż nie wiedziałyśmy jakie zabytki i różne, dziwne rzeczy kryją się w tym domu.
Zaczęłam liczyć do dwudziestu, gdyż to ja miałam szukać Darię i Anię. Zatrzymałam się po doliczeniu do dziesięciu, ponieważ ogarnął mnie chłód i przeczucie, że stanie się coś złego, lecz z drugiej strony wiedziałam, że jest to wspaniała przygoda. Pomyślałam, że rodzice będą się martwić i musimy już wracać do domu… Tę myśl przerwał mi cichy płacz dziecka. Bardzo się wystraszyłam. Nie wiedziałam co mam robić. Wtem poczułam, jak ktoś mocno drapie mnie po plecach. Odwróciłam się i ujrzałam biały dym, który szybko zniknął mi z oczu. Czułam jak krew spływa mi po plecach. Bardzo mnie bolało. Zaczęłam głośno krzyczeć i wołać dziewczyny, niestety nikt się nie odzywał. Więc postanowiłam je poszukać. Wzięłam świeczkę i szłam długim korytarzem…
Weszłam do jednego z pokoi. Tam zobaczyłam, że ktoś leży na łóżku przykryty kołdrą. Byłam pewna, że to Daria lub Ania. Po odkryciu narzuty zobaczyłam straszny widok. Prawie zdrętwiałam ze strachu. Na łóżku leżało małe, nieżywe niemowlę, a na jego twarzy był ogromny, czarny pająk. Próbowałam wyjść z domu, lecz wszystkie drzwi były pozamykane. Nagle usłyszałam jak dzwoni telefon. Podeszłam spokojnym krokiem i podniosłam słuchawkę. Wnet usłyszałam słowa: „Zostań z dzieckiem, nie zostawiaj go samego”. Odłożyłam słuchawkę i pobiegłam do następnego pokoju, aby znaleźć koleżanki. Ściany były czarne, w rogu stała oparta o szafę trumna. Stwierdziłam, że weszłam do niewłaściwego pokoju. Wtedy usłyszałam pukanie dobiegające z trumny. Przeraziłam się i pobiegłam do salonu. Ujrzałam pięć, wielkich obrazów, których wcześniej tam nie było. Każdy przedstawiał małe dziecko, które płacze i krzyczy. Nagle zobaczyłam, że z dwóch obrazów płynie krew. Ten widok był okropny. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Usłyszałam jak Ania i Daria stukają w okno. Ujrzałam je na zewnątrz domu. Zapytałam Anię jak się stąd wydostały. Niestety nie usłyszałam jej odpowiedzi. Przerażona wzięłam do ręki kawałek drewna i roztłukłam nim szybę. Wreszcie wydostałam się z tego koszmarnego domu.
Potem wszystkie trzy uciekłyśmy z tego lasu i nigdy więcej tam nie przyszłyśmy. Nikomu nie opowiedziałyśmy tej strasznej historii, która nam się przydarzyła, z obawy, że nikt w to nie uwierzy i będą się śmiać. Był to niezapomniany i niesamowity dzień mojego dzieciństwa.
Chciałabym, abyście ocenili to opowiadanie: "Niezapomniany dzień mojego dzieciństwa",
jeśli będą jakieś błędy to piszcie!
Bardzo dobrze pamiętam ten dzień. Był to 2001 rok, miałam wtedy zaledwie siedem lat. Gdy wstałam rano, zobaczyłam, że pierwszy dzień wakacji zapowiada się bardzo słonecznie i upalnie. Ubrałam się i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po posiłku przypomniałam sobie, że umówiłam się wieczorem z Darią i Anią. Do tego czasu działy się dziwne rzeczy, wszystko wypadało mi z rąk. Potłukłam szklankę i talerz. Miałam w tym dniu wyjątkowego pecha.
Było jeszcze widno, poszłam na spotkanie z moimi koleżankami na wieś. Zaczęłyśmy rozmawiać oraz śmiać się jak zawsze. Poszłyśmy się przejść koło lasu, gdzie były dwa domy, w których od wielu lat nikt nie mieszkał.
Nagle rozpętała się wielka burza, zaczął padać deszcz. W jednej chwili wszystkie trzy pobiegłyśmy schować się na schodach jednego z domów. Ania spostrzegła, że drzwi są otwarte, więc weszłyśmy do środka, bo wiał zimny i silny wiatr. Było bardzo ciemno, ale Daria znalazła świece oraz zapałki. Wewnątrz domu wszystko było stare i spróchniałe. Ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, trochę się bałyśmy. Aby pozbyć się strachu, zaczęłyśmy bawić się w grę „zgadywanki”. Po paru minutach znudziła nam się ta zabawa. Ania wymyśliła nową zabawę w „chowanego”. Spodobało nam się to, gdyż nie wiedziałyśmy jakie zabytki i różne, dziwne rzeczy kryją się w tym domu.
Zaczęłam liczyć do dwudziestu, gdyż to ja miałam szukać Darię i Anię. Zatrzymałam się po doliczeniu do dziesięciu, ponieważ ogarnął mnie chłód i przeczucie, że stanie się coś złego, lecz z drugiej strony wiedziałam, że jest to wspaniała przygoda. Pomyślałam, że rodzice będą się martwić i musimy już wracać do domu… Tę myśl przerwał mi cichy płacz dziecka. Bardzo się wystraszyłam. Nie wiedziałam co mam robić. Wtem poczułam, jak ktoś mocno drapie mnie po plecach. Odwróciłam się i ujrzałam biały dym, który szybko zniknął mi z oczu. Czułam jak krew spływa mi po plecach. Bardzo mnie bolało. Zaczęłam głośno krzyczeć i wołać dziewczyny, niestety nikt się nie odzywał. Więc postanowiłam je poszukać. Wzięłam świeczkę i szłam długim korytarzem…
Weszłam do jednego z pokoi. Tam zobaczyłam, że ktoś leży na łóżku przykryty kołdrą. Byłam pewna, że to Daria lub Ania. Po odkryciu narzuty zobaczyłam straszny widok. Prawie zdrętwiałam ze strachu. Na łóżku leżało małe, nieżywe niemowlę, a na jego twarzy był ogromny, czarny pająk. Próbowałam wyjść z domu, lecz wszystkie drzwi były pozamykane. Nagle usłyszałam jak dzwoni telefon. Podeszłam spokojnym krokiem i podniosłam słuchawkę. Wnet usłyszałam słowa: „Zostań z dzieckiem, nie zostawiaj go samego”. Odłożyłam słuchawkę i pobiegłam do następnego pokoju, aby znaleźć koleżanki. Ściany były czarne, w rogu stała oparta o szafę trumna. Stwierdziłam, że weszłam do niewłaściwego pokoju. Wtedy usłyszałam pukanie dobiegające z trumny. Przeraziłam się i pobiegłam do salonu. Ujrzałam pięć, wielkich obrazów, których wcześniej tam nie było. Każdy przedstawiał małe dziecko, które płacze i krzyczy. Nagle zobaczyłam, że z dwóch obrazów płynie krew. Ten widok był okropny. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Usłyszałam jak Ania i Daria stukają w okno. Ujrzałam je na zewnątrz domu. Zapytałam Anię jak się stąd wydostały. Niestety nie usłyszałam jej odpowiedzi. Przerażona wzięłam do ręki kawałek drewna i roztłukłam nim szybę. Wreszcie wydostałam się z tego koszmarnego domu.
Potem wszystkie trzy uciekłyśmy z tego lasu i nigdy więcej tam nie przyszłyśmy. Nikomu nie opowiedziałyśmy tej strasznej historii, która nam się przydarzyła, z obawy, że nikt w to nie uwierzy i będą się śmiać. Był to niezapomniany i niesamowity dzień mojego dzieciństwa.