nieudana próba samobójstwa... Co teraz?

luklas94

Nowicjusz
Dołączył
19 Czerwiec 2010
Posty
54
Punkty reakcji
0
Witam was wszystkich. Na wstępie proszę aby na stronie zostały tylko osoby które na prawdę chcą pomóc i nie szukają tematów do kpin...

Nie wiem od czego zacząć, w zasadzie nie wiem dokładnie kiedy wszystko się zaczęło, wydaje mi się że odkąd skończyłem gimnazjum i zamieszkałem w nieco większym mieście w internacie. Poczułem swobodę, której nigdy za wiele nie miałem w domu. Pierwsze miesiące nie były wcale najgorsze, wszystko szło po mojej myśli tzn ocen nie miałem za dobrych ale przynajmniej wyciągałem wszystko na pozytywne . Kiedy minęło pierwsze pół roku miałem pierwszą wpadkę, Zostałem zatrzymany za posiadanie marihuany, przyznałem się do wszystkiego na komendzie jednak moi rodzice nic o tym nie wiedzieli przez kilka kolejnych miesięcy... Do wakacji. w wakacje przyszło do nas pismo z sądu, nic specjalnego po prostu powiadomienie że sprawa jest w toku już po tych wakacjach zaczynając drugą klasę technikum wszystko zaczęło się psuć. Byłem zbyt przejęty całą tą sprawą rozwiązanie znalazłem w piciu, tfu nie w piciu tylko chlaniu. Znalazłem wtedy dziewczynę, była świetna po prostu wzór do naśladowania jednak tego roku zostałem dwa razy zawieszony w internacie za picie alkoholu. na początku semestru drugiej klasy dostałem wezwanie do sądu sprawa nie skończyła się najlepiej, dostałem kuratora ale i tak poczułem wielką ulgę. Ulga nie trwała jednak długo, nigdy nie brakowało mi problemów, nie wszystkie były jakieś wielkie, ale powtarzały się bardzo często. Nie potrafiłem sobie z nimi poradzić... W klasie drugiej szło mi coraz gorzej, z dziewczyną też wszystko zaczęło się psuć, próbowałem to naprawiać ale bez skutecznie :/ Przed wakacjami odeszła... a ja... Ja nie zdałem do następnej klasy. Przez ostatnie wakacje myślałem że udało mi się jakoś zrehabilitować jednak było to tylko wrażenie które trwało mniej więcej do grudnia... Przez ostatni czas starałem się sobie wmawiać że wszystko jest ok że nie mam żadnych problemów że ze wszystkim sobie poradzę, planowałem zrobić coś żeby wrócić do byłej dziewczyny, żeby poprawić swoją sytuację w szkole jednak całkowicie bezskutecznie... Upiłem się po raz kolejny... (Już po stracie dziewczyny miałem pierwsze myśli samobójcze, raz już nawet prawie to zrobiłem, jednak zadzwonił telefon... Nie wiem czego tak pomyślałem, może po prostu za bardzo się bałem ale myślałem że to po prostu jakiś znak żeby tego nie robić...) Tym razem zrobiłem to, jednak... obudziłem się w karetce. Nie wiem do tej pory co poszło nie tak :/ Pamiętam tylko głosy wszystkich znajomych kiedy zabierali mnie do karetki teraz wiem że to już koniec.... Już nie odnajdę się w tym środowisku, straciłem dosłownie wszystko co tylko miałem... Nie wiem co teraz mam ze sobą zrobić, nie wiem co mam zrobić w życiu, pomóżcie. W ciągu zaledwie trzech lat wylądowałem na policji, w szpitalu, w psychiatryku, dostałem kuratora, nie zdałem do następnej klasy, zostawiła mnie dziewczyna, dwa razy zawiesili mnie w internacie, tym razem już wiem że tam nie wrócę... Na prawdę nie wiem co mam zrobić ;( za kilkanaście dni skończę osiemnaście lat i powinienem już wiedzieć mniej więcej jak ma wyglądać moje życie tym czasem nie wiem nawet co będzie następnego dnia :/
 

Thisisgame

Nowicjusz
Dołączył
31 Październik 2012
Posty
281
Punkty reakcji
11
Wiek
30
Musisz się liczyć ,że nie wszystko wychodzi w życiu ,ale należy walczyć z każdą przeciwnością "nie ważne jak zaczynasz,ważne jak kończysz"

Alkohol jest dobry ,ale na krótką mete.Staraj się rozwiązywać problemy a nie się w nich upijać.Jak coś się nie uda to mimo wszystko idź dalej.

Co do Twojej historii-myśl o tym jak o lekcji ,z której powinieneś wyciągnąć odpowiednie wnioski.Weź swoje życie we własne ręce a nie czekaj ,aż same sie rozwiążą.Znajdź sobie jakąś pasje,zainteresowania,które pozwolą Ci się odstresować gdy masz problemy (np:sport lub cokolwiek innego,ale nie marycha czy wóda)

PS:Jeśli uważasz ,że w wieku 18 lat już będziesz ustatkowany,że wiesz jak będzie wyglądał każdy dzień Twojego życia,to Cię głęboko rozczaruje.Ja po 18 roku życia miałem wrażenie ,że się starzeje i czas dzieciństwa się z kończył,ale prawda jest taka ,że czasami nadal zachowuje się jak dziecko i za cholere nie wiem co przyniesie jutro ;).Więc głowa do góry :D
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Ciekawe...
Można sobie wmówić, że wszystko jest w porządku, jak NIC nie jest w porządku?
Nawet to strzelenie sobie w policzek ... (jak pułkownik prokurator Przybył)

Czy nie ulegasz iluzjom? Nie przetwarzasz sobie wydarzeń,a właściwie postępków pod kątem JAKOŚ to będzie?
Musisz zadbać o JAKOŚĆ.
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
Witam was wszystkich. Na wstępie proszę aby na stronie zostały tylko osoby które na prawdę chcą pomóc i nie szukają tematów do kpin...

Nie wiem od czego zacząć, w zasadzie nie wiem dokładnie kiedy wszystko się zaczęło, wydaje mi się że odkąd skończyłem gimnazjum i zamieszkałem w nieco większym mieście w internacie. Poczułem swobodę, której nigdy za wiele nie miałem w domu. Pierwsze miesiące nie były wcale najgorsze, wszystko szło po mojej myśli tzn ocen nie miałem za dobrych ale przynajmniej wyciągałem wszystko na pozytywne . Kiedy minęło pierwsze pół roku miałem pierwszą wpadkę, Zostałem zatrzymany za posiadanie marihuany, przyznałem się do wszystkiego na komendzie jednak moi rodzice nic o tym nie wiedzieli przez kilka kolejnych miesięcy... Do wakacji. w wakacje przyszło do nas pismo z sądu, nic specjalnego po prostu powiadomienie że sprawa jest w toku już po tych wakacjach zaczynając drugą klasę technikum wszystko zaczęło się psuć. Byłem zbyt przejęty całą tą sprawą rozwiązanie znalazłem w piciu, tfu nie w piciu tylko chlaniu. Znalazłem wtedy dziewczynę, była świetna po prostu wzór do naśladowania jednak tego roku zostałem dwa razy zawieszony w internacie za picie alkoholu. na początku semestru drugiej klasy dostałem wezwanie do sądu sprawa nie skończyła się najlepiej, dostałem kuratora ale i tak poczułem wielką ulgę. Ulga nie trwała jednak długo, nigdy nie brakowało mi problemów, nie wszystkie były jakieś wielkie, ale powtarzały się bardzo często. Nie potrafiłem sobie z nimi poradzić... W klasie drugiej szło mi coraz gorzej, z dziewczyną też wszystko zaczęło się psuć, próbowałem to naprawiać ale bez skutecznie :/ Przed wakacjami odeszła... a ja... Ja nie zdałem do następnej klasy. Przez ostatnie wakacje myślałem że udało mi się jakoś zrehabilitować jednak było to tylko wrażenie które trwało mniej więcej do grudnia... Przez ostatni czas starałem się sobie wmawiać że wszystko jest ok że nie mam żadnych problemów że ze wszystkim sobie poradzę, planowałem zrobić coś żeby wrócić do byłej dziewczyny, żeby poprawić swoją sytuację w szkole jednak całkowicie bezskutecznie... Upiłem się po raz kolejny... (Już po stracie dziewczyny miałem pierwsze myśli samobójcze, raz już nawet prawie to zrobiłem, jednak zadzwonił telefon... Nie wiem czego tak pomyślałem, może po prostu za bardzo się bałem ale myślałem że to po prostu jakiś znak żeby tego nie robić...) Tym razem zrobiłem to, jednak... obudziłem się w karetce. Nie wiem do tej pory co poszło nie tak :/ Pamiętam tylko głosy wszystkich znajomych kiedy zabierali mnie do karetki teraz wiem że to już koniec.... Już nie odnajdę się w tym środowisku, straciłem dosłownie wszystko co tylko miałem... Nie wiem co teraz mam ze sobą zrobić, nie wiem co mam zrobić w życiu, pomóżcie. W ciągu zaledwie trzech lat wylądowałem na policji, w szpitalu, w psychiatryku, dostałem kuratora, nie zdałem do następnej klasy, zostawiła mnie dziewczyna, dwa razy zawiesili mnie w internacie, tym razem już wiem że tam nie wrócę... Na prawdę nie wiem co mam zrobić ;( za kilkanaście dni skończę osiemnaście lat i powinienem już wiedzieć mniej więcej jak ma wyglądać moje życie tym czasem nie wiem nawet co będzie następnego dnia :/

Ja chyba nie wiele mogę Ci pomóc, ale znam kogoś kto na pewno może Ci pomóc. Powierz te sprawy Panu Jezusowi, bo samemu nie dasz sobie rady.
Modlitwa, wiara już niejednemu pomogła. Jeżeli byś się spotkał to poczytaj sobie Rycerza Niepokalanej, tam na końcu zawsze są świadectwa nawróceń, uzdrowień z alkoholizmy, narkomanii, bardzo różnych. Poczytaj tutaj http://adonai.pl/swiadectwa/
Poczytaj i spróbuj zbliżyć się do Boga.
 

MaraksGhash

In Conspiracy With Satan
Dołączył
6 Luty 2012
Posty
1 358
Punkty reakcji
19
Miasto
Helvete
Luklas.
Żeby wyjść z kłopotów należy im przeciwdziałać, przecież jesteś facetem - co jednoznacznie daje do myślenia, że nie można się poddać przeciwnościom losu bo pogrążysz się zupełnie.
Puki walczysz, możesz coś zmienić. Bez silnej woli nie można zmienić przyszłości, a co do kłopotów z policją to znam takie problemy i zaczynałem w podobnym wieku, lecz po kilku latach mam już z tym spokój bo zmieniłem podejście.
Wiara może dać reakcję i odniesienie względem sytuacji życiowej lecz musi Ci odpowiadać. Weź pod uwagę post Tiwaza i zastanów się nad ideologią czy jak radzi Thisisgame, znajdź odskocznię w postaci zainteresowań.

W wieku 18 lat mało kto wie co chce robić, nic nowego.
Tak myślę, że mało kto wie.
 

vekjt

Nowicjusz
Dołączył
16 Listopad 2012
Posty
58
Punkty reakcji
0
Ja nie do końca wiem, jakiej pomocy oczekujesz od przypadkowych ludzi z forum internetowego. Chcesz dobrej rady? Rozmowy? Czy to tylko taka "spowiedź"? Czasem samo podzielenie się z kimś problemem przynosi uczucie ulgi, ale często tylko krótkotrwałe.

Gdzie w tym wszystkim rodzice? Jeśli ktoś ci może pomóc, to przede wszystkim powinni to być oni. Jeśli o nich chodzi, to niczego nie zmieni fakt, że przekroczysz jakąś tam umowną granicę pełnoletności. Zakładasz, że nie możesz liczyć na przyjaciół? To w gruncie rzeczy źle, bo szczere wsparcie nikomu raczej nigdy nie zaszkodziło, ale z drugiej strony - ważne, żebyś wiedział, że przede wszystkim możesz liczyć na siebie.

Drażliwej kwestii wiary nie chcę poruszać, napiszę tylko, że z czysto logicznego punktu widzenia może się ona faktycznie okazać niezwykle pomocna. Nie chcę się bezpośrednio ustosunkowywać do odpowiedzi kolegi/koleżanki wyżej, bo nie powinieneś bezrefleksyjnie jako prawdę objawioną przyjmować założenia, że "sam nie dasz rady", ale jeśli szukasz ulgi, to jestem całkowicie przekonany, że religia - niezależnie od tego, co ci do tej pory wpajano - jest do niej doskonałą drogą. Nie piszę tego z doświadczenia, lecz uważam, że to w stu procentach logiczne.

Moim zdaniem potrzebujesz wsparcia, ale oprócz wsparcia: silnych, możliwe najbardziej konkretnych postanowień i jeszcze silniejszej woli, żeby je spełnić. Życzę powodzenia.
 
Do góry