Nieśmiałość i nie pweność

qasa

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
75
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
Polska ;)
Od dziecka (odkąd sięgam pamięcią) miałem trudno, bardzo trudno… Wiązało się to z tym że mieszkam daleko od innych, nie mieszkam w mieście tylko na obrzeżach. Dzięki temu nie miałem kontaktu z innymi rówieśnikami, więc najdrobniejsza rzecz była dla mnie trudem jak np. wyjście do sklepu, kościoła… A więc jak każdy wolałem komputer niż wyjście gdzieś…

Myślałem że się to zmieni gdy pójdę do podstawówki, zmieniło się ale z lepsze na gorsze…
Chodziło bowiem o to że była klasa sportowa o profilu piłka nożna (klasa sportowa połączona z klubem) poszedłem do niej i grałem tam rok a za to że byłem dobry w piłkę koledzy za wszelką cenę chcieli mi dokuczyć ale jednak zawsze miałem jakiś przyjaciół za sobą…
Zawsze gdy wychodziłem na salę gdzie na balkonie stała cała szkoła i mimo tego że ja ich nie znałem to oni mnie znali za moje osiągnięcia w szkole za moją grę za to co zrobiłem tam to właśnie były moje najlepsze wspomnienia…

Po tym roku (w 5 klasie) przeszedłem do innego klubu, i pod presją mojego ojca zostałem w klasie sportowej…
Wyglądało to tak że miałem 2 godziny dziennie WFu (tematyce piłka nożna w szkole) + 2 godziny dziennie trening w nowym klubie.

Więc to BYŁ BŁĄD…
Za to że grałem w „2 innych klubach” to byłem jeszcze bardziej poniżany nawet najdrożsi koledzy się ode mnie dosunęli, zawsze ja byłem kozłem ofiarnym… odebrało mi to pewność siebie i zacząłem być nieśmiałym zacząłem się mniej udzielać, byłem mniej ważnym.
Nawet sam trener mnie poniżał przy nich mówił że jestem za dobry i dawał mi samych najsłabszych do teamu jak graliśmy, mówił również że zgrany nie jestem i :cenzura:ił jakieś farmazony :/ …
W połowie piątej klasy przeszedłem do innej klasy ze sportowej (A) do normalnej klasy (B).
Czułem się tam wspaniale mimo iż nie miałem kontaktu z połową tamtych ludzi kiedykolwiek, ale jednak było to coś.

Szkoła podstawowa skończyła się i czas na gimnazjum (noa klasa sportowa). Musiałem dojeżdżać do miasta codziennie autobusem (4km do szkoły) + treningi po szkole (z domu jakieś 6 – 7 km do stadionu)
Byli tam jedni z najlepszych piłkarzy z okręgu mojego miast 3-4 z nich chodziło do kadry śląska (w 2 klasie 1 z nich był w kadrze polski ale to inna bajka ;) ).
A więc było jeszcze trudniej wszyscy się tam znali a ja nie… + to że doznałem kontuzji na początku sezonu i pauzowałem CAŁY ROK! Ale zrezygnować nie chciałem…
Za to że nie grałem znów wszyscy byli przeciwko mnie, nie mogłem nigdzie usiąść np. bo: ty nie trenujesz jak my i nie jesteś zmęczony, :cenzura:a nie wiem co tu robisz jak nie trenujesz…
I innego typu odzywki, znów nie mogłem być takim chociaż „normalny graczem”

Pójdźmy dalej po roku kontuzji nadszedł czas letniego obozu na który jechałem i przyznam było za:cenzura:iście ciężko po takiej przerwie ale jakoś się udało z tym, że tak jakby wszyscy do mnie zmienili stosunek „grasz to jesteś z nami”…

Lecz nie trwało to długo, bo gdy dochodziło co do czego moja nieśmiałość i nie pewność dawała się we znaki, np. (podpowiadają mi na meczu) KRZYYYYCZ JAK MAM PLECY!!!
A ja… Nie umiałem po prostu, nawet jak bym próbował nie było mnie słychać mało zawsze gadałem z kimkolwiek tym bardziej że wszyscy się odsunęli przedtem. Właśnie dzięki temu straciłem na wartości :/ …

Teraz nawet jak wróciłem do formy zostaję wypchany przez jakiś zwykłych kolegów którzy po prostu nie mają do mnie szacunku itp.

Co mam robić? Jak walczyć o swoje gdy było się przez większość czasu tym „gorszym”
Jak posiąść szacunek kolegów?
Pomóżcie :papa:
 

rod1981

Nowicjusz
Dołączył
17 Czerwiec 2009
Posty
9
Punkty reakcji
0
Ja myślę, że jedyne wyjście to pójść do dobrego psychologa. Ja też jestem nieśmiały, ale nie aż tak :)
Powolutku, powolutku pomoże. To przecież nie choroba psychiczna, psycholog to nic strasznego, a pomoże otworzyć się na świat i bardziej normalnie funkcjonować. A szczególnie że środowisko piłkarskie jest dość agresywne.
Powodzenia!
 

USSJ

so fucking bad :]
Dołączył
11 Czerwiec 2009
Posty
3 208
Punkty reakcji
169
Wiek
32
Miasto
pdkrpc
To 'środowisko' wywarło na Tobie ogromną presję i już nie umiesz sobie z tym poradzic.
Wbrew pozorom, żeby grać w piłkę nożną trzeba mieć twardą psychikę.. I przede wszystkim wsparcie ze strony przyjaciół,
którego tobie zwyczajnie zabrakło. :/ Przedmówca ma rację - tu trzeba zasięgnąć porady psychologa.. powodzenia
 

qasa

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
75
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
Polska ;)
To 'środowisko' wywarło na Tobie ogromną presję i już nie umiesz sobie z tym poradzic.
Wbrew pozorom, żeby grać w piłkę nożną trzeba mieć twardą psychikę.. I przede wszystkim wsparcie ze strony przyjaciół,
którego tobie zwyczajnie zabrakło. :/ Przedmówca ma rację - tu trzeba zasięgnąć porady psychologa.. powodzenia

Tak no, gdy tata ze mną poszedł na mecz i zobaczył jak gram to chciał mnie zabrać do psychologa... Ponieważ on wie jak dobrze gram i na ile mnie stać, lecz ja nie chciałem chociaż teraz o tym też myślę coraz częściej i chyba macie racje, może on pomoże mi się jakoś "odblokować".
 

Asia12

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2009
Posty
627
Punkty reakcji
1
Wiek
52
Miasto
okolice Warszawy
To baardzo przykre co Napisałeś(autor tematu )
Masz kłopot ze sobą samym z wyrażeniem siebie wobec otoczenia . W takiej sytuacji zamykanie się przed światem (mówię o komputerze ) to najgorsze co mogło Ci przyjść do głowy !

Dostosowywanie się do ambicji Ojca bez słowa sprzeciwu -zemściło się na Tobie .

W internecie jest kilka ciekawych pozycji na temat pracy nad sobą samym (oczywiście jeśli nie można wyjść z domu!!!!) jedną z takich miejsc są "Złote Myśli " tam coś się znajdzie -tylko czytaj pod tytułami czego pozycja dotyczy .
Ale psycholog na 100% przydałby się bo to tkwi w Tobie od dziecka ! Jesteś zakąpleksiony a nie nieśmiały to dwie naprawdę różne sprawy ( to nie to samo) !!!


Jeśli nic z tym nie Zrobisz to na 100% kiedyś Ci to wyjdzie i to ze zdwojoną siłą i zwyczajnie znienawidzisz całe otoczenie !!
Więc Psycholog -takie jest moje zdanie
 

qasa

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
75
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
Polska ;)
Nie wiem co robić, myślę czy by nie zrezygnować ze sportu, lub po prostu z tej klasy sportowej i nie przejść do normalnej klasy i klubu.
Co o tym myślicie?
Chciałbym o tym pogadać z tatą ale on naprawdę wierzy we mnie, i trudno było by mi tak po prostu powiedzieć że się nie nadaję :/ on z reszta tyle pieniędzy wydał na mnie i tak się starał żebym został "kimś", boję się jego reakcji --> co radzicie? :(
 

Asia12

Nowicjusz
Dołączył
28 Maj 2009
Posty
627
Punkty reakcji
1
Wiek
52
Miasto
okolice Warszawy
hm wg mnie to raczej nie idzie o wiarę w Ciebie jako ciebie tylko zwyczajnie ambicje Ojca .
nie wiem bo ani Ciebie nie znam a tym bardziej Ojca ale z tego tak można wywnioskować że to nie Ty jesteś celem Ojca i nie Twoje dobro .
Hm ja na pewno zmieniłabym klasę (bo tu identyfikują Cię z konkretnymi sytuacjami)
Co do sportu to jeśli już to tylko to co Ciebie interesuje a nie to co Masz narzucone z góry .
Dlatego bo to Ty nie wierzysz w to co robisz
Mało tego , zwyczajnie Musisz znaleźć swoje miejsce na tej ziemi (jeśli to tak można ująć )Masz na pewno kupę pracy przed sobą ale ja jeśli jestem w kłopotach to dosłownie piszę na kartce papieru cele w punktach gdy jakiś zrealizuję to go skreślam .
Pamiętaj nie od razu Kraków zbudowano więc praca praca i jeszcze raz praca nad sobą .

A co do kasy władowanej w klasę sportową no to to są ambicje ojca nie Twoje .
Jeśli naprawdę zależy ci na normalności i na życiu pełną piersią to po woli zapisz wszystko co chcesz zrobić teraz i po woli ale systematycznie realizuj plan .
Zmień klasę , poszukaj czegoś co naprawdę Ciebie interesuje
 
Do góry