Witam.
Czy tylko ja tak mam, że nie lubię ludzi i denerwują mnie? Zwłaszcza ludzi w moim wieku. Wszędzie wszyscy robią wszystko na pokaz, ściemniają żeby się popisać, cwaniakują na ulicy idąc w 15-osobowej grupie. Najbardziej denerwują mnie pseudo "skejty" gówno wiedzące o tej subkulturze nosząc spodnie z krokiem w kolanach, jakby się zesrali i te fullcapy na każdej głowie, a wszystko tylko dla szpanu, na pokaz "bo teraz jest w modzie". Może to choro zabrzmi, ale wydaje mi się, że jakoś bardziej wyczuwam intencje ludzi, większość od razu okazuje się ściemniaczami i pozerami. W moim otoczeniu są poza rodziną tylko 3 osoby, które lubię, szanuję i miło spędzam z nimi czas. Za niedługo idę do nowej szkoły i od razu czuję, że cała moja nowa klasa będzie mnie doprowadzać do szału. Nie chcę poznawać nowych ludzi...... Trochę to męczące..... Czy to normalne?
Czy tylko ja tak mam, że nie lubię ludzi i denerwują mnie? Zwłaszcza ludzi w moim wieku. Wszędzie wszyscy robią wszystko na pokaz, ściemniają żeby się popisać, cwaniakują na ulicy idąc w 15-osobowej grupie. Najbardziej denerwują mnie pseudo "skejty" gówno wiedzące o tej subkulturze nosząc spodnie z krokiem w kolanach, jakby się zesrali i te fullcapy na każdej głowie, a wszystko tylko dla szpanu, na pokaz "bo teraz jest w modzie". Może to choro zabrzmi, ale wydaje mi się, że jakoś bardziej wyczuwam intencje ludzi, większość od razu okazuje się ściemniaczami i pozerami. W moim otoczeniu są poza rodziną tylko 3 osoby, które lubię, szanuję i miło spędzam z nimi czas. Za niedługo idę do nowej szkoły i od razu czuję, że cała moja nowa klasa będzie mnie doprowadzać do szału. Nie chcę poznawać nowych ludzi...... Trochę to męczące..... Czy to normalne?