nielegalny odstrzal psow i kotow

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
W Newsweek w tym tygodniu jest wstrzasajacy artykul o dramtach rozgrywajach sie w polskich lasach i na przylegajacych do nich lakach. Chodzi mianowicie o bezprawny odstrzal psow przez pseudomysliwych. Pamietajcie, ze jesli idziecie ze swoim psem bez smyczy 200 m od obszaru zabudowanego to kazdy mysliwy moze go zastrzelic. Wina sa tu z jednej strony beznadziejnie przepisy a z drugiej strony mrok skrywajacy dusze niektorych mysliwych czy raczej pseudomysliwych.

Wiecej znajdziecie na: www.zabilimipsa.pl

Pozdr.
YFM
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
A mojego psa zabił kiedyś kłusownik. Nie wiem czy to nie przesada i nagonka na myśliwych. Myśliwi strzelają do chartów i innych psów wykorzystywanych przez kłusowników. Myśliwi dbają o zwierzynę leśną dokarmiają, płacą kasę na zasiedlanie lasów zwierzyną pochodzącą z hodowli, a kłusole wypuszczają charty z którymi zwierzęta leśne nie mają szans. O zabijaniu kotów nie słyszałem.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
A mojego psa zabił kiedyś kłusownik. Nie wiem czy to nie przesada i nagonka na myśliwych. Myśliwi strzelają do chartów i innych psów wykorzystywanych przez kłusowników. Myśliwi dbają o zwierzynę leśną dokarmiają, płacą kasę na zasiedlanie lasów zwierzyną pochodzącą z hodowli, a kłusole wypuszczają charty z którymi zwierzęta leśne nie mają szans. O zabijaniu kotów nie słyszałem.

To poczytaj na stronie www.zabilimipsa.pl

Pozdr.
YFM
 

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
I dobrze, że jest odstrzał, z chęcią bym wspomógł myśliwych dbających o porządek :). Mieszkam na obrzeżach miasta; do kotów nic nie mam (poza przetrącaniem śmieci), ale ze swobodnie biegającymi psami mam złe wspomnienia.
Co ja mam, chodzić z taserem/odstraszaczem i mieć wygodne trampki zawsze jak wychodzę z domu, bo w okolicy biegają duże psy? Nie wspominając o zwierzętach padających ofiarą wymienionych ssaków.
Wybacz, z bezdomnych i zaniedbanych psów i kotów wynika więcej szkód niż pożytku.
A w lesie swoich pupili trzeba pilnować.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Nie rozumiem ludzi, którzy mają groźnie wyglądające psy i nie trzymają ich na smyczy. Myślą, że jak sami nie boją się psów, to i inni będą się cieszyć na widok swobodnie latającego rottweilera. Znam takie przypadki.

Co do tych przypadków to w większości sprawy niejasne i patologie (jawne łamanie prawa). Obecne przepisy dobrze sprawę regulują moim zdaniem. Dobrze, że myśliwi mogą działać w ten sposób.

Jeszcze jedna uwaga. Prokuratura często umarza takie śledztwa. W sumie nie podoba mi się jedna rzecz. Odszkodowania za zwierzęta. Nie pierwsza i nie ostatnia dyskusja o zabijaniu zwierząt na forumowisku. Za zabicie zwierzęcia można już siedzieć w więzieniu, były głosy żeby zaostrzyć to jeszcze. Mimo wszystko słyszałem, że jeśli zabiją komuś psa to odszkodowanie, które można wywalczyć koresponduje bardziej z wartością rynkową zwierzęcia niż ze stratą którą doznaje właściciel nierzadko emocjonalnie związany ze swoim zwierzakiem. Jesli tak jest, to akurat nie jest w porządku dodatkowo ktoś odpowiedzialny za śmierć nie swojego zwierzęcia (w przypadkach sprzecznych z prawem oczywiście) zastanowił by się dwa razy.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Drogi Sunray, drogi Lobo,

nie mam nic do odstrzalu dzikich psow walesajacych sie po lasach. Problem lezy jednak w tym, ze slabosc przepisow pozwala ujsc na sucho sprawca nielegalnych odstrzalow. Zapoznajcie sie prosze z przypadkami jakie sa na stronie jaka podalem. Czy zgadzasz sie, ze ktos moze zastrzelic Ci psa gdy biega po Twoim polu razem z Twoimi dziecmii?

Przepisy sa slabe bo niejednoznaczne, ustawiaja mysliwego w pozycji sadu i kata jednoczesnie. Niestety bez prawa odwolania.

Z pozdrowienami
YFM
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
No w sumie zaznaczyłem też co mi się nie podoba w sytuacji prawnej posiadacza zwierzęcia. O zastrzeleniu mojego zwierzęcia na mojej ziemi nie może być mowy, bo myśliwy nie ma prawa tam polować. Wiec dlaczego podajesz taki przykład? Te przypadki to przecież w znakomitej większości przypadki gdzie prawo zostało złamane ewidentnie, a cześć to jeszcze takie, gdzie nie wiadomo kto zabił psa (zdarza się, że kłusownicy strzelają do psów myśliwskich, dosyć często w sposób skandaliczny myli się tych przestępców z legalnymi myśliwymi). Więc pretensje można mieć do opieszałości wymiaru sprawiedliwości, ale to nie znaczy, że złe jest prawo. Zła jest jego egzekucja.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
A ja mam niezbyt pozytywne odczucia jeśli chodzi o myśliwych, których środowisko w pewnym stopniu poznałem. Jest ono dosyć hermetyczne, profesja przechodzi z ojca na syna, brakuje tam świeżej krwi, co sprzyja patologiom. Znałem jednego myśliwego - degenerata, który lubił jadąc samochodem przez las rozjeżdżać psy, po co miał naboje marnować.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
A ja mam niezbyt pozytywne odczucia jeśli chodzi o myśliwych, których środowisko w pewnym stopniu poznałem. Jest ono dosyć hermetyczne, profesja przechodzi z ojca na syna, brakuje tam świeżej krwi, co sprzyja patologiom. Znałem jednego myśliwego - degenerata, który lubił jadąc samochodem przez las rozjeżdżać psy, po co miał naboje marnować.
Ja myślałem, ze przyjmowanie nowobogackich raczej rodzi patologie w tym środowisku. Takich co to myślą, że złapali Pana Boga z nogi i wszystko im wolno. Do polowania ciągnie ich nie chęc kontaktu z naturą, a raczej prymitywny zew krwi i oczywiście potwierdzenie awansu społecznego. Nie wiem czy w rodzinach o tradycjach myśliwskich te patologie są największe. Mam odwrotne wrażenie.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
I dobrze, że jest odstrzał, z chęcią bym wspomógł myśliwych dbających o porządek :). Mieszkam na obrzeżach miasta; do kotów nic nie mam (poza przetrącaniem śmieci), ale ze swobodnie biegającymi psami mam złe wspomnienia.
Co ja mam, chodzić z taserem/odstraszaczem i mieć wygodne trampki zawsze jak wychodzę z domu, bo w okolicy biegają duże psy? Nie wspominając o zwierzętach padających ofiarą wymienionych ssaków.
Wybacz, z bezdomnych i zaniedbanych psów i kotów wynika więcej szkód niż pożytku.
A w lesie swoich pupili trzeba pilnować.
ech. nienawidzę Cie.
tak, naprawdę, przed małym kundelkiem któremu kaganiec zakładać komedią jest naprawdę, trzeba spieprzać. och tak, odstrzał jest potrzebny.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
No w sumie zaznaczyłem też co mi się nie podoba w sytuacji prawnej posiadacza zwierzęcia. O zastrzeleniu mojego zwierzęcia na mojej ziemi nie może być mowy, bo myśliwy nie ma prawa tam polować. Wiec dlaczego podajesz taki przykład? Te przypadki to przecież w znakomitej większości przypadki gdzie prawo zostało złamane ewidentnie, a cześć to jeszcze takie, gdzie nie wiadomo kto zabił psa (zdarza się, że kłusownicy strzelają do psów myśliwskich, dosyć często w sposób skandaliczny myli się tych przestępców z legalnymi myśliwymi). Więc pretensje można mieć do opieszałości wymiaru sprawiedliwości, ale to nie znaczy, że złe jest prawo. Zła jest jego egzekucja.

Drogi Lobo,

przyklad jest oparty o prawdziwe historie opisane na stronie www.zabilimipsa.pl. Znajdziesz tam rowniez krotkie opracowanie na temat przepisow prawa. Prawo to jest nieprecyzyjne i w przypadku gdy mysliwy ma dobrego adwokata (a zazwyczaj ma bo ich stac) to nie jestes w stanie doprowadzic do wyroku skazujacego jesli np. zabije Ci psa na Twoim polu sasiadujacym z lasem.

Nie mam ochoty tutaj na ten temat dlugo dyskutowac gdyz moim zdaniem to jest temat w ktorym to nie argumenty rzeczowe przekonuja ale zywe doswiadczenie obcowania z natura i zwierzetami pozwalajace zrozumiec, ze szacunek wobec zycia powinien byc podstawa naszych wszelkich dzialan. Przydatne bywa rowniez zywe doswiadczenie kontaktu z mysliwymi i czesta u nich rzadza krwi po prostu by nie dawac sie zwodzic ich eko-gadka.

Pozwolilem sobie tylko zasygnalizowac temat i odeslac do forum gdzie ludzie staraja sie rzeczywiscie cos z tym zrobic. Zainteresowanych zachecam na www.zabilimipsa.pl

Pozdr.
YFM
eot
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Ja myślałem, ze przyjmowanie nowobogackich raczej rodzi patologie w tym środowisku. Takich co to myślą, że złapali Pana Boga z nogi i wszystko im wolno. Do polowania ciągnie ich nie chęc kontaktu z naturą, a raczej prymitywny zew krwi i oczywiście potwierdzenie awansu społecznego. Nie wiem czy w rodzinach o tradycjach myśliwskich te patologie są największe. Mam odwrotne wrażenie.
Być może, Lobo. Nie zgłębiałem tematu aż tak dokładnie. Akurat człowiek, o którym pisałem, pochodził z rodziny o tradycjach myśliwskich, ale nie twierdzę, że jest to regułą.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
U mnie w rodzinie też są takie tradycje, aczkolwiek strzelbę po dziadku wziął stryj i ja już w tym nie uczestniczę. Z tego co obserwowałem u dziadka, to raczej było prawdziwe myślistwo. Dziadek dokarmiał zwierzęta zimą, zwalczał kłusowników, wykupywał zwierzęta z hodowli i wypuszczał do lasu i ogólnie odpowiadał za zwierzęta jako łowczy. Co prawda miał w tym interes, bo czerpał przyjemność z polowań, ale myślę, że więcej zwierząt uratował np. likwidując wnyki niż zastrzelił, choć strzela dobrze. Obecnie podeszły wiek nie pozwala mu już na myślistwo. Są różni myśliwi i ta dziedzina życia tez się degeneruje, ale czy mam wymieniać wszystkie dziedziny które schodzą na psy, poza myślistwem?
Chociażby wymiar sprawiedliwości. Bo dalej twierdzę, że chodzi o egzekucje prawa, a nie samą literę. Wśród myśliwych jest wielu bogatych i wpływowych ludzi. Może dlatego zdarzają się przypadki, że ktoś może się wybronić z zabicia czyjegoś psa na czyjeś posiadłości w obecności czyiś dzieci? Ale to jest patologia.
 

elpablo

Tyran Okrucieństwa
Dołączył
6 Luty 2008
Posty
2 980
Punkty reakcji
53
Wiek
38
Miasto
Dark Wood
Znam przypadek kiedy facet posiadał drogiego rasowego psa który wygrywał jakieś tam psie zawody, pojechał na wieś puścił go samopas a znajomy mysliwy odwalił go jednym strzałem bo myślał ze jest bezdomny (ten pies to był kawał byka). Myśliwy przegrał sprawe w sądzie i musiał wybulic kilka tysięcy odszkodowania to działo sie jakieś 13 lat temu.
Nie mam nic do odstrzału bezdomnych kundli które w grupie potrafia być niebezpieczne sam kiedyś miałem z taka wataha nieprzyjemną sytuację, zresztą i tak wolę koty.
 

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
tak, naprawdę, przed małym kundelkiem któremu kaganiec zakładać komedią jest naprawdę, trzeba spieprzać. och tak, odstrzał jest potrzebny.
Nie twierdzę, że bezwzględnie pilnować trzeba wszystkich psów, też tych najmniejszych.
Ale nie rozumiem, czemu ludzie spuszczają ze smyczy duże psy nie patrząc, czy nikt inny w pobliżu się nie kręci. Przepraszam, ale mnie pogryzł niedaleko lasu (lekko na szczęście) swobodnie biegający duży bernardyn, kiedy właścicielka była parędziesiąt metrów dalej ("ten pies był zawsze taki grzeczny...").
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
Zwierz jest zwierz i należy się i jego pilnować. Koty są groźne dla małych zwierzątek żyjących dziko (o te już nie dbamy?) Co do psów, to każdy któremu zagrodziła drogę wataha ciągnąca za suczką będzie zwolennikiem wyłapywania (poza obrońcami praw zwierząt) i srogiego karania (wystarczy pokrycie kosztów)
Nieprawidłowości będą zawsze ale po to jest prawo żeby egzekwować.
 

magic_lady

Nowicjusz
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
3
Punkty reakcji
0
Mimo wszelkich wątpliwości pod żadnym pozorem nie powinno się zabijać psów hasających po lesie z właścicielami! Mandat albo upomnienie byłoby bardziej na miejscu, ale na pewnie nie odstrzał... Nie każdy musi dogłębnie znać przepisy. Ja jeszcze jakiś czas temu nie miałam pojęcia o istnieniu takowego przepisu. Czasem wydaje mi się, że zabicie w tym wypadku bezbronnego zwierzęcia jest dla myśliwego frajdą. Ja z pewnością nie podarowałabym gościowi, który widząc mnie z psem go zabija. Ewentualnie mogłabym zrozumieć zabicie agresywnego psa, samopas szwendającego się po lesie i płoszącego zwierzynę.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Mimo wszelkich wątpliwości pod żadnym pozorem nie powinno się zabijać psów hasających po lesie z właścicielami! Mandat albo upomnienie byłoby bardziej na miejscu, ale na pewnie nie odstrzał... Nie każdy musi dogłębnie znać przepisy. Ja jeszcze jakiś czas temu nie miałam pojęcia o istnieniu takowego przepisu. Czasem wydaje mi się, że zabicie w tym wypadku bezbronnego zwierzęcia jest dla myśliwego frajdą. Ja z pewnością nie podarowałabym gościowi, który widząc mnie z psem go zabija. Ewentualnie mogłabym zrozumieć zabicie agresywnego psa, samopas szwendającego się po lesie i płoszącego zwierzynę.
Na stronie którą polecił autor, jest opisane jakie jest prawo.
1. Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
2. Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać odznaki zdziczenia
3. Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
4. Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.

Więc nie piszcie już głupot.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Ciekawe jak udowodnić na zabitym psie, że nie wykazywał oznak zdziczenia...
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Ciekawe jak udowodnić na zabitym psie, że nie wykazywał oznak zdziczenia...
Idziesz do dwóch sąsiadów i prosisz ich, żeby zeznali, ze znali Twojego psa, i że był to zwykły pies domowy, który nie zdążył zdziczeć, bo jeszcze parę dni wcześniej widzieli jak bawił się z dziećmi. Ciężko o takich autentycznych świadków?
 
Do góry