E
escape
Guest
mialam bardzo podbna przygode,zakochal sie we mnie moj najlepszy kumpel,moze i powinnams ie cieszyc ale to byla najgorsza rzecz w moim zyciu kochal mnie jakies 2lata,naprawde bardzo dluuuuuugo powiedzial mi o tym bardzo pozno....najgorsze bylo to ze ja kochalam jego przyajciela z wzajemnoscia ale nei moglismy byc razem bo jego y to zabilo....tzn to cierpienie...pzez pierwseze pare miesiecy nasza przyjazn ulegla calkowitemu zniszczeniu,w gronie wsyztskich naszych przyajciol nei potrafilismy ze soba rozmawiac,odzywalismy sie do siebie ale rozmowa nam sie nie kleila,i za kazdym razem gdy spojrzalam w jego strone widzialam w jego oczach ol i rozpacz...nigdy wczesniej czegos atkeigo nie widzialam naprawde,to byl chyba jedeyny chlopak ktory tak naprawde mnie kochal.W kazdym razie po jakis 8 iesiacach,po powlnej odbudowie kontaktow znowu sie przyjaznimy,jednak nei jest to juz tamta przyjazn,kiedy wszytsko osbie mowilismy,i tu wcale nie chodzi o zaufanie bo mam do neigo pelne zaufanie,to jest cos innego czego eni da sie okreslic.juz od dawna nei rozmawiamy o tym co bylo bo i jemui mi sprawia to bol.Ciesze sie z tego ze moge chociaz z nim porozmawiac,cos ocalalao ale juz nigdy nie bedzie jak dawniej,porppostu nigdy i tego jest mi najbardziej zal. Nie zaluje jednak ze nie bylam z nim bo wiem ze tym wyrzadzilabym mu jeszcze wieksza krzywde,wtedy jego cierpienie byloby wieksze...Musze przyznac ze keidy on cierpiel z milosci do mnie ja cierpielam bo nasza przyajzn sie rozpadala...zawsze bede go kochac ale tylko jak przyajciela