nieznajoma 23
Nowicjusz
- Dołączył
- 27 Listopad 2005
- Posty
- 115
- Punkty reakcji
- 0
Problem przedstawiony jest w temacie, może zacznę od początku. Ostrzegam będzie troche zagmatwane i długie. W klasie mam kolegę, z którym często rozmawiam ale traktuję go jak innych rówieśników. Wszystko było w porządku ale pewnego dnia koleżanka powiedziała mi że owy kolega dziwnie się zachowuje w moim towarzystwie (sądziła że się we mnie bujnął). Oczywiście jej nie uwierzyłam i zignorowałam jej przypuszczenia na ten temat. Ostatnio miałam wycieczkę 5,6,7 czerwiec i pojechała na nią większość klasy razem z tym kolegą. Ale po pierwszym dniu zaczął mnie wkurzać. W autokarze ciągle się gapił i to było strasznie namolne :/ Natomiast jak chodziliśmy po górach czy po mieście zawsze się do mnie i do koleżanki przyczepiał. Normalnie nie mogłam nic jej powiedzieć i o niczym porozmawiać jak dziewczyna z dziewczyną. Drugiego dnia było gorzej. Wychodziliśmy na szczyt a on chodził za nami krok w krok. Jak przyśpieszałyśmy żeby go zgubić i trochę odpocząć to nas doganiał a jak znowu zwalniałysmy i trochę był z przodu to tak się wlekł że ślimak mógłby go wyprzedzić. I tak z lubianego kolegi stał się namolnym adoratorem :/ Z natury jestem łagodna i nie potrafie mu powiedzieć żeby się odczepił tym bardziej że sie z kimś spotykam ale pewnie i tak nie wziąłby sobie tego do serca. Przykładem może być powrót z wycieczki do domu (około 3 godziny w autokarze). Wkurzało mnie że czułam jego wzrok na sobie i przeniosłam się do przodu i zaczęłam grać w karty z koleżanką i dwoma kumlami. Koło mnie od strony okna było wolne miejsce ale zawalone plecakami (ale wcześniej siedział tam inny kolega i na chwile poszedł do tyłu autokaru). Warto powiedzieć ze ten namolny kolega miał swoje miejsce siedzące 2 miejsca za mną. Ale to mu nie wystarczyło :/ Chciał siedzieć koło mnie i powiedział żebym ściągnęła plecaki bo on chce sobie tam usiąść. Nie chciałam żeby siedział kolo mnie bo miałam już go serdecznie dość (wyobraźcie sobie 3 dni jak ktoś ciągle za wami chodzi i nie daje wam spokoju!!Oszaleć można)i powiedziałam że tamten kolega który poszedł do tyłu zaraz wróci. Więc został na swoim siedzącym miejscu. Ale wtedy przyszedł inny kolega który nie miał gdzie siedzieć to powiedziałam żeby usiadł na tym miejscu koło mnie. Wiecie co zrobił namolny?? WRYŁ SIĘ CHAMSKO i sobie usiadł koło mnie!!! Byłam taka wkurzona że wziełam swój plecak powiedziałam mu że nie chce z nim siedzieć i poszłam na tył autokaru. Miałam spokój na 1h póżniej znowu sie przesiadł przede mną :/ To jest ten przykład że nie da mi spokoju. Widział że go ignoruje i że jestem wściekła ale nic mu do tego. Dalej się odzywał ale jakby do powietrza ponieważ udawałam że go nie słysze. Moim zdaniem to już jest przesada. Wycieczka się skończyła a ja miałam przykre wspomnienia, ponieważ zamiast się cieszyć wycieczką musiałam go unikać :/ Doradźcie mi co mam zrobić, bo ja jestem bezsilna