Nie radzę sobie

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Nie radzę sobie. Staję się coraz bardziej zła, wściekła. Nie potrafię być miła, nie ufam ludziom. W każdym jednym widzę winę, jakby chcieli mnie skrzywdzić, a ja się przed tym bronię. Wcale nie jest mi z tym łatwo. Tak się złościć na kogoś co chwilę. Ciężko niesamowicie jest się przełamać. Przez to jak się zachowuję, jestem uważana za złą kobietę, za niedelikatną i w ogóle nie kobiecą. Czuje, że problem tkwi w tym że kiedyś ktoś nadużywał mojej dobroci i mnie źle potraktował, a teraz odbija się to na całym teraźniejszym otoczeniu. Boli mnie to i te osoby, ale one nie rozumieją co we mnie siedzi. Im więcej mówi się, że jestem zła, tym większy opór we mnie wzrasta. Psycholog odpada. Czy można się z tego jakoś wyleczyć samemu? Chciałam wykupić sobie jakieś tabletki bez recepty na uspokojenie, ale nie wiem czy to dobry pomysł...
 

MrBluesky

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
113
Punkty reakcji
7
Tabletki na uspokojenie istnieją oczywiście, ale te bez recepty działają raczej słabo. Zresztą ta złość musi się skądś brać. Możesz ją tłumić, czy to chemicznie, albo przez samokontrolę, ale to środki na krótką metę. Istotne jest skąd się biorą te emocje i w dużym skrócie co musisz zmienić, żeby się uspokoić. Psycholog dobrze by Ci zrobił,albo rozmowa z kimś zaufanym. Przeczytałem twój poprzedni post o robakach pod skórą. Czy jesteś pewna, że twoje obawy nie są związane z twoją kondycją psychiczną?
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Jestem bardzo nerwową osobą. Popadam w skrajne stany i chciałabym się leczyć u lekarza, ale wiem że do niego nie pójdę. Próbuję sama sobie z tym radzić, ale im bardziej się staram tym mniej wychodzi. I już o tych tabletkach pomyślałam. Ja potrafię się złościć naprawdę o drobnostki. Ktoś mi powie coś, co mi się nie podoba i już koniec. Męczący jest ten stan. Nie mam niestety nikogo bliskiego, zaufanego, z kim mogłabym porozmawiać od serca, dlatego piszę o swoim problemie tutaj. Powierzyłam już wiele swoich problemów Forumowisku. Skądś się musi brać? Ludzie mówią mi różne niemiłe rzeczy, krytykują mnie, próbują na siłę zmienić, czasem niekiedy dla żartu mnie złoszczą, powiedzą coś zgryźliwego mimo tego, że wiedzą jak reaguję i pękam bo wiem, że to było specjalnie. Czasami kiedy mam atak złości, brakuje mi tchu, tracę dużo na siłach, robię się blada i całe ciało się trzęsie. Przeżywam wszystko za bardzo. To za mało powiedziane. Przeżywam wszystko z dwojoną siłą.
 

MrBluesky

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
113
Punkty reakcji
7
1. Żeby iść do psychiatry nie potrzebujesz nawet skierowania.

2. Myślałaś o zmianie środowiska w jakim się obracasz, może ci konkretni ludzie tak na Ciebie działają.

3. Twoje ataki tak jak je opisujesz są faktycznie poważne. Uważam, że kłania się specjalista.

4. Mówi się, że człowiek sterowany zewnętrznie uzależnia swoje samopoczucie od czynników zewnętrznych, sterowany wewnętrznie wie, że sam sobą steruje. Może spróbuj się zastanowić, czy nie reagujesz przesadnie. Bardzo istotne jest twoje wewnętrzne nastawienie.
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Środowisko w jakim się obracam trudno bardzo jest zmienić. Czuję ciągły lekki niepokój, mimo że jak cholera staram się być zadowolona, miła, ciągle czuję to napięcie w środku. Boję się, że jestem psychopatką. Co jeśli ja nią faktycznie jestem?
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
Tabletek na uspokojenie, herbatek, ziółek itp. nie polecam, po dłuższym ich piciu możesz się stać bardziej ospała, senna i przymulona. Bardziej one otępiają niż relaksują i uspokajają nerwy. Na dłuższą metę nie działa.
Lepiej już może posłuchać muzyczki albo ciszy, iść na spacerek, poczytać książkę. Pobiegać jak masz warunki, poćwiczyć itp.
Tylko, że to wszystko jest doraźne i nie leczy przyczyny.. najbliższym, komu możesz, może powiedz, wprost, że masz problem.. może Cię zmobilizują do pójścia do lekarza.

Nie jesteś psychopatką, zresztą choroba czy zaburzenie psychiczne to taka sama choroba jak każda inna, człowiek nie taki co by sobie z nią nie poradził :) :przytul:
ale takie problemy pozostawione sobie, zwykle się pogłębiają, sama wiesz…
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Ludzie mówią mi różne niemiłe rzeczy, krytykują mnie, próbują na siłę zmienić, czasem niekiedy dla żartu mnie złoszczą, powiedzą coś zgryźliwego mimo tego, że wiedzą jak reaguję i pękam bo wiem, że to było specjalnie.
Takie sytuacje zdarzają się każdemu. I musisz wiedzieć, że problem nie tkwi w tym, co ludzie mówią i robią, tylko w tym, jaki jest Twój odbiór a następnie reakcja.
Patrzysz zapewne na osoby, które mają grono dobrych znajomych i serdeczne kontakty z innymi i pytasz samą siebie, dlaczego w Twoim przypadku jest inaczej. Tylko widzisz, musisz zdać sobie sprawę, ża na dobre relacje, na czyjeś zaufanie i sympatię, też trzeba sobie zapracować.
Mam wrażenie, że sama w sobie wzbudzasz nieufność. I tak jesteś pewnie też postrzegana w swoim środowisku.

Czuje, że problem tkwi w tym że kiedyś ktoś nadużywał mojej dobroci i mnie źle potraktował, a teraz odbija się to na całym teraźniejszym otoczeniu.
Wiele jest na świecie ludzi zranionych. Sama nie wiesz, jak wielu także w Twoim otoczeniu. Ludzi rozczarowanych, rozdartych, źle potraktowanych. Takie rzeczy potrafią pozostawić piętno, wiem to bardzo dobrze... ale - pomyśl: ta osoba już sprawiła Ci zawód, czy pozwolisz jeszcze, żeby do końca życia Twoje relacje z innymi sypały się przez jedno lub kilka niepowodzeń?

Poprzyglądaj się ludziom, także tym, których znasz. Czasami zamiast złościć się, warto obserwować. Nie pobieżnie, tylko przyjrzeć się uważniej.
Wtedy zobaczysz problemy, frustracje, obawy... i małe szczęścia, skrywane czasem uczucia, nieśmiałe marzenia. Uwierz mi, że ludzie wokół Ciebie są dobrzy i często tak zagubieni, jak Ty sama. Wystarczy to dostrzec i nie dokładać im jeszcze swojej złości. Dzielić należy się dobrymi emocjami.

I taka rada na koniec: spróbuj wyładować się w inny sposób. Ja wyładowuję się w tańcu - kiedy już jesteś totalnie zmęczona, a ubranie i włosy nadają się tylko do wyrzymania, wtedy cała złość wyparowuje.
 

Nuada

Malkontencki
Dołączył
8 Luty 2010
Posty
585
Punkty reakcji
25
Wiek
32
Miasto
Łódź
swoją obecną partnerkę wyleczyłem sam z podobnej przypadłości :) .
 

Ewunka83

Nowicjusz
Dołączył
31 Lipiec 2006
Posty
36
Punkty reakcji
0
Witaj

Tak się nie da żyć na dłuższą metę. Ja mam jeszcze gorzej niż Ty w chwili obecnej odkładałam i odkładałam wizytę u specjalisty bo chciałam sama sobie poradzić, ale co myślałam że może naprawdę już lepiej to dostawałam odrazu obuchem w łeb...
A ja cóż wogóle nie panuję nad sobą, szczególnie jak ktoś mnie o coś niesprawiedliwie osądzi, przestaje panować nad sobą, nawet niewiem co mówię i lecą mi łzy ciurkiem,
Jak ktoś zaskoczy to się jakoś głupio próbuję tłumaczyć (a nie jestem zwolenniczką tego) albo wogóle brak mi języka w gębie,
Na dodatek mało komunikatywna jestem, więc przyjaciół też sobie nie pozyskuję,
miłość? Nie wiem co to miłość nie potrafię kochać...
zresztą odczuwam lęk przed innymi ludźmi, nawet na nich nie patrzę bo mam nadzieję, że może też mnie nie widzą chciałabym czasem być przeźroczysta...
Na dodatek nic mi się nie chce i mogę spać nawet po 20h jak mogę (czyt. nie idę do pracy)
Niepewność, brak akceptacji i zrozumienia a przede wszystkim stres rujnują mi życie...

A wiesz kiedyś miałam na mniejszą skalę to wszystko z czasem się tylko pogłębia... Im szybciej zmotywujesz się iść do jakiegoś specjalisty, tym szybciej może Ci pomóc... Może mi już dawno znikłaby blokada przed całym światem i ludźmi i mogłabym normalnie funkcjonować...
Ja w końcu się zmotywowałam i poszłam... Psychiatra mi przepisał lek antydepresyjny i od jutra go zaczynam łykać...
Mam nadzieję że też w końcu podejmiesz taką decyzję, bo po co się tyle czasu męczyć i pogłębiać problemy a mnie pozostaje czekać tylko na efekty
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Ojjj mylisz sie Drad, sama mialam kiedys podobnie, a mialam faceta. To wszystko zalezy od psychiki czlowieka i od srodowiska, w ktrorym zyje. Czasem mozna miec takie problemy, ze majac faceta nie poczujemy ulgi, predzej wyzyjemy sie na nim za wszystko co zle nas spotkalo. Najpierw trzeba sie uporac z problemami, potem facet.
 

pamela a

...
Dołączył
16 Październik 2009
Posty
2 222
Punkty reakcji
85
Ciągły niepokój, napięcie...Czasem aż dusi w środku...Też to mam, czasem sobie myślę, że ja już po prostu taka jestem, to mój sposób na życie- muszę się czymś martwić, bo inaczej nie umiem :) Nie dość, że ja sama nie potrafię czasem ze sobą wytrzymać, to zdaję sobie sprawę, że innym też musi być ciężko...Ja chyba znam powód mojego zachowania, myślalam o jakiejś terapii, ale odkładam to sama nie wiem dlaczego...
 

Sasha2104

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2009
Posty
285
Punkty reakcji
11
Doskonale cię rozumię... Ja miałem i mam pewne problemy z własną emocjonalnością. W twoim przypadku pomoże jedynie specjalista i właśnie do wizyty u niego cię zachęcam. Tabletki uspokojające nie są dobrym rozwiązaniem, te bez recepty są zbyt słabe te zakupione na receptę zbyt niebezpieczne do stosowania samemu. Poza tym tak naprawdę nie wiesz co ci dolega, bez diagnozy leczenie jest bezskuteczne.
 

bartek11

Nowicjusz
Dołączył
14 Czerwiec 2010
Posty
35
Punkty reakcji
0
W takich chwilach bardzo potrzebne są nam bliskie osoby. Poszukaj wsparcia w rodzinie , u przyjaciół , wyskocz gdzieś , rozerwij się a nie tylko siedź i się zamartwiaj. Jeśli jest naprawdę źle musisz udać się do odpowiedniego specjalisty.
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Zdaję sobie sprawę, że pójście do specjalisty jest najlepszym rozwiązaniem, lecz jestem typem osoby bardzo nieśmiałej, cichej, małomównej i skrytej więc trudno by było się otworzyć na kogoś obcego - w cztery oczy, bo co innego pisać o swoim problemie tutaj. Nikt mnie nie widzi, nie słyszy. Wiem też, że tutaj mój problem się nie rozwiąże. O leczeniu myślałam już od dawna, ale właśnie... kończy się tylko na rozmyślaniach. Pomyślałam, że jakieś tabletki to ostatnia deska ratunku, ale z tego co się dowiaduję, jednak się mylę. Trzeci dzień dziś mija, żeby nie zapeszyć, jestem potulna jak baranek i bardzo spokojna. Boję się tylko, że to cisza przed burzą. Nie uważam siebie za osobę, której nie można zaufać. Myślę, że ludzie z którymi przebywam postrzegają mnie za osobę godną zaufania i to nie tak, że są dla mnie zgryźliwi, dlatego że ja jestem dla nich zła. Nie, nie. Potrafię być dobra, tylko to ciśnienie które idzie w górę, kiedy tylko ktoś powie coś niemiłego. Wiem, że ja bym np. czegoś nie powiedziała takiego tej osobie i dziwię się jej, że ona taka potrafi być i się nie boi takich słów wypowiadać. Trudno jest obrać w słowa, wszystko to co mnie w środku dręczy i boli. Tak, żeby każdy mnie dobrze zrozumiał. Są dni, kiedy czuję, że jestem nikim, właśnie przez moje stany, ale są też inne dni, tak jak np. dziś i wczoraj kiedy mam się dobrze i czuję się szczęśliwa. Lecz gdzieś tam w ciemnościach w mym wnętrzu czai się niepokój, że to pryśnie za chwilę i znów spadnę na dno. Przesadnie reaguję i wiem o tym doskonale, ale nie potrafię trzymać swych emocji na wodzy. Zamiast zamknąć się i wyciszyć, wolę się drzeć i rzucać na wszystko, a później jest żal. Do samej siebie. Gdyby ludzie byli tacy dobrzy, to uważali by na to co mówią i robią, jeśli wiedzą jak odebrać to może ta druga osoba, która ma właśnie problemy takie. Nie jestem taka naiwna jak dawniej i wiem, że każdy boryka się z masą problemów. Wiem, że nie mogłabym z pewnością zaufać żadnemu facetowi, bo przecież prędzej czy później by mnie zdradził, pobił, czy opuścił. W każdym bądź razie, dziękuję za wszelkie rady i pomocną dłoń, dobre słowo. Pozdrawiam wszystkich.
 
Do góry