Nie potrafię przeciwstawić się bratu.

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
Witam

Powiem tak, z moją walką z samym sobą już jest lepiej :) staram się być bardziej optymistyczny itp, wiecie co? warto było poczytać książki itp, trochę mi to pomogło spojrzeć z innej perspektywy na problemy.

Np jak mam stres że ktoś coś powie niemiłego a mnie strach sparaliżuje to mówię sobie że i tak już nigdy tej osoby nie zobaczę i wcale niewiem jak się teraz zachowa, i że boi się pewnie bardziej niż ja. Pomaga :)

Ale z jedną sprawą niełatwo mi sobie poradzić...

Zawsze za młodu było mi wmawiane że mam bratu pomagać bez gadania, nieważne czy ma racje czy nie to mam się z nim nie kłócić (tylko ja, on nie musiał), jak ja miałem problem to można było olać, jak brat to trzebyło wszystko rzucić i mu pomóc. Później wiecie, te brednie że traktują nas tak samo itp, jak to zawsze rodzice mówią.

Teraz jak brat ma problem itp, finansowy, domowy, cokolwiek mimo ze ma dobrze ponad 20 lat to ja mam w sobie myśli że MUSZĘ MU POMÓC, tak jakby zaprogramowane. Narobił sobie długu na 500zł, do mnie ludzie dzwonią że to mój brat i żeby z nim pogadał itp. A ja mam swoje życie, ja tego nie zrobiłem. Ale w głowie mam myśli że to moja wina i ja mam mu pomóc bo to mój obowiązek ;/

Zawsze jak się chce postawić np jak coś robi źle to mam te myśli z dzieciństwa ;/

Dodam że dzięki temu w kontaktach między ludźmi też ciężko mi się czasem sprzeciwić bo mama z tatą raczej nie wpajali mi co to WŁASNE ZDANIE ;/
 

b00ciek

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2014
Posty
25
Punkty reakcji
0
Miałam podobną sytuację tyle, że ze starszą siostrą. Zawsze rodzice powtarzali, że mamy sobie pomagać, bo to rodzina i nikogo bliższego nie mamy. Jednak zawsze i tak wychodziło na to, że to siostra "rozrabiała", a ja musiałam stawać na głowie, żeby jej pomóc. Rodzice (a już w szczególności mama) powtarzali, że mimo wieku jestem odpowiedzialniejsza i mniej wrażliwa na pokusy (na serio mi tak wkręcała, a ja w to wierzyłam :) ) dlatego muszę jej pomagać, bo w końcu to siostra. I pewnie do tej pory by tak było, że byłabym na każde zawołanie, gdyby nie jedna sytuacja, w której siostra stanowczo przesadziła. Po wspólnej rozmowie z rodzicami i siostrą i po argumentacji jaką przedstawiłam dali spokój, sami uznali, że za własne błędy samemu trzeba ponosić odpowiedzialność, bo inaczej nigdy niczego się nie nauczy. Teraz owszem pomagam jej jeżeli tego potrzebuje, ale w większości sytuacji odgrywam rolę osoby, która doradza z innej perspektywy.
Na marginesie dodam, że różnica wieku między nami nie jest duża. Jednak Ci, którzy pokażą że mogą pomóc, mogą coś załatwić, potem są wykorzystywani, a jeszcze gorzej, jak chodzi o rodzinę.

Mi pomogła rozmowa, także może też pogadaj z bratem. Wspomniałeś o tym, że rodzice nie wpajali Ci co to własne zdanie, ale już wiesz na czym stoi świat i czym się rządzi, sam wypracowałeś sobie własne zasady teraz tylko czas przedstawić je innym :)
 

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
dzięki.

Chodzi mi głównie jak pozbyć się tych myśli, tego dziwnego uczucia że jak staje przed taką lub podobną sytuacją to zaraz mam w głowie że MUSZĘ POMÓC itp.
 

b00ciek

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2014
Posty
25
Punkty reakcji
0
Nie ma chyba jednego skutecznego sposobu, żeby pozbyć się takich myśli. Moim zdaniem, musisz zebrać się w sobie, jak kolejny raz takie przemyślenia Cię najdą. To trochę, jak trenowanie silnej woli. Jedni powstrzymyją się od zapalenia papierosa, zjedzenia kolejnego ciasteczka, a Ty zapowiedz sobie, że nie możesz kolejny raz pomagać bratu. Za pierwszym czy drugim razem będzie trudno, ale w końcu ćwiczenie czyni mistrza :) Powiedź bratu, że zawsze go wysłuchasz czy doradzisz, ale nie będziesz świecił za niego oczami za każdym razem, jak zrobi coś głupiego. Jest dorosły, także wszelkie konsekwencje ponosi sam.
Trzymam za Ciebie kciuki w trenowaniu silnej woli :)
 

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
Też mi się wydaje właśnie że to jest na tej samej zasadzie... ale to u mnie cecha nabyta (wrodzona raczej niemoże być), widzę ze mama mnie tego nauczyła. Bo zawsze wielbiła mojego brata a mnie spychała na bok. Nawet jak coś załatwiała to pytała swojego syna jak coś zrobić albo on jechał i załatwiał. Tak się utarło, a że jest starszy to "wie lepiej" pewnie znacie to :)


No właśnie i tak zastanawiałem się skąd mam taki problem i doszedłem po nitce do kłębka.

Jak już to wiem w miarę jak sobie radzić to pomóżcie mi jeszcze z drugim problemem, to są moje 2 główne problemy w życiu co mi trochę ograniczają pole działania.
Właściwie to z bratem nawet mniej niż to co teraz napiszę.

To mnie blokuje bardzo, w życiu. To te mam po mamie, tego mnie nauczyła. Brat się wyniósł wcześniej i jego tak nie pilnowała, miał więcej swobody. Zauważyłem właśnie że on niema takiego problemu, a napewno nie w takim stopniu.

Przyznam z lekką nutką wstydu ze wychowała mnie na "mamin synka", trochę się buntowałem ostro więc nie tak w pełni mnie takiego zrobiła ciapciaka :)
Taa wiem, dla mojego dobra, g... prawda, bo teraz mam z tego same problemy. Drodzy rodzice którzy może czytają ten post NIE WYRĘCZAJCIE DZIECI W WSZYSTKIM I NIE RÓBCIE Z NICH FRAJERÓW ŻYCIOWYCH. Bo nie każdy się zbuntuje i odeprze "atak" od "kochającej mamy".

Ok, o co mi chodzi zapytacie? już piszę.

Mój największy problem w życiu i mówię to z całą świadomością to PANIKOWANIE z byle powodu.

Byle jaka błaha sprawa, podam przykład dla rozświetlenia sytuacji, przykład z życia mojego.

Pojechałem z mamą do babci, był piątek. Wróciliśmy około 19, patrzę do skrzynki na listy a tam awizo. Dałem mamie bo to na jej nazwisko i imię. Mama niespała aż do poniedziałku prawie, stresując się co tam jest, ze na bank coś złego, że jakieś wezwanie pewnie itp, chodziła zestresowana itp. mimo że nic nie ma na sumieniu. Co się okazało kupiliśmy już 3 auta w jednym salonie samochodowym i przysłali nam nowy katalog z imiennym zaproszeniem na oględziny nowego modelu, przesyłka za pobraniem doręczana osobiście, dlatego awizo.

Ja mam tak samo, byle co się stanie a ja zaraz panika itp, sam wymyślam sobie scenariusze i panikuję. Przyjaciel to już zauważył i zawsze mnie opier..dziela że świruję bez potrzeby.

Podać wam przykład kolejny? to podam :)

Jechałem motocyklem w tamtym roku, koleś mi wymusił pierwszeństwo samochodem, zatrzymał się na światłach zaraz, więc podjechałem i puknąłem w szybę palcem zeby otworzył aby go subtelnie uświadomić że tak się nierobi. Naprawdę zapukałem tak jak np puka się do drzwi.
Zaraz po tym wiecie jakie miałem myśli? chore ;/ mimo ze on wymusił mi, to do głowy mi przyszło że pewnie miał kamerę, pewnie nagrał to, wykorzysta to ze niby go napadłem na skrzyżowaniu (mimo że nic nie zrobiłem) itp ;/ to nie jest zdrowe.

Moja mama też tak panikuje, woli nic nie zrobić niż się wychylić, coś komuś powiedzieć. Jechałem kiedyś z nią do szpitala, na badanie kontrolne. Już po badaniu, wracamy do auta, zanim odpaliłem koleś stanął za mną autem tak ze mnie zablokował i poszedł do szpitala. Mówię mamie "co za deb.il idę go zrypać, jak ja wyjadę" a mama do mnie "niee, poczekaj, zaraz pewnie wróci". No macie pojęcie?

Mama zaczęła tak żyć jakieś 15 lat temu, żeby tylko nikomu nie zaszkodzić, nie wejść w drogę być miłym i włazić w d... a ja chłonąłem jak gąbka te brednie. Dlatego dziś jak ktoś się np wpycha przedemnie to ciężko mi się odezwać itp.
Też wolę siedzieć cicho niż się wychylić. Mam kolegów co robią rzeczy dla większości normalne a ja mam stracha że coś się stanie.

Pomiatają mną jak chcą, szkoda ze nie miałem męskiego przykładu za młodu, tata musiał wyjechać zarabiać "na chleb".

Tak niemożna żyć ;/ zapomniałem raz zrobić podpis pod dokumentem na jednej stronie, dostałem wezwanie do urzędu. Moje myśli wiecie chyba jakie były, ze zaraz kara, ze więzienie itp (wtf!!?) bo podpisu nie złożyłem, a podjechałem na miejsce, Pani bardzo grzecznie powiedziała żebym się podpisał i z uśmiechem podziękowała. tyle było roboty ;/


aaa dodam jeszcze:

Miałem z 10 lat, byłem na ognisku klasowym z rodzicami, cała klasa + rodzice i nauczyciele. Biegałem z kolegą jak to dzieci robią i zaczęliśmy się gonić do okoła stołów, czołgać się jak w wojsku JAK TO DZIECI W TYM WIEKU, kolegi mama się śmiała a moja zaraz "no co Ty robisz, zachowuj się" i musiałem przestać ;/ Dodam że kolega dziś ma własną firmę i siedzi w usa...

Jestem gadatliwy, ale mama mnie wychowała tak ze jak starszy to PAN i koniec. Poznałem gościa w wieku mojej mamy, kazał mi mówić na Ty a ja dalej Pan ;/ bo mi wstyd powiedzieć inaczej. Byłem pare lat temu u "ciotki" (tak na nią mówimy mimo że babka to bardzo daleka rodzina i starsza odemnie 5 lat). Mówię jej na TY a mama do mnie "a to Twoja koleżanka że do niej na Ty mówisz?" a ciotka "a czemu nie? jak prawie z tego samego wieku jesteśmy". Miałem wtedy z 16 lat.

Przez całe życie takimi akcjami narobiła mi wstydu nieraz i teraz mam tak wryte że mi wstyd czasem coś powiedzieć. A najlepsze na koniec....

Mam ponad 20 lat!!! byłem u ciotki (najbliższa kuzynka mojej mamy, przyjaciółki od dziecka). Siedzimy w kuchni, zaczął się temat a ja "a gó.wno mnie obchodzi co on mówił" a mama "a od kiedy Ty tak mówisz ?" a ja "a co niewolno? przekleństwo jakieś?" a sama klnie jak szewc. A wisienka na torcie na koniec...

Jak już wspomniałem mam PONAD 20 lat. Byłem na urodzinach u wyżej wspomnianej ciotki... ładna pogoda, sporo gości... wszyscy jak to u nas popijają poza moim bratem bo prowadził.. Kuzyn do mnie "chcesz piwko?" a ja że tak. A ciotka zaraz "ooo to Ty piwo pijesz? mama nie patrzy to możesz" ;/ K.U.R...!!!! mać!!! miałem ochotę jej powiedzieć "a ch.. Cię to obchodzi!!". Dodam że to nie był typowy imprezowy żart "mama nie patrzy" tylko SZOK że piję piwo. Mimo że jej dzieci i wnuki piją odkąd skończyli 18 lat i palą. Powiedziała to jakbym conajmniej tym 1 piwem miałem się upić i latać nago po mieście. A dodam że głowę mam mocną.


Ostatnie co dodam :)

Brat wyjechał na jakiś czas do taty do roboty. Myślę ze dlatego jest twardszy.

Tata nie dawał sobie nigdy. Pamiętam jak raz z nim byłem, jest budowlańcem, był na wakacjach w domu i pojechaliśmy po cement itp do pobliskiego sklepu. Tata mówi do gościa że potrzebuje cement i jakieś tam inne materiały.

Koleś mu przyniósł worek, tata zapłacił. Koleś mu wydał za mało kasy o 50zł, tata podniósł worek z cementem i w tej samej chwili koleś mu wydał resztę. tata zaraz "panie co to za g.. mi tu dajesz?" a koleś że o co chodzi i to zaraz tak agresywnie. A tata jako ze w fachu od lat mówi "taki stary skamieniały cement to sobie Pan możesz u siebie w domu sypać i dałem 100zł a Pan mi z 50 wydałeś" koleś z mordą że było 50zł (sam widziałem ze 100). Ojciec się wkurzył, rzucił mu ten worek na ladę aż się rozwalił. Wyleciała skamielina a nie cement. powiedział mu puść Pan monitoring to zobaczymy ile dałem. Zaraz koleś wydał tyle ile trzeba i dał nowy worek cementu.

Ja bym już dawno odpuścił ;/ tak jak moja mama, zrobił jej mechanik hamulce, miały być nowe założył stare jakieś używane. Okazało się to po tym że dziwnie wyglądały, nie jak nowe. Mówię mamie żeby pojechała do niego, zrypała i zeby wymienił. To nie, pojechała do innego i zapłaciła 2 razy ;/

W sumie ja raz byłem u mechanika z moim autem, w domu okazało się ze zostawił pod maską szmaty jakieś. Dobrze że się nie zapaliły. Pojechałem do niego a ten z śmiechem "hehe Staszek, widze ze znalazły się szmaty". Nic nie powiedziałem. A powinno to wygladać tak ze mogłem go zje.. ile się da za takie coś, bo auto razem z garażem mogło się spalić.
 

b00ciek

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2014
Posty
25
Punkty reakcji
0
Przeczytałam wszystko dwa razy, bardzo wnikliwie :) Faktycznie taka cecha może być trochę uciążliwa w codziennym życiu, ale:
- nie postrzegaj jej tylko jako wady (to, że przejmujesz się niektórymi sprawami nieco bardziej niż inni, może być też przykładem tego, że jesteś np. bardziej odpowiedzialny, czy sumienny);
- (wiem, że nie zawsze i nie w każdym przypadku będzie to możliwe) spróbuj rozpisać sobie dany problem na kartce. Czasami jak zobaczymy coś na oczy z innej perspektywy, to problem się zmniejsza. Weź kartkę, przedziel na pół, po jednej stronie +, po drugiej - i wymień co się może stać, jakie konsekwencje itd. zobaczysz, że te minusy, czyli w Twoim wypadku te wszystkie straszne scenariusze, które tworzą się w Twojej głowie staną się śmieszne, albo przynajmniej mniejsze i nie będziesz tym samym tak panikował;
- poza tym, jeżeli coś się stanie, weź kilka głębokich wdechów, policz do 10 itp. przez ten czas dasz sobie możliwość uspokojenia się i na trzeźwo rozeznania w sytuacji. Po tym czasie zadecydujesz, czy warto interweniować, czy to akurat taki przypadek, gdzie mozna dac sobie spokój (czasami jednak warto w niektórych sytuacjach sobie odpuścić);
- możesz też wyprobować "terapię wstrząsową" która polega na tym, że idziesz na żywioł :) A mianowicie, nie ma podpisu na ważnym dokumencie, trudno Twoja wina, babka w okienku będzie krzyczała, ale miej nadzieję, ze moze juz nigdy jej nie zobaczysz, będziesz musiał pojechać dodatkowo do urzędu, też trudno kto nie myśli, ten dwa razy chodzi;
- co do takich sytuacji rodzinnych, jak np. z tym piwem, ja obróciła bym wszystko w żart, ale z lekką ironią. Wydaje mi się, że po prostu ludzie znają Cię jako takie grzecznego, spokojnego, zawsze posłusznego chłopca i w głowie im się nie mieści, że Ty możesz przeklinać, czy wypić piwo (co nie ukrywam już samo w sobie jest zabawne) ale weź wówczas, zareaguj stanowczo, jednak nie agresywnie. Powiedź np. chyba świat się kończy, ale jedno piwo jeszcze nikogo nie zabiło, albo "gówno" Was obraża, przepraszam poszukam w słowniku bardziej wyrafinowanego epitetu na takie okazje. Odgryzasz się w ten sposób, pokazujesz, że jednak masz już swoje lata i nie jesteś już tym 10 letnim chłopcem, ktory przestanie biegać, jak mama go upomni.
- na koniec ostatnia sugestia z mojej strony, ktora może wydawać się nieco głupia, ale zapewniam, że czasami przynosi rezultaty, a mianowicie szybkie i łatwe ćwiczenia odstresowywujące. Jeżeli byłbyś zainteresowany, to daj znać, a podziele się takowymi :)
 

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
Napisz ten sposób.

Hmm wiesz, chętnie bym to obrócił w żart ale wiesz... jak mi to ktoś tłukł latami to nieststy zarz tracę cierpliwość i krew mnie zalewa :) nie myślę wtedy o odpowiedzi a raczej o nienawiści.

Pasowało by mi się nie wgłębiać w te myśli, raczej co ma być to będzie, jeśli czegoś niemogę uniknąć, mam już swoje lata żeby wiedzieć co można a co nie....
 

b00ciek

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2014
Posty
25
Punkty reakcji
0
Każde nasze działanie poprzedza myśl. Jeśli myśli sprzyjają działaniu, są dla nas wsparciem i pomagają wprowadzić w życie zmiany. Jeśli są dla nas niekorzystne mogą zniweczyć nasze plany.
Najczęściej zachowujemy się tak, jak nauczyliśmy się zachowywać lub jak ktoś nakazał nam się zachowywać (tutaj takie nawiązanie do Twojej mamy). Ludziom rzadko przychodzi do głowy, aby poddać kontroli sposób traktowania samego siebie.

1.Zamiana negatywnych zdań na własny temat w pozytywne sądy/negatywnych wydarzeń w coś błahego (musisz zaobserwować, jak się zachowujesz, co mówisz, czy np. bardzo gestukulujesz w sytuacji stresowej i odwrócić te czynniki o 180 stopni);
2.Świadomy oddech (skupienie się na samej czynności oddychania, na tym jak wciągasz powietrze i je wypuszczasz, na dzwięku, który wydaje powietrze wypuszczane z Twoich płuc, na unoszeniu się klatki piersiowej);
3.Usunięcie napięcia (pochyl głowę, aż broda dotknie ciała, zamknij oczy, a dłonie połóż na karku i lekko uciskaj; możesz też potrzeć mocno obie ręce o siebie, do momentu aż stana się ciepłe, następnie zakryj nimi oczy a łokcie oprzyj na blacie, wdychaj powietrze nosem a wypuszczaj ustami na charakterystyczny dźwięk "uff"; zaciskaj na zmianę dłoń w pięść, niech każde zaciśnięcie trwa przynajmniej 5 sekund);
4.Odreagowanie (czynniki, które są dla Ciebie przyjemne, a szybko mogą odwrócić Twoją uwagę, nie na długi czas ale przynajmniej do momentu aż się trochę opanujesz, np. muzyka, zapalenie papierosa (chociaż nie namawiam do nałogu), zjedzenie czegoś słodkiego, itp)
5. Na koniec polecam monolog wewnętrzny, ale to na okazje kiedy masz więcej czasu i nie musisz być zestresowany żeby go przeprowadzić. Większa samoświadomość naszego ciała, zachowania, charakteru, usposobienia daje nam gwarancję szybkiego i skutecznego reagowania w sytuacjach tzw. kryzysowych, czyli np. wtedy kiedy ktoś wyprowadza Cię z równowagi :)

Czytając to co piszesz, widzę, że dużo zmian sam na bieżąco wprowadzasz w swoim życiu, zmieniasz coś, ulepszasz, analizujesz, także już jesteś na dobrej drodze, żeby poradzić sobie zarówno w relacjach z bratem, jak i z tym panikowaniem, czy tą swoją złością. Wystarczy trochę cierpliwości, asertywności, więcej wiary w swoje umiejętności, no i trenowanie tej silnej woli :)

I tutaj taki cytat mi się nasuwa na podsumowanie: "Zaw­sze roz­poznaję siły, które mają kształto­wać mo­je życie. Poz­wa­lam im działać. Cza­sem prze­walają się przez mo­je życie jak hu­ragan. Kiedy in­dziej wstrząsają tyl­ko grun­tem pod moimi sto­pami (...)"

Pozdrawiam i trzymam kciuki nadal :)
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Jeżeli masz kupę forsy i nie wiesz co z tym nadmiarem począć, to pomóż bratu - pieszczoszkowi.
A jeżeli miałabyś pomóc bratu tak zwanym cudzym kosztem (zamiast na przykład zakupu samochodu ukochanemu albo zamiast podróży z kimś miłym w Czeskie Tatry, to powiedz, żeby brat wziął kredyt, a Ty mu MOŻE pomożesz, jeśli Ci będzie stać na to po zrealizowaniu własnych planów
 

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
Czy to wida ze ktos jest pewny a kto nie az tak bardzo ? Jezdze do pewnego sklepu po material. Zawsze jak ide na magazyn to pracownicy mnie poprostu olewaja, czasem mowia ze nie zrobili jeszcze czegos (a mialo byc gotowe). Raz pojechalem z szefem. Wszedl na magazyn, powiedzial co chce, koles zaczal swoj rytual olewania, ale szef nawet sie tym nie zainteresowal, tak jakby nieslyszal i niewidzial co magazynier zrobil. Czemu o tym pisze, bo utkwila mi mina goscia, byl zdezorientowany, jak taki dzieciak maly, nagle z cwaniaka.
 

b00ciek

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2014
Posty
25
Punkty reakcji
0
Oczywiście, że to widać, w swobodzie wypowiadania, w postawie. Jednak olewania kogoś to na pewno nie jest oznaka pewności siebie, a raczej bezczelności i głupoty.
Trzeba dobrzez przyjrzeć się uważnie danej osobie, żeby mimo wszystko ocenić czy jej sposób bycia to pewność siebie, czy udawana ale dobrze wyuczona poza.
 

rrabbit

Nowicjusz
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
33
Punkty reakcji
3
Często można bratu bardziej pomóc, jeżeli mu się nie pomoże. Wtedy będzie musiał postarać się o alternatywne wyjścia, co w efekcie końcowym wyjdzie mu na dobre.
 
Do góry