Też mi się wydaje właśnie że to jest na tej samej zasadzie... ale to u mnie cecha nabyta (wrodzona raczej niemoże być), widzę ze mama mnie tego nauczyła. Bo zawsze wielbiła mojego brata a mnie spychała na bok. Nawet jak coś załatwiała to pytała swojego syna jak coś zrobić albo on jechał i załatwiał. Tak się utarło, a że jest starszy to "wie lepiej" pewnie znacie to
No właśnie i tak zastanawiałem się skąd mam taki problem i doszedłem po nitce do kłębka.
Jak już to wiem w miarę jak sobie radzić to pomóżcie mi jeszcze z drugim problemem, to są moje 2 główne problemy w życiu co mi trochę ograniczają pole działania.
Właściwie to z bratem nawet mniej niż to co teraz napiszę.
To mnie blokuje bardzo, w życiu. To te mam po mamie, tego mnie nauczyła. Brat się wyniósł wcześniej i jego tak nie pilnowała, miał więcej swobody. Zauważyłem właśnie że on niema takiego problemu, a napewno nie w takim stopniu.
Przyznam z lekką nutką wstydu ze wychowała mnie na "mamin synka", trochę się buntowałem ostro więc nie tak w pełni mnie takiego zrobiła ciapciaka
Taa wiem, dla mojego dobra, g... prawda, bo teraz mam z tego same problemy. Drodzy rodzice którzy może czytają ten post NIE WYRĘCZAJCIE DZIECI W WSZYSTKIM I NIE RÓBCIE Z NICH FRAJERÓW ŻYCIOWYCH. Bo nie każdy się zbuntuje i odeprze "atak" od "kochającej mamy".
Ok, o co mi chodzi zapytacie? już piszę.
Mój największy problem w życiu i mówię to z całą świadomością to
PANIKOWANIE z byle powodu.
Byle jaka błaha sprawa, podam przykład dla rozświetlenia sytuacji, przykład z życia mojego.
Pojechałem z mamą do babci, był piątek. Wróciliśmy około 19, patrzę do skrzynki na listy a tam awizo. Dałem mamie bo to na jej nazwisko i imię. Mama niespała aż do poniedziałku prawie, stresując się co tam jest, ze na bank coś złego, że jakieś wezwanie pewnie itp, chodziła zestresowana itp. mimo że nic nie ma na sumieniu. Co się okazało kupiliśmy już 3 auta w jednym salonie samochodowym i przysłali nam nowy katalog z imiennym zaproszeniem na oględziny nowego modelu, przesyłka za pobraniem doręczana osobiście, dlatego awizo.
Ja mam tak samo, byle co się stanie a ja zaraz panika itp, sam wymyślam sobie scenariusze i panikuję. Przyjaciel to już zauważył i zawsze mnie opier..dziela że świruję bez potrzeby.
Podać wam przykład kolejny? to podam
Jechałem motocyklem w tamtym roku, koleś mi wymusił pierwszeństwo samochodem, zatrzymał się na światłach zaraz, więc podjechałem i puknąłem w szybę palcem zeby otworzył aby go subtelnie uświadomić że tak się nierobi. Naprawdę zapukałem tak jak np puka się do drzwi.
Zaraz po tym wiecie jakie miałem myśli? chore ;/ mimo ze on wymusił mi, to do głowy mi przyszło że pewnie miał kamerę, pewnie nagrał to, wykorzysta to ze niby go napadłem na skrzyżowaniu (mimo że nic nie zrobiłem) itp ;/ to nie jest zdrowe.
Moja mama też tak panikuje, woli nic nie zrobić niż się wychylić, coś komuś powiedzieć. Jechałem kiedyś z nią do szpitala, na badanie kontrolne. Już po badaniu, wracamy do auta, zanim odpaliłem koleś stanął za mną autem tak ze mnie zablokował i poszedł do szpitala. Mówię mamie "co za deb.il idę go zrypać, jak ja wyjadę" a mama do mnie "niee, poczekaj, zaraz pewnie wróci". No macie pojęcie?
Mama zaczęła tak żyć jakieś 15 lat temu, żeby tylko nikomu nie zaszkodzić, nie wejść w drogę być miłym i włazić w d... a ja chłonąłem jak gąbka te brednie. Dlatego dziś jak ktoś się np wpycha przedemnie to ciężko mi się odezwać itp.
Też wolę siedzieć cicho niż się wychylić. Mam kolegów co robią rzeczy dla większości normalne a ja mam stracha że coś się stanie.
Pomiatają mną jak chcą, szkoda ze nie miałem męskiego przykładu za młodu, tata musiał wyjechać zarabiać "na chleb".
Tak niemożna żyć ;/ zapomniałem raz zrobić podpis pod dokumentem na jednej stronie, dostałem wezwanie do urzędu. Moje myśli wiecie chyba jakie były, ze zaraz kara, ze więzienie itp (wtf!!?) bo podpisu nie złożyłem, a podjechałem na miejsce, Pani bardzo grzecznie powiedziała żebym się podpisał i z uśmiechem podziękowała. tyle było roboty ;/
aaa dodam jeszcze:
Miałem z 10 lat, byłem na ognisku klasowym z rodzicami, cała klasa + rodzice i nauczyciele. Biegałem z kolegą jak to dzieci robią i zaczęliśmy się gonić do okoła stołów, czołgać się jak w wojsku JAK TO DZIECI W TYM WIEKU, kolegi mama się śmiała a moja zaraz "no co Ty robisz, zachowuj się" i musiałem przestać ;/ Dodam że kolega dziś ma własną firmę i siedzi w usa...
Jestem gadatliwy, ale mama mnie wychowała tak ze jak starszy to PAN i koniec. Poznałem gościa w wieku mojej mamy, kazał mi mówić na Ty a ja dalej Pan ;/ bo mi wstyd powiedzieć inaczej. Byłem pare lat temu u "ciotki" (tak na nią mówimy mimo że babka to bardzo daleka rodzina i starsza odemnie 5 lat). Mówię jej na TY a mama do mnie "a to Twoja koleżanka że do niej na Ty mówisz?" a ciotka "a czemu nie? jak prawie z tego samego wieku jesteśmy". Miałem wtedy z 16 lat.
Przez całe życie takimi akcjami narobiła mi wstydu nieraz i teraz mam tak wryte że mi wstyd czasem coś powiedzieć. A najlepsze na koniec....
Mam ponad 20 lat!!! byłem u ciotki (najbliższa kuzynka mojej mamy, przyjaciółki od dziecka). Siedzimy w kuchni, zaczął się temat a ja "a gó.wno mnie obchodzi co on mówił" a mama "a od kiedy Ty tak mówisz ?" a ja "a co niewolno? przekleństwo jakieś?" a sama klnie jak szewc. A wisienka na torcie na koniec...
Jak już wspomniałem mam PONAD 20 lat. Byłem na urodzinach u wyżej wspomnianej ciotki... ładna pogoda, sporo gości... wszyscy jak to u nas popijają poza moim bratem bo prowadził.. Kuzyn do mnie "chcesz piwko?" a ja że tak. A ciotka zaraz "ooo to Ty piwo pijesz? mama nie patrzy to możesz" ;/ K.U.R...!!!! mać!!! miałem ochotę jej powiedzieć "a ch.. Cię to obchodzi!!". Dodam że to nie był typowy imprezowy żart "mama nie patrzy" tylko SZOK że piję piwo. Mimo że jej dzieci i wnuki piją odkąd skończyli 18 lat i palą. Powiedziała to jakbym conajmniej tym 1 piwem miałem się upić i latać nago po mieście. A dodam że głowę mam mocną.
Ostatnie co dodam
Brat wyjechał na jakiś czas do taty do roboty. Myślę ze dlatego jest twardszy.
Tata nie dawał sobie nigdy. Pamiętam jak raz z nim byłem, jest budowlańcem, był na wakacjach w domu i pojechaliśmy po cement itp do pobliskiego sklepu. Tata mówi do gościa że potrzebuje cement i jakieś tam inne materiały.
Koleś mu przyniósł worek, tata zapłacił. Koleś mu wydał za mało kasy o 50zł, tata podniósł worek z cementem i w tej samej chwili koleś mu wydał resztę. tata zaraz "panie co to za g.. mi tu dajesz?" a koleś że o co chodzi i to zaraz tak agresywnie. A tata jako ze w fachu od lat mówi "taki stary skamieniały cement to sobie Pan możesz u siebie w domu sypać i dałem 100zł a Pan mi z 50 wydałeś" koleś z mordą że było 50zł (sam widziałem ze 100). Ojciec się wkurzył, rzucił mu ten worek na ladę aż się rozwalił. Wyleciała skamielina a nie cement. powiedział mu puść Pan monitoring to zobaczymy ile dałem. Zaraz koleś wydał tyle ile trzeba i dał nowy worek cementu.
Ja bym już dawno odpuścił ;/ tak jak moja mama, zrobił jej mechanik hamulce, miały być nowe założył stare jakieś używane. Okazało się to po tym że dziwnie wyglądały, nie jak nowe. Mówię mamie żeby pojechała do niego, zrypała i zeby wymienił. To nie, pojechała do innego i zapłaciła 2 razy ;/
W sumie ja raz byłem u mechanika z moim autem, w domu okazało się ze zostawił pod maską szmaty jakieś. Dobrze że się nie zapaliły. Pojechałem do niego a ten z śmiechem "hehe Staszek, widze ze znalazły się szmaty". Nic nie powiedziałem. A powinno to wygladać tak ze mogłem go zje.. ile się da za takie coś, bo auto razem z garażem mogło się spalić.