nie kocham żony, kocham inną

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Melodio, dyskutuj w temacie, a nie wypominaj mi wieku, bo az tak wiekowa, jak się Tobie wydaje, nie jestem. Kiedyś wstawię zdjęcie, to podyskutujemy, kto wygląda wiekowo.
Natomiast zdania w kwestii omawianego tematu nie zmieniłam. Troszkę mnie tylko rozczarował Twój styl prowadzenia dyskusji, ale cóż, widocznie brałam Cię za kogoś innego...
 
A

Aulelia

Guest
Wiekowa to może być jak będzie mieć 100 lat- a nawet wtedy byłby to powód do dumy, o. Zostaw moją Imę :).
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Nie uczepiłam się Ciebie, tylko Twojej wypowiedzi. Na tym polega dyskusja.
A ja mam wątpliwości co do Twojej wypowiedzi i mam takie prawo bo na tym polega dyskusja. Wieku użyłam w kontekscie doświadczenia życiowego natomiast Twoje określenie płytki styl jest juz obrazliwe. Teraz mozemy przejsc do tematu właściwego.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Ja to kiedyś w telewizji { w "Sądzie rodzinnym} widziałam parę, która chciała orzec separację z powodu całkowitego braku seksu, mimo dojrzałego wieku współmałżonków: ona - 23 lata {dziewica}, a on - 29 lat {prawiczek}. Sąd nie orzekł separacji, a pod koniec rozprawy okazało się, że facet jest a seksualny. Żona nie była wyraźnie zadowolona z faktu, że ma mieszkać z kimś takim pod jednym dachem i wyglądała jak półtorej nieszczeńścia, ba!, jakby się co najmniej okazało, że jest jego siostrą czy coś równie wstrząsającego. Jak widać po podanym przykładzie, pożycie małżonków może ulec rozpadowi z powodu seksu - bardziej jego braku. Nie dziwię się tej kobiecie, że nie chciała takiego męża, dla mnie taka osoba, bądź co bądź chora, nie byłaby dla mnie mężczyzną. I jak tu być ze sobą, skoro facet nie spełnia swojej roli, którą obdarowała go natura? :).

Ale to już w ogóle całkowity offtop jest, heh.

Nom, ja tez ja rozumiem na dluzsza mete to byloby trudne. No i nic nie przeszkodziloby w tym, zeby poznal dziewczyne, ktora tez jest aseksualna i mogliby tworzyc szczesliwa pare.
nie imawoman , stara nei jest :)
 

immoden

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2011
Posty
8
Punkty reakcji
0
Kurcze, ale zeszliście na offtopy ;P Gość pytał Was o radę, a Wy tu o sądach rodzinnych i o tym kto się kogo czepia xD
No cóż, nawiązując do tematu głównego rozmowy:
1) Jestem kobietą i nie podoba mi się, jak na niego naskoczyliście na początku. Gdyby była to kobieta to pewnie wszyscy (tudzież wszystkie?) napisalibyście "no tak! masz prawo szukać nowej, lepszej miłości, przecież to drań był!" ;)
2) Nie przejmuj się. Są inne metody wychowania dzieci niż katowanie ich rodziną bez miłości z obojętnością w roli głównej. Będzie im ciężko, będą się na Ciebie dąsać, ale w końcu zrozumieją, że w życiu nie można być ciągle męczennikiem i poświęcać się. Większą krzywdę moim zdaniem robiłbyś żonie, gdybyś ją bezustannie zdradzał, ale chcesz być z nią szczery - tutaj +.
Rozumiem, że moja wypowiedź nie spodoba się wszystkim fanatykom tradycyjnej katolickiej rodziny, trudno ;P Osobiście wolałabym nie być ofiarą tygodni krzyków, kłótni, "cichych dni", bo to wszystko odbija się na psychice dziecka obojętnie ile ma lat. Ramen.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Nie przejmuj się. Są inne metody wychowania dzieci niż katowanie ich rodziną bez miłości z obojętnością w roli głównej. Będzie im ciężko, będą się na Ciebie dąsać, ale w końcu zrozumieją, że w życiu nie można być ciągle męczennikiem i poświęcać się. Większą krzywdę moim zdaniem robiłbyś żonie, gdybyś ją bezustannie zdradzał, ale chcesz być z nią szczery - tutaj +.
Rozumiem, że moja wypowiedź nie spodoba się wszystkim fanatykom tradycyjnej katolickiej rodziny, trudno ;P Osobiście wolałabym nie być ofiarą tygodni krzyków, kłótni, "cichych dni", bo to wszystko odbija się na psychice dziecka obojętnie ile ma lat. Ramen.
Chyba jednak nie zagłębiłaś sie w temat, bo większość uznała ze rozwód bedzie lepszym rozwiazaniem niż zycie w nieustannym kłamstwie.
 

immoden

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2011
Posty
8
Punkty reakcji
0
Hmmm true, true.
Sorry :D:D:D Nie obczailam konkretnego przewijaka na dole i z rozpedu kliknelam ostatnia <lol> Dżizas, ale ze mnie głupol. Tak czy siak, na początku na niego naskoczyli, o! :D
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Kurcze, ale zeszliście na offtopy ;P Gość pytał Was o radę, a Wy tu o sądach rodzinnych i o tym kto się kogo czepia xD
No cóż, nawiązując do tematu głównego rozmowy:
1) Jestem kobietą i nie podoba mi się, jak na niego naskoczyliście na początku. Gdyby była to kobieta to pewnie wszyscy (tudzież wszystkie?) napisalibyście "no tak! masz prawo szukać nowej, lepszej miłości, przecież to drań był!" ;)
2) Nie przejmuj się. Są inne metody wychowania dzieci niż katowanie ich rodziną bez miłości z obojętnością w roli głównej. Będzie im ciężko, będą się na Ciebie dąsać, ale w końcu zrozumieją, że w życiu nie można być ciągle męczennikiem i poświęcać się. Większą krzywdę moim zdaniem robiłbyś żonie, gdybyś ją bezustannie zdradzał, ale chcesz być z nią szczery - tutaj +.
Rozumiem, że moja wypowiedź nie spodoba się wszystkim fanatykom tradycyjnej katolickiej rodziny, trudno ;P Osobiście wolałabym nie być ofiarą tygodni krzyków, kłótni, "cichych dni", bo to wszystko odbija się na psychice dziecka obojętnie ile ma lat. Ramen.

Autor i tak sotal juz duzo rad, najwazniejsze jednak jest to co on czuje i czego on chce. Jak wie czego chce, to w koncu podejmie deycjze. A offtop zawsze sie zdarzy i to nic dziwnego ;) Jednak najwazniejsze, ze nadal rozmawialismy o malzenstwach, to zawsze moze sie przydac, nawet autorowi, wzbudzic w nim jakas refeleksje.

I tak jak mowi melodia takie tematy zawsze sa kontrowerysjne.. tym bardziej jak autor sugeruje, ze byc moze nigdy zony nie kochal.. no kto jak kto ale ja malzenstw zawartych bez milosci nie popieram.. bo owszem moze zepsuc sie malzenstwo gdzie jest milosc, ale chociaz wiedza, ze zawarli je z szczerej checi .. a gdy nie kochali sie a zbraku laku to chyba kiepskie powody do dumy.
I ja tez uwazam, ze w przypadku autora rozwod to raczej najlepsze wyjscie. Z tego co przerczytalam tak uwazam. Owszem jestem katoliczka, lecz nie ma sensu tkwic w czyms co nie ma sensu. Niektorxzy owszem pisali, zeby to ciagnac i oszukiwac zone jaka to kochana, a o tamtej probowac zapomniec, bo w koncu to zonie sie przysiegalo, ale dla mnie to by byla tylko fikcja.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
jak to zrobić aby one za bardzo tego nie przeżyły jak od niej odejść nie krzywdząc jej bo tak na prawdę nic złego mi nie zrobiła wiem że samo odejście jest już krzywdą ale może da sie to zrobić jakoś delikatnie a nie tak po prostu ODCHODZĘ

Skoro wiesz, to po co dupę zawracasz? <_< Jesteś dorosły, chyba nie trzeba mówić Ci (dorosłemu facetowi <_< ) co należy robić w takich sytuacjach? <_< Do sądu o rozwód. A potem jak obecnej miłości bezmyślnie spłodzisz dzieciaki, a potem pokochasz nową, tak samo. Sąd, rozwód. Dotarło? <_<
 

astrapi

Nowicjusz
Dołączył
21 Styczeń 2011
Posty
1
Punkty reakcji
0
Czyli, że niby to było tak: lata temu kochałeś kobietę, jednak wam nie wyszło, rozstaliście się, poznałeś żonę, ślub, dzieci i szara monotonia. Potem znów pojawiła się miłość z dawnych lat i uczucie odżyło, a Ty nie patrząc na zobowiązania rzuciłeś się w romansik? Całkiem fajnie, tylko pamiętaj, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne uczucia, ale także za te, które wzbudzamy w innych. Świadomie. Na pewno zraniłeś żonę, może z rozwodem to nie jest kwestia wiary, a zwyczajna zemsta? Tak czy inaczej, jakkolwiek źle można by Cię ocenić, prawda jest taka, że serce nie sługa. Jeżeli nie zależy Ci na żonie, to po prostu odejdź. Tak będzie lepiej i dla Ciebie i dla żony i dla dzieciaków. Choć może się wydawać inaczej. Nie obejdzie się bez bólu, żalu i nienawiści pewnie też, ale po co masz ją nadal ranić? Jeżeli Ty nie jesteś szczęśliwy, ona także nie będzie... W tym wszystkim szkoda tylko tych dzieci. No cóż, ale człowiek to taka podła istota jest niestety... Pozdrawiam, nie potępiam ale nie życzę powodzenia. Nienawidzę oszustwa...
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Nie jestem zwolenniczką rozwodów i zdrad, chyba nikt nie lubi być oszukiwany. Kiedy zawodzi człowiek, który był całym światem to chyba jedynym rozsądnym rozwiazaniem jest rozstanie. Cierpią na tym dzieci i zdradzany partner, ale zawsze mniejszym złem jest odejscie niż mniej lub bardziej oficjalne zdrady, którym partner przygladac sie musi. Psychiczne znęcanie się, boli rownie mocno jak fizyczna przemoc.
 
A

Aulelia

Guest
Nom, ja tez ja rozumiem na dluzsza mete to byloby trudne. No i nic nie przeszkodziloby w tym, zeby poznal dziewczyne, ktora tez jest aseksualna i mogliby tworzyc szczesliwa pare.
nie imawoman , stara nei jest :)

W ogóle kontrowersyjny jest temat związku bez seksu. Z jednej strony to jakby przeczy ludzkiej naturze, z drugiej zaś, gdy ta sytuacja jest spowodowana chorobą jednego z partnerów, to potrafię to zrozumieć. Ale tak, masz rację, ten związek miałby rację bytu, jakby oboje partnerów było chorych, wtedy ten związek byłby oparty na zrozumieniu oraz wsparciu psychicznemu. Tak naprawdę, ja bym nie potrafiła być z kimś takim, chociaż pewnie początkowo podpierałabym się jakimiś tam ideałami, żeby się pocieszyć, iż przecież nie jest to w końcu koniec świata a seks nie jest najważniejszy. Ale przyszedłby moment chęci założenia rodziny i tutaj zaczęłyby się schody w związku z zanikiem funkcji prokreacji w danej rodzinie. Więc ja, na miejscu tamtej kobiety zrezygnowałabym z małżeństwa z takim facetem. Tutaj pojawiłby się problem: jak to powiedzieć rodzinie? jak mam wyglądać przed samą sobą? W końcu facet jest chory i to nie jego wina, że nie odczuwa podniecenia, z drugiej, nie można zapominać o sobie i swoich potrzebach, które ewidentnie występują i jest to normalne. Zapewne takie kobiety w sytuacjach tego typu, starałyby się za wszelką cenę wzniecić to pożądanie, aby nie skreślać małżeństwa. Po drugie, jeśli pojawia się miłość, to bardzo ciężko powiedzieć komuś "do widzenia", szczególnie, że połówka zmaga się z poważnym problemem. Niekiedy jednak tego problemu nie da się przeskoczyć i trzeba to zaakceptować i albo: a) żyć z taką osobą w białym małżeństwie, b) zostawić ją. Co zrobiłabyś na miejscu tej kobiety?
Ps.: Pod tym adresem znajduje się dokładniej opisany problem ludzi aseksualnych: http://www.charaktery.eu/nowe-forum/post/332/Jestem-aseksualna/strona/1/ . Wg mnie, nie ma tu nic do śmiechu... a co płaczu.

Kurcze, ale zeszliście na offtopy ;P Gość pytał Was o radę, a Wy tu o sądach rodzinnych i o tym kto się kogo czepia xD
No cóż, nawiązując do tematu głównego rozmowy:
1) Jestem kobietą i nie podoba mi się, jak na niego naskoczyliście na początku. Gdyby była to kobieta to pewnie wszyscy (tudzież wszystkie?) napisalibyście "no tak! masz prawo szukać nowej, lepszej miłości, przecież to drań był!" ;)
2) Nie przejmuj się. Są inne metody wychowania dzieci niż katowanie ich rodziną bez miłości z obojętnością w roli głównej. Będzie im ciężko, będą się na Ciebie dąsać, ale w końcu zrozumieją, że w życiu nie można być ciągle męczennikiem i poświęcać się. Większą krzywdę moim zdaniem robiłbyś żonie, gdybyś ją bezustannie zdradzał, ale chcesz być z nią szczery - tutaj +.
Rozumiem, że moja wypowiedź nie spodoba się wszystkim fanatykom tradycyjnej katolickiej rodziny, trudno ;P Osobiście wolałabym nie być ofiarą tygodni krzyków, kłótni, "cichych dni", bo to wszystko odbija się na psychice dziecka obojętnie ile ma lat. Ramen.

Zawsze tak jest, i nie tylko na tym forum. Takie małe dygresje powodują, że atmosfera staje się nieco luźniejsza. Gdybyśmy wszyscy trzymali się za każdym razem tematu, to stałby się on przewidywalny.

1. Tak, masz sporo racji a to dlatego, że kobiety wykazują większą empatię do własnej płci, bo łatwiej jest im się zidentyfikować z danym problemem. Poza tym, zauważ, że tutaj nawet panowie krytykowali autora. Ja nie skrytykowałam, nawet poszłam w jego obronę, bo takie komentarze nie pomagają autorowi i bardzo mi się nie podoba taka postawa innych.

Hmmm true, true.
Sorry :D:D:D Nie obczailam konkretnego przewijaka na dole i z rozpedu kliknelam ostatnia <lol> Dżizas, ale ze mnie głupol. Tak czy siak, na początku na niego naskoczyli, o! :D

Już się tym zajęłam. ;)

Skoro wiesz, to po co dupę zawracasz? <_< Jesteś dorosły, chyba nie trzeba mówić Ci (dorosłemu facetowi <_< ) co należy robić w takich sytuacjach? <_< Do sądu o rozwód. A potem jak obecnej miłości bezmyślnie spłodzisz dzieciaki, a potem pokochasz nową, tak samo. Sąd, rozwód. Dotarło? <_<

Zgadzam się, tak z boku byłoby najwłaściwiej, jednak najczęściej nic nie jest takie klarowne, jak wydaje się.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Minęło prawie pół roku, ciekawe jaki jest finał tej smutnej, ale niestety częstej historii.
Badania wykazują, że rozwód to, obok śmierci osoby bliskiej, najbardziej traumatyczne uczucie.
Z pewnością tak jest. Ty szukałeś wyrozumiałości, by zagłuszyć wyrzuty sumienia.
Znam bardzo dobrze taką sytuację i wiem, że skończy się rozwodem.
Oczywiście słyszysz od niej(mówię o tej drugiej) tylko to co chcesz usłyszeć.Widzisz, co chcesz widzieć.
Tak już jest, że kochanka uderza w najczulsze punkty. Zapewne dowiedziałeś się, że jesteś cudowny, mądry, dobry,że należy Ci się wiele szacunku, zrozumienia i miłości, a żona tego nie rozumie i nie umie docenić.
Jest też tak, że potem to wszystko nie jest już takie oczywiste.
Jezeli chcesz rozwodu, niech będzie z Twojej winy.
Czas goi wszystkie rany, żona z tego wyjdzie wzmocniona i kiedyś wybaczy .
Tylko czy Ty sobie wybaczysz, kiedy minie uniesienie, zacznie się szara rzeczywistość i nie będziesz już "bohaterem".
W Waszym małżeństwie, choć teraz tego nie widzisz, zapewne były i dobre chwile - pamiętaj o tym.
Postaraj się tak zakończyć tę część swojego życia, byś mógł, za jakiś czas patrząc w lustro, nadal widzieć człowieka.
Nie zapomnij o dzieciach, one już i tak są dostatecznie doświadczone i zapewne winią także siebie.
Możesz być pewny, że w ich sercu zadra zostanie na bardzo, bardzo długo, jeżeli nie na zawsze.
Nie wiesz jak potoczy się Twoje życie , ale chcesz zmiany i wierzysz (moim zdaniem naiwnie), że będzie ciągłą "sielanką".
Zapewniam, nie będzie zawsze różowo, jeżeli wogóle coś z tego będzie.
W dobrze znanym mi przypadku, skończyło się zaraz po rozwodzie. Opadły różowe okulary, bo owoc przestał być zakazany.
Zostało wielkie NIC, ale może Tobie się powiedzie, może aktywa i pasywa chociaż zbliża się do równości.
To już sam ocenisz za jakiś czas.
 
Do góry