Nauka wygrała

pan k

Bywalec
Dołączył
7 Lipiec 2011
Posty
3 450
Punkty reakcji
107
Miasto
Dąbrowa Górnicza
Naxxramas napisał:
Witam

Nigdy nie byłem zwolennikiem religii jako takiej, ale wydawało mi się, że jakiś Bóg jest (nadal mam nadzieję, że jest - tylko przesuneła się granica) - tymczasem doniesienia nauki o wielkim wybuchu a także procesie formowania się gwiazd i planet przeczą jawnie temu co ktoś kiedyś napisał w biblii - niestety 21 wiek obalił już tę książkę. W Biblii w Genesis jest wyraźnie napisane, że Bóg najpierw stworzył ziemię a dopiero potem stworzył słońce księżyc i gwiazdy tymczasem niestety jest tak, że najpierw formuje się gwiazda dopiero potem planety - i tak samo życie stworzyło się samo bez ingerencji Boga - tzn "samo", może nie samo, ale ze składników z wielkiego wybuchu. Uformowały się gwiazdy, uformowały się planety i na dogodnych uformowało się życie, które jak wierzą naukowcy wypełzło z wody. Bóg nie ma nic wspólnego z życiem na ziemi - ziemia jest tylko niewidzialną kropeczką - zostalismy sami z miliardami miliardów innych GALAKTYK - dodatkowo hipoteza wieloświatów jest wysoce prawdopodobna i wyjaśniałaby np: rozszerzanie się wszechświata.

Nie odsuwa to jednak Boga - można mieć nadzieję, że ktoś skonstruował osobliwy punkt (wielki wybuch) bo tak zaprogramowany punkt materii daje wszystko co nas otacza - energię, materię i życie - ale niestety jasno pokazuje, że nic nad nami nie czuwa - nie ma siły, która sprawuje nad nami pieczę co łatwo pokazał wypadek pod Grenoble, który wg założeń w ogóle nie powinien się stać. Cały wszechświat nie zauważyłby nawet naszego zniknięcia gdyby np: supernowa rozsadziła naszą planetę - we wszechświecie z taką ilością (skończoną) kombinacji strun (teoria strun) - jestem przekonany, że jest inne życie. To gwiazdy, planety i kosmiczne oddziaływania - to one dały nam życie i możemy tylko wierzyć i mieć nadzieję, że świadomość jest zachowana po śmierci. Bóg na pewno nie pisałby takich rzeczy jak pierwsze kilka punktów w Gensis - NIE pisałby, że najpierw zbudował ziemię a potem, że zbudował "większe światło" (słońce), "mniejsze światło" (księżyc) i "gwiazdy" - które de faco są słońcem, ale w tamtych czasach wyglądały zupełnie inaczej niż słońce dlatego dostały osobną nazwę. Tak się ziemia nie formowała - było odwrotnie - ale na tamte czasy było to dość logiczne co jest napisane w biblii.

Więc drodzy rodacy - gdybyśmy nagle wybuchli - wszechświat poradziłby sobie bez nas doskonale i nawet tego nie zauważył. Obserwujemy już narodziny nowych gwiazd, oglądamy śmierci (supernova) lecz mamy "za małe szkła" by obserwować narodziny życia lub samo życie na planetach na których jest woda, lód. Nie ma bóstwa opiekującego się nami, nikt nie czuwa by ustrzec nas od katastrofy jesteśmy tylko pyłkiem kurzu w przestrzeni.
Nasz planeta powstała dzięki Bogu. Na innych planetach nie ma życia . Większość planet jest kamieniem a nieliczne są planetami gazowymi i wszystkie powstały tak samo . Na takich planetach nie ma życia i potwierdzają to Satelity , teleskopy i rożne roboty które badają te planety . Satelity są bardzo dokładne i gdyby było życie to bez problemu zrobiły by zdjęcie budynkom i obcemu który lata swoim statkiem lub żyje normalnie . Do życia potrzebne są rośliny , woda , tlen . . Dlaczego na tych planetach nie ma życia a nasza Ziemia ma życie . Planety te lezą za daleko od słońca lub za blisko . Nasza Ziemia leży idealnie . Ktoś musiał idealnie położyć naszą planetę . Na naszej planecie jest woda w stanie ciekłym a inne planety nie zawierają wody a jeśli jest to małych ilościach i jest trująca . Gdyby przesunąć Ziemie minimalnie do przodu lub do tyłu do życie przestało by istnieć . Ziemia posiada grawitację i atmosferę bez której życie nie może powstać . Teoria Darwina potwierdza istnienie Boga . Tylko Bóg mógł stworzyć warunki odpowiednie dla życia i zaplanować ewolucję człowieka i innych organizmów . Świat powstał sposób zaplanowany i Bóg zaplanował jak ma powstawać życie . Siedem dni należy traktować jak miliony lat i fazy powstawania świata . Po kolei powstawały zwierzęta i powstał człowiek . Dlaczego wyginęły Dinozaury . Bóg postanowił stworzyć bardziej rozwinięta życie .Istnienie tych gadów uniemożliwiało powstanie inteligentnego życia . Gady potraktowały by człowieka jak pożywienie . Człowiek nie był by wstanie udomowić tych zwierząt . Nie może stworzyć cywilizacji i prowadzić osiadłego życia . Gdy zacznie budować lu uprawiać ziemie to nagle zaczną biec te gady i zniszczą wszystko i żaden budynek nie wytrzymał by spotkania z tymi gadami i żadna broń nie była by wstanie ich zranić .
 

ptak123a

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2011
Posty
1 071
Punkty reakcji
8
pan k napisał:
Witam

Nigdy nie byłem zwolennikiem religii jako takiej, ale wydawało mi się, że jakiś Bóg jest (nadal mam nadzieję, że jest - tylko przesuneła się granica) - tymczasem doniesienia nauki o wielkim wybuchu a także procesie formowania się gwiazd i planet przeczą jawnie temu co ktoś kiedyś napisał w biblii - niestety 21 wiek obalił już tę książkę. W Biblii w Genesis jest wyraźnie napisane, że Bóg najpierw stworzył ziemię a dopiero potem stworzył słońce księżyc i gwiazdy tymczasem niestety jest tak, że najpierw formuje się gwiazda dopiero potem planety - i tak samo życie stworzyło się samo bez ingerencji Boga - tzn "samo", może nie samo, ale ze składników z wielkiego wybuchu. Uformowały się gwiazdy, uformowały się planety i na dogodnych uformowało się życie, które jak wierzą naukowcy wypełzło z wody. Bóg nie ma nic wspólnego z życiem na ziemi - ziemia jest tylko niewidzialną kropeczką - zostalismy sami z miliardami miliardów innych GALAKTYK - dodatkowo hipoteza wieloświatów jest wysoce prawdopodobna i wyjaśniałaby np: rozszerzanie się wszechświata.

Nie odsuwa to jednak Boga - można mieć nadzieję, że ktoś skonstruował osobliwy punkt (wielki wybuch) bo tak zaprogramowany punkt materii daje wszystko co nas otacza - energię, materię i życie - ale niestety jasno pokazuje, że nic nad nami nie czuwa - nie ma siły, która sprawuje nad nami pieczę co łatwo pokazał wypadek pod Grenoble, który wg założeń w ogóle nie powinien się stać. Cały wszechświat nie zauważyłby nawet naszego zniknięcia gdyby np: supernowa rozsadziła naszą planetę - we wszechświecie z taką ilością (skończoną) kombinacji strun (teoria strun) - jestem przekonany, że jest inne życie. To gwiazdy, planety i kosmiczne oddziaływania - to one dały nam życie i możemy tylko wierzyć i mieć nadzieję, że świadomość jest zachowana po śmierci. Bóg na pewno nie pisałby takich rzeczy jak pierwsze kilka punktów w Gensis - NIE pisałby, że najpierw zbudował ziemię a potem, że zbudował "większe światło" (słońce), "mniejsze światło" (księżyc) i "gwiazdy" - które de faco są słońcem, ale w tamtych czasach wyglądały zupełnie inaczej niż słońce dlatego dostały osobną nazwę. Tak się ziemia nie formowała - było odwrotnie - ale na tamte czasy było to dość logiczne co jest napisane w biblii.

Więc drodzy rodacy - gdybyśmy nagle wybuchli - wszechświat poradziłby sobie bez nas doskonale i nawet tego nie zauważył. Obserwujemy już narodziny nowych gwiazd, oglądamy śmierci (supernova) lecz mamy "za małe szkła" by obserwować narodziny życia lub samo życie na planetach na których jest woda, lód. Nie ma bóstwa opiekującego się nami, nikt nie czuwa by ustrzec nas od katastrofy jesteśmy tylko pyłkiem kurzu w przestrzeni.
Nasz planeta powstała dzięki Bogu. Na innych planetach nie ma życia . Większość planet jest kamieniem a nieliczne są planetami gazowymi i wszystkie powstały tak samo . Na takich planetach nie ma życia i potwierdzają to Satelity , teleskopy i rożne roboty które badają te planety . Satelity są bardzo dokładne i gdyby było życie to bez problemu zrobiły by zdjęcie budynkom i obcemu który lata swoim statkiem lub żyje normalnie . Do życia potrzebne są rośliny , woda , tlen . . Dlaczego na tych planetach nie ma życia a nasza Ziemia ma życie . Planety te lezą za daleko od słońca lub za blisko . Nasza Ziemia leży idealnie . Ktoś musiał idealnie położyć naszą planetę . Na naszej planecie jest woda w stanie ciekłym a inne planety nie zawierają wody a jeśli jest to małych ilościach i jest trująca . Gdyby przesunąć Ziemie minimalnie do przodu lub do tyłu do życie przestało by istnieć . Ziemia posiada grawitację i atmosferę bez której życie nie może powstać . Teoria Darwina potwierdza istnienie Boga . Tylko Bóg mógł stworzyć warunki odpowiednie dla życia i zaplanować ewolucję człowieka i innych organizmów . Świat powstał sposób zaplanowany i Bóg zaplanował jak ma powstawać życie . Siedem dni należy traktować jak miliony lat i fazy powstawania świata . Po kolei powstawały zwierzęta i powstał człowiek . Dlaczego wyginęły Dinozaury . Bóg postanowił stworzyć bardziej rozwinięta życie .Istnienie tych gadów uniemożliwiało powstanie inteligentnego życia . Gady potraktowały by człowieka jak pożywienie . Człowiek nie był by wstanie udomowić tych zwierząt . Nie może stworzyć cywilizacji i prowadzić osiadłego życia . Gdy zacznie budować lu uprawiać ziemie to nagle zaczną biec te gady i zniszczą wszystko i żaden budynek nie wytrzymał by spotkania z tymi gadami i żadna broń nie była by wstanie ich zranić .
Jaja sobie robisz czy co /

Czy koniec życia na naszej planecie też wasz Bóg zaprojektował ?
 
N

Naxxramas

Guest
pan k napisał:
Na innych planetach nie ma życia .
To prawda w całym wszechświecie(wieloświecie) na pewno nie ma życia. Można ten pogląd wyrazić z całą pewnością bo przecież gdyby było to byśmy je zobaczyli nie ? Pan K - uważaj bo Nobla dostaniesz hehe.


pan k napisał:
Ktoś musiał idealnie położyć naszą planetę .
Nie wiem czy ktoś musiał. Może jest coś po prostu czego nie ogarniasz z racji tego, że nie masz pojęcia nawet czym jest droga mleczna xD


pan k napisał:
Gdyby przesunąć Ziemie minimalnie do przodu lub do tyłu do życie przestało by istnieć .
Kolejny wątek do Nobla :)


pan k napisał:
Tylko Bóg mógł stworzyć warunki odpowiednie dla życia i zaplanować ewolucję człowieka i innych organizmów .
Tylko Bóg mógł stworzyć pioruny, które były jego karą dla ludu - więc skoro Bóg osobiście tworzy pioruny to faktycznie i Zimię musiał stworzyć - zresztą tak jest napisane w biblii więc to chyba oczywisty dowód : P


pan k napisał:
Dlaczego wyginęły Dinozaury . Bóg postanowił stworzyć bardziej rozwinięta życie
3x Nobel - imponujesz mi :)


pan k napisał:
Istnienie tych gadów uniemożliwiało powstanie inteligentnego życia .
Powiedz to archeologowi, który ma tablice z odciśniętymi ludzkimi stopami i dinozaurami, ale skąd Ty możesz o tym wiedzieć jak Twoja wiedza tylko sięga modlitw i psalmów na pamięć xD


pan k napisał:
Gdy zacznie budować lu uprawiać ziemie to nagle zaczną biec te gady i zniszczą wszystko i żaden budynek nie wytrzymał by spotkania z tymi gadami i żadna broń nie była by wstanie ich zranić .
Poczwórny NOBEL - jesteś moim nowym faworytem zaraz po Brave : P
 

musiccc

Nowicjusz
Dołączył
29 Kwiecień 2013
Posty
9
Punkty reakcji
0
osobiście uważam iż jeżeli ktoś jest zaciekłym ateistą to zawsze znajdzie milion niepodważalnych dowodów na to że nauka ma racje i na odwrót człowiek wierzący będzie temu zaprzeczał - kwestia przekonań. Według mnie naukowe i religijne teorie nie zawsze sie zaprzeczają i mają pewne punkty wspólne ;)
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
ptak123a napisał:
Jaja sobie robisz czy co /



Czy koniec życia na naszej planecie też wasz Bóg zaprojektował ?
"Naiwny realista odrzuca samą myśl o możliwości istnienia jakiejś rzeczywistości "poza" naszym światem, wskazując przy tym na swoje bezpośrednie doświadczenie. "Naiwny realizm" został zdemaskowany jako złudzenie ponad dwa tysiące lat temu, od czasów Platona.
WRAŻENIA ZMYSŁOWE NIE SĄ ODBICIEM RZECZYWISTOŚCI. Np. wrażenie wzrokowe. Przymiotnik "ciemny" nie odnosi się do cechy świata zewnętrznego, lecz opisuje tylko przeżycie wzrokowe. W świecie zewnętrznym istnieją fale elektromagnetyczne różnej długości (lub, co na to samo wychodzi, różnych "częstotliwości"), a oczy nasze reagują na (stosunkowo nadzwyczaj mały) wycinek tego "pasma częstotliwości", a nasz mózg, a mówiąc ściślej: część naszych półkul mózgowych zwana "korą wzrokową", przekłada wyzwolone reakcją siatkówki sygnały – w jakiś, całkowicie dla nas zagadkowy sposób – na przeżycia optyczne, które opisujemy słowami: "jasne", "ciemne", różnymi nazwami barw itd. Zatem:
- Po pierwsze: poza dziedziną ludzkiego przeżywania istnieje rzeczywiście realny świat zewnętrzny.
- Po drugie: tego, co przeżywamy, nie można tak bez zastrzeżeń uznać za realną cechę tego zewnętrznego świata.
- Po trzecie: według wszelkiego prawdopodobieństwa istnieją realne cechy założonego przez nas świata zewnętrznego, których w ogóle nie potrafimy postrzegać.
Musimy zatem pogodzić się z tym, że istnieje niewyobrażalna wprost liczba dalszych obiektywnych cech świata, o których nie dowiemy się nigdy, nawet taką pośrednią drogą, poprzez urządzenia i maszyny. Natomiast to, co się w końcu wyłania w naszym przeżywaniu świata, nie jest w żadnym razie wiernym "odbiciem" obiektywnego świata. Ta niewielka cząstka, jaką w ogóle postrzegamy, dociera do naszej świadomości po skomplikowanym opracowaniu, czyli jest przerobiona przez procesy mózgowe. Nasze narządy zmysłów wcale nam świata nie odtwarzają. One go interpretują. A to jest podstawowa różnica. Natura fali elektromagnetycznej (wywołującej wrażenia wzrokowe) nie ma absolutnie żadnego powiązania z tym, co nazywamy "światłem" czy "jasnością".
Jeszcze ostatni przykład. Powiedzieliśmy, że nie potrafimy bezpośrednio postrzegać fal elektromagnetycznych poza wąskim pasmem optycznie widzialnego "światła". Ściśle biorąc, nie całkiem tak jest. W innym bowiem miejscu tego widma, przesuniętym nieco w kierunku fal dłuższych, a mianowicie mniej więcej między jedną tysiączną milimetra a całym milimetrem długości fal, znowu rejestrować możemy te same fale elektromagnetyczne, ale tym razem nie poprzez nasze oczy, lecz receptory zmysłów naszej skóry. Fal tych nie widzimy, lecz je czujemy. Postrzegamy je jako promieniowanie cieplne.
Wszystkie fale elektromagnetyczne są z istoty swej takie same. Jest to zawsze zupełnie ten sam rodzaj promieniowania. Jedyna różnica polega na długości fal. W zależności od swoistej formy przystosowania komórek naszych zmysłów, przeżywamy określone częstotliwości tych fal bądź jako światło czy rozmaite barwy, bądź też jako promieniujące ciepło. Nie może tu być w ogóle mowy o żadnym "odbiciu" realnego świata, takiego "jakim jest”. To tylko szczególny sposób interpretowania poprzez nasze organizmy.
Widzimy więc, że "naiwny realista" jest naprawdę naiwny. Uznana przez niego za tak niewzruszona i solidną koncepcja realności świata, realności, którą można sprawdzić (zobiektywizować) dzięki postrzeganiu zmysłowemu, w jednej chwili okazuje się czystym złudzeniem."

Powtórzę, że oczekiwanie, że cały świat, jaki zastajemy wokół nas, musi się mieścić akurat w objętości naszego mózgu, jest w gruncie rzeczy naiwnością.

Zatem powtórzę również i to, co napisałem w innym wątku:

Sądze, że wszyscy powinniśmy sobie uświadomić, że nie jesteśmy niczym innym, jak ludźmi epoki kamiennej w stosunku do pewnej przyszłości, która w sposób niewyobrażalny prześcignie naszą dzisiejszą wiedzę. Stąd mamy wszelkie powody, aby współczesny nam "naukowy" obraz świata oceniać ze skromnością odpowiadającą tej obiektywnej sytuacji. Istnieje niepojęta ilość wiedzy, która w niewyobrażalny sposób przerasta granice naszego pojmowania. Z tego włanie powodu na śmieszność narażają się takie osoby, które wydają ostateczne wyroki w sprawie bytu. Pokora wynikająca z obiektywnego ujmowania rzeczywistości, nakazuje raczej uznać prawo do wiary w wyższy byt, w tym w osobowego Boga.

Zupełnie inną kwestią jest to, by ograniczyć patologie jakie towarzysza zarówno maniakom typu muzulmańskich fundamentalistów (itp.) oraz ateistycznych zapaleńców, któzry równie często bywali szkodnikami dla ogółu ludzkości.
 

makfil

Bywalec
Dołączył
15 Listopad 2009
Posty
579
Punkty reakcji
39
Miasto
Ziemia, planeta ludzi
Feldmarszałek_Duda napisał:
Pokora wynikająca z obiektywnego ujmowania rzeczywistości, nakazuje raczej uznać prawo do wiary w wyższy byt, w tym w osobowego Boga.
Z tego, co sam napisałeś, wynika raczej brak możliwości obiektywnego pojmowania rzeczywistości, zakładając, że istnieje w ogóle hipotetyczna możliwość takiego obiektywizmu. Ograniczenia naszych receptorów oraz mentalnych zdolności percepcji skutecznie nam to uniemożliwiają.
Pokora jaką proponujesz, może być tylko Twoją subiektywną pokorą wobec Boga osobowego, a nie wobec ogromu ludzkiej niewiedzy i bezsilności w pojmowaniu świata.
 

ptak123a

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2011
Posty
1 071
Punkty reakcji
8
Feldmarszałku ,cytuj źródło .
Jeszcze raz napiszę czy wasz stwórca wymyslił niedaleki koniec naszej planety .
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
makfil napisał:
Pokora wynikająca z obiektywnego ujmowania rzeczywistości, nakazuje raczej uznać prawo do wiary w wyższy byt, w tym w osobowego Boga.
Z tego, co sam napisałeś, wynika raczej brak możliwości obiektywnego pojmowania rzeczywistości, zakładając, że istnieje w ogóle hipotetyczna możliwość takiego obiektywizmu. Ograniczenia naszych receptorów oraz mentalnych zdolności percepcji skutecznie nam to uniemożliwiają.
Pokora jaką proponujesz, może być tylko Twoją subiektywną pokorą wobec Boga osobowego, a nie wobec ogromu ludzkiej niewiedzy i bezsilności w pojmowaniu świata.
Rozumiem Ciebie, być może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Zaproponowany przeze mnie punkt widzenia ukazuje, że nie ma większego celu to, by opowiadać się za "naiwnym realizmem",czy redukcjonizmem poznawczym. Natomiast lepiej jest przyjąć fakt, że istnieje pewna obiektywna rzeczywistość, której nigdy nie ogarniemy naszym rozumem i nigdy jej nie dostrzeżemy za pomocą naszych - względnie prymitywnych - zdolności poznawczych.

Zatem mowa o pewnym odwołaniu się do obiektywnej rzeczywistości. Mowa o "obiektywnym ujmowaniu rzeczywistości" jest wyłącznie skrótem myślowym ;)
 

makfil

Bywalec
Dołączył
15 Listopad 2009
Posty
579
Punkty reakcji
39
Miasto
Ziemia, planeta ludzi
Feldmarszałek_Duda napisał:
Zaproponowany przeze mnie punkt widzenia ukazuje, że nie ma większego celu to, by opowiadać się za "naiwnym realizmem",czy redukcjonizmem poznawczym. Natomiast lepiej jest przyjąć fakt, że istnieje pewna obiektywna rzeczywistość, której nigdy nie ogarniemy naszym rozumem i nigdy jej nie dostrzeżemy za pomocą naszych - względnie prymitywnych - zdolności poznawczych.
Przyjmuję podobny punkt widzenia. Wspomniany realizm w swej naiwnej wersji okazał się mocno przereklamowany, a mniej naiwnego dotychczas nie zbudowano.
Redukcjonizm poznawczy w odniesieniu do percepcji otaczającego nas świata nie jest w stanie podołać tak wieloaspektowym wyzwaniom i jest jak szczur, który chciałby przetransportować słonia na znaczną odległość. Niestety, żywy słoń nie daje się rozebrać na kawałki i ponownie złożyć.
Dzisiaj trudno mi nawet o pewność co do istnienia obiektywnej rzeczywistości i tylko dla lepszego samopoczucia staram się jeszcze w nią wierzyć. :smutas:
 

ptak123a

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2011
Posty
1 071
Punkty reakcji
8
http://zjawiska-paranormalne1989.blog.onet.pl/2011/09/25/ii-1-jak-dalece-nasza-rzeczywistosc-jest-rzeczywista/

Naiwny realista odrzuca samą myśl o możliwości istnienia jakiejś rzeczywistości „poza” naszym światem, wskazując przy tym na swoje bezpośrednie doświadczenie. Kto chce wierzyć tylko w to, co może „dotknąć”, tylko w to, o czego realności musi się przekonać wzrokiem, słuchem lub innym sposobem postrzegania – ten będzie wszystko, co się na ten temat mówi, uważał za czyste mrzonki.

Tymczasem obiektywne podłoże, na jakie realista tego typu się powołuje, jest znacznie mniej solidne, aniżeli mniema w swym niezachwianym zaufaniu do postrzegalnej obiektywności. „Naiwny realizm” został zdemaskowany jako złudzenie ponad dwa tysiące lat temu, od czasów Platona. Jakie padają tu argumenty?

Przed kilku laty ktoś mnie zapytał, czy gdyby znikły wszystkie oczy, Kosmos pogrążyłby się w ciemności. Tego rodzaju pytania stanowią punkt wyjścia wszelkich rozważań z dziedziny teorii poznania. Każdy, kto zada sobie trud rozmyślania na ten temat, może stwierdzić, że „jasne” i „ciemne” nie są cechami świata, lecz „przeżyciami wzrokowymi”, a więc postrzeganiem powstającym wtedy, gdy fale elektromagnetyczne o określonej długości – między 400 a 700 milionowymi ułamków milimetra – padają na siatkówkę. Mamy wszelkie powody, aby przypuszczać, że dotyczy to również oczu zwierząt, wiemy nawet, że długość fal wywołujących wrażenie „jasności” u niektórych zwierząt odbiega od częstotliwości oddziałujących na ludzkie oko.

Do powstania wrażenia wzrokowego nie wystarcza naturalnie, by do dna oka docierały fale o długości, na jaką odpowiadają komórki siatkówki. Dalszym warunkiem jest, by stamtąd były przekazywane do mózgu, a mianowicie do ściśle określonego położonego w okolicy potylicznej obszaru kory mózgowej, tak zwanej „kory wzrokowej”. Zgodnie z obecnym stanem naszej wiedzy, elektryczne i chemiczne procesy, które przebiegają w mieszczącej się tu grubej na zaledwie kilka milimetrów warstwie komórek nerwowych, stanowią „stację końcową” procesów fizycznych będących podstawą naszych przeżyć optycznych.

To, co się tam dzieje, kiedy soczewka oka rzuca obraz świata zewnętrznego na siatkówkę, która rozkłada je na niezliczone skomplikowane impulsy nerwowe, a następnie przekazuje do nerwu wzrokowego – jest wprawdzie od kilkudziesięciu lat przedmiotem badań prowadzonych najbardziej wymyślnymi metodami. Wyniki są fascynujące. Jednakże kluczowe procesy są wciąż jeszcze niejasne. Zresztą kora wzrokowa jest ciemna – i to dosłownie – wtedy, kiedy coś widzimy Nie powstaje tam też żaden obraz (kto miałby go tu oglądać?). Sposób, w jaki kora wzrokowa opracowuje przekazane jej przez nerw wzrokowy impulsy elektryczne, nie ma absolutnie nic wspólnego z odbiciem.1 Związek istniejący między procesami elektrycznymi i chemicznymi a przeżyciem optycznym – a istnieć on musi, skoro dowiedziono, że jedno od drugiego zależy – do tej pory pozostaje całkowitą tajemnicą.

Zatem wzdłuż całej drogi prowadzącej od siatkówki do kory wzrokowej, a także w „stacji końcowej” nie jest jasno. „Jasne” jest dopiero optyczne przeżycie położone poza ową ciągle jeszcze zagadkową granicą która w naszej zdolności pojmowania dzieli procesy cielesne od przeżyć psychicznych. Nie jest więc jasno ani w świecie zewnętrznym, ani w Kosmosie, zupełnie niezależnie od tego, czy istnieją oczy, czy nie.

Czy więc Kosmos jest w rzeczywistości ciemny? Nasze pytanie zakładało przecież taką możliwość. Ale to również nie wchodzi w rachubę. Przymiotnik „ciemny” bowiem z tych samych powodów nie odnosi się do cechy świata zewnętrznego, lecz także opisuje tylko przeżycie wzrokowe Można by więc rzec, że skoro Kosmos nie może być jasny, nie może także być ciemny, bo przecież jedno występuje wyłącznie jako przeciwieństwo drugiego.

Jak wynika z tych rozważań prawdziwy stan rzeczy możemy wyrazić tylko w ten sposób, ze przyjmiemy, iż w świecie zewnętrznym istnieją fale elektromagnetyczne różnej długości (lub, co na to samo wychodzi, różnych „częstotliwości”), że oczy nasze reagują na (stosunkowo nadzwyczaj mały) wycinek tego „pasma częstotliwości” oraz ze nasz mózg, a mówiąc ściślej: część naszych półkul mózgowych zwana „korą wzrokową”, przekłada wyzwolone reakcją siatkówki sygnały – w jakiś, całkowicie dla nas zagadkowy sposób – na przeżycia optyczne, które opisujemy słowami: „jasne”, „ciemne”, różnymi nazwami barw itd.

Jak widać, tak pozornie proste pytanie o to, czy bez oczu na świecie byłoby ciemno, nie jest pozbawione głębszego znaczenia. W poszukiwaniu odpowiedzi dotknęliśmy mimochodem wszystkich istotnych założeń problematyki tak zwanej teorii poznania. Po pierwsze, przyjęliśmy, że poza dziedziną przeżywania istnieje rzeczywiście realny świat zewnętrzny. Po drugie, stwierdziliśmy, że tego, co przeżywamy, nie można tak bez zastrzeżeń uznać za realną cechę tego zewnętrznego świata. Wreszcie okazało się, że według wszelkiego prawdopodobieństwa istnieją realne cechy założonego przez nas świata zewnętrznego, których w ogóle nie potrafimy postrzegać, jak na przykład częstotliwości fal elektromagnetycznych położonych poza wąskim zasięgiem wrażliwości naszej siatkówki.

Tymczasem od jakichś stu lat postęp nauk przyrodniczych i techniki umożliwił nam – przynajmniej pośrednio przy użyciu receptorów technicznych – odkrycie innych części pasma częstotliwości (a nawet posługiwanie się nimi do celów praktycznych, jak promieniami rentgena czy falami radiowymi). Dzięki „sztucznym narządom zmysłów” dostarczanym przez technikę można zatem udowodnić, ze cechy świata zewnętrznego przekraczają możliwości naszego postrzegania Fakt ten sugeruje prawdopodobieństwo, że istnieje niewyobrażalna wprost liczba dalszych obiektywnych cech świata, o których nie dowiemy się nigdy, nawet taką pośrednią drogą. Bo musimy się przecież zgodzić z tym, ze byłoby bardzo dziwne, gdyby świat zewnętrzny nie miał już żadnych cech tam, gdzie kończą się nasze naukowe i techniczne metody rejestrowania.

Nie dość na tym. nasze narządy zmysłów i mózg nawet tego – według wszelkiego prawdopodobieństwa bardzo drobnego – wycinka świata zewnętrznego, który jesteśmy w stanie uchwycić, nie przekazują nam wcale takim, „jaki jest”. To, co się w końcu wyłania w naszym przezywaniu, nie jest w żadnym razie wiernym „odbiciem”. Ta niewielka cząstka, jaką w ogóle postrzegamy, dociera do naszej świadomości po skomplikowanym opracowaniu, którego szczegółów nie potrafimy przeniknąć. Nasze narządy zmysłów wcale nam świata nie odtwarzają. One go interpretują. A to jest podstawowa różnica.

Niewiele dowodów wystarczy, aby się o tym przekonać. Wymieniliśmy już jeden przypadek; był nim fakt, że oko i mózg przemieniają fale elektromagnetyczne w przeżywanie „światła” oraz w rozmaite wrażenia barwne zależnie od długości fal padających na dno oka. Tymczasem natura fali elektromagnetycznej nie ma absolutnie żadnego powiązania z tym, co nazywamy „światłem” czy „jasnością” (z jednym podstawowym wyjątkiem, że jedno stanowi przyczynę drugiego, kiedy w grę wchodzą oczy i mózg). Jasność i fale elektromagnetyczne nie wykazują w ogóle żadnego podobieństwa.

To samo dotyczy różnych barw. Długość fal 700 milionowych ułamków milimetra ma równie mało wspólnego z przeżywaniem barwy „czerwonej”, jak długość fal 400 milionowych ułamków milimetra z przeżyciem barwy „niebieskiej”. Nie ma też żadnego podobieństwa między (wydaje się minimalną w stosunku do całego widma) różnicą tylko 300 milionowych ułamków milimetra w tych dwóch zakresach długości – po jednej, fizycznej stronie – a wynikającym z tej różnicy – po drugiej, psychicznej stronie – kontrastem między barwami czerwoną a niebieską.

Jeszcze ostatni przykład. Powiedzieliśmy przed chwilą, że nie potrafimy bezpośrednio postrzegać fal elektromagnetycznych poza wąskim pasmem optycznie widzialnego „światła”. Ściśle biorąc, nie całkiem tak jest. Ale wyjątek jeszcze bardziej gmatwa całą sprawę. W innym bowiem miejscu tego widma, przesuniętym nieco w kierunku fal dłuższych, a mianowicie mniej więcej między jedną tysiączną milimetra a całym milimetrem długości fal, znowu rejestrować możemy te same fale. Co prawda reagują na nie tym razem nie nasze oczy, lecz receptory zmysłów naszej skóry. Fal tych nie widzimy, lecz je czujemy. Postrzegamy je jako promieniowanie cieplne.

Musimy sobie uświadomić wyraźnie, co to znaczy: wszystkie fale elektromagnetyczne są z istoty swej takie same. Jest to zawsze zupełnie ten sam rodzaj promieniowania. Jedyna różnica polega na długości fal. W zależności od swoistej formy przystosowania komórek naszych zmysłów, przeżywamy określone częstotliwości tych fal bądź jako światło czy rozmaite barwy, bądź też jako promieniujące ciepło. Nie może tu być w ogóle mowy o żadnym „odbiciu” realnego świata, takiego „jakim jest”.

Widzimy więc, że „naiwny realista” jest naprawdę naiwny. Uznana przez niego za tak niewzruszona i solidną koncepcja realności świata, realności, którą można sprawdzić (zobiektywizować) dzięki postrzeganiu zmysłowemu, w jednej chwili okazuje się czystym złudzeniem. Rzecz nie jest taka prosta. Zresztą, aby do tego wniosku dojść, filozofowie nie musieli czekać na odkrycie faktów z dziedziny fizjologii postrzegania, które nam tutaj posłużyły za dowód (ponieważ są szczególnie obrazowe i przyrodnikowi bliskie).

. Niemożność utrzymania się na pozycji „naiwno realistycznej” można wykazać w sposób bardziej stanowczy i pod względem logiki absolutnie nieodparty wysuwając argumenty abstrakcyjne, czysto filozoficzne, chociaż oczywiście nigdy bez odniesienia do rodzaju naszych postrzegań. Stąd już od ponad dwóch tysięcy lat wiadomo z całą pewnością, że tylko bardzo mały wycinek otaczającego nas świata jest nam w ogóle dostępny, a ponadto że wycinek ten jest nam przekazywany przez nasze narządy postrzegania w formie wysoce niedoskonałej, a nawet wręcz zafałszowanej.

Już w IV w. przed Chr. Platon rozumiał naszą sytuację wobec świata zewnętrznego i wyraził ją przez słynną alegorię. Stwierdza on, że sytuacja człowieka podobna jest do położenia więźnia przykutego do ściany w jaskini i odwróconego plecami do wyjścia. Wszystko, co się dzieje przed jaskinią, widzi jedynie w postaci cieni rzucanych od strony wejścia na wznoszącą się przed nim ścianę.

Tymczasem – tak mówi Platon – ludzie uważają te cienie za samą rzeczywistość. Są więc właściwie podwójnie oszukiwani. Czołowym zadaniem filozofów jest więc uświadamianie ludziom ich prawdziwej sytuacji. Niechaj przynajmniej wiedzą, że autentyczny świat mieliby przed sobą dopiero wtedy, gdyby mogli się odwrócić i z wejścia do jaskini spojrzeć na zewnątrz albo gdyby potrafili opuścić jaskinię i oglądać rzeczy same, a nie ich przemykające się mgliste cienie na ścianie.

Po dzień dzisiejszy nikt nie zdołał tego wyrazić trafniej. A jest to jednocześnie przestroga i pouczenie, że człowiek dopóty pozostaje w stanie – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – duchowej nie-pełnoletności, dopóki za dobrą monetę bierze to, co mu jego narządy zmysłów mówią o świecie zewnętrznym. Dopóki traktuje cienie świata jako sam świat. Od czasów Platona istnieje więc owa specjalna dyscyplina filozoficzna – nauka o poznaniu (czy też teoria poznania) zajmująca się wyłącznie wykrywaniem stanu naszego poznania i naszej opartej na doświadczeniu wiedzy o świecie w danych okolicznościach.

Zagadnienie to do tej pory, prawie dwa i pół tysiąca( lat po Platonie, ciągle jeszcze nie zostało definitywnie rozwiązane. Wydaje się jednak, że od niedawna wkroczyliśmy w decydującą, może nawet ostateczną, fazę badań w tej dziedzinie w wyniku rewolucjonizującego, powiązania rozważań filozoficznych i teoriopoznawczych z przyrodniczo-naukowymi (znowu po przezwyciężeniu pewnej granicy uznawanej dotąd za z samej zasady nieprzekraczalną). Musimy się tutaj siłą rzeczy zadowolić omówieniem tylko najważniejszych dla naszego tematu etapów: jednym związanym z imieniem Immanuela Kanta oraz najnowszym, a mianowicie rozwijaną od kilkudziesięciu lat przez Konrada Lorenza, Karla Poppera, i kilku innych – „ewolucyjną” teorią poznania.
 

NatashaM

aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra sun
Dołączył
27 Październik 2006
Posty
1 956
Punkty reakcji
102
Wiek
33
Miasto
z Miasta ;)
pan k napisał:
Witam

Nigdy nie byłem zwolennikiem religii jako takiej, ale wydawało mi się, że jakiś Bóg jest (nadal mam nadzieję, że jest - tylko przesuneła się granica) - tymczasem doniesienia nauki o wielkim wybuchu a także procesie formowania się gwiazd i planet przeczą jawnie temu co ktoś kiedyś napisał w biblii - niestety 21 wiek obalił już tę książkę. W Biblii w Genesis jest wyraźnie napisane, że Bóg najpierw stworzył ziemię a dopiero potem stworzył słońce księżyc i gwiazdy tymczasem niestety jest tak, że najpierw formuje się gwiazda dopiero potem planety - i tak samo życie stworzyło się samo bez ingerencji Boga - tzn "samo", może nie samo, ale ze składników z wielkiego wybuchu. Uformowały się gwiazdy, uformowały się planety i na dogodnych uformowało się życie, które jak wierzą naukowcy wypełzło z wody. Bóg nie ma nic wspólnego z życiem na ziemi - ziemia jest tylko niewidzialną kropeczką - zostalismy sami z miliardami miliardów innych GALAKTYK - dodatkowo hipoteza wieloświatów jest wysoce prawdopodobna i wyjaśniałaby np: rozszerzanie się wszechświata.

Nie odsuwa to jednak Boga - można mieć nadzieję, że ktoś skonstruował osobliwy punkt (wielki wybuch) bo tak zaprogramowany punkt materii daje wszystko co nas otacza - energię, materię i życie - ale niestety jasno pokazuje, że nic nad nami nie czuwa - nie ma siły, która sprawuje nad nami pieczę co łatwo pokazał wypadek pod Grenoble, który wg założeń w ogóle nie powinien się stać. Cały wszechświat nie zauważyłby nawet naszego zniknięcia gdyby np: supernowa rozsadziła naszą planetę - we wszechświecie z taką ilością (skończoną) kombinacji strun (teoria strun) - jestem przekonany, że jest inne życie. To gwiazdy, planety i kosmiczne oddziaływania - to one dały nam życie i możemy tylko wierzyć i mieć nadzieję, że świadomość jest zachowana po śmierci. Bóg na pewno nie pisałby takich rzeczy jak pierwsze kilka punktów w Gensis - NIE pisałby, że najpierw zbudował ziemię a potem, że zbudował "większe światło" (słońce), "mniejsze światło" (księżyc) i "gwiazdy" - które de faco są słońcem, ale w tamtych czasach wyglądały zupełnie inaczej niż słońce dlatego dostały osobną nazwę. Tak się ziemia nie formowała - było odwrotnie - ale na tamte czasy było to dość logiczne co jest napisane w biblii.

Więc drodzy rodacy - gdybyśmy nagle wybuchli - wszechświat poradziłby sobie bez nas doskonale i nawet tego nie zauważył. Obserwujemy już narodziny nowych gwiazd, oglądamy śmierci (supernova) lecz mamy "za małe szkła" by obserwować narodziny życia lub samo życie na planetach na których jest woda, lód. Nie ma bóstwa opiekującego się nami, nikt nie czuwa by ustrzec nas od katastrofy jesteśmy tylko pyłkiem kurzu w przestrzeni.
Nasz planeta powstała dzięki Bogu. Na innych planetach nie ma życia . Większość planet jest kamieniem a nieliczne są planetami gazowymi i wszystkie powstały tak samo . Na takich planetach nie ma życia i potwierdzają to Satelity , teleskopy i rożne roboty które badają te planety . Satelity są bardzo dokładne i gdyby było życie to bez problemu zrobiły by zdjęcie budynkom i obcemu który lata swoim statkiem lub żyje normalnie . Do życia potrzebne są rośliny , woda , tlen . . Dlaczego na tych planetach nie ma życia a nasza Ziemia ma życie . Planety te lezą za daleko od słońca lub za blisko . Nasza Ziemia leży idealnie . Ktoś musiał idealnie położyć naszą planetę . Na naszej planecie jest woda w stanie ciekłym a inne planety nie zawierają wody a jeśli jest to małych ilościach i jest trująca . Gdyby przesunąć Ziemie minimalnie do przodu lub do tyłu do życie przestało by istnieć . Ziemia posiada grawitację i atmosferę bez której życie nie może powstać . Teoria Darwina potwierdza istnienie Boga . Tylko Bóg mógł stworzyć warunki odpowiednie dla życia i zaplanować ewolucję człowieka i innych organizmów . Świat powstał sposób zaplanowany i Bóg zaplanował jak ma powstawać życie . Siedem dni należy traktować jak miliony lat i fazy powstawania świata . Po kolei powstawały zwierzęta i powstał człowiek . Dlaczego wyginęły Dinozaury . Bóg postanowił stworzyć bardziej rozwinięta życie .Istnienie tych gadów uniemożliwiało powstanie inteligentnego życia . Gady potraktowały by człowieka jak pożywienie . Człowiek nie był by wstanie udomowić tych zwierząt . Nie może stworzyć cywilizacji i prowadzić osiadłego życia . Gdy zacznie budować lu uprawiać ziemie to nagle zaczną biec te gady i zniszczą wszystko i żaden budynek nie wytrzymał by spotkania z tymi gadami i żadna broń nie była by wstanie ich zranić .
Ciekawe...
Wziąłeś może pod uwagę to, iż tlen nie jest do życia potrzebny? Zastanowiłeś się nad tym, czy może chociażby dopuszczałeś do siebie taką myśl, iż życie to nie tylko te istoty, które stąpają na powierzchni Ziemi?
Bakteria - to życie w najprostszej swej postaci. Zadomowi się we wnętrzach wulkanów, w środowisku beztlenowym, w odczynie kwasowym lub zasadowym... Nie tyle bakteria, co skorupiaki żyjące na dnie rowu Mariańskiego... Ciśnienie panuje tam takie, że człowiek, pies czy myszoskoczek, zostaliby zgnieceni w ułamku sekundy. Życie jest w stanie rozwinąć się WSZĘDZIE... Podstawą są jedynie 'cegiełki życia'.
Skąd ta pewność, iż przykładowo pod lodami Europy (i nie chodzi mi tu o kontynent) nie ma życia, chociażby jego zalążków?
Skąd pomysł, że na Tytanie, gdzie metan (na Ziemi tylko w stanie gazowym), zachowuje się dokładnie tak samo jak woda na Ziemi - Paruje do atmosfery i opada w tempie zbliżonym do padającego śniegu. Są tam morza i jeziora metanowe, dlaczego tam nie miałyby rozwijać się bakterie o wysokim czynniku przetrwania? W końcu ktoś umieścił Tytana tak idealnie, że metan może się tam skraplać i tworzyć krajobraz bardzo podobny do ziemskiego. W końcu Mars - Jałowa planeta, która niegdyś posiadała płynne jądro, pole magnetyczne, atmosferę i wodę.... Może tam w czapach lodowych znajdziemy pozostałości po mikroskopijnym życiu?
Aha i jeszcze jedno - Żadna planeta nie powstaje tam samo. Owszem, może mieć podobną genezę, historię, budowę, ale żadna z nich nie powstaje tak samo, jak ta poprzednia.
No i moje pytanie: Dlaczego myśląc "życie na innej planecie" mamy na myśli "Obcego latającego swoim statkiem"?

Teraz troszkę, ale to naprawdę troszkę o efekcie cieplarnianym.
Piszesz, że gdyby przesunąć Ziemię w tą czy w tą stronę, życia zaraz by wyginęło. Pomyślałeś o tym, że gdyby nie efekt cieplarniany (spowodowany parą wodną oraz gazami cieplarnianymi znajdującymi się w atmosferze) Ziemia byłaby o wiele chłodniejsza? Panowałaby wieczna epoka lodowcowa. Czy zatem tak znienawidzony przez ekologów CO2 jest naszym Bogiem? Przecież dzięki niemu mamy odpowiednio wysoką temperaturę, aby egzystować... No dobra, taki żart ;)
A może jakby przesunąć Ziemię, życie po prostu wyewoluowałoby w całkiem innym kierunku?
 

makfil

Bywalec
Dołączył
15 Listopad 2009
Posty
579
Punkty reakcji
39
Miasto
Ziemia, planeta ludzi
NatashaM napisał:
A może jakby przesunąć Ziemię, życie po prostu wyewoluowałoby w całkiem innym kierunku?
"Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię..."... i może na tym należałoby poprzestać, aby ten nowy kierunek ewolucji nie został zorientowany od powierzchi ku wnętrzu Ziemi, zamieniając nas w robactwo... :niepewny:
 
N

Naxxramas

Guest
Feldmarszałek_Duda napisał:
Natomiast lepiej jest przyjąć fakt, że istnieje pewna obiektywna rzeczywistość, której nigdy nie ogarniemy naszym rozumem i nigdy jej nie dostrzeżemy za pomocą naszych - względnie prymitywnych - zdolności poznawczych.
Feldmarszałek reprezentujesz psychologiczny program "od". To uniemożliwia Ci drogę na sam szczyt ponieważ nie koncentrujesz się na celu tylko na wszystkich przeciwnościach jakie się napotka osiągając cel. Para "do" i "od" najlepsza dla biznesu jako leader i security.

Lepiej nie przyjmować, że czegoś nie ogarniemy rozumem bo to tylko zamyka drogę cywilizacji. Prymitywni katolicy zakazali otwierania człowieka po śmierci (1500-1800) co WSTRZYMAŁO medycynę na 300 lat. Pomyślcie - Lepiej nie kroić tego co boskie bo nie ogarniemy tego naszym rozumem czy leczyć się dziś na raka...

Twój zamknięty sposób patrzenia na rozwój jest błędny - cenna uwaga, ale nie masz racji teraz.
 

Agathangelus

Nowicjusz
Dołączył
30 Styczeń 2013
Posty
29
Punkty reakcji
2
Nauka z nikim nie wygrała. Bóg nie jest od łatania luk, nie jest pierwszą lepszą zapchajdziurą... jest czymś znacznie więcej.
 
N

Naxxramas

Guest
Agathangelus napisał:
Nauka z nikim nie wygrała. Bóg nie jest od łatania luk, nie jest pierwszą lepszą zapchajdziurą... jest czymś znacznie więcej.
Po pierwsze Boga nie ma takiego jakim go opisuje biblia - ok - jeśli chcesz się kłócić to istnieje tak samo jak święte masło. Po drugie zaczynasz mi przypominać plemię CARGO, które oddawało pokłony białym , którzy sterowali samolotami i zrzucali paczki z żywnością - to ten sam poziom rozumowania tylko inna sytuacja fizyczna.



a po trzecie nie doczytałeś - NAUKA WYGRAŁA Z OPISEM TWORZENIA ŚWIATA W BIBLII - długo nam to zajęło bo przez ile lat nawet nie moglismy Ziemi zobaczyć z daleka ani poskładać trzech długości fal by zobaczyć Andromede. W biblii w Genesis to sadzą takie bzdury, że śmieszą mnie ludzi, którzy nadal w to wierzą - choć jak dla mnie to dobrze, że tacy ludzie są bo na nich się robi dużą kasę : )
 

Agathangelus

Nowicjusz
Dołączył
30 Styczeń 2013
Posty
29
Punkty reakcji
2
Naxxramas napisał:
Po pierwsze Boga nie ma takiego jakim go opisuje biblia - ok - jeśli chcesz się kłócić to istnieje tak samo jak święte masło. Po drugie zaczynasz mi przypominać plemię CARGO, które oddawało pokłony białym , którzy sterowali samolotami i zrzucali paczki z żywnością - to ten sam poziom rozumowania tylko inna sytuacja fizyczna.
I taki wniosek wyciągnąłeś po przeczytaniu jednej, podkreślam jednej mojej wypowiedzi? Jestem pod wrażeniem... Doprawdy, są ludzie, którzy cały czas na nowo mnie zadziwią...



Naxxramas napisał:
a po trzecie nie doczytałeś - NAUKA WYGRAŁA Z OPISEM TWORZENIA ŚWIATA W BIBLII - długo nam to zajęło bo przez ile lat nawet nie moglismy Ziemi zobaczyć z daleka ani poskładać trzech długości fal by zobaczyć Andromede. W biblii w Genesis to sadzą takie bzdury, że śmieszą mnie ludzi, którzy nadal w to wierzą - choć jak dla mnie to dobrze, że tacy ludzie są bo na nich się robi dużą kasę : )
Kto przy zdrowych zmysłach interpretuje dosłownie opis stworzenia świata w Biblii? Kto przy zdrowych zmysłach wierzy w dosłowny jego przekaz? Przecież można sobie przeczytać "American Scientist", "Astronomy and Astrophysics", "Mercury" czy "Acta Astronomica" lub inne, znacznie ciekawsze publikacje o podobnej tematyce... Biblia niech pozostanie Biblią, a nauka nauką... nie widzę potrzeby aby mieszać jedno z drugim.
Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, ale ja już długo nie spotkałem się z kimś, kto by wierzył w biblijny opis stworzenia świata...
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
Agathangelus napisał:
Kto przy zdrowych zmysłach interpretuje dosłownie opis stworzenia świata w Biblii? Kto przy zdrowych zmysłach wierzy w dosłowny jego przekaz?
Jak to kto?
Świadkowie oraz Naxxramas.
 
N

Naxxramas

Guest
przecajo napisał:
Jak to kto?
Świadkowie oraz Naxxramas.
No to teraz Przecajo i Agathangelus daliście popis swojego rozumowania. Wychodzi na to, że Wam można wcisnąć każdą bzdurę. Mi osobiście to nie przeszkadza - macie prawo tak jak każdy do swojego zdania i do swojej interpretacji


Teraz to wychodzi na to, że w biblii może być napisane, że Zimia powstała z psich odchodów a prawdziwa jedyna interpretacja jest taka, że psie odchody to siły boskie, które ukształtowały Zimię - po prostu pogratulować Waszej interpretacji - Wy jesteście osobami, którym jak się plunie w twarz to zinterpretują, że deszcz pada bo nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w dosłowny przekaz obrazy :)

A potem w RM się dziwią, że ludzie wyśmiewają katolików - niestety - sami sobie na to zapracowaliście argumentacją i brakiem wiedzy z fizyki i kosmologii. Ileś tam postów wyżej ktoś napisał, że w Genesis jest napisane, że Ziemia jest kulą - TYLKO NIKT MI NIE WKLEIŁ miejsca ani cytatu - chętnie usłyszę, że płaski dysk z żółwiami to kula w Waszej interpretacji xD
 

Agathangelus

Nowicjusz
Dołączył
30 Styczeń 2013
Posty
29
Punkty reakcji
2
przecajo napisał:
Jak to kto?
Świadkowie oraz Naxxramas.
Zatem, należy sądzić, iż mają w tym interes.



Naxxramas napisał:
daliście popis swojego rozumowania. Wychodzi na to, że Wam można wcisnąć każdą bzdurę.
Nie wiem... może masz problem z czytaniem, ale ok.
Jeszcze raz tłustym drukiem:
Kto przy zdrowych zmysłach interpretuje dosłownie opis stworzenia świata w Biblii? Kto przy zdrowych zmysłach wierzy w dosłowny jego przekaz?
Najgłośniej o jego dosłownej interpretacji to mówisz Ty.
Co mnie skłania do tego, iż interpretowałeś dosłownie stworzenie świata w Biblii, przeczytałeś jakieś czasopismo popularno naukowe i cały Twój świat legł w gruzach... Teraz próbujesz oświecać innych myśląc, że odkryłeś Amerykę... ale istnieje mały problem - inni już to mają dawno za sobą, a Ameryka jest już dawno odkryta...

Już raz to pisałem - Bóg nie jest zapchajdziurą, a patrząc przez pryzmat stworzenia świata np. w Biblii, taką rolę by spełniał... A to raptem kilka zdań na początku.



Naxxramas napisał:
Mi osobiście to nie przeszkadza - macie prawo tak jak każdy do swojego zdania i do swojej interpretacji
Oczywiście. A Ty możesz wierzyć w Latającego Potwora Spaghetti czy Richarda Dawkinsa... nam nic do tego...



Naxxramas napisał:
Teraz to wychodzi na to, że w biblii może być napisane, że Zimia powstała z psich odchodów a prawdziwa jedyna interpretacja jest taka, że psie odchody to siły boskie, które ukształtowały Zimię - po prostu pogratulować Waszej interpretacji - Wy jesteście osobami, którym jak się plunie w twarz to zinterpretują, że deszcz pada bo nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w dosłowny przekaz obrazy
Hej! To było zabawne :D Śmiejmy się, no wszyscy już... hahahaha! To przecież takie cudowne, śmieszne i w ogóle - humor z "najwyższej" (rynsztoka) półki :lol: :lol: :eek:k:


Naxxramas napisał:
A potem w RM się dziwią, że ludzie wyśmiewają katolików - niestety - sami sobie na to zapracowaliście argumentacją i brakiem wiedzy z fizyki i kosmologii. Ileś tam postów wyżej ktoś napisał, że w Genesis jest napisane, że Ziemia jest kulą - TYLKO NIKT MI NIE WKLEIŁ miejsca ani cytatu - chętnie usłyszę, że płaski dysk z żółwiami to kula w Waszej interpretacji xD
aaa... to Ty jesteś taki niby pozerek intelektualny, który przeczytał podręcznik z fizyki i lansuje się swoją świeżo zdobytą wiedzą... cool... Masz rację, słuszną rację mój młody, oświecony człowieku, każdy kto wierzy w katolickiego Boga jest "pomyleńcem", jesteśmy po prostu "idiotami" i z Tobą równać się nie możemy... przerastasz tutaj wszystkich swoim "intelektem"...
Człowieku, gdybyś Ty wiedział to, co ja wiem, gdybyś miał takie doświadczenia jakie ja mam, gdybyś widział to co ja widziałem i gdybyś przeczytał to co ja przeczytałem, nie sypałbyś takimi sucharami... ale no cóż, taka już jest ta dzisiajesza młodzież... coraz mniej pokory...

Drodzy użytkownicy: jesteśmy niegodni, niegodni wszechwiedzącego, oświeconego, z ciemnoty wyprowadzającego, doktora kosmologii, rewolucjonisty, myśliciela na miarę XXII wieku, grabarza katolicyzmu, nadzwyczajnego, niesamowitego, jedynego w swoim rodzaju, wybawieciela z naszego zacofania, naukowca absolutnego Naxxramasa - jedyne co nam pozostaje to opalać się w blasku jego "geniuszu"...

Człowieku, zejdź na ziemię...
 
N

Naxxramas

Guest
Agathangelus napisał:
A Ty możesz wierzyć w Latającego Potwora Spaghetti czy Richarda Dawkinsa... nam nic do tego...
Masz jakieś dowody, że nie istnieje czy po prostu obrażasz czyjeś uczucia religijne? Większość z Was pomyśli, że to bzdury, ale akurat Agathangelus wierzysz dokładnie w takie same bzdury a swoje doświadczenia paranormalne tłumaczysz bogiem bo Twój umysł za mało ogarnia by przyjąć inną drogę.




Agathangelus napisał:
to Ty jesteś taki niby pozerek intelektualny, który przeczytał podręcznik z fizyki i lansuje się swoją świeżo zdobytą wiedzą..
Kolejna zła interpretacja - niczym się nie lansuję tylko dyskutuję. Tak samo ja mogę napisać, że g*** wiesz i lansujesz się swoją wiarą - tylko, że jak tak nie napiszę bo mam trochę więcej od Ciebie ogłady.



Agathangelus napisał:
człowieku, gdybyś Ty wiedział to, co ja wiem, gdybyś miał takie doświadczenia jakie ja mam, gdybyś widział to co ja widziałem i gdybyś przeczytał to co ja przeczytałem, nie sypałbyś takimi sucharami...
No dobrze pochwal się co takiego wiesz i co takiego czytałeś bo zabrzmiało jakbyś dostał Nobla.

Teraz to aż mi głupio, że ja przy Tobie taki nieoczytany.




Agathangelus napisał:
ale no cóż, taka już jest ta dzisiajesza młodzież(...)
Na jakiej podstawie wywnioskowałeś, że młodzież ? Wiesz co Ci na to odpowiem ? Kariery z Scotlandyardzie byś nie zrobił - jeśli rozumiesz co mam na myśli.



Agathangelus napisał:
jedyne co nam pozostaje to opalać się w blasku jego "geniuszu"...
widzę, że w końcu do Ciebie coś dociera xD




Agathangelus napisał:
Człowieku, zejdź na ziemię...
No słucham - co takiego przeczytałeś i co takiego wiesz ? Może to ja poopalam się w blasku Twojego geniuszu **
 
Do góry