Dobrze. Zgadzam się z Tobą, ale chyba sam wiesz, że człowiek czasem mówi za dużo, kiedy nie musi. Do niektórych ludzi po prostu nie trafia ze względu na to, iż dana osoba wręcz nie chce, aby to do niej dotarło. Czasem mówię za dużo, ale Ci osobnicy, co „Zjechali mnie” nie bacząc na nic, poza własnymi przekonaniami swoją postawą mogli mnie obrazić. Ja zawsze staram się nikogo nie obrażać i nie wyciągać fałszywych wniosków. Jeśli już coś takiego piszę, nie piszę na zasadzie stwierdzenia, a przypuszczenia, które ewentualnie rozmówca zaneguje i nie przyzna racji lub powie, „Sorry, ale chyba źle mnie zrozumiałaś”. Jestem tylko człowiekiem i chyba jak wszyscy mam prawo do błędu, ale proszę też, aby inni nie robili na mnie nagonki tylko i wyłącznie, dlatego, że przemawiam bardziej za nauką jak religią. Zawsze proszę o racjonalne i logiczne wytłumaczenie danego wątku, który został przetoczony, a wierzący, co robią? Dają kolejne niewyjaśnione kwestie, a czasem wyrwane z kontekstu fragmenty, których sami do końca (najprawdopodobniej – bo nie mówię tutaj o wszystkich) nie rozumieją. Jeśli już powiem coś nie tak, przeproszę i umiem przyznać się do błędu, a ze strony wierzących na tym forum? Miałam tylko jedną taką sytuację (Kijek – tutaj chylę głowę w Twoją stronę), w której potrafiono godnie i bez ujmy przyznać się do błędu, czy też uogólnienia.
Nie wychodzę z założenia, że wierzący, czy religijni są źli, czy głupi, ale próbuję z nimi rozmawiać i oczekuję wyjaśnienia pewnych wątków, których nie rozumiem. A Oni, co? Już się oburzają, że robię nagonkę, kiedy wytknę kolejną niewyjaśnioną kwestię w Ich wyjaśnieniu.
Mam nadzieję, że poniekąd zostałam zrozumiana i nikt nie odbierze tego jako ataku na swoją osobę.
Dobrze, nie męczę Was już
Pozdrawiam