Masz racje bulwers totalny to to że dzieciaki maja telefony i się bawią na lekcji i nie ma się co dziwić że się wnerwiła nauczycielka jedyne co źle zrobiła to że wywaliła tel a po drugie że go odkupiła, bo na lekcji to dziecko ma mieć książki,zeszyty i to co jest potrzebne do nauki a nie do zabawy.Jak ty byś postąpił jak by ci tak w twojej pracy ktoś ciągle brzęczał telefonem i byś nie mógł normalnie pracować??Córka mojej koleżanki uczęszcza do 3gim. Jej klasa puszczała dzwonki z komórek na zastępstwie (ona także). Mówi ze pracowała na lekcji normalnie tj.słuchała poleceń nauczycielki, rozwiązywała zadania, zgłaszała się. W pewnym momencie trzymała telefon w ręku pod ławką (sprawdzała godzinę), kolega obok w tym samym czasie puszczał wkurzający dzwonek. Nauczycielka zobaczyła telefon mojej córki podeszła, zabrała i wywaliła go przez okno.Rozwalony na pół.
Nauczycielka musiała odkupić nowy (ten zniszczony był: nowy,używany 8mies na 2 letniej gwarancji, idealny, 0 zniszczeń itd.- kosztował przeszło 500zł)odkupiła jakiś używany zniszczony bez gwarancji o wartości ok. 100zl.Bulwers totalny! Nauczycielka miała odkupić go jeszcze raz tym razem trochę w lepszym stanie tylko zamiast to zrobić po mies czekania pokazała koleżance ekspertyzę owego telefonu. I nie zgadza się na powtórne odkupienie.
Czy ktoś mógłby pomóc? Podpowiedzieć co zrobić ,gdzie się udać?Podać nauczycielkę do sądu, na policję? Może kurator coś pomoże? Czekam na propozycje!
Masz racje bulwers totalny to to że dzieciaki maja telefony i się bawią na lekcji i nie ma się co dziwić że się wnerwiła nauczycielka jedyne co źle zrobiła to że wywaliła tel a po drugie że go odkupiła, bo na lekcji to dziecko ma mieć książki,zeszyty i to co jest potrzebne do nauki a nie do zabawy.Jak ty byś postąpił jak by ci tak w twojej pracy ktoś ciągle brzęczał telefonem i byś nie mógł normalnie pracować??
A co do telefonu to po 8 miesiącach telefon nie jest nowy tylko używany nowy to jest jak jest nie używany i ma max tydzień a ty chcesz aby ktoś zrobił prezent córce.
A może tak zacząć o dyrektorki czy dyrektora? Później zostaje policja i telewizja, telefon nie jest wart sprawy w sądzie.
Co do wychowania i wartości obecnej młodzieży to nie będę podejmował rozmowy, bo faktycznie zostawia to wiele do życzenia ( u mnie to koledzy zawsze byli winni wszystkich uwag, bo to nie ja rozmawiałem albo rozrabiałem ).
Tylko kto ma się tego podjąć bo chyba jasne jest, że nie rodzice (bo efekt widać). Ci są przede wszystkim zainteresowani tym, aby podwieźć dzieciaka 300m do szkoły swoim nowiuteńkim SUV'em tak, aby wszyscy widzieli codziennie do pracy jak wyjeżdżam to widzę takich pop...doleńców (jadących z jednego końca osiedla na drugie, naokoło, gdzie dziecko mogłoby spokojnie pójść przez BEZPIECZNE osiedle i nawet bliżej) - ja do szkoły chodziłem pieszo z kolegami, koleżankami i było dalej niż 300m i ... żyję )a dziecku trzeba wytlumaczyc ze telefonu w szkole podczas zajec uzywac nie mozna...lekcja trwa 45 min jak bedzie dzwonek to sie skonczy..po co sprawdzac godzine co chwila zamiast skupic sie na lecji?
Ja rozumiem to, ze zachowanie klasy mzoe byc skandaliczne, doprowadzajace do szalu i trzeba to tepic, bo to lekcja i powinna byc cisza, ale nawet jezeli komus nie wiem zadzwoni dzwonek lub puszczaja dzwonki, to nauczycielka nie ma prawa wyrzucic tego telefonu za okno i zepsuc go. To brak szacunku do czyjegos mienia.
Kiedy tu wyraznie widoczny jest brak szacunku dla nauczyciela. Jesli klasa ma 30 osób i każdy zaczyna mieszać pod ławką to może zirytować. U nas rozwiązano ten problem radykalnie, dyrekcje szkół zabraniają uzywania telefonów na lekcjach, albo na terenie szkoły i nie oszukujmy się gimnazjalista przeżyje kilka godzin bez telefonu.
Oczywiście reakcja nauczycielki była zbyt żywiołowa, ale nie zapominaj, że teraz cała szkoła czeka na rezultat waszych rozmów. Jeśli dyrekcja szkoły jest bezradna to nad nią zawsze jest kuratorium. Radzę spokojną rozmowę abyś nie zrobił z siebie furiata.
zgadzam sie, dobre porownanieŻe tak powiem pier.licie , Nauczycielka grubo przesadziła , wystarczyło zarekwirować telefon i poprosić rodziców o odbiór .
To tak jak bym źle zaparkował i policjant zniszczył mi samochód.
Wiadomo lekcja lekcją ale są bardziej wychowawcze metody perswazji .
Wątpie żeby ta nauczycielka po tym incydencie miała dobrą opinię...
Oj niektorym by sie to przydalo bo jak wjada tak staja. Ch.. ze 2 cm od twojego auta i nie wsiadziesz bo Ci drzwi kierowcy zastawil. Zawsze sie wtedy zastanawiam jakim trzeba byc bezmozgiem, aby tak robic. No ale takie podejscie - liczy sie, ze ON wjechal. Mialem juz sytuacje, ze od drzwi pasazera wsiadalem bo inaczej nie dalo rady. No ale jak odjezdzal z parkingu to chyba domyslil sie, ze zrobil blad bo nie popuscilemto ze ktos zle zaparkowal nie znaczy ze trzeba niszczyc mu auta