Pewien mieszkaniec Seattle w stanie Waszyngton pozwał firmę produkującą popularny napój energetyczny po tym, jak w puszcze znalazł martwą mysz - podała lokalna telewizja KING 5 News.
19-letni Vitaliy Sulzhik twierdzi, że feralną puszkę z napojem kupił 20 marca. Po wypiciu zawartości zdziwił się, że puszka wciąż nie jest pusta, dlatego postanowił do niej zajrzeć.
Nastolatek nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ku jego przerażeniu na dnie puszki znajdowała się martwa mysz. Nietrudno domyślić się jakie konsekwencje miało to dla jego żołądka, który zwrócił całą wypitą chwilę wcześniej zawartość.
Zdeterminowany Sulzhik postanowił, że nie pozostawi tej sprawy bez reakcji. Wynajął adwokata i złożył pozew przeciwko producentowi napoju energetycznego.
Przedstawiciel 19-latka wysłał puszkę do profesjonalnej firmy, która rozcięła puszkę i zbadała przyprawiającą o mdłości zawartość. Teraz spór pechowego klienta z koncernem rozstrzygnie sąd.
źródło: wp.pl
Pozwolę sobie uzupełnić ten artykuł o swoją historię, miałem bardzo podobną, może mniej "atrakcyjną" przygodę z napojem i gratisem. Mniej więcej rok temu wróciłem z jakiejś imprezy (na której coś wypiłem), otworzyłem Wysowianke, napiłem się trochę, co prawda smak wydawał mi się dziwny, ale nie zwróciłem na to uwagi, myślałem, że to przez alkohol. W nocy drugi raz chciałem się napić, wtedy zorientowałem się, że coś jest nie tak i po dokładnych oględzinach butelki okazało się, że w środku pływa filterek od papierosa, a woda śmierdzi jakimś grzybem. Od tego momentu, każdą butelkę oglądam dokładnie czy coś w środku nie pływa... Nie życzę tego nikomu