Na komediach romantycznych to zbytnio się nie znam (ew. "Co się zdarzyło w Las Vegas) a z horrorów to szczerze polecam ANATAVILLE!!!! Najbardziej zaje***,
wyje*** i w ogóle horror świata. Streszczając: w pewnym domu mężczyzna zabija żonę i 6 dzieci. Zeznaje, że zmusiły go do tego "głosy". Oczywiście zostaje skazany i sprawa zostaje zamknięta. Po kilku latach do tego samego domu wprowadza się kolejna rodzina. Wszyscy są heppy, bo dom tani i okolica fajna, wiecie.
Głowa nowej rodziny (czyli główny bohater) powoli zaczyna słyszeć "głosy". W tym samym czasie jego córka znajduje nową koleżankę, której... nikt nie widzi. No i później dopiero rozkręca się fabuła. W filmie nie ma prawie krwii (jest góra w dziesięciu scenach i wcale nie leje się hektolitrami).
Jedyny film, który trzymał nie w napięciu!!! Całą atmosferę strachu buduje doskonała muzyka i świadomość, że film jest na faktach. Tak, dobrze widzicie NA FAKTACH!!! Szczerze polecam!
P.S. Uwaga! Czytaj to tylko, jeśli masz słabe nerwy! W przeciwnym wypadku efekt zniknie:
Jeżeli nie chcesz dostać zawału to omiń scenę, w której chłopczyk wchodzi w nocy do toalety. To co zobaczył wychodząc z niej było tak zaje*** zrobione, że jeden z moich kolegów z którym oglądałem film omal nie zemdlał ze strachu. Dosłownie! Jednak na waszym miejscu sprawdziłbym się i zobaczył, czy wytrzymam BB)