w pierwszych słowach podziękowania Siddaelowi za naprawdę dobry artykuł
w odpowiedzi na tenże artykul nakreślę kilka słów o odniesieniach bardziej filozoficzno (ontologicznych - mimo eschatologicznej materii)-bibliijnych
przyjmując dwa proste aksjomaty:
1. Bóg jest sprawiedliwy
2. Biblia jest Jego przekazem - spisanym przez ludzi
musimy patrzeć krytycznym okiem na pomysły ojców/doktorów kościoła, czy też szerzej na wspomniane w artykule magisterium kościoła
zadając sobie pytanie o człowieka prawego, który nie uznaje Boga, zbawiciela - Jezusa, z tej prostej przyczyny iż nie miał okazji zapoznać się z tymi ideami, a jest człowiekiem prawym, od którego wielu wierzących w Boga, mogło by sie uczyć postawy, to czy człowiek taki, swym życiem świadczący dobro (a będący np. Buddystą, Sintoistą, po prostu nie wierzącym, czy będący wyznawcą animizmu - wszystko jedno) ma być ukarany za to że jest człowiekiem dobrym?
jeżeli miało by tak być to Bóg byłby z całą pewnowścią niesprawiedliwy, czym by miała być jego sprawiedliwość?
wyjścia mamy dwa:
- Bóg nie jest bogiem uniwersalnym, więc są inne ścieżki życia po życiu
- Bóg jest jednak uniwersalny i sprawiedliwy, lecz wtedy nauka magisterium (w tej materii) nie jest warta papieru na jakim została spisana
Nie wiem co dokładnie powiedział Bóg
Ale wiem co ja powiem
Jestem człowiekiem pokoju
Poco robić te różnicy religijne
I tak wierzymy w tego samego Boga
Zbawienie jak dla mnie znajduje się w duszy
I to jaki jesteśmy bez sztucznej twarzy decyduje kto gdzie trafi
Kradniemy bo jesteśmy biedni i głodni (pomijam kradzież dla zysku)
Zabijamy ale są ludzie którzy zabijają nie świadomie
Przykład ja pod wpływem pewnych emocji napisałem post bardziej agresywny niż zawsze piszę
Ty odebrałeś że ja cię zaatakowałem (słownie) zatem odpowiedziałeś tym samym (mamy oko za oko ząb za ząb)
Nic nie jest takie jak nam się zdaje
różnice tworzą sami ludzie i ich różne pojowanie wielu spraw, teologia, czy zwykłe ludzkie ambicje, taka jest nasza natura ludzka i raczej się nie zmieni na zawołanie
odnośnie kradzieży, moja żona pracowała parę latek w prokuraturze i nie spotkała się z przypadkiem kradzieży o jakim piszesz (chociaż nie oznacza to że takowe się nie zdarzają)
stąd stawiam tezę o masowej intencjonalności kradzieży, tak jak masowej intencjonalności morderstwa (chociaż zdarzają się inne przypadki)
to my sami rzucamy się w wir grzechu, lub go mniej lub bardziej skutecznie omijamy
robson, czy jesteś zdolny do wypowiadania się w sposób nieprymitywny?