Nadal ich kochacie ?

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Otóż ludzie mówią o miłości rzeczy tak niepojęte, filozofują tak bzdurnie, że młodym ludziom w głowach może troszkę się pomieszać.

Mianowicie chodzi mi o życie małżeńskie. Czy tak sobie wyobrażaliście? Czy kochacie swoich partnerów? Coś w miłości Was zawiodło? Jest coś 'co miało być inaczej'? A przeżywaliscie zauroczenia innymi? Żałujecie swojej decyzji, niekoneicznie dlatego, że nie kochacie, ale po prostu, uważająć, zę ślub coś 'zepsuł' ?

Byłam naprawdę wdzięczna za odpowiedzi, bo tak często wspomina się o tym jaki ślub jest. Bynajmniej nie pozytywnie. A ja i tak w to nie wirzę. Ale chciałabym mimo wszystko zobaczyc jaki jest Wasz pogląd na tę sprawę.
 

acrz

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2006
Posty
274
Punkty reakcji
0
Wiek
42
ja się nie wypowiem bo póki co to się taki nie znalazł co by mnie zaobrączkował
ale czekam na wyczerpująca wypowiedz kolegi datnera w "tem" temacie

co do tego czy się kocha czy nie to chyba zależy od stażu związku bardziej niż od papierka
powiem krótko po 12 latach związku róznie bywa - bardziej jest to przywiązanie niż jakieś żarliwe uczucie
człowiek po czasie dochodzi do wniosku po co szukac jeżeli mam to co znam bdb. i wiem czego mogę się spodziewać po danej osobie - jest to niejako mały komforcik psychiczny którego każdy potrzebuje

jakkolwiek czasami odpala szajba i związek kończy się szybciej niż się zaczął, wchodzimy w coś nowego, uczymy się drugiej osoby od nowa, jej przyzwyczajeń, nawyków, dobrych i tych złych cech,
staż związku zależy od tego na ile nam się ten układ podoba, na ile czujemy się w nim bezpiecznie i na ile go akceptujemy. jeżeli cos nie gra zaczynamy poszukiwania od nowa ... etc.


Czy tak sobie wyobrażaliście?
-nie zupełnie nie tak , dlatego go zakończyłam - teraz jest dobrze zobaczymy jak długo :)

Czy kochacie swoich partnerów?
-jasne! co mam mówić "przyzwyczaiłam" się do Ciebie ?
-kochamy nawet wspomnienia o tych z którymi juz nie jesteśmy i za boga nie będziemy

Coś w miłości Was zawiodło?
-tak wiele rzeczy, ale nie czas i nie miejsce na to.

Jest coś 'co miało być inaczej'?
-mnóstwo rzeczy, ale zycie to nie je bajka

A przeżywaliscie zauroczenia innymi?
- ohohoh i jeszcze trochę, fajne uczucie tak się zauroczyć być tą najfajniejszą najpiękniejsza dowartościowaną - niestety pozniej przychodzi szara rzeczywistość w którą się wpada jak w czarną otchłań ;) , ale i tak warto :p
 

krajstof

Bohater Danteiski... ;)
Dołączył
20 Grudzień 2006
Posty
552
Punkty reakcji
0
Wiek
38
Miasto
Świdnica
człowiek po czasie dochodzi do wniosku po co szukac jeżeli mam to co znam bdb. i wiem czego mogę się spodziewać po danej osobie - jest to niejako mały komforcik psychiczny którego każdy potrzebuje

Dlatego moim skromnym zdaniem trzeba znaleźć takiego partnera którego nigdy nie można do końca poznać.... Osobę która ma mocną psychikę, która wie jak postępować z ludźmi, która wie jak nimi manipulować... nie jest łatwe rozkochać w sobie taką osobę.. ale jeśli się uda to gwarantuję nam to całe życie pełne niespodzianek....

Ja nie jestem żonaty.... Baaaa.. teraz nawet nie jestem w jakikolwiek sposób zobowiązany do czegokolwiek.. lecz małżeństwo, dzieci, dom, ciepło domowego ogniska..... To jedno z moich marzeń :) ..... Oczywiście.. trudno by mi było zrezygnować z co weekendowych wypadów na balety, w plener i do barów :) Ale wydaje mi się że mimo wszystko.. byłoby warto :) Ponieważ szczęśliwa rodzina to coś więcej niż udana impreza.... !! O imprezie zapominasz z dnia na dzień ... bo już się nowa szykuje..... A rodzina??!!?? ... Ciągle stawia nowe wyzwania.. masz dzieci?? Masz motywacje!! Masz dom?? Masz ciepło!! Masz żonę?? Masz co robić :D :D :D :D

Dlatego.. chciałbym już się ustatkować.... żyć na swoim.... być zależnym tylko od tych których kocham..... !! Jeśli Twoja rodzina jest szczęśliwa.. Ty też jesteś szczęśliwy.... i według mnie.... o to chodzi w małżeństwie!! O uszczęśliwianie!
 

mała*czarna

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2006
Posty
5 681
Punkty reakcji
6
Jeszcze nie jestem mężatką ale z chłopakiem chodzimy do kościoła głównie w jednym celu by później móc dostać ślub kościelny...po prostu mnie do tego przekonał.
Jestem ze swoim chłopakiem kawałek czasu , wiem że między małżeństwem a "chodzeniem ze sobą" jest różnica ale mam nadzieje że nasz stosunek do siebie sie nie zmieni. Bo napewno nie potrafiłabym być z kimś "z przyzwyczajenia". Nic mnie nie zawiodło,nie rozczarowało. Nie wyobrażałam sobie tego jak to będzie za ileś miesięcy więc nie ma rzeczy która miałaby być inaczej... jednak wszystko może się jeszcze zmienić.
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
acrz nie wiem czy co do zauroczen dobrze mnie zrozumiałaś. chodziło mi o zauroczenia w związku, po ślubie, nie we własnym partnerze ;). Tylko w innych, podczas kiedy byłaś z tamtym.

A mi się wydaje, że taką miłość da się spotkac. A gdyby nie te przwyczajenia? czy czasami nie byłoby gorzej? nie czulibyscie się sami? podczas, kiedy Wasz partner byłby nieprzediwywalny, czy pod tym ustatkowaniem nie kryje się monotonia ? I czy ta monotonia jest odpowiednia, czy nie ?

Przeciez mimo wszystko. Zawsze mozna zaskakiwac, urozmaicac swoje zycie, cieszyc się nim w róznoraki sposób.
 

Karolina_

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2006
Posty
3 201
Punkty reakcji
1
Miasto
o tym wiesz?
Jeszcze nie jestem mężatką ale z chłopakiem chodzimy do kościoła głównie w jednym celu by później móc dostać ślub kościelny...

Chodzisz do kościoła tylko dlatego, żeby dostać ślub kościelny? Główną potrzebą nie jest Bóg tylko to, żeby ślub dostać? Bez sensu... Poza tym co u Was w kościele jest lista obecności?


Z własnego doświadczenia nie wiem, jeszcze nie byłam tak długo w związku ani nie jestem mężatką, żeby wyrazić swoją opinię na ten temat, ale myślę, że w miłości może być 'fajnie' nawet po 10 czy 20 latach związku tylko trzeba o to zadbać i pielęgnować, a nie podchodzić do tego, że 'skoro mam, to po co się starać'.
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Moim zdaniem dużo zmienia raczej zamieszkanie wspólne niż papierek.

Ale po kolei. Jestem po ślubie 3,5 roku, tyle samo mieszkamy razem. Ale jesteśmy razem 13 rok, również na płaszczyźnie seksualnej. Więc od 13 lat kocham się tylko z jednym facetem.

Kocham go bardzo. Oczywiście, jestem do niego również przyzwyczajona, ale przyzwyczajenie nie tłumaczy nawet dziesiątej części moich uczuć.

Zauroczenia... nie wiem czy można to tak nazwać. Raczej z mojej strony była to przyjaźń. Zdarzało się kilka takich sytuacji, ale nigdy nie posunełam się dalej niż chciałabym, aby on się posunął.

Czy zawiodło mnie coś w miłości. Nie sądzę. Oczywiście, okazało się że mój mąż ma kilka cech o których nie chwalił się przed śłubem, ale ja na pewno też mam takie. Dlatego decydując się na ślub warto pamiętać, że nie będzie lepiej niż jest, a raczej pojawią się pewne denerwujące cechy, np. przysłowiowe skarpetki na podłodze albo klapa w toalecie. Wcześniej nie dotykają nas bezpośrednio, mieszkając razem - już tak. Ale to drobiazgi.

Nie żałuję mojej decyzji. Mąż nie jest ideałem, ale kocham go i jest bliski mojemu sercu. To niesamowite uczucie móc wrócić do domu i wtulić się w jego ramiona. Ślub... można mówić co się chce, ale dał nam dodatkową więź, i jest to również pozytywne.
 

acrz

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2006
Posty
274
Punkty reakcji
0
Wiek
42
acrz nie wiem czy co do zauroczen dobrze mnie zrozumiałaś. chodziło mi o zauroczenia w związku, po ślubie, nie we własnym partnerze . Tylko w innych, podczas kiedy byłaś z tamtym.


właśnie to miałam na myśli ;)
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
No Aniu w Tobie pokładałam nadzieje ;). Budujesz wiarę w człwoieku :p.

W takim razie zwaram honor, Arcz ;)
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Ony tak było ;). Wiadmoe jest ejdnak, że zalezy to od obojga. A już z pewnoscią najgorszy jest fakt, że możemy własnej osobie nie ufac, a jakis sposob wcale nie spieszyc się z odpowiadaniem za swoje często niezbyt mądre czyny, po ślubie. A co dopiero zaufac, ze osoba, którą takim mocnym, głębokim, poważnym, jak się nam wydaje dojrzałym uczuciem, nie zmieni się. Zostanie nadal człowiekiem, którego kochamy, mimo wszystko.
 

motylek99

naćpana marzeniami.
Dołączył
13 Lipiec 2006
Posty
4 203
Punkty reakcji
0
Wiek
32
No coz, ja ze wzgledu na wiek, nie jestem mezatka :D :p
Ale moze wypowiem sie, co do sytuacji moich rodzicow :)
Sa po slubie 19 lat. Raz jest lepiej, a raz gorzej.
Nigdy zas nie moglam powiedziec, by nie okazali mi milosci.
Sa dla siebie wszytskim, to sie czuje. Oczywiscie, czasem sa klotnie,
wiadomo, jednak zawsze dochodzi do tego, ze na koniec sie godza ;)
i to jest fajne :).
Czy zaluja? czasami mowia, ze tak. Jak jest jakas ostra koltnia, powiedzmy.
Ale to nieprawda ;) bo mimo wielu wad, jakie maja oboje, nie potrafia bez siebie zyc, o czym przekonalam sie niejdnokrotnie. :)
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Nie można ufać 100% sobie. Bo tak do końca nie znamy siebie. Ale można każdym dniem, każdą decyzją starać się być w porządku. Nie wiem jak to wytłumaczyć... Może jestem dziwna, ale staram się nie musieć wstydzić się własnych czynów, nie musieć kłamać. Dlatego podejmuję takie decyzje jakie podejmuję, może trochę naiwne, może trochę to porządnickie, ale tak mi jest dobrze. Czuję się w porządku wobec siebie. Bo to, jakim się jest wobec partnera to tylko efekt uboczny, tak to nazwę.

A zaufanie... nie da się chyba być z kimś, na żadnym etapie, nie ufając mu i nie ryzykując. Nie da się wyjść z domu, nie ryzykując że spadnie ci na głowę samolot, albo potrąci cię pijany kierowca. Takie jest chyba już nasze życie.
 

japaula

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2007
Posty
1
Punkty reakcji
0
Jestem po ślubie już prawie 20 lat i nadal bardzo kocham mojego męża,on mnie również.Jest to nie tylko miłość,ale także przyjaźń.Bardzo ważne jest,aby się rozumieć,rozmawiać dużo ,ciągle znajdować nowe tematy.Nie ograniczać się tylko do "jak było w pracy".Trzeba się rozwijać,każde z osobna.Poznawać nowe osoby ,mieć nowe zainteresowania,pasje ,i o tym rozmawiać.Pozwolić partnerowi rozwinąć się w innym,nieznanym kierunku.Nie hamować go i nie ograniczać.NO i codziennie wybaczać.KOchać i nie oczekiwać za dużo .Może to wam się wyda dziwne,ale my się naprawdę kochamy ,emocjonalnie i fizycznie.Jest w naszym związku dużo namiętności,lubimy się kochać ,to też wiąże.
Może ktoś jeszcze coś doda?
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Oby, jak Bóg ją da, i moja przyszłość wyglądała tak znakomicie ;). Ja nie jestem pewna czy mam się na kim wzorowac. Bo nie wiem ajk jest z moimi rodzicami. Tak, pewnie sie kochają, ale dla mnie to nie ejst związek, w jakim chciałabym byc.
 

Piotr

Nowicjusz
Dołączył
29 Czerwiec 2005
Posty
1 005
Punkty reakcji
0
Prawdziwa miłość nigdy nie przemija.. odchodzi w zapomnienie ale zawsze gdzieś tam w nas jest. A nawet gdy miłości brak, to po paru latach mieszkania razem życia itd.. trudno zapomnieć o czymś takim, nie sądzisz Martynko? ;)
 

Piotr

Nowicjusz
Dołączył
29 Czerwiec 2005
Posty
1 005
Punkty reakcji
0
Sądźą. Jeden jednak potrafi się przyznać do swych prawdziwych mysli a drugi nie, życie nie na darmo nazywają TEATREM ;)
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Oj przestań. Ja tutaj daję możliwość wypowiedzenia tego- w słowach, w słowach, jak wygląda ta miłość dzisiaj. Czym się różni. Czy żałują. Nie psuj, psotniku ! :p I tak już mnie zignorują... :p

W każdym razie ja tam mam zamiar, jak Bóg da dożyć, kochać mojego męża nawet w chwili śmierci ;).
 
Dołączył
24 Czerwiec 2007
Posty
156
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Sosnowiec
Ja już dokładnie od 330 dni jestem mężatką :) Mam teraz 19 lat i za pasem ślub koscielny. Nie żałuję swojej decyzji, że to tak wcześnie się stało. Wiele ludzi mówiło że to niezbyt dobrze wróży. Tak to prawda ślub jest jakby pewnego rodzaju ryzykiem. Tak naprawdę niezaleznie od wieku przyszłych małżonków. A po resztom całe życie to jedno wielkie ryzyko, które chcąc czy nie chcąc podejmujemy każdego dnia :)

Moje koleżanki mi zazdrościły na początku, tzn, jak sie zaręczyliśmy, one też by tak chciały itd.
Ale z czasem.... czułyby sie uwiązane, chcę sie jeszcze bawić i wogóle odpowiada i swawolne życie.
Ja też sie bawię, razem z mężem, chodzimy do tej pory na randki, czy tak poprostu gdziekolwiek razem. Ale przychodzą momenty kiedy mamy ochotę spotkac się z przyjaciółmi , że tak powiem sam na sam i ok. Robimy to.
Ale.... tu sie pojawia małe ale, zawsze gdzies wplecie sie ta igiełka zazdrości, nie pewności, jakis dreszczyk. :) ale trzeba to przegryśc i umieć i pozwolić sobie żyć razem i osobno :) i będzie ok :)
 
Do góry