Historia ma swój początek tak jakoś w marcu tego roku wtedy to właśnie dowiedziałem się, że w celu kontynuowania mojej pasji jaką jest sport i poźniejszego osiagnięgnia w nim sukcesu, musze poprostu wyjechać dosyc daleko. Nowe miasto, nowi ludzie nowa klasa, kontakt z rodziną telefoniczny, a w weekendy często sie widzimy jakoś sprostałem, mam mieszkanie i takie tam i chyba jest ok.. choć troszkę dokucza mi samotnośc. Nie to żebym zawsze był jakąś towarzyską duszą, w dodatku bardzo rozrywkową, ale mam duzo zajętego czasu, szkla, trening i takie tam, choć są momenty, w których nie wiem co mam ze sobą zrobić Nie planowałem jak narazie żadnego partnerstwa ale to chyba byłoby jedynym wyjściem Nie chcę sobie znaleźć kogoś za wszelką cenę i na siłę, bo w tym nie ma zadnego sensu, a z drugiej srony osoba, która jest cudowna jest teraz troche km ode mnie cały czas o niej myslę i często przypominają mi się chwile spędzone razem (nie jako para, ale jako znajomi, było bardzo fajnie) no i teraz mam problem. Z jednej strony chciałbym, żeby łączyło nas coś więcej, ale z drugiej nie mogę myśleć tylko o sobie, bo moze ja bym wytrzymał tą odległość, ale z kobietami jest zupełnie inaczej i nie wiem co robić najlepiejby było, gdybym jak narazie był sam, ale z drugiej strony nasze relacje są dosyć dobre i może warto by było to jakos wykorzystac...?
Pozdrawiam
Pozdrawiam