Siemka wszystkim
Dość długo wahałem sie czy napisać na forum. Myślałem,że sobie sam dam rade z tym wszystkim,że sam to ogarne,ale ostatnio stwierdzam iże nie ma na to szans. Po prostu kobiety są wciąż dla mnie wielką zagadką (mimo,że moją bratnią duszą,z którą się doskonale rozumiem jest przyjaciółka,ale to już temat na inną wypowiedź),ale teraz do rzeczy.
Otóż od października studiuje w starym/nowym mieście na nowym kierunku. Jak to w każdym nowym miejscu,nowi znajomi itp. Tak się złożyło,że jakoś w listopadzie był taki turniej gdzie musiały grać mieszane drużyny (turniej siatkówki 3k,3m),w którym to miałem przyjemność brać udział. Tam poznałem jedną jak mi się wtedy wydawało z wielu koleżanek na roku. Fajna,ładna,wygadana etc. Ale jakoś tak wtedy stwierdziłem,że jest poza moim zasięgiem. W dodatku na uczelni się nie widywaliśmy (na wykłady to wiadomo się nie chodziło,a ćwiczenia miała w kompletnie innych porach niż ja) no i tak jakoś wyszło,że albo gadaliśmy na fb (rzadko) albo czaaasem między wykładami. Fakt,rozmowa się kleiła i w ogóle przyjemnie się gadało,ale nic poza tym. Ale nie powiem,że mi się nie podobała czy coś.
Wręcz przeciwnie. Nawet na jednej imprezie,znów sporo gadaliśmy i nawet w pewnym momencie przeszło mi przez myśl,a może zaryzykować? Ale potem usłyszałem,że jej były ją kiedyś uderzył i ma teraz średnie zdanie na temat facetów, więc odpuściłem. Jednak to co później się wydarzyło (to był bodaj luty) kompletnie mnie zaskoczyło. W pewnej rozmowie między nami (jej tata ma firme, która dostarcza internet,a tak się złożyło,że akurat z jej usług korzystałem na mieszkaniu) napisała,że jak się z nią umówie to mi załatwi zniżke na neta. Początkowo myślałem,że żartuje,ale później napisała,że jak ją będę kochał i będę jej chłopakiem to będę miał neta za darmo bo jej tacie będzie głupio brać kase od chłopaka jego córki. Wtedy tym bardziej myślałem,że żartuje,ale jak się później okazało to nie były żarty i ja się jej na serio podobam itp. Tak w sumie zaczęła się nasza dużo bliższa znajomość niż mi się na początku wydawało.
Od lutego działo się wiele. Raz było smutno,raz wesoło. Był okres,że przez miesiąc z mojej winy się praktycznie do siebie nie odzywaliśmy,ale to minęło bo zmieniłem coś w sobie. Fakt,faktem czasem się za bardzo starałem,za bardzo chciałem jej pokazać,że mi zależy i chyba w pewnym momencie troszkę ją to zirytowało i dała mi to odczuć. Ale znów to naprawiłem i od mniej więcej 2 miesięcy było naprawdę okej. Te błędy,które popełniałem wynikały z tego,że mimo 21 lat nie mam praktycznie doświadczenia w sprawach damsko-męskich. Choć raz nieco ponad miesiąc temu zachowałem się jak rycerz. Tak,wiem,że to troche durnowato brzmi,ale takie określenie jest adekwatne do tego co zrobiłem.
O co dokładnie chodzi? Otóż, późno w nocy po jej telefonie gnałem przez pół miasta bo chciała żeby po nią przyjść i do domu z nią pojechać (urodziny koleżanki alko i te sprawy) bo tego chciała. W dodatku wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy i dowiedziałem się,że jej na mnie zależy. W sumie to była spora zmiana jeżeli chodzi o słowa bo do tej pory powtarzała,że jestem jej kolegą (w sumie to chyba przez ubogość języka polskiego bo jak można nazwać kolegą kogoś,komu się pozwala trzymać za rękę i do kogo się przytula itp?). Po tym wszystkim widzieliśmy się nieco ponad 2 tygodnie temu. Byliśmy razem w kinie (już nawet pewne postępy poczyniłem jeśli chodzi o zachowania typowo męskie,ale dalej mam z tym problemy bo ogólnie od jakiegoś już czasu mam problemy z okazywaniem uczuć komukolwiek,ale to temat na inną rozmowę) i już na pożegnanie stwierdziła,że było bardzo fajnie i w ogóle.
Tylko,że od tego czasu nie mam z nią kompletnie kontaktu. W sumie napisałem do niej 2 albo 3 esy,ale na nie nie odpisała. Ktoś może powiedzieć,że mało,ale ostatnio cały miesiąc pracowałem i nie miałem czasu zupełnie to raz,a dwa to co za dużo to nie zdrowo no nie? W dodatku nie chciałem popełnić tego błędu co wcześniej,że za dużo mnie. W sumie to myślałem,że mnie olewa specjalnie czy coś,ale zauważyłem,że nawet na fb i yt jej nie ma (ma swój kanał gdzie wrzuca filmiki) i stwierdziłem,że jednak nie ma czasu. Dopiero dzisiaj napisała (ale nie do mnie tylko na kanale yt),że życie się jej komplikuje. Tylko teraz nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiem dlaczego się nie odzywa kompletnie,co to oznacza,że się jej życie komplikuje i czy może coś źle zrobiłem albo czegoś nie zrobiłem w dniu ostatniego naszego spotkania? Fakt, nie pocałowałem jej,ale tego nie mogła ode mnie za bardzo oczekiwać patrząc na to co się wcześniej działo. Ktoś ma jakiś pomysł dlaczego takie milczenie z jej strony?
P.S. Gratuluje tym wszystkim,którzy przeczytali cały post,a jak jeszcze odpowiecie na niego to już będę mega wdzięczny i będę Was podziwiał bardzo długo .
Dość długo wahałem sie czy napisać na forum. Myślałem,że sobie sam dam rade z tym wszystkim,że sam to ogarne,ale ostatnio stwierdzam iże nie ma na to szans. Po prostu kobiety są wciąż dla mnie wielką zagadką (mimo,że moją bratnią duszą,z którą się doskonale rozumiem jest przyjaciółka,ale to już temat na inną wypowiedź),ale teraz do rzeczy.
Otóż od października studiuje w starym/nowym mieście na nowym kierunku. Jak to w każdym nowym miejscu,nowi znajomi itp. Tak się złożyło,że jakoś w listopadzie był taki turniej gdzie musiały grać mieszane drużyny (turniej siatkówki 3k,3m),w którym to miałem przyjemność brać udział. Tam poznałem jedną jak mi się wtedy wydawało z wielu koleżanek na roku. Fajna,ładna,wygadana etc. Ale jakoś tak wtedy stwierdziłem,że jest poza moim zasięgiem. W dodatku na uczelni się nie widywaliśmy (na wykłady to wiadomo się nie chodziło,a ćwiczenia miała w kompletnie innych porach niż ja) no i tak jakoś wyszło,że albo gadaliśmy na fb (rzadko) albo czaaasem między wykładami. Fakt,rozmowa się kleiła i w ogóle przyjemnie się gadało,ale nic poza tym. Ale nie powiem,że mi się nie podobała czy coś.
Wręcz przeciwnie. Nawet na jednej imprezie,znów sporo gadaliśmy i nawet w pewnym momencie przeszło mi przez myśl,a może zaryzykować? Ale potem usłyszałem,że jej były ją kiedyś uderzył i ma teraz średnie zdanie na temat facetów, więc odpuściłem. Jednak to co później się wydarzyło (to był bodaj luty) kompletnie mnie zaskoczyło. W pewnej rozmowie między nami (jej tata ma firme, która dostarcza internet,a tak się złożyło,że akurat z jej usług korzystałem na mieszkaniu) napisała,że jak się z nią umówie to mi załatwi zniżke na neta. Początkowo myślałem,że żartuje,ale później napisała,że jak ją będę kochał i będę jej chłopakiem to będę miał neta za darmo bo jej tacie będzie głupio brać kase od chłopaka jego córki. Wtedy tym bardziej myślałem,że żartuje,ale jak się później okazało to nie były żarty i ja się jej na serio podobam itp. Tak w sumie zaczęła się nasza dużo bliższa znajomość niż mi się na początku wydawało.
Od lutego działo się wiele. Raz było smutno,raz wesoło. Był okres,że przez miesiąc z mojej winy się praktycznie do siebie nie odzywaliśmy,ale to minęło bo zmieniłem coś w sobie. Fakt,faktem czasem się za bardzo starałem,za bardzo chciałem jej pokazać,że mi zależy i chyba w pewnym momencie troszkę ją to zirytowało i dała mi to odczuć. Ale znów to naprawiłem i od mniej więcej 2 miesięcy było naprawdę okej. Te błędy,które popełniałem wynikały z tego,że mimo 21 lat nie mam praktycznie doświadczenia w sprawach damsko-męskich. Choć raz nieco ponad miesiąc temu zachowałem się jak rycerz. Tak,wiem,że to troche durnowato brzmi,ale takie określenie jest adekwatne do tego co zrobiłem.
O co dokładnie chodzi? Otóż, późno w nocy po jej telefonie gnałem przez pół miasta bo chciała żeby po nią przyjść i do domu z nią pojechać (urodziny koleżanki alko i te sprawy) bo tego chciała. W dodatku wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy i dowiedziałem się,że jej na mnie zależy. W sumie to była spora zmiana jeżeli chodzi o słowa bo do tej pory powtarzała,że jestem jej kolegą (w sumie to chyba przez ubogość języka polskiego bo jak można nazwać kolegą kogoś,komu się pozwala trzymać za rękę i do kogo się przytula itp?). Po tym wszystkim widzieliśmy się nieco ponad 2 tygodnie temu. Byliśmy razem w kinie (już nawet pewne postępy poczyniłem jeśli chodzi o zachowania typowo męskie,ale dalej mam z tym problemy bo ogólnie od jakiegoś już czasu mam problemy z okazywaniem uczuć komukolwiek,ale to temat na inną rozmowę) i już na pożegnanie stwierdziła,że było bardzo fajnie i w ogóle.
Tylko,że od tego czasu nie mam z nią kompletnie kontaktu. W sumie napisałem do niej 2 albo 3 esy,ale na nie nie odpisała. Ktoś może powiedzieć,że mało,ale ostatnio cały miesiąc pracowałem i nie miałem czasu zupełnie to raz,a dwa to co za dużo to nie zdrowo no nie? W dodatku nie chciałem popełnić tego błędu co wcześniej,że za dużo mnie. W sumie to myślałem,że mnie olewa specjalnie czy coś,ale zauważyłem,że nawet na fb i yt jej nie ma (ma swój kanał gdzie wrzuca filmiki) i stwierdziłem,że jednak nie ma czasu. Dopiero dzisiaj napisała (ale nie do mnie tylko na kanale yt),że życie się jej komplikuje. Tylko teraz nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiem dlaczego się nie odzywa kompletnie,co to oznacza,że się jej życie komplikuje i czy może coś źle zrobiłem albo czegoś nie zrobiłem w dniu ostatniego naszego spotkania? Fakt, nie pocałowałem jej,ale tego nie mogła ode mnie za bardzo oczekiwać patrząc na to co się wcześniej działo. Ktoś ma jakiś pomysł dlaczego takie milczenie z jej strony?
P.S. Gratuluje tym wszystkim,którzy przeczytali cały post,a jak jeszcze odpowiecie na niego to już będę mega wdzięczny i będę Was podziwiał bardzo długo .