Moje problemy...

Karolina_

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2006
Posty
3 201
Punkty reakcji
1
Miasto
o tym wiesz?
Nie wiem od czego zacząć.

Od jakiegoś czasu ciągle czuję jakieś przygnębienie, bezsilność...
Od wczoraj zaczęłam pracę (Dom Starców) i już po jednym dniu od razu zakładam, że nie podołam, że nie jestem na tyle silna chociaż za mną już praca z dziećmi upośledzonymi fizycznie i psychicznie, więc powinno być inaczej - lżej (psychicznie). Zastanawiam sie czy nie powinna zrezygnować, poddać się. Nie mam sił do walki, żadnej mobilizacji...

Ale to nie wszystko...

Nie mogę liczyć na nic wiecej u kogoś, kogo kocham do szaleństwa. Mogę mieć jego przyjaźń, ale teraz on nie chce być w związku mimo, że mu zależy na mnie, że bardzo mnie lubi. Nie wyklucza też, że kiedyś może jeszcze coś się zmieni, ale też nie daje żadnej gwarancji - ile ja nocy przepłakałam... Takie udawanie przyjaciółki, która dopóki kocha (a myślę, że szybko nie przestanę, o ile przestanę...) nie będzie nią tak naprawdę... Nie mam już sił o niego walczyć, prosić...

W domu? Ciągłe awantury, bez końca. Jest za:cenzura:iście jakiś czas, a potem jedna awantura, ktora wszystko zmienia (ojciec alkoholik.. tak, alkoholik, dla mnie osoba, która jest alkoholikiem to taka, której picie wplywa na życie innych, a nie taka, która tylko często pije, bo on nie pije często aż tak, po prostu nie umie pić...). Nie mam sił by ciągle to znosić, żyć w takiej atmosferze, ciągle sie bać i kiedy się spóźnia wysłuchiwać się w odgłosy windy, a potem wyczuć po krokach czy jest trzeźwy. Do niedawna kiedy był S. miałam nadzieję, że wszystko się poprawi, że on odmieni moje życie, bo tak bardzo go kocham, że stworzymy prawdziwą rodzinę, a ja będę czuć się bezpieczna... W końcu! I to nie byłaby chęć ucieczki. Ja chcę być po prostu tylko z nim... Oczywiście probowałam zapomnieć, ale się tak nie da. Ale przecież jeśli to prawdziwa miłość, to wróci, prawda?

Tak w ogóle to temat nie ma jakiegoś konkretnego celu, wygadac się chciałam po prostu...
 

motylek99

naćpana marzeniami.
Dołączył
13 Lipiec 2006
Posty
4 203
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Karolina :przytul:, wiesz.. czasem są takie dni, kiedy te problemy nakładają się na siebie tak szybko,że nie dajemy rady. Ale z czasem jest lepiej, będzie, musi być.
Przecież wiesz. Pracowałaś z upośledzonymi dziećmi, poradzisz sobie i ze starszymi ludźmi ;) . Nie możesz się załamywać, a do miłości nikogo nie zmusisz, czas pokaże.
Zamartwianie się nic nie da, chociaż rozumiem że tak po prostu chciałaś się wygadać. :)
Ale może warto zaczekać, aż wyjdzie słońce ? :) przecież zawsze trzeba czekać na te lepsze dni. :) trzymaj się cieplutko ;*
 

Karolina_

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2006
Posty
3 201
Punkty reakcji
1
Miasto
o tym wiesz?
Mnie ogólnie nie przeraża sama praca, bo wiem jak wygląda taka praca przy znacznie trudniejszych przypadkach, po prostu jest tam 70 osób pod opieką i ciężko mi zapamiętać np., ze tej i tej osobie trzeba pomóc. Wiem, że to pierwszy dzień, ale przy dzieciakach to było łatwejsze i bardziej oczywiste. Miałam 8ke dzieci na sali i wiedziałam kim się zajmuje, a tutaj sie gubie...

Co do miłości... Ja wiem, ze jego nie zmuszę, ale to straszne jest mieć takie wspaniałe wspomnienia, chwile za sobą i nie móc ich dalej doświadczać, kochać, nie będąc kochaną. Tym bardziej, że kiedy jesteśmy razem (dzieli nas odległość), jest naprawdę przeuroczo. I nie mogę zrozumieć czemu skoro jest tak super, nie ma miłości, nie jesteśmy razem...

A słońce...? Słońce chyba schowało się na dobre...
 

Marcjan

Nowicjusz
Dołączył
26 Grudzień 2007
Posty
166
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Wiem co oznacza alkoholik w twoim rozumowaniu, bo przeżyłem to samo. On nie może pójść spać tylko robi awantury nawet z byle powodu, sam sobie ten powód wymyśla, a nawet wszystko przeinacza.
Teraz na szczęście tego problemu nie mam i myślę, że już nie wróci choć mówi się, że alkoholikiem jest się całe życie. W każdym razie on wziął się za siebie, był na odwyku ponad miesiąc, zmienił się, bo zależało mu na rodzinie. Rodzina od niego odeszła więc próbował to naprawić, teraz gdy to mu się udało rodzina do niego wróciła. Gdy ktoś mu proponuje alkohol, nie pije nawet jeśli to jest sylwester czy jego urodziny. Skupił się bardziej na rodzinie dlatego jestem szczęśliwy.

Karolino, twój ojciec musi po prostu poczuć, że coś stracił musicie się od niego wyprowadzić, wtedy może weźmie się za siebie. A jeśli nie, to chyba nic nie pomoże. Najważniejsze aby decyzję o leczeniu próbował podjąć sam, musi tam pójść z własnej woli.

A jeśli chodzi o pracę i partnera. Obawiam się, że tutaj Ci nie potrafię poradzić. Mogę tylko Ci napisać, abyś myślała pozytywnie. Zostań optymistką, nie ważne, że dzieje się źle, ale będzie dobrze, pomyśl po prostu, że cierpienie w życiu jest konieczne i nie może być przyczyną nieszczęścia.
Ja nie raz musiałem oczekiwać tego momentu kiedy się to wszystko skończy, ale wierzyłem, że niedługo to będzie tylko przeszłość.
 

Karolina_

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2006
Posty
3 201
Punkty reakcji
1
Miasto
o tym wiesz?
Tylko mojemu ojcu nie zależy na rodzinie. Nie raz mamie mówi, że ma się wynieść stąd. Wyzywa, kiedyś bił. Nie wiem czy to chora zazdrość, czy po prostu sprawia mu znęcianie się kiedyś fizyczne, a teraz psychiczne radość... On się nie będzie leczył, bo nie widzi problemu. Nie raz mu wykrzyczałam, że chcialabym mieć normalną rodzinę, to i tak za wszystko wini mamę.
 

motylek99

naćpana marzeniami.
Dołączył
13 Lipiec 2006
Posty
4 203
Punkty reakcji
0
Wiek
32
ja kiedyś też powiedziałam ojcu, że go nienawidzę i co .. ? nic. :] ma mnie nadal głęboko w 4 literach.
Byłaś dopiero pierwszy dzień.. trudno, żebyś od razu zapamiętała co komu dolega, co komu podać itd. potrzeba czasu i to jest zrozumiałe (;
Co innego osoby- które pracują tam już dłuższy czas, one są na bieżąco z tymi ludźmi i po prostu spędzają z nimi już dłuższy okres czasu.
Słońce nigdy nie chowa się na dobre.. zawsze wychodzi. Bo kiedy Bóg zamyka drzwi przed nami, to otwiera okno ;) , tylko że potrzeba czasu abyś mogła to zauważyć.
 

Marcjan

Nowicjusz
Dołączył
26 Grudzień 2007
Posty
166
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Z przemocą pod wpływem alkoholu na szczęście się nie spotkałem... ale jak człowiek tak się zachowuje to już się tego nie zmieni, najlepiej go zostawić i zapomnieć, może się kiedyś opamięta. Wiem, że to może być trudne, ale trzeba to zrobić.
 

mała*czarna

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2006
Posty
5 681
Punkty reakcji
6
eh problemy kto ich nie ma? bardzo dobrze,że postanowiłaś sie wygadać ;)
co do pracy,
sądze,że podołas, nie możesz sama sie znichęcać
jednak z drugiej strony jeśli już czujesz,że lepiej byłoby ci nie zrezygnnować bo to może mieć negatywny wpływ na osoby tam przebywające to zrezygnuj...
co do rodziny , hm... nie wiem co mam poradzić, wiem,że to trudne żyć z alkoholikiem pod jednym dachem - i jeżeli on nie będzie sie chciał sie zmienić to niczyja inna pomoc nie pomoże... niestety.
co do miłości - prawdziwa miłość przetrwa wszystko i wierze,że wszystko ci sie poukłada.
napewno masz w sobie pokłady nadziei i wiary w siebie tylko brak ci motywacji aby je uruchomić.
wierze w ciebie :* dasz rade.
 

Karolina_

Nowicjusz
Dołączył
18 Maj 2006
Posty
3 201
Punkty reakcji
1
Miasto
o tym wiesz?
Co do pracy już trochę lepiej sie czuję. Okazało się, że dawna znajoma tam pracuje i powiedziala, że na początku każdy jest zniechęcony, a potem to mija i wcale nie jest źle. :)

A reszta? Nie wierze już, że się ułoży... Ojca wiem, że nie zmienię... Chciałabym tylko, żeby ułożyło mi się z S...
 

aneta5

Nowicjusz
Dołączył
19 Luty 2008
Posty
1
Punkty reakcji
0
Nigdy nie mów sobie " nie dam rady ", " nie potrafie" .
Abraham Lincoln kiedys powiedział " Wiekszość ludzi ma tyle szczęścia, na ile sobie pozwoli"
O naszym szczęściu nie decyduje to , co nam się w życiu przydarza , ale jak na to reagujemy.
Jeden człowiek w utracie związku czy pracy widzi tragedie, a drugi dostrzega otwierające sie możliwości.
Pamietaj, że od twojego wyboru zależy, co widzisz, co myślisz i co słyszysz. Jedna osoba widzi szklankę do połowy pustą, a druga do połowy pełną. jedna osoba widzi piękny ogród za oknem , a druga brudną szybe.
Może daj sobie spokoj z tym chłopakiem.Może zycie chce cie ustrzec przed takim związkiem.Zostaw to losowi . A może coś musi odejśc żeby zrobić miejsce nowemu.
Zawsze pamietaj , że świat jest juz jest piekny i nie trzeba go zmieniać . A wszystko dzieje sie dla naszego dobra.
 
Do góry