Black Velvet
Nowicjusz
- Dołączył
- 23 Marzec 2006
- Posty
- 231
- Punkty reakcji
- 0
Był styczeń 2005. Finał WOŚP. Szkoła, w której pracuje moja rodzicielka, a w której uczniowie mówią do niej: 'Mamo'. Pierwsze słowa, jakie padły w moją stronę: 'cześć, siostra'.
2 dni później odezwał się do mnie na gg. Zaczęliśmy rozmawiać, codziennie po kilka godzin. Doszły wkrótce do tego smsy, krótkie spotkania w czasie przerw w jego szkole. Stał się moim przyjacielem. Rozmawialiśmy o wszystkim, budził mnie co rano smsami. W końcu zaczął mówić do mnie 'Aniołku', niby tak, ot. Któregoś dnia, podczas rozmowy na gg, spytał 'czy moglibyśmy spróbować...?'
Poprosiłam, aby spytał w poniedziałek, kiedy się zobaczymy u mojej mamy w szkole. Czekałam na niego w jej gabinecie. Nagle drzwi się otworzyły... i wparował on, z małą czerwoną różyczką... Zadał to pytanie po raz drugi. Zgodziłam się...
...i wczoraj minęło 14 miesięcy od tego dnia, a my wciąż razem, szczęśliwi
A jednak, na początku nie było tak pięknie.
Powiedział mi niedawno, że spytał mnie o chodzenie, by zapomnieć o innej. Że chciał mnie potem rzucić. Stwierdził, że to był błąd - najpiękniejszy błąd jego życia. Że rozkochałam go w sobie.
... i żeby było ciekawiej, zgodziłam się z tych samych pobudek.
A teraz co? A teraz na szafie multum zasuszonych róż, srebrna obrączka z wygrawerowaną datą na palcu, wszędzie fotografie i ciągłe rozmowy, randki, pocałunki...
Czy może być jeszcze piękniej?
Przepraszam, że się rozgadałam. Chciałam tylko opowiedzieć tą historię...
2 dni później odezwał się do mnie na gg. Zaczęliśmy rozmawiać, codziennie po kilka godzin. Doszły wkrótce do tego smsy, krótkie spotkania w czasie przerw w jego szkole. Stał się moim przyjacielem. Rozmawialiśmy o wszystkim, budził mnie co rano smsami. W końcu zaczął mówić do mnie 'Aniołku', niby tak, ot. Któregoś dnia, podczas rozmowy na gg, spytał 'czy moglibyśmy spróbować...?'
Poprosiłam, aby spytał w poniedziałek, kiedy się zobaczymy u mojej mamy w szkole. Czekałam na niego w jej gabinecie. Nagle drzwi się otworzyły... i wparował on, z małą czerwoną różyczką... Zadał to pytanie po raz drugi. Zgodziłam się...
...i wczoraj minęło 14 miesięcy od tego dnia, a my wciąż razem, szczęśliwi
A jednak, na początku nie było tak pięknie.
Powiedział mi niedawno, że spytał mnie o chodzenie, by zapomnieć o innej. Że chciał mnie potem rzucić. Stwierdził, że to był błąd - najpiękniejszy błąd jego życia. Że rozkochałam go w sobie.
... i żeby było ciekawiej, zgodziłam się z tych samych pobudek.
A teraz co? A teraz na szafie multum zasuszonych róż, srebrna obrączka z wygrawerowaną datą na palcu, wszędzie fotografie i ciągłe rozmowy, randki, pocałunki...
Czy może być jeszcze piękniej?
Przepraszam, że się rozgadałam. Chciałam tylko opowiedzieć tą historię...