Młodszy Brat

Suboshi

Nowicjusz
Dołączył
31 Lipiec 2013
Posty
30
Punkty reakcji
0
Witajcie
Mam taki dylemat, a mianowicie mam młodszego brata, w sensie traktuje tą osobę jak mojego młodszego brata, przelałem chyba na niego całą braterską miłość jaką kiedykolwiek posiadałem, wiem, że on też mnie tak kocha, ale nie potrafię zrozumieć jego niektórych akcji i szczerze mówiąc, one przyprawiają mnie o niezłą deprechę...często nie potrafi mi powiedzieć w prost prawdy, ukrywa niektóre rzeczy, nie jest ze mną do końca szczery i dopiero po krótkim czasie potwierdza prawdziwą wersję i mówi prawdę...często wybiera znajomych zamiast ustawić się ze mną i coś wspólnie porobić, już nie mówię, że we dwóch tylko, ale razem pójść na imprezę, do znajomych itp. Nie raz się z nim o to kłóciłem, że stawia innych na pierwszym miejscu a o mnie zapomina, a ponoć kocha mnie jak starszego brata...potrafi to okazać i nie raz już to zrobił, ale nie rozumiem jego akcji czasami...umawia się, ustawia ze mną, a potem się okazuje, że załatwia sprawy (w sensie spotkanie ze znajomymi jak się potem okazuje) albo coś innego wypada i nie może...albo może na chwilę na mieście. Moim zdaniem on chyba nie rozróżnia znajomych od braci i wszystkich chce traktować tak samo, ale to ja nie raz ratowałem mu tyłek, kiedy nie miał co jeść, pić, palić, wszystkim się z nim zawsze podzieliłem, kiedy potrzebował mnie zawsze byłem, rozmawiałem, pocieszałem, zawsze mógł na mnie liczyć. Napisałem tak mniej wiecej po krótce o co chodzi, bo żeby wszystko opisać trzeba by było jeszcze długo i długo się tu produkować, ale w miarę rozwoju tematu będę dopowiadać jak trzeba będzie. Teraz po prostu jestem w kropce, nie wiem dalej co mam robić...chce żeby bylo miedzy nami jak najlepiej jak dawniej bez zapominania, olewania, robienia w jajo...czuje, ze przez ta cala sytuacje ja sam sie zmienilem, sam siebie juz nie poznaje...kiedyś korzystałem z zycia, cieszylem sie, bralem z zycia garsciami a teraz czuje sie jak cien dawnego siebie...chce zeby to wrocilo, chce byc dawnym soba, ale tez i miec tego mlodszego brata, nie wiem tylko jak jeszcze wplynac na niego, zeby juz tak nie odwalal...
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Opis sytuacji jest dość krótki i zapewne nie odzwierciedla stanu relacji, ale mogę napisać co rzuciło mi się na myśl (trochę na podstawie własnych doświadczeń). Oddałeś się bratu, często rezygnowałeś zapewne z własnego dobra by mu pomóc. W związku z tym oczekiwałeś tego samego od niego, jednak on nie był już tak skory do poświęceń. Musisz zrozumieć, że on też ma własne życie a to w jakim stopniu mu pomagasz zależy od Ciebie, co znaczy, że nie możesz oczekiwać tego samego. Taka już jest miłość, braterska również. Zapewne poczuł presję z Twojej strony, że musi robić tyle samo dla Ciebie ile Ty dla niego, więc chciał się jakoś odseparować (odwoływanie spotkań), bo być może do tego nie dorósł albo nie jest w stanie. Właśnie nie napisałeś w jakim wieku jest Twój brat, bo to też może być istotną kwestią.
Twój problem to zbytnie oddanie się bratu, nie bacząc na własne potrzeby i życie. Teraz on się bawi a Ty cierpisz. Możesz próbować mu wytłumaczyć, że rodzina jest ważniejsza niż znajomi, którzy mogą łatwo odwrócić się a Ty zawsze będziesz przy nim. Cóż, często nie doceniamy czegoś dopóki tego nie stracimy. Może właśnie to jest sposób - daj mu wolną rękę, niech sobie radzi, z czasem sam przyjdzie i powie, że był głupi.
 

Suboshi

Nowicjusz
Dołączył
31 Lipiec 2013
Posty
30
Punkty reakcji
0
Właśnie juz nie raz tak było, przepraszał mnie mówił, że był głupi, że zachowywał się wobec mnie jak potwór, że nie chciał itp a jak już myslałem, że już będzie dobrze to za klika dni znowu było to samo...z drugiej strony nie potrafie olewac ani oklamywac osob na ktorych mi zalezy i ktore cenie w Ch*j...w sumie i tak jest coraz lepiej miedzy nami, ale czasami dopadają mnie wątpliwości i boję się znowu zostać zraniony...
 
K

konwalia78

Guest
Suboshi napisał:
sam siebie juz nie poznaje...kiedyś korzystałem z zycia, cieszylem sie, bralem z zycia garsciami a teraz czuje sie jak cien dawnego siebie...chce zeby to wrocilo, chce byc dawnym soba, ale tez i miec tego mlodszego brata, nie wiem tylko jak jeszcze wplynac na niego, zeby juz tak nie odwalal...
A gdy tak brałeś z życia garściami to co wtedy robił brat? Wszędzie go brałeś ze sobą ?
A teraz? Masz znajomych? Swoje życie...? Bo wiesz...moze role się odwróciły. Teraz brat czerpie z zycia i pozwala sobie na radość bez Ciebie a ty odczuwasz samotność i brak zainteresowania z jego strony?
To, że jest się rodzeństwem wcale nie oznacza że jeden ma być cieniem drugiego. Jesteście odrębnymi osobami i kiedyś pójdziecie każde w swoją stronę. Ten proces musi się kiedyś zacząć.
A dlaczego Ci czasem nie mwii prawdy albo mówi ją dopiero podparty do muru? Moze zaczynasz go dusić swoją miłoscią i zmuszaniem , oczekiwaniem wzajemności we wszystkim co Ty robisz.
Ja mam czworo dzieci i każde z nich ma swoich kolegów (oprócz najmłodszego bo jest jeszcze mały ) i przyjaciela. Jest czas że bawią się razem i jest czas że mają ochotę pobyć z tymi, których lubią.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Moim zdaniem wymuszasz na nim zbyt wielkie oddanie Tobie. Zrozum, że nawet największa miłość wymaga czasami separacji. Nie wymuszaj na nim spotkań i wspólnych wyjść. Spotykajcie się wtedy kiedy oboje macie na to ochotę. On ma swoje życie i Ty masz swoje, zawsze tak będzie. To co Ty opisujesz ze swojej perspektywy to już nie jest normalne. To jest jakaś chora relacja. Chcesz mieć go tylko dla siebie, wtedy kiedy Ty chcesz i jak chcesz. Nic dobrego z tego nie wyniknie i pewnie dlatego też on się od Ciebie odcina.
 

Suboshi

Nowicjusz
Dołączył
31 Lipiec 2013
Posty
30
Punkty reakcji
0
On zawsze lubiał i lubi moje towarzystwo, ostatnio tydzien pilismy u mnie i imprezowalismy dzien i noc i bylo naprawde super. Zawsze sie jakos razem trzymalismy...ja go nie chce ograniczac ani wybierac czu usuwac mu znajomych, chce po prostu zeby pamietal o mnie skoro tak mnie ceni i kocha...bo byl okres, gdzie czulem sie jak zapomniane 5 kolo u wozu przez niego...ale jest tez jedna sprawa, on jara i pod wplywem jarania staje sie zupelnie innym czlowiekiem raczej w tym zlym slowa znaczeniu :/ zazwyczaj ma ku temu powod, ale mimo wszystko zmienia sie o 180 stopni :/ nie raz nie dwa probowalem go z tego wyciagac, do tej pory probuje, ale nic z tego :/ i tak jest o wiele lepiej niz bylo kiedys, dlatego nasze relacje wrocily do dawnej, dobrej formy :) ale tez chcialbym zeby w pelni docenil mnie jako brata tak jak i ja doceniam jego, zebym byl dla niego kims wyjatkowym tak jak i on jest dla mnie, oczywiscie nie zaniedbujac innych znajomosci, ale nie moge mu przetlumaczyc tego, on chce wszystkich traktowac tak samo, to ze przezywam zawsze, ze cos sie z nim dzieje, ze sie zmienia, czy nie odzywa sie, moze jest jeszcze za malo dojrzaly, moze jeszcze zbyt naiwny, ze chce traktowac wszystkich na rowni, znajomkow, kompanow od vodki, kolegow, czy w koncu braci...wiem, ze on mnie kocha itp ale czasami potrafi byc wobec mnie naprawde nie wporzadku, co na szczescie potem to naprawia jakos, ale caly czas mam obawy, ze ktos chce nas poroznic albo zazdrosci nam tej relacji i chce to zniszczyc szukajac nadarzajacej sie okazji tylko.
 
Do góry