Miłość to nie akceptacja

Status
Zamknięty.

Faustyna

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2006
Posty
33
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Bydgoszcz
Miłość to nie akceptacja

Tak, tak, ja też się buntowałam. Przecież tak bardzo potrzebujemy akceptacji. Lubimy gdy nas ktoś głaszcze po główce. Ale miłości to nie wystarcza. Miłość sięga dalej. Jeśli cię kocham, chcę dla ciebie jak najlepiej, czyli pragnę również tojego nieustannego rozwoju, a ten w przypadku człowieka, nie ma granic. Jeśli cię kocham, pomagam ci każdego dnia osiągnąć wyższe stadium ciebie. Motywuję cię i wspieram, a gdy trzeba napominam.

Jakże pięknie musi być tak wzrastać razem...
 

h3lix

Bad Mutha Fucka
Dołączył
2 Listopad 2006
Posty
3 458
Punkty reakcji
13
Wiek
36
Miasto
www.forumovision.com
łał, Nobel ci sie nalezy...

Miłość jest powiązana z akceptacją jak woda ze studnią... Kochając kogoś, akceptujesz go takim jakim jest, podobają ci się jego włosy, ciało, charakter... Ale gdy się zmieni, np. złamie kręgosłup, czy zmieni mu się charakter to już nie będzie ta sama miłość...
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Po co ta bezpodstawna ironia, Helix? Na przysżłość dobrze się wczytaj i pojmij sens tematu. Tak będzie lepiej.

Faustyno, szczerze mówiąc mnie to nie dziwi, bo dawno już doszłam do takiego wniosku. Jasne jest to, że kiedy pokochamy, staramy się tą drugą osobę doceniać znacznie bardziej niz innych, prawimy komplementy i jak to ujęłaś 'głaszczemy po główce', ale nawey Oni, ludzie, któzy tak się dla ans liczą, mają swoje wady, które czasami są zwykłą zachcianką, która można szybko i skutecznie zmienić. No, czasami nie tak szybko, ale warto motywowac, karcic, delikatnie, za to- co robimy źle. Akceptacja wcale nie musi byc dobrem, ale przysłonięciem oczu na to, co tak naprawde nie powinno istniec w tej osobie.
 

h3lix

Bad Mutha Fucka
Dołączył
2 Listopad 2006
Posty
3 458
Punkty reakcji
13
Wiek
36
Miasto
www.forumovision.com
Dlaczego od razu nie powinno istnieć? Po prostu akceptujemy jakieś drobne wady, które zdarzają się każdem, bo nikt nie jest idealny... Jeśli jednak te wady urosną, to akceptacja ich może u nas zaniknąć i z miłości zostaje zszargana psycha (idziemy się wieszać, itp. bo to modne)
 

Radykalny

Nowicjusz
Dołączył
27 Wrzesień 2006
Posty
537
Punkty reakcji
0
Popieram Faustynę, ale ujmę to inaczej. Jak się kogoś kocha to dla tej osoby pragnie się zmieniać by usunąć te wadę, które ona być może i tak akceptuje, a jeśli ta druga osoba nas kocha i widzi nasz wysiłek pomaga nam w nim.
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Pragnie usunąc tę wadę?

To egoizm. Nie powinniśmy usuwać cudzych wad, bo to nam przeszkadzają.

Co innego zmienianie kogoś na siłę, a co innego wsparcie w samorealizacji którą ta osoba sobie założy. Jeżeli partner sam decyduje się na pewne zmiany, to wsparcie go jest niemal obowiązkiem. Ale jeżeli jemu jest dobrze, to nie powinniśmy go zmieniać na siłę. Takie zachowanie prowadzi do rozwoju rodzin patologicznych, jak rodziny współuzależnione.
 

mała*czarna

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2006
Posty
5 681
Punkty reakcji
6
Miłość nie jest akceptacją to coś więcej masz racje. Ale miłość posiada m.in. akceptację bez tego nie można było by pokochać danej osoby. POnieważ istnieją wady w każdym z nas które nasza połówka zna , nie buntuje sie przeciw temu tylko AKCEPTUJE te wady :)
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Jeżeli jednak ktoś przysłania prawdziwe 'ja',nie widzi jak sam sobie szkodzi, jaki negatywny wpływ maja na Niego te wady, powinnismy Mu pomóc. Czasami przecież nie jestesmy świadomi tego, co źle robimy, bo nie potrafimy się obkietywnie ocnic.

Miłość próbuje pomóc, oczywiscie dobrowolnie, ale ukazac problem z tej gorszej strony. Która moze równiezn nieswiadomie, przeszkadzac.
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Możesz spróbować pokazać mu że ma problem. Ale nie możesz, nie potrafisz i nawet nie powinnaś zmieniać go bez jego wiedzy i zgody. Z jakiej racji. A czy tobie jest miło, kiedy ktoś uzna, że nie podoba mu się twój kolczyk, sposób mówienia, to że nie chodzisz do kościoła, i będzie dążył do wyplenienia tej wady?

Sorki - to nie jest miłość.

I mówiąc to odnoszę się głównie do spraw poważnych, jak alkoholizm, narkomania, ale i innych, mniej poważnych. Nie da się zmienić kogoś. Nie da się żyć jego życiem. To przynosi tylko ból i złość. I nawet nie dziwię się.
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Nie powinnam i nie mam mozliwosci zmieniac bez zgody. Nie jestem w stanie, jak kazdy z nas. Do tego trzeba własnych chęci, woli. Jednak jeśli ktoś nie zauwaza swojego problemu to powinnismy Mu to uświadomic, przedstawic Jego problem. I okazac w jakich sytuacjach objawia się to silnie, czasami są to rzeczy typu wasnie narkotyki, rujnujące życie.
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Zgadzam się. I masz dwie możliwości. Albo on sam zechce się zmienić, albo zaakceptujesz go takim, jakim jest. No, jest trzecia - albo rozstaniecie się, bo nie możesz tego zaakceptować. Często takie rozwiązanie jest najlepsze, bo towarzyszy mu sygnał - naprawdę masz problem i ja nie potrafię z nim żyć.

Ale może wróćmy do normalniejszych spraw.

Facet ma problem bo... siorbie. Albo jest nieśmiały. Albo lubi sobie posiedzieć w brudnym pokoju.

I co z tym zrobisz?
Możesz powiedzieć mu, że to ci przeszkadza - siorbanie, albo pokój. Ale jego własnej cechy nie powinnaś mu wyłuszczać, sam wie o tym. Za to można go wesprzeć małym treningiem, dowartościowaniem. Ale co on z tym zrobi to nadal jego sprawa.

Miłość to taka sztuka ekwilibrystyki między akceptacją a wsparciem. Ale wsparcie bez akceptacji to tylko nadkontrola.
 

KOZA-88

www.scinawka.xt.pl
Dołączył
6 Sierpień 2005
Posty
647
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
..:: Dolnyśląsk ::..
a co zrobisz gdy Twoja połówka nie akceptuje sama siebie ?
Co gorsza niewiele dają zabiegi polegające na wspieraniu jej, gdyż mówi Ci że nie masz racji i uparcie trzyma się swojego zdania.
 

sopeleq

Nowicjusz
Dołączył
25 Sierpień 2006
Posty
223
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
...::z serca pustynii::...
Hm każdy ma jakieś wady... jesteśmy z kimś w związku i po pewnym czasie dostrzegamy jego wady.
Nie musimy ich akceptować, a jeżeli są drobne, to po co je zmieniać na siłę??
Tolerujemy je, gdyż każdy je ma,
ale tolerancja nie znaczy akceptacja.

To, że tolerujemy drugą osobę, razem z jej wadami, nie znaczy że ja w pełni akceptujemy.
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Zaakceptuję go takim jaki jest. Każdy człowiek ma pewne cechy których sam nie akceptuje. I nie powinniśmy mieszać się w to. Ja mojemu powiedziałam, że lubię to u niego, ale nie rozpowiadam wszem i wobec, o jego "cechach", nie pokazuje tego innym. Bo wiem, że on poczułby sie z tym dziwnie. Nie chce zmieniać tego w sobie, ale nie lubi, kiedy ktoś to widzi. I co? I nic. Ma do tego święte prawo. Nie wpływa to na jego życie ani stosunek do mnie.

Ja też mam swoje kompleksy i mój też je zna. Mówi mi, że on to lubi, ale nie zmienia to niczego - i nawet nie musi. Ja nadal je mam, ale sa mniejsze, a wiem, że on kocha mnie. I tyle.

Dopóki dana cecha nie oddziałuje bezpośrednio na partnera, to jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. Co innego gdybym biła go, bo mam niskie poczucie własnej wartości. To zupełnie co innego.

A jeżeli uważasz, że niskie poczucie własnej wartości go krzywdzi, to co... powiesz mu, że od teraz przystępujemy do pracy nad jego charakterem i zaczniesz go poprawiać? Nie sądzę aby poczuł sie lepiej. Ja mojemu w tych sprawach pomagam właśnie dowartościowaniem, czasem radą, czasem zwykłym poparciem jego decyzji. I widze zmianę - staje sie coraz pewniejszy siebie. Trwa to... lata. Ale robi to sam. Ja zaledwie wspieram jego decyzje. Widząc moje wsparcie jest silniejszy.
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
Aniu jednak myślę, chyba jak każdy z nas, że to te negatywne cechy trudniej zaakceptować. I negatywne, które jednak mają wpływ na nas, bądź na osobowość partnera, Jego samopoczucie. Jeżeli więc mowa o nieśmiałości, kiedy On dobrze się z tym czuje, oboje, jest okej. Kiedy Tobie to nie odpowiada, jest również rozmowa, kiedy jednak widzisz, żę On sobie z tym nie radzi, powinnas sama z siebie ruszyć palcem i dowartościować Go, ukazac w innym świetle, wyperswadować Mu to jasno i klarowanie. Aby widział co traci. Chyba, że oboje to tolerujecie. Ale to nie jest akceptacja. To własnie tolerancja.
Jeżeli człowiek nie chce się zmienic, nie diametralnie, ale zwyczajnie 'dopracować', to świadczy o Jego uczuciu, o tym co jest w stanie poświęcić, a czego nie. A granica pomiędzy tolerancją, a akceptacją jest malutka i niezbyt stabilna, bo jeżeli mój partner ma w sobie jakąś wade, nie moge powiedzieć: ok, no dobrze, zaakceptujmy, zostawmy to, a raczej: może dałoby się to naprawić. Toleruję jednak tylko te cechy, które są nieznaczne lub, których zmienic czasami nie można. To trudne. Bo w takim razie czym jest sama akceptacja, przyzwyczajeniem, zgodą bez enutzjazmu... ?
 

ania_civ

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2006
Posty
1 881
Punkty reakcji
0
Jak to wytłumaczyć...

Mój facet ma paskudny zwyczaj wyładowywania się na kimś kiedy go coś złości. Zdarza mu się stracić panowanie nad tonem głosu, warczy.
Dość długo kłóciłam się wtedy z nim, bo jak to, on na mnie warczy?! Za co?! I potem gadanie, tłumaczenie...

Od jakiegoś czasu mówię "wyżyj się na kimś innym" i dość łatwo wraca do normy. Zaczyna wtedy mówić o tym, co go zezłościło. Taki jest. Nauczyłam sie żyć z tą cechą i w pewien sposób ją kontrolować. Ale wiem, że prawdopodobnie do końca życia będzie taki problem istniał. Bo jesteśmy za starzy na to, aby nas wychować od nowa.

Co do nieśmiałości... Sądzisz że powiedzenie komuś 'jaki ty jesteś nieśmiały, musisz się przełamać, weź się w garść" cokolwiek zmieni? Hmm... moja mama była tak zmieniana przez własną mamę. Efekt - lata życia w kompleksach. Bo ciągłe poszturchiwanie do "przełamania się" spowodowały wzmocnienie nieśmiałości.
Bardziej zadziała wsparcie i pewien trening, ale trening musi odbyć się przy jego akceptacji. Trening - czyli po prostu stwarzanie sytuacji w których ta osoba ma szansę przełamać się.
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
własnie Aniu. nie pisałam o mowi9eniu wprost: weź się w garsc, ble,ble,ble. tylko o stwarzaniu dogodnych warunków do rozowju pewności siebie. raczej w tę stronę.
 

rozyczka82

Nowicjusz
Dołączył
16 Styczeń 2007
Posty
4
Punkty reakcji
0
własnie Aniu. nie pisałam o mowi9eniu wprost: weź się w garsc, ble,ble,ble. tylko o stwarzaniu dogodnych warunków do rozowju pewności siebie. raczej w tę stronę.

Ja jestem w takim związku gdzie facet wyładuje każdą swoja złość na mnie bądz innych,trwa to 6 lat naszego małżeństwa,ale przestał juz za to przepraszac,to zniszczyło moją miłość do niego i nigdy juz nie wróci,trzeba sie wyrwać z toksycznego związku,pozdro
 

Martyna;)

Pani Prezes
Dołączył
16 Sierpień 2005
Posty
3 948
Punkty reakcji
0
rozyczka nawiązywałam do nieśmiałości, więc nie wiem skąd kopia mojej eypowiedzi w Twojej ?
 
Status
Zamknięty.
Do góry