buderchin
Nowicjusz
- Dołączył
- 20 Lipiec 2011
- Posty
- 198
- Punkty reakcji
- 3
- Wiek
- 39
Kilka tygodni temu założyłem konto na portalu randkowym. Przeglądałem profile kolesi w moim wieku, żeby zobaczyć, co o sobie piszą i ewentualnie coś z tego skopiować. Znalazłem profil byłego chłopaka mojej siostry. Napisałem do niego. Prowadziliśmy korespondencję dotyczącą jego działalności na tym portalu. Spotkał się z kilkoma dziewczynami. Radził mi, żebym uważał na trzy typy: mężatki, chcące tylko seksu a nie stałego związku, szukające sponsora. Jego doświadczenia go nie satysfakcjonowały (szuka dziewczyny do stałego związku, tj. małżeństwa). Wg mnie jednak były bardzo ciekawe, bo ja wysłałem cztery wiadomości i zero odpowiedzi. Chciałem się dowiedzieć od niego czegoś, ale stwierdziłem, że łatwiej/szybciej będzie to omówić na spotkaniu w cztery oczy a nie pisząc do siebie. To był błąd.
Na spotkaniu krótkie sprawozdanie z naszych żyć. On np. spędził ostatnio noc w pracy rekonstruując bazę danych. A ja pracuję w sklepie i mogę co najwyżej opowiedzieć historyjkę o awanturującym się kliencie.
Nie chcąc tracić czasu, zapytałem go o radę, jak wyrywać lachony. I tu mnie wyśmiał. Powiedział, że najpierw to ja muszę znaleźć lepszą pracę, a potem wyprowadzić się od rodziców. A jeśli mam odłożone trochę kasy, to najpierw się wyprowadzić do dużego miasta i wtedy szukać pracy.
Przez resztę spotkania powtarzał tylko to. Próbowałem udowodnić mu, że nie jest to konieczne, bo wielu naszych wspólnych znajomych (łącznie z nim i moją siostrą) poznało się, gdy mieszkali z rodzicami. On odparł, że to było kilka lat temu, gdy ludzie mieli po 20-22 lata, a nie 28 – jak ja teraz. Wtedy było to dozwolone, a teraz jest to dyskwalifikujące.
Mieszkanie mogę wynająć np. z jakimiś obcymi osobami. Potem poznałbym kolejne osoby – znajomych moich współlokatorów. Nowe osoby mógłbym poznać też w nowej pracy. A znając wiele ludzi miałbym większe szanse na poznanie dziewczyny. Że niby większe niż klikając na portalu randkowym.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wiele osób mówi o miłości – że ona jest najważniejsza. Jednak myślę, że każdy wolałby być z osobą, która zapewniłaby byt na odpowiednim poziomie. Więc tu były chłopak mojej siostry ma rację. Z drugiej strony pieniądze to nie wszystko. Co z tego, że przyniesie ich więcej, skoro siedzi w pracy nie w godzinach 9-17, lecz np. 9-20. Związek polega jednak na wspólnym spędzaniu czasu.
Mieszkanie z rodzicami – to rodzi problemy typu niemożność swobodnego spotykania się i podejrzenie, że chłopak nie jest samodzielny.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dziś rozmawiałem na ten temat z koleżanką. Powiedziała, że taki stary chłopak mieszkający z rodzicami postrzegany jest przez nią jako maminsynek, któremu mamusia pierze i gotuje obiadki – ogólnie mało męski.
Mam pytanie do żeńskiej części forum, co o tym myślicie, czy faktycznie facet w poważnym wieku 28 lat musi mieć wynagrodzenie powyżej średniej i nie może mieszkać z rodzicami? Czy spotykając się na randkach z jakimiś facetami, wybiegacie myślami do przodu – czy w przypadku ślubu będzie was stać na wyjazd na wakacje, dom/mieszkanie, dobry samochód, trójkę dzieci oraz ich lekcje angielskiego, hiszpańskiego i pianina? Czy jednak pomimo poważniejszego już wieku (np. 26 lat) myślicie – niczym siedemnastolatka – tylko o tym, jaki ten chłopak przystojny i elokwentny? Coś, co przedstawiłem w poście #14 w temacie „Dziewczyna z niejasnym stanem byłego(?) związku”.
Na spotkaniu krótkie sprawozdanie z naszych żyć. On np. spędził ostatnio noc w pracy rekonstruując bazę danych. A ja pracuję w sklepie i mogę co najwyżej opowiedzieć historyjkę o awanturującym się kliencie.
Nie chcąc tracić czasu, zapytałem go o radę, jak wyrywać lachony. I tu mnie wyśmiał. Powiedział, że najpierw to ja muszę znaleźć lepszą pracę, a potem wyprowadzić się od rodziców. A jeśli mam odłożone trochę kasy, to najpierw się wyprowadzić do dużego miasta i wtedy szukać pracy.
Przez resztę spotkania powtarzał tylko to. Próbowałem udowodnić mu, że nie jest to konieczne, bo wielu naszych wspólnych znajomych (łącznie z nim i moją siostrą) poznało się, gdy mieszkali z rodzicami. On odparł, że to było kilka lat temu, gdy ludzie mieli po 20-22 lata, a nie 28 – jak ja teraz. Wtedy było to dozwolone, a teraz jest to dyskwalifikujące.
Mieszkanie mogę wynająć np. z jakimiś obcymi osobami. Potem poznałbym kolejne osoby – znajomych moich współlokatorów. Nowe osoby mógłbym poznać też w nowej pracy. A znając wiele ludzi miałbym większe szanse na poznanie dziewczyny. Że niby większe niż klikając na portalu randkowym.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wiele osób mówi o miłości – że ona jest najważniejsza. Jednak myślę, że każdy wolałby być z osobą, która zapewniłaby byt na odpowiednim poziomie. Więc tu były chłopak mojej siostry ma rację. Z drugiej strony pieniądze to nie wszystko. Co z tego, że przyniesie ich więcej, skoro siedzi w pracy nie w godzinach 9-17, lecz np. 9-20. Związek polega jednak na wspólnym spędzaniu czasu.
Mieszkanie z rodzicami – to rodzi problemy typu niemożność swobodnego spotykania się i podejrzenie, że chłopak nie jest samodzielny.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dziś rozmawiałem na ten temat z koleżanką. Powiedziała, że taki stary chłopak mieszkający z rodzicami postrzegany jest przez nią jako maminsynek, któremu mamusia pierze i gotuje obiadki – ogólnie mało męski.
Mam pytanie do żeńskiej części forum, co o tym myślicie, czy faktycznie facet w poważnym wieku 28 lat musi mieć wynagrodzenie powyżej średniej i nie może mieszkać z rodzicami? Czy spotykając się na randkach z jakimiś facetami, wybiegacie myślami do przodu – czy w przypadku ślubu będzie was stać na wyjazd na wakacje, dom/mieszkanie, dobry samochód, trójkę dzieci oraz ich lekcje angielskiego, hiszpańskiego i pianina? Czy jednak pomimo poważniejszego już wieku (np. 26 lat) myślicie – niczym siedemnastolatka – tylko o tym, jaki ten chłopak przystojny i elokwentny? Coś, co przedstawiłem w poście #14 w temacie „Dziewczyna z niejasnym stanem byłego(?) związku”.