Witajcie,
chciałabym się Was poradzić...
Z końcem ubiegłego roku poznałam mężczyznę. Przez praktycznie miesiąc nasz znajomość toczyła się głównie na komunikatorze - generalnie złożyło się na to kilka czynników min. święta i jego wyjazd do domu w rodzinne strony.
Następnie od stycznia można powiedzieć, że nasza znajomość nabrała rozpędu - najpierw spotkanie na czekoladzie... Połączone z miłym spacerem... Potem coś około tygodnia wiele przegadanych na komunikatorach i przez telefon dni.
Później jakoś samo z siebie wyszło, ze trochę się posprzeczaliśmy i znajomość jakoś chwilowo się urwała. Powód sprzeczki - chyba głównie moja wina, za szybko chciałam by ta znajomość się rozwijała - w sensie przebywania ze sobą, wspólnych wypadów w gronie znajomych itd... No, ale jakoś się dogadaliśmy...
Po niedługim okresie czasu - w zasadzie około miesiąca znajomości (tak 15stycznia oficjalnie) zostaliśmy parą. Od tego czasu staliśmy się praktycznie nierozłączni - wielogodzinne spacery, wyjścia na kawę, herbatę, piwko, coś zjeść, czasem w zaciszu domu... Lubię z nim przebywać... Mamy wiele tematów do rozmów i dobrze się czuje w jego towarzystwie...
Ostatnio jednak rzuciło mi się w oczy kilka rzeczy, które zaczęły mnie niepokoić. Nie wiem, być może jestem przewrażliwiona pod pewnymi względami, a może jednak mam powody by zacząć zastanawiać się czy wszystko jest w porządku? I w tej kwestii właśnie chciałabym zasięgnąć Waszych opinii...
1. Chłopak stwierdza w Wasze obecności, że ma ochotę zjeść coś na mieście. Zatem udajecie się do jakiegoś miejsca, gdzie można coś przekąsić. Po czym dla siebie zamawia podwójną porcję obiadu i 2 piwa a Was pyta się czy macie ochotę na coś do picia - kawa, herbata, etc. Przyznam, że trochę dziwnie się poczułam w tej sytuacji. Początkowo uznałam, że może rzeczywiście był bardzo głodny, a ja stwierdziłam na początku spotkania, że jadłam już obiad, więc zbagatelizowałam to, ale po późniejszych wydarzeniach zastanawiam sie czy powinnam byłam to bagatelizować (o tym napisze za chwile). Czy w Waszym odczuciu na takimi 'obiedzie' powinnam sie poczuć trochę dyskomfortowo, siedzac przy jednej herbacie i wpatrując na to jak mój partner się objada i rozpija? Czy w Waszym odczuciu zgodne z savoir vivre byloby zapytanie z jego strony czy mam ochote tez coś przekasic?
2. Inna sytuacja - jego wizyta u mnie w domu. Poprosiłam go by pomógł mi pozabierać poczęstunek (ciasto, kawe, itd) do pokoju. Tak wyszło, że zobaczył, że mam cała brytwanke ciasta i zasygerował by z małego talerzyka przełożyc je na większy by się więcej zmieściło. Kolejna sytuacja, w której poczułam się nieswojo. Tak jakby sugerował mi, że jestem skąpa i ukroiłam za mało tego ciasta. A to przecież gospodyni powinna zadecydować czym i w jakiej ilości czestuje sowjego gości - a może sie mylę? Niby błachostka, ale w moim odczuciu dość nie na miejscu (szczególnie, że nie mieszkam w domu sama i inni domownicy, też chcieliby skosztować ciasta), szczególnie, że tego ciasta nie żałowałam, bo było dosc duzo tych kawałków. A Wy zasugerowalibyście swojemu partnerowi, że powinien ugoscic was inaczej?
3. Kolejna rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to nasze wyjścia, czy to gdzieś do klubu czy do kawiarnii. Zawsze jak gdzies wychodzimy to on wybiera za nas oboje, co np bedziemy pic. Pijemy np. kawe czy herbate i potem już nie pyta czy miałabym ochotę na coś jeszcze. To też wzbudza we mnie takie lekkie zdziwienie. Zazwyczaj wychodząc gdzies z chlopakiem zawsze mialam mozliwosc wyboru czego np mam ochote się napic. Myslicie, że przesadzam?
4. O ile na poczatku był wielkim dżentelmenem przepuszczającym mnie w drzwiach, nie przeklinającym itd, o tyle powoli zaczyna się to zmieniac. Coraz cześciej zdarza sie mu zapomnieć przepuścić mnie w drzwiach czy wymknie mu sie jakies przekleństwo...
Wiem, że w zasadzie wszystkie wymienione zachowania sa błachostkami, o ile nie zdarzają się notorycznie. Czy jeśli jednak powtarzaja się dość często powinnam mieć powody do niepokoju? Powinno wzbudzić to moje watpliwości co do uczucia partnera? Jak Wy byscie sie zachowali na moim miejscu?
chciałabym się Was poradzić...
Z końcem ubiegłego roku poznałam mężczyznę. Przez praktycznie miesiąc nasz znajomość toczyła się głównie na komunikatorze - generalnie złożyło się na to kilka czynników min. święta i jego wyjazd do domu w rodzinne strony.
Następnie od stycznia można powiedzieć, że nasza znajomość nabrała rozpędu - najpierw spotkanie na czekoladzie... Połączone z miłym spacerem... Potem coś około tygodnia wiele przegadanych na komunikatorach i przez telefon dni.
Później jakoś samo z siebie wyszło, ze trochę się posprzeczaliśmy i znajomość jakoś chwilowo się urwała. Powód sprzeczki - chyba głównie moja wina, za szybko chciałam by ta znajomość się rozwijała - w sensie przebywania ze sobą, wspólnych wypadów w gronie znajomych itd... No, ale jakoś się dogadaliśmy...
Po niedługim okresie czasu - w zasadzie około miesiąca znajomości (tak 15stycznia oficjalnie) zostaliśmy parą. Od tego czasu staliśmy się praktycznie nierozłączni - wielogodzinne spacery, wyjścia na kawę, herbatę, piwko, coś zjeść, czasem w zaciszu domu... Lubię z nim przebywać... Mamy wiele tematów do rozmów i dobrze się czuje w jego towarzystwie...
Ostatnio jednak rzuciło mi się w oczy kilka rzeczy, które zaczęły mnie niepokoić. Nie wiem, być może jestem przewrażliwiona pod pewnymi względami, a może jednak mam powody by zacząć zastanawiać się czy wszystko jest w porządku? I w tej kwestii właśnie chciałabym zasięgnąć Waszych opinii...
1. Chłopak stwierdza w Wasze obecności, że ma ochotę zjeść coś na mieście. Zatem udajecie się do jakiegoś miejsca, gdzie można coś przekąsić. Po czym dla siebie zamawia podwójną porcję obiadu i 2 piwa a Was pyta się czy macie ochotę na coś do picia - kawa, herbata, etc. Przyznam, że trochę dziwnie się poczułam w tej sytuacji. Początkowo uznałam, że może rzeczywiście był bardzo głodny, a ja stwierdziłam na początku spotkania, że jadłam już obiad, więc zbagatelizowałam to, ale po późniejszych wydarzeniach zastanawiam sie czy powinnam byłam to bagatelizować (o tym napisze za chwile). Czy w Waszym odczuciu na takimi 'obiedzie' powinnam sie poczuć trochę dyskomfortowo, siedzac przy jednej herbacie i wpatrując na to jak mój partner się objada i rozpija? Czy w Waszym odczuciu zgodne z savoir vivre byloby zapytanie z jego strony czy mam ochote tez coś przekasic?
2. Inna sytuacja - jego wizyta u mnie w domu. Poprosiłam go by pomógł mi pozabierać poczęstunek (ciasto, kawe, itd) do pokoju. Tak wyszło, że zobaczył, że mam cała brytwanke ciasta i zasygerował by z małego talerzyka przełożyc je na większy by się więcej zmieściło. Kolejna sytuacja, w której poczułam się nieswojo. Tak jakby sugerował mi, że jestem skąpa i ukroiłam za mało tego ciasta. A to przecież gospodyni powinna zadecydować czym i w jakiej ilości czestuje sowjego gości - a może sie mylę? Niby błachostka, ale w moim odczuciu dość nie na miejscu (szczególnie, że nie mieszkam w domu sama i inni domownicy, też chcieliby skosztować ciasta), szczególnie, że tego ciasta nie żałowałam, bo było dosc duzo tych kawałków. A Wy zasugerowalibyście swojemu partnerowi, że powinien ugoscic was inaczej?
3. Kolejna rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to nasze wyjścia, czy to gdzieś do klubu czy do kawiarnii. Zawsze jak gdzies wychodzimy to on wybiera za nas oboje, co np bedziemy pic. Pijemy np. kawe czy herbate i potem już nie pyta czy miałabym ochotę na coś jeszcze. To też wzbudza we mnie takie lekkie zdziwienie. Zazwyczaj wychodząc gdzies z chlopakiem zawsze mialam mozliwosc wyboru czego np mam ochote się napic. Myslicie, że przesadzam?
4. O ile na poczatku był wielkim dżentelmenem przepuszczającym mnie w drzwiach, nie przeklinającym itd, o tyle powoli zaczyna się to zmieniac. Coraz cześciej zdarza sie mu zapomnieć przepuścić mnie w drzwiach czy wymknie mu sie jakies przekleństwo...
Wiem, że w zasadzie wszystkie wymienione zachowania sa błachostkami, o ile nie zdarzają się notorycznie. Czy jeśli jednak powtarzaja się dość często powinnam mieć powody do niepokoju? Powinno wzbudzić to moje watpliwości co do uczucia partnera? Jak Wy byscie sie zachowali na moim miejscu?