A ja bym powiedział tak - po jednej i po drugiej stronie odwiecznej wojny płci jest naprawdę dużo złych ludzi. Problem nie polega na tym, że kobiety są złe, czy że faceci są źli tylko na tym, że:
a) Wartościowi przedstawiciele jednej płci nie mogą trafić na wartościowych przedstawicieli drugiej płci.
b) Za dużo w tym wszystkim jest hipokryzji - w szczególności po stronie kobiet. Większość Pań powie: chcę być z facetem, który jest inteligentny, miły, troskliwy, dojrzały, z planami na przyszłość, I fajnie, rozumiem takie kryteria, Tylko, że w większości przypadków (z mojego doświadczenia) owa kobieta, która właśnie tak określa faceta, z którym chciałaby być tak naprawdę zainteresowana jest zupełnie innym. To powoduje dużo nieporozumień, często bolesnych. Faceci w tej materii są bardziej szczerzy i bezpośredni.
I tak mógłbym jeszcze kilka punktów wymienić.
Tak jak napisałem - wartościowi faceci nacinają się na kobiety, które wydają się być ciekawe i dojrzałe, a tak naprawdę w środku są puste - tyle, że mówią oklepane i ogólnie przyjęte za słuszne formułki jak ta powyżej, a potem zwyczajnie dają sobie spokój.
Tymczasem kobiety często lecą na facetów, którzy nie mają nic wspólnego z wymienionymi powyżej cechami, ale są tacy męscy... przystojny, napakowani, uzdolnieni, niegrzeczni, bogaci, że dla kobiet mają zwyczajnie to "coś" (co jest samo w sobie skrajnie debilnym pojęciem) i kobieta, choć facet nie rokuje dobrze na przyszłość, leci na niego, a potem jak do gry wchodzi rzeczywistość to klapki spadają z oczu i jest płacz...
Zaraz pewnie któraś koleżanka wytknie mi, że to wszystko dlatego, że faceci pokazują siebie w innym świetle niż są faktycznie. Prawda, ale moim zdaniem to, że kobiety nie zauważają pewnych sygnałów ostrzegawczych. Słuchałem i czytałem mnóstwo historii miłosnych i w 99% przypadków patrząc na to z zewnątrz i zadając proste pytania byłem w stanie dostrzec rzeczy, które były w sposób oczywisty niepokojące i powinny skłonić kobietę do zastanowienia się, czy jej partner faktycznie był osobą, z którą warto wiązać przyszłość.
Przykładowe motywy:
1. Mój facet mnie bije -> jak zaczynaliśmy być razem to często krzyczał, ale myślałam, że nie posunie się do niczego więcej.
2. Mój facet jest alkoholikiem -> ja myślałam, że te 5 piw codziennie to nic takiego...
3. Zostawił mnie z dzieckiem -> myślałam, że ten imprezowy kobieciarz wybierze mnie i przy mnie się ustatkuje i będzie dobrym ojcem.
4. Siedzi przed telewizorem/nic nie robi/nie ma perspektyw -> nie było dla mnie ważne, że nie robi nic, aby ułożyć sobie przyszłość.
5. Nie rozumiem się z mężem -> kiedyś rozmawialiśmy o uczuciach, o nas, etc. (i o niczym więcej).
To tylko przykłady. Jak można zauważyć - w większości sytuacji pewne rzeczy się powtarzają. Kobieta dostrzega pewne alarmujące sygnały ze strony faceta, zwłaszcza po jakimś czasie trwania związku, ale przecież tak bardzo go kocha, że nie może odejść i wierzy, że on z miłości do niej się zmieni, a to z kolei bzdura.
Tak więc - tak, faceci podkreślają swoje zalety, a chowają wady. Tylko, że facet musi być naprawdę albo bardzo inteligentny, albo wybitnie uzdolniony aktorsko, aby w trakcie spotkań, wczesnych randek, na samym początku związku z czymś się nie zdradzić. Nie mówię, drogie panie, że macie być podejrzliwe jak nie wiem co, ale niektóre rzeczy są oczywiste.
Tak oczywiście wyglądają moim zdaniem najczęstsze scenariusze, nie mówię, że wszystkie. Rzadko, bo rzadko zdarza się, ze wartościowy facet spotka wartościową kobietę - i są szczęśliwi całe życie. Bywa też tak, że facet jest w porządku na początku, a potem coś złego się w jego życiu stanie i zmieni się na gorsze (nie mówię tu o takiej sytuacji, że nagle wyjdzie coś, co można było przewidzieć wcześniej - mam na myśli bardziej coś w rodzaju jakiejś gigantycznej traumy, która go zmieni), etc.
Niemniej, najczęściej jest właśnie tak, że choć wielu facetów to oczywiste gnoje, to jednak właśnie tacy mają największe powodzenie i ci wartościowi naprawdę musza się nabiegać, aby kogoś sobie znaleźć, co albo kończy się sukcesem i wtedy są całe życie szczęśliwi, i niedostępni dla tych kobiet, które były ślepe, albo tak, że w końcu stwierdzają, że mają dosyć.
Drogie Panie, nie odbierzcie tego jako atak skierowany pod waszym adresem. Daleki jestem od tego, aby was pałować, ale zastanówcie się, czy czasem nie ma sporo racji w tym, co napisałem. Nie wątpię w to, że wśród was, naszych drogich forumowiczek, jest dużo naprawdę wartościowych i inteligentnych kobiet - na pewno jesteście w stanie wznieść się ponad kobiecą dumę i zauważyć wady wielu kobiet.
Tymczasem, kończąc już mój nieco długo wywód, raz jeszcze podkreślę, że absolutnie nie mówię, iż faceci są krystaliczni, bo tak oczywiście nie jest. Stwierdzam tylko, że kobiety często cierpią, bo właśnie za takimi się uganiają.