mirekb
Nowicjusz
Mam problem
Nie moge zrozumiec tego swiata calego. Forum to jest pelne 13-14-15-... latkow ktorzy rozpaczaja i pisza ze depresje maja, nieszczesliwie zakochani sa itp itd. Czy to jest moda nowa, zeby miec doła i byc zakochanym nieszczesliwie? Z czego to wynika? Co jest tego przyczyną? Czy tak oto na naszych oczach rosnie tele-nowelowe pokolenie?
Czy tak działa ten mechanizm:
Jestesmy szczesliwi, ogladamy filmy miłosne, romanse itp Widzimy piekne milosne historyjki. Napełniaja nam glowe ze miłość jest najważniejsza, bez milosci niemozna byc szczesliwy, miłość pokona wszystko, miłość od pierwszego wejrzenia... Później stwierdzamy ze my niemamy takiej miłości! Nie jestesmy i niemozemy byc wiec szczesliwi! Rozpoczynamy wtedy rozpaczliwe poszukiwania tej 2 połowy (2 przyczyna jest presja otoczenia, ktore mowi ze wstyd niemiac chlopaka/dziewczyny). Zobaczymy nastepnie jakas fajna dziewczyne/chlopaka, zacznie dzialas chemia i ludzka fizjologia - mowimy: Zakochałem sie! Nastepnie przychodzi 2 etap - podryw.
Niemozna przeciesz podejsc i szczerze porozmawiac, nalezy ubieramy sie, mowimy, zachowywujemy sie innaczej niz normalnie bo musimy spodobac sie partnerce! (Juz od 1 spodkania czesto opieramy sie na sztucznosci). Taki stan udawania trwa do czasu az przestanie sie na wspolnych spodkaniach myśleć, a zacznie sie zachowywac zwyczajnie. Wtedy dochodzi do konfrontacji charakterow. Czesto okazuje sie ze dzieli nas zbyt wiele roznic aby być razem, ale my tego niewidzimy bo "miłość" musi pokonać wszystko! Zaczynamy sie zamartwiac, rozpaczac itd Runely przeciesz nasze plany na 30 plan do przodu ktore juz sobie wymyslilismy przed 1 spodkaniem.
Jesli do siebie sie niepasuje, jest nam ze soba zle to oznacza to ze niejest to milosc. Milos to nie stan poczatkowej fascynacji soba i szalenstwa ale okres pozniejszy.
Prosze o pomoc i o wyjasnienie mi dlaczego ludzie na siłe pragna być nieszczesliwi?
Nie moge zrozumiec tego swiata calego. Forum to jest pelne 13-14-15-... latkow ktorzy rozpaczaja i pisza ze depresje maja, nieszczesliwie zakochani sa itp itd. Czy to jest moda nowa, zeby miec doła i byc zakochanym nieszczesliwie? Z czego to wynika? Co jest tego przyczyną? Czy tak oto na naszych oczach rosnie tele-nowelowe pokolenie?
Czy tak działa ten mechanizm:
Jestesmy szczesliwi, ogladamy filmy miłosne, romanse itp Widzimy piekne milosne historyjki. Napełniaja nam glowe ze miłość jest najważniejsza, bez milosci niemozna byc szczesliwy, miłość pokona wszystko, miłość od pierwszego wejrzenia... Później stwierdzamy ze my niemamy takiej miłości! Nie jestesmy i niemozemy byc wiec szczesliwi! Rozpoczynamy wtedy rozpaczliwe poszukiwania tej 2 połowy (2 przyczyna jest presja otoczenia, ktore mowi ze wstyd niemiac chlopaka/dziewczyny). Zobaczymy nastepnie jakas fajna dziewczyne/chlopaka, zacznie dzialas chemia i ludzka fizjologia - mowimy: Zakochałem sie! Nastepnie przychodzi 2 etap - podryw.
Niemozna przeciesz podejsc i szczerze porozmawiac, nalezy ubieramy sie, mowimy, zachowywujemy sie innaczej niz normalnie bo musimy spodobac sie partnerce! (Juz od 1 spodkania czesto opieramy sie na sztucznosci). Taki stan udawania trwa do czasu az przestanie sie na wspolnych spodkaniach myśleć, a zacznie sie zachowywac zwyczajnie. Wtedy dochodzi do konfrontacji charakterow. Czesto okazuje sie ze dzieli nas zbyt wiele roznic aby być razem, ale my tego niewidzimy bo "miłość" musi pokonać wszystko! Zaczynamy sie zamartwiac, rozpaczac itd Runely przeciesz nasze plany na 30 plan do przodu ktore juz sobie wymyslilismy przed 1 spodkaniem.
Jesli do siebie sie niepasuje, jest nam ze soba zle to oznacza to ze niejest to milosc. Milos to nie stan poczatkowej fascynacji soba i szalenstwa ale okres pozniejszy.
Prosze o pomoc i o wyjasnienie mi dlaczego ludzie na siłe pragna być nieszczesliwi?