Witam. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta do końca i postara mi pomóc Mam 18 lat, jestem z dziewczyną no można powiedzieć rok. Poznałem ją we wrześniu 2009 roku, była fajną, zabawną dziewczyną, czułem, że to może być ta jedyna. Po dłuższym czasie, jakoś po paru miesiącach, zaczęła się zmieniać w zachowaniu. Czuła pewnie, że może być mnie pewna, że będę z nią do końca życia i nie jestem w stanie z nią się rozstać. Ma ciężki charakter, jest stanowcza, a jak coś nie idzie po jej myśli to robi awanturę i histeryzuje. Zaczęła mi robić awantury o byle jaki drobiazg. Nie mogłem iść się spotkać z przyjaciółmi, nie mogłem iść na imprezę wypić sobie troszkę. Nie mogłem jechać do rodziny samemu na noc. Mówiła, że jeśli ją kocham to powinna być dla mnie najważniejsza. Owszem kochałem ją i starałem się robić tak jak ona chce. Po dłuższym czasie, zaczynałem męczyć się w tym związku. Postanowiłem trochę się zbuntować i jej się nie słuchać. Po kryjomu wypiłem z przyjaciółmi troszkę, ale niestety potem się jakoś tego dowiedziała i zrobiła mi awanturę, że hoho. Że jestem alkoholikiem, że oszukałem ją, że nie może mi ufać i takie tam. Przeprosiłem ją i postanowiłem się poprawić. Czułem się winny, choć nie powinienem. Zawsze zwala na mnie winę. Potem o każdy drobiazg zaczynała robić kłótnie, jak coś nie poszło po jej myśli to już koniec, foch na cały dzień. Zaczynałem mieć w końcu tego dosyć. Np. spóźniłem się trochę na spotkanie, jeden dzień się z nią nie chciałem spotkać, bo musiałem jechać do siostry. Wszystko jej przeszkadzało, była o wszystko zazdrosna, szczególnie o moich znajomych, że jeśli chciałem iść z nimi na piwo, to od razu, że oni są ważniejsi niż ona. Nic nie rozumiała jak ja się czuję. Chciała mnie zmienić na swój sposób. Ona nie piła, nie imprezowała, wolała siedzieć w domu niż gdzieś jechać się rozerwać. A ja chciałem mieć coś z wakacji, z życia, gdzieś pojeździć, pobawić się, ale ona zawsze nie chciała. Miałem myśli, że już nie jestem z nią szczęśliwy jak na początku, że się zmieniła, chciałem zerwać, ale wiem jaka jest wrażliwa i że mówiła, że gdyby mnie straciła to by się zabiła. Ale w końcu postanowiłem to zrobić, zerwałem z nią, poprzez poważną rozmowę. Popłakała się jak nigdy, żal mi jej było. Sam nie wiedziałem czy robię dobrze. Po jakimś czasie napisała do mnie sms-a, że chce się spotkać, aby tylko tak sobie porozmawiać, mówiła, że zasługuje na to, za to jak ją potraktowałem. Więc pomyślałem, rozmowa nic nie zaszkodzi. Więc się z nią spotkałem, nie miałem zamiaru do niej wracać. Ale ona wszystko ustaliła, poszliśmy w takie spokojne miejsce wieczorem, usiadliśmy na trawę i zaczynała swoje gierki. Wiedziała, że o niej nie zapomniałem, ale nie chciałem do niej wracać. Przytulała się do mnie, dotykała dłoni, ja nie chciałem jej ranić i jej nie odrzucałem. Potem mnie pocałowała. Trochę za nią tęskniłem i nie potrafiłem tego skończyć. Po pocałunku, powiedziała mi, że tęskni, że chce aby było tak jak dawniej, że cały czas myśli o mnie. Obiecała poprawę, że wie, że mi za wiele zabraniała, że możemy się rzadziej spotykać, że będę miał więcej czasu dla siebie. Zgodziłem się, powiedziałem, że możemy spróbować. Na początku było okey, spotykaliśmy się co 2 dni i było dobrze. Lecz po jakimś czasie znowu wróciło to co było, spotykaliśmy się codziennie, ona znowu miała pretensje o wszystko. Chciała bym znowu był cały czas przy niej, nie miał swojego życia. Zero czasu dla wszystkiego, tylko dla niej. Znowu się męczyłem w związku, co każde spotkaniu były kłótnie. Więc porozmawiałem z nią przez gadu, powiedziałem, że wróciło to co dawniej i że to nie ma sensu. Pewnie płakała i była smutna, więc zaproponowała, żebyśmy byli chociaż przyjaciółmi, że chce, żebym nie znikał w ogóle z jej życia. Więc zgodziłem się, gadaliśmy przez gadu, czasem spotkaliśmy się na piwo jedno, albo u mnie na jakiś film. Ale to nie były spotkania jak przyjaciół, jak była u mnie niby jako przyjaciółka to i tak dochodziło do całowania i takie tam podczas filmu, po wypiciu piwa. Dlatego bałem się, że znowu to wróci, nie chciałem dawać jej nadziei i w końcu napisałem jej, że lepiej będzie dla nas, jeżeli nie będziemy się w ogóle spotykali. Że w ogóle o sobie zapomnimy, bo takie spotkania nie mają sensu i nie chcę robić jej nadziei. Była zła oczywiście, mówiła, że :cenzura: ze mnie i takie tam, że nie wiem co to znaczy kochać. Nie byłem z nią, było wszystko super. Powoli o niej zapominałem, ale miałem w domu jej rzeczy jeszcze. Po jakimś czasie, chciałem jej oddać rzeczy, abym nie miał nic co mi ją przypomina. Napisałem, że chcę się spotkać, zgodziła się. Wiedziałem, że z kimś się spotyka. Poszedłem na spotkanie aby zanieść jej rzeczy, przyszła w dobrym humorze. Jak ją zobaczyłem, zatęskniłem za nią, nie wiem czemu, nie wiedziałem czy coś jeszcze czuje do niej. Coś czułem ale nie byłem pewien co, czułem się zagubiony. Gdy podeszła na tym spotkaniu, od razu kapnęła się, że nie przyszedłem zanieść jej tylko jej rzeczy, ale coś jej powiedzieć. Owszem chciałem jej coś powiedzieć, powiedzieć, że chciałbym wszystko zacząć od nowa. Ale coś mnie blokowało, więc dałem jej rzeczy i powiedziałem, że muszę wracać. Ona mówiła, żebym nie szedł, bo wie, że mam jej coś do powiedzenia. Wiedziałem, że to moja ostatnia szansa, że jeśli nie powiem jej nic, to już więcej jej nie zobaczę. Nie wiedziałem co mam robić, chciałem do niej wrócić, ale jednocześnie bałem się, że znowu się będziemy męczyli w związku i nie będziemy ze sobą szczęśliwi. Po jakimś czasie odszedłem do domu, napisała mi, że stchurzyłem, że na nią nie zasługuję. Potem napisała, że straciłem ostatnią szansę, że jeśli bym jej powiedział, że chcę do niej wrócić, zgodziłaby się. Napisała, że za późno, że będę żałował i że jest z kimś kogo już kocha, że jest moim przeciwieństwem, że jest dopiero teraz szczęśliwa. I ten właśnie sms mnie zranił, jakby obudził we mnie skryte uczucia do niej. Po jego przeczytaniu zrozumiałem, że ją kocham bardzo. Szybko pobiegłem w nocy do niej do domu i chciałem z nią porozmawiać, że źle zrobiłem pisałem jej w smsie. Żeby do mnie zeszła i dała tą szansę, którą chciała mi dać. Olała mnie, mimo moich starań błagań, kopnęła mnie w d*pę. Potem jakoś napisała, że możemy się spotkać ostatni raz porozmawiać, wieć się spotykałem. Była po spotkaniu z tym swoim i miała dobry humor. Ja czułem się strasznie Nie jadłem 2 dni przez nią Czułem się najgorzej na świecie, nienawidziłem się, miałem cholerne poczucie winy, że wszystko zmarnowałem, ostatnią szansę. Na spotkaniu mnie olała także, błagałem ją, żeby dała mi szansę którą chciała dać, że wszystko zrozumiałem i przemyślałem. Ale śmiała mi się prosto w twarz, i powiedziała, że jest szczęśliwa, że niestety swoją szansę zmarnowałem. Nie poznałem jej, była inną dziewczyną, bez sumienia, widziała jak się czułem, cały się trzęsłem. Ale nic z tego, nie dała mi tej szansy, mimo iż ja jej dałem kiedyś. Odszedłem, popadłem w depresję Lecz po jakimś dłuższym czasie, wróciłem do siebie. Zacząłem imprezować, zapomniałem o tym trochę. Myślałem, że już nie mam szansy, że zmieni zdanie. Byłem pewny, że jest szczęśliwa, raniło mnie to, ale cóż. Potem jakoś napisała do mnie sms-a, że chcę się spotkać. Byłem zaskoczony, nie wiedziałem co robić, już prawie o niej zupełnie zapomniałem, a tu nagle pisze. Ale powiedziałem, że okej, spotkajmy się. Spotkaliśmy się u niej i porozmawialiśmy. Powiedziała mi, że cały czas o mnie myśli, że nie może zapomnieć chwil ze mną spędzonych, że przy tym michale, tak nazywał jej się ten nowy, nie czuje się taka jak przy mnie. Że wszystko jej mnie przypomina, że chce spróbować ze mną, ale boi się, że ja dalej będę ją oszukiwać, że będę pił i spotykał się z kolegami. Zerwała z tym michałem i wróciliśmy do siebie. Przez poczucie winy jakie miałem przedtem, postanowiłem bym jej ideałem, Spotykaliśmy się codziennie, nie piłem, rzadko się spotykałem ze znajomymi, aby cały czas jej poświęcać. Nawet w ferie wstawałem rano, żeby być z nią cały dzień. Czułem, że jest tak jak na początku, że się kochamy. Byłem pewny, że ją kocham, nadal jestem. Ale ja starałem się zmienić i zmieniłem się. Nie piłem nic, spotykałem się z nią codziennie i nadal spotykam. Tylko dla niej poświęcam czas znowu. Już minęły 3 miesiące odkąd wróciliśmy do siebie. Ale ostatnio czuje znowu to samo Nie wiem co robić, znowu powoli zaczynam czuć że duszę sie w tym związku, ale kocham ją. Mieliśmy plany na przyszłość, miałem jej się w tym roku zaręczyć, ona tego pragnie, ja myślę, że to za szybko, nie jestem gotowy. Ale nie chcę jej zranić, bo jest bardzo wrażliwa. Często mi wyrzuca to co zrobiłem wcześniej, że 2 razy z nią zerwałem, tak ją zraniłem. Że byłem najgorszy i że mam się zmienić. I zmieniłem się. Nie chodzę na imprezy, nic, tylko ona. ALe ostatnio znowu często się kłócimy, jest zazdrosna o wszystko znowu. Znowu mi zabrania na wiele rzeczy, nie mogę iść z kolegą na piwo. Nic Boje się, że znowu czujemy się nieszczęśliwy, przynajmniej ja się czuję. Chciałem być z nią na zawsze, ale obawiam się, że to wraca. Nie chcę przechodzić przez to samo, powiedziała mi, że jeśli raz ją zostawię, to tego nie przetrwa i się zabije albo psychicznie zwariuje. Ja nie wiem co robić, przeprowadzałem z nią nieraz rozmowę, co mamy w sobie zmienić, żeby było lepiej. Ale ona mówi, że nie potrafi się zmienić, i że pewnie wtedy ją zostawię i się zabije. Ja jej zostawiać nie chcę, chcę z nią być, ale też nie chcę całe życie się męczyć w związku, skoro nadal mi wszystkiego będzie zabraniać. Chcę mieć coś z życia, czuje się jak po małżeństwie. A jesteśmy jeszcze młodzi, ona już myśli o dzieciach, sama powiedziała, że jeśli naprawdę ją kocham to mam się jej oświadczyć w tym roku w wakacje. Ale ja nie jestem pewny, bo to poważny krok. A ostatnio się często kłócimy i powoli wraca to co dawniej. Nie wiem, czy do siebie pasujemy. Ona ma o wszystko zmienne zdania. Rzadko kiedy są spokojne, bez kłótni spotkania, najczęściej to się kłócimy. Zaczynam czuć, że znowu moje uczucie maleje. I nie wiem co robić Dam jeszcze nam trochę czasu, może się poprawi, ale jeśli nadal będę miał obawy, czy chce z nią być to co mam zrobić? Nie chcę jej kolejny tak zranić A ona, obojętnie co jej powiem, nie zrozumie i będzie mieć swoje zdanie. Byłem bez niej, tęskniłem, czułem się źle, wróciłem do niej, minęło trochę czasu i też jestem nieszczęśliwy. Co mam zrobić? Pomóżcie, jakieś rady... Zaręczyć się tak szybko też nie chce, ale jak jej to wytłumaczyć, bo chcę poczekać, upewnić się, że wszystko naprawimy, że będziemy szczęśliwi. A nie tak jak teraz, że się kłócimy codziennie i że ona mi wszystkiego zabrania, w ogóle mnie nie rozumie. Taki związek nie ma przyszłości. Kocham ją, ale jeśli się ona nie zmieni, jeśli nadal mi będzie zabraniać, to nie będę miał wyjścia, tylko się rozstać. Ale nie chcę abyśmy się zaręczyli w tym roku, bo wtedy będzie ciężej zerwać. Ale jak jej to powiedzieć? Jak zdecyduje z nią zerwać, to jak to zrobić? Nie chcę przechodzić, przez kolejną taką rozmowę jak na początku, bo wiem, ze teraz byłaby o wiele razy trudniejsza. Boje się, że teraz na prawdę by sobie coś zrobiła A nie chcę tego, widać, że ja do niej nie pasuje, że się często kłócimy. Ona też to odczuwa, ale boi się być sama, kocha mnie, ja ją też, ale chcę być z nią szczęśliwy a nie się męczyć i być więziony. Więc, co myślicie, zerwać z nią, jak podejmę taką decyzję przez gg, czy smsa? I czy myślicie, że byłaby w stanie sobie coś zrobić? ALbo podajcie jakiś sposób zerwania, żeby ona tak nie ucierpiała, bo ucierpi tak czy siak. Ale jeszcze damy sobie czasu, postaramy to jakoś naprawić Ale jeżeli znowu się nie uda, to nie będę miał wyjścia. Ostatnio nawet mnie uderzyła, bo wypiłem z kolegami 4 piwa, bo dawno z nimi nie bawiłem się i napisałem jej, że śpię u brata, żeby się nie dowiedziała bo wiedizałm, że będzie zła. Ale się wydało i rozpętała awanturę i uderzyła mnie. Potem przeprosiła i jakoś to było. Ale skłonna jest do rękoczynów, ja dziewczyny nie uderzę, ale nie chcę też by mnie biła. Nieraz mi mówi, że ma mi chęć przypier...bo ją zdenerwowałem. Byle co ją denerwuje. Ogranicza mnie. Czasami po kłótni mam chęć odejść, ją zostawić, ale nie mam odwagi, bo nie chcę jej ranić, boje się, że źle zrobię, że ona sobie coś zrobi. Nie wiem sam co robić, jestem w kropce, więc proszę was o rady Z góry dziękuję za pomoc...