małżeństwo osoby wierzącej z osobą niewierzącą?

Jadwigaa

Nowicjusz
Dołączył
17 Grudzień 2010
Posty
7
Punkty reakcji
1
Cześć, chciałabym podyskutować na temat małżeństwa osoby wierzącej z niewierzącą. Można być szczęśliwym w takim małżeństwie? jakie rodzą się w związku z tą różnicą trudności? co robić, by być szczęśliwym? może znacie takie małżeństwa lub sami macie takie doświadczenia... pozdrawiam:)
 

Steve Sondej

Nowicjusz
Dołączył
21 Lipiec 2010
Posty
350
Punkty reakcji
2
Wiek
35
Witam,

Jestem żonaty z kobietą wierzącą, więc nie mam doświadczenia, ale w zamian chciałbym zaproponować, co Biblia ma do powiedzenia w tej kwestii.

"(14) Nie ciągnijcież nierównego jarzma z niewiernymi; bo cóż za społeczność sprawiedliwości z nieprawością? albo co za społeczność światłości z ciemnością?"
2 list do Koryntian 6:14

"(7) Albowiem chciałbym, aby wszyscy ludzie tak byli jako i ja; aleć każdy ma swój własny dar od Boga, jeden tak a drugi owak.
(8) A mówię nieżonatym i wdowom: Dobrze im jest, jeźliby tak zostali, jako i ja.
(9) Ale jeźli się wstrzymać nie mogą, niechże w stan małżeński wstąpią; boć lepiej w stan małżeński wstąpić, niż upalenie cierpieć.
(10) Tym zasię, którzy są w stanie małżeńskim, rozkazuję nie ja, ale Pan, mówiąc: Żeby się żona od męża nie odłączała.
(11) Ale jeźliby się też odłączyła, niechajże zostaje bez męża, albo niech się z mężem pojedna, a mąż żony niechaj nie opuszcza.
(12) A inszym zasię ja mówię, a nie Pan: Jeźli który brat ma żonę niewierną, a ta z nim przyzwala mieszkać, niechże jej nie opuszcza.
(13) A jeźli która żona męża niewiernego ma, a on przyzwala z nią mieszkać, niechże go nie opuszcza.
(14) Albowiem poświęcony jest mąż niewierny przez żonę i żona niewierna poświęcona jest przez męża; bo inaczej dziatki wasze byłyby nieczystemi, lecz teraz świętemi są.
(15) A jeźli ten, co jest niewierny, chce się odłączyć, niechże się odłączy; albowiem nie jest niewolnikiem brat albo siostra w takowych rzeczach; aleć ku pokojowi nas Bóg powołał.
(16) Albowiem co ty wiesz, żono! jeźli pozyskasz męża? Albo co ty wiesz, mężu! pozyskaszli żonę?
(17) Jednak jako każdemu udzielił Bóg, jako każdego powołał Pan, tak niech postępuje; a takci we wszystkich zborach stanowię."

1 list do Koryntian 7:7-17

Cenię fakt, że moja żona jest osobą wierzącą. To daje mi możliwość dzielenia się z nią moją wiarą, tworzy nasze małżeństwo silniejsze. A to sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwy.


"co robić, by być szczęśliwym?"

Z mojej perspektywy małżeńskej, doszedłem do wniosku iż zawsze muszę swobodnie i szczerze dawać, i nie oczekiwać niczego w zamian.
Ponadto, w przypadku kłótni, wziąć winę na siebie, przyznać się do pomyłki, potem przeprosić, zamiast kłótni i wymyślania wymówek. Bardzo ważne, zwalczaj swoją dumę; to nie jest łatwe :) .
To na pewno pomoże małżeństwu.
 

samotnawsieci93

Bywalec
Dołączył
10 Grudzień 2008
Posty
2 716
Punkty reakcji
82
Steveo niewierzący również są wrażliwymi, dobrymi i prawymi ludźmi. Większość ateistów nie uznaje istnienia Boga, ale w życiu kieruje się jakimiś zasadami. Przede wszystkim prawdziwy ateista ma w sobie szacunek i tolerancję dla innych, bez względu na wyznawany przez nich światopogląd.
Małżeństwo jest związkiem opierającym na wzajemnej akceptacji i tolerancji. Niektórzy wierzący twierdzą, ze jeśli ktoś jest ateistą to bez oporów w pewnym momencie opuści bądź zdradzi swojego partnera. Jeżeli ktoś nie należy do Kościoła Katolickiego nie oznacza to, że jej życie pozbawione jest wszelkich wartości. Moim zdaniem nie warto przekreślać miłości dlatego, że dla Was ważniejsze jest w to co ta osoba wierzy.
Odpowiadając na pytanie związek z osobą niewierzącą jest możliwy. Jednak będzie trochę trudniejszy. Dwoje ludzi dzieli różnica poglądów, zasad, a to z kolei rzutuje na podejmowane decyzje w przyszłości.
 

kikson

Nowicjusz
Dołączył
24 Październik 2008
Posty
265
Punkty reakcji
10
moim zdaniem ludzi powinni mieć podobne wartościm jesli biorą ślub, bo kiedy przeminie pierwsze gorące uczucie cos musi ich lączyć. Jeżeli jedna osoba jest niewierząca to mogą wzajemnie się denerwowac. Nie mogą dzielić ze sobą pewnych spraw. Nie mogą isc razem do kosciola, obchodzic swiat itp. Ale takie maleznstwo nie jest niemozliwe, pewnie jest takich cala masa.
 

hannab1

Nowicjusz
Dołączył
8 Styczeń 2011
Posty
525
Punkty reakcji
25
Miasto
Ogród Eden
Problem zaczyna się już chyba od samego ślubu ,z tego co wiem to miejscowy duszpasterz będzie miał obiekcje co do sakramentów osoby niewierzącej itd.
Po przebrnięciu tej przeszkody czekają następne ,mianowicie co do wzajemnej tolerancji ,np. praktykowanie osoby wierzącej
wiąże się to z chodzeniem do kościoła kultywowaniem obrządków religijnych (wigilia,przyjmowanie księdza przychodzącego z kolędą itd.)
Następny problem, wychowanie dzieci ,tutaj też mogą być nieporozumienia, uczęszczanie na religię, sakramenty chrzest, komunia,bierzmowanie.
Wiele ,wiele problemów,
Z drugiej strony we współczesnym świecie nie są to przypadki odosobnione(mam na myśli cywilizowane kraje np. USA)
Przy zawarciu ogromnego konsensusu, możliwe :)
 

filiszklanka

Nowicjusz
Dołączył
6 Luty 2011
Posty
59
Punkty reakcji
0
ale czy formalnie takie małżeństwo jest możliwe? czy Kościół nie wymaga żeby osoba niewierząca się ochrzciła?
 
D

darkshine

Guest
Wiadomo, że tak. Ten odmieniec( wyznawca ojca R., moherowych beretów, sponsor nowych samochodów proboszcza itd) wyrzeka się tych herezji które głosi pseudokościół. Wiąże się z osoba normalną i biorą sobie ślub kościelny( łatwiej się rozwieść)
 

Karolina_qwerty

Nowicjusz
Dołączył
14 Styczeń 2011
Posty
14
Punkty reakcji
0
Zależy jakie mają podejście do swoich poglądów. Jeżeli silne to może być nieciekawie bo jedno i drugie nie pójdzie na kompromis. Ale z obserwacji małżeństw wnioskuje że to nie ma wpływu na relacje, no chyba że jedno narzuca drugiemu swoje racje. Po za tym ludzie niewierzący z reguły nie mają nic przeciwko tradycji i jakby były święta czy coś to taka osoba nie robiłaby problemów. Ale to jest tylko moje zdanie. Gorzej jeśli oboje sa wierzący, ale innego wyznania, no wtedy to jest OGROMNY problem...
 

emotion67

Nowicjusz
Dołączył
16 Styczeń 2011
Posty
11
Punkty reakcji
1
Miasto
Kraków
Taki ślub jest możliwy. Wtedy osoba niewierząca podczas składania przysięgi małżeńskiej po prostu nie dodaje "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący..."
Jeśli osoba wierząca decyduje się na ślub z niewierzącą (i na odwrót) to chyba takie postanowienie zawiera już akceptację dla "inności" drugiej połówki. Nie wyobrażam sobie ślubu wierzącego i kompletnego antyklerykała - to jest pole do nieustających konfliktów. Ale jeśli strony akceptują swoje stanowiska, to taki związek jest jak najbardziej możliwy.
 

Le'a

Nowicjusz
Dołączył
7 Luty 2011
Posty
220
Punkty reakcji
3
Ślubu w Kościele wziąć tacy nie mogą, chyba, że przyjmie wiarę współmałżonka, jednak teista w takim związku może uczestniczyć w sakramencie pokuty.
 

szpak123

Bywalec
Dołączył
16 Październik 2007
Posty
3 102
Punkty reakcji
43
Wiek
54
Miasto
kędzierzyn
Ślubu w Kościele wziąć tacy nie mogą
mogą ,stoją przy współmałżonce .Jest jeden haczyk ,ateista musi przyżec ,że dzieci wychowa jak Ch .



cyt.Na małżeństwo katolika z osobami wyżej wymienionymi Kościół wyraża zgodę (tzn. dyspensę w sytuacji małżeństwa katolika z osobą nieochrzczoną i „Nihil obstat” w pozostałych sytuacjach) pod warunkiem, że strona katolicka złoży odpowiednie oświadczenie i przyrzeczenie (rękojmie), mające za cel obronę i zachowanie jej wiary oraz wychowanie jej potomstwa także w wierze katolickiej. Druga strona natomiast winna być powiadomiona o zobowiązaniach strony katolickiej.
mruga.gif
 

Zielony Feniks

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2011
Posty
121
Punkty reakcji
2
Ja zrezygnowałam kiedyś ze związku tylko dlatego, że wiedziałam, że ze względu na rodzinę z jego strony ślub inny jak kościelny nie wchodzi w grę i na nic było moje zdanie. Niestety bardziej cenię sobie zasady niż uczucia, te pierwsze przetrwają dłużej. Nie wyobrażam sobie małżeństwa z osobą wierzącą, ale na przykład mój znajomy specjalnie dla ślubu wziął bierzmowanie, poświęcił się dla żony i jej rodziny. Więc można być razem szczęśliwym o ile jest to w granicach czyjejś tolerancji.

Nie wzięłabym ślubu wiedząc, że byłby on hipokryzją z mojej strony. Nawet mi się ceremonia nie podoba.
 

NatashaM

aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra sun
Dołączył
27 Październik 2006
Posty
1 956
Punkty reakcji
102
Wiek
33
Miasto
z Miasta ;)
Związek związkiem, małżeństwo małżeństwem.

Dlaczego o tym piszę w ten sposób. Obecnie jestem w związku z Ewangelikiem i jest między nami bardzo istotna i znacząca różnica poglądów. Dla par, które nie są pewne swojej miłości, nie potrafią tego pogodzić, albo po prostu nie umieją przystać na to, że ich partner/partnerka może mieć inny światopogląd, najlepiej by było gdyby w ogóle nie stawali na ślubnym kobiercu i pozostali w zwyczajnym związku bez legalizacji - w razie istotnej różnicy zdań po prostu się rozstaną i nie będzie żadnych, większych konsekwencji (bez dzieci, kredytów itp). W małżeństwie może nastąpić konflikt, w której wierze dziecko wychować czy może w ogóle nie chrzcić. Przykładowo Żona chce iść do kościoła, a Mąż nie - z kim ma iść dziecko. Co zrobić z Wigilią, Wielką Nocą i innymi świętami przypisywanymi danej religii? Jeżeli para na samym początku nie ustali pewnych zasad na zasadzie kompromisu nie ma prawa przetrwać w szczęśliwości i spokoju, chyba że jedna ze stron zgodzi się w sobie 'cierpieć', aby uszczęśliwić drugą połowę.

Recepta na szczęście? Może przybliżę zasady mojego związku, gdyż wydają mi się w miarę normalne:
1. Ślub cywilny.
2. Jeśli mój partner zechce iść świętować swoje święta, ja w to nie ingeruję, on nie komentuje jednak mojej 'niewiary'.
3. Dziecko - nie pójdzie do chrztu (Tak zadecydowaliśmy oboje - znaczy się wyszło samo z siebie podczas rozmowy na ten temat i bardzo się zdziwiłam, kiedy usłyszałam "Nie chcemy aby moje dziecko szło do chrztu, kiedy jeszcze nawet nie myśli. Dajmy mu prawo wyboru"). Nie pozostało mi nic innego, jak tylko na to przystać.
4. Częsta i szczera rozmowa - Akurat w naszym przypadku jej wyniki kończą się na słowach "To co, idziemy coś zjeść", czyli normalka.
5. Słuchać. NIE słyszeć a SŁUCHAĆ.
6. Kochać nie 'dla czegoś', a 'mimo wszystko'.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Kochać nie 'dla czegoś', a 'mimo wszystko'.
mądrze, naprawdę, mądrze...
 

NienakrytaOrka

Nowicjusz
Dołączył
2 Czerwiec 2011
Posty
17
Punkty reakcji
0
Gorliwie do chrześcijaństwa to tu wszyscy nie podchodzą.Myślę ,że obowiązkiem osób wierzących w jednego Pana Boga,ale w 3 osobach jest wychowanie swojej latorośli w swojej wierze. Poza tym uważam iż jesteśmy tolerancyjni i w innych sprawach z dogadaniem się nie ma problemu. Sama nie jestem w takim związku, lecz mam znajomych, którzy funkcjonują ze swoją drugą np. muzułmańską połówką bardzo dobrze.
 

dushma

Nowicjusz
Dołączył
29 Listopad 2010
Posty
121
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
wlkp
Ja myślę że to nie będzie wielka bariera dla ludzi którzy chcą być koniecznie razem. Z resztą ilu jest teraz takich wiernych chrześcijan? Ludzie deklarują się raczej na wierzących niepraktykujących więc na codzień nie myśli się tyle o sprawach wiary
 

analityk86

Nowicjusz
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
31
Punkty reakcji
0
Moi przyjaciele żyją w takim związku i mają się dobrze. Oczywiście nikt nie rzuca nikomu kłód pod nogi, tylko jest pełna akceptacja i zrozumienie. A mąż wierzy, że żona kiedyś uwierzy :p

Przy ślubie pani młoda musiała się podpisać pod jakimś tekstem, że nie będzie zabraniała mężowi wychowywać dzieci w duchu chrześcijańskim.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Gorliwie do chrześcijaństwa to tu wszyscy nie podchodzą.Myślę ,że obowiązkiem osób wierzących w jednego Pana Boga,ale w 3 osobach jest wychowanie swojej latorośli w swojej wierze.
Ale czy naprawdę konieczne jest wdrażanie dzieciaka od samego początku, szczególnie że do ok. 7 roku życia nie posiada właściwie żadnej świadomości religijnych celebracji - oczywiście na jakiś dziecięcy sposób pojmuje boga, o którym powiedzieli mu rodzice, ale robi to kompletnie bezwolnie. Nie mam nic przeciwko, że ktoś chce wychować dziecko w rytm zasad, jakie sam uznaje za słuszne. Również nie oponowałbym przed małżeństwem z osobą wierzącą i myślę, że na pewno kompromisy mógłbym przystać - o ile obydwoje zachowywalibyśmy się racjonalnie. Ale z jednym bym zapewne oponował. Wybór religii pozostawiłbym dziecku dopiero gdyby podrosło i mogło samo podjąć decyzję jako tako świadomą i nie mówię tu o typowej normie 18 lat, bo można być ułożonym wcześniej/później.
Dzieci zazwyczaj nudzą się w kościele, nie interesują ich modlitwy w sensie sztywnych regułek, no i pozostaje sam fakt pojmowania wolności: podejmując decyzję o przyłączeniu się do wspólnoty jakiekolwiek kościoła w imieniu osoby nieświadomej samej siebie (jaką jest małe dziecko) odbiera się wolność także na zaś, gdyż potem już, przy dorastaniu religia ma już istotny wpływ na psychikę, pewne rzeczy są wpojone.
Nie mówię o wykluczeniu zasad zespolonych z religią w komplecie. Wiadomo, że religia to pewna składowa ideologii rodziców, a proces wychowania ma za zadanie przenieść te pozytywne jej elementy na pociechę. Mówię o nie narzucaniu dziecku przynależności religijnej, gdy nie jest świadome implikacji, a przynajmniej ja bym tego nie robił.
 

eltroniks

Nowicjusz
Dołączył
24 Kwiecień 2011
Posty
78
Punkty reakcji
4
Oczywiście że można być szczęśliwym. Miłość polega m.in na szacunku i akceptacji poglądów i zachowań drugiego człowieka.
Jeżeli partnerka szanowała by przykładowo mój ateizm, czy przykładowo buddyzm, to nie zostaje nic innego jak zaakceptować rónież jej religie.
Związek nie polega na wyłączności i zmienianiu partnera według naszych upodobań. Partnera dostosowuje się w domku dla lalek, podczas słodkich zabaw. Tylko wtedy wszystko jest sztuczne, nienaturalne i bez charakteru.

Zostaje tylko kwestia ślubu. Dwie różne religie jak to pogodzić. Ano bardzo prosto, wystarczy magiczny i głęboki ślub humanistyczny. Bez pośrednictwa jakiej kol wiek religii. Za to w krajobrazach miłości, bo chyba o to chodzi.

A jeżeli chodzi o dziecko, to proponowałbym wychowywać je bez żadnych religii. Gdy przyjdzie odpowiedni moment samo świadomie dokona wyboru. Większość niestety ludzi nie ma takiego wyboru, bo już od najmłodszych lat koduje się w umyśle pewne wartości. Po za tym nie będzie debat między rodzicami, którą religie wpajać dziecku. Każdy ma prawo sam decydować.
 
Do góry