Thyme napisał:
Wiem, że jestem upierdliwy
Owszem .
Thyme napisał:
Ten czas bywa różny. Cztery lata nie zawsze wystarczają.
Jeżeli ktoś nie potrafi się określić po 4 latach , to ja się określę za niego , nie mam zamiaru czekać 10 lat , aż on się w końcu zdecyduje . A potem mnie zostawi , bo w końcu zrozumiał ,że "to nie to" .
A niech spada , mam prawo do własnego szczęścia , więc jeżeli ktoś nie czuje się przy mnie szczęśliwy , to jego problem , ja na siłę nie mam zamiaru z nikim być , kołem zapasowym też nie. Więc przepraszam i dziękuję.
Potem może żałować , albo i nie . Nie mój problem.
Ale jak ktoś nie wie czego chce , to ja nie będę go prowadzić za rączkę .
Nienawidzę , niezdecydowanych ludzi.
Thyme napisał:
Co ? amerykę odkryłam ?
Pieniądze są potrzebne w życiu , i nie miałam na myśli tego ,że on wszystko "sponsoruje" , bo nawet bym się źle z tym czuła , ale chodziło mi o to ,że jak już mamy prace , trochę odłożonej kasy itd. to pomału można o tym myśleć.
Zauważ też ,że nie pisałam o weselu tylko o samym sakramencie małżeństwa.
Nie wiem , może Ty chcesz ,żeby Cię kobieta utrzymywała , boś Ty taki wspaniały. A i takich głupich też pełno , więc może akurat Ci się "poszczęści".
Thyme napisał:
Twoim zdaniem w małżeństwie nie ma przyzwyczajenia?
Jest , ale w parze , z przywiązaniem , troską i miłością. Jeżeli z kimś jestem ,to nie dlatego ,że muszę , tylko dlatego ,że chce przy nim być , uszczęśliwiać go , razem rozwiązywać problemy itd.
Poza tym jeżeli , dla Ciebie przyzwyczajenie oznacza koniec związku , to lepiej faktycznie bądź sam.
Thyme napisał:
Nie no, jeśli Twoi rodzice sobie sprzedają buziaczki
Skłamałabym , jeśli bym napisała ,że są wzorowym małżeństwem , ale przecież to wynika z różnicy charakterów , nie może być idealnie , chodzi o to ,żeby się "dotrzeć" , iść na kompromis.
Co do buziaczków , to owszem zdarzają się , tak samo jak prezenty , i ich wspólne wypady , także chyba nie jest źle. Widzę ,że mimo wszystko są ze sobą szczęśliwi. Czasem się pokłócą i są "ciche dni" ale to dni , nie tygodnie , czy miesiące.
Za to z wychowaniem potomstwa już u nich gorzej.
Thyme napisał:
ale ja nigdy nie widziałem takich scen pomiędzy moimi i w swoim wypadku jestem na 100% pewien, że one nie występują. Skąd ta pewność? Ze zdolności obserwacji. Widzę u nich rutynę. Coś w stylu takim, że wzięli ślub tylko dlatego, że matka była w ciąży i moja siostra była w drodze. A potem, by zaspokoić swe prymitywne zwierzęce instynkty pojawił się mój braciszek i ja.
Thyme napisał:
Ale wśród mojej wesołej rodzinki jedyny pocałunek jaki zobaczyłem, to buziak w policzek z okazji składania życzeń wigilijnych.
Współczuję , ale to nie jest ani moja, ani Twoja wina. Jedyne co możesz zrobić , to wyciągnąć z tego wnioski , wieczne narzekanie nic nie da , bo i tak tego nie zmienisz.
Thyme napisał:
I przyznam szczerze, że doświadczenie takich obserwacji, jaki mi całe życie towarzyszyły, uważam małżeństwo za wioskowy zabobon mający na celu uzasadnić to, że kobieta sobie w ciążę zaszła.
Myśl sobie co chcesz , masz takie prawo , ale nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, to Twoi rodzice , i pomimo ,że większość ludzi jest jaka jest są jakieś wyjątki.
Thyme napisał:
I ja jestem owocem tego je*anego kłamstwa.
Nie no , seks był prawdziwy , porządanie chyba też , a miłości nie ma więc o co b?
Thyme napisał:
Podejrzewam więc, że nic mnie nie przekona co do słuszności tej szczytnej idei.
Ja nie mam zamiaru.
Thyme napisał:
No to co byś mu powiedziała o miłości?
Słowa raczej mało mają do rzeczy , raczej będę starała mu się to pokazać poprzez czyny , w większości.
Głównie to co napisałam w ptk 2.
I zauważ ,że nie napisałam tam nic o pieniądzach , o które się tak czepiasz. :]
Thyme napisał:
Sakrament to kwestia religijna, a wiele ludzi się od religii odwracasz i nie zapobiegniesz temu, że Twoje dziecko może zacząć myśleć inaczej niż Ty myślisz.
Ja go zmuszać , do niczego nie będę . Będzie chciało chodzić do kościoła , to będzie chodzić , nie to nie i tyle.
Thyme napisał:
Myśl sobie co chcesz . Ja nie będę bez sensu klepać tego samego.
Thyme napisał:
Czyli jeśli jest ateistą, czysto hipotetycznie, ale nie ma nic przeciwko Twojemu katolickiemu poglądowi i ewentualnemu "nie-wpier.dalaniu się" w wychowanie duchowe dziecka?
To zależy od dziecka , nie od nas , więc niestety nie trafiłeś.