Musze sie Wam tu wyzalic bo nie mam odwagi komus w realu... oczywiscie, rozchodzi sie o bycie samemu, kurde nie radze sobie z tym. Raz jest lepiej raz gorzej. Ogolnie wiem ze milosc nie wyscigi i na kazdego przyjdzi czas, ze trzeba sie uzbroic w cierpliosc i takie tam. Ale czasem lapie mnie taki dol, ze mam wrazenie ze tak na parwde sama sie oszukuje, bo nic sie nie dzieje, nikogo ciekaweo nie poznaje, nie mam wielkiego powodzenia, moge chyba nawet powiedziec, nie mam zadnego powodzenia! I tak mysle ze jest tyle pieknych dziewczyn, i ze na co ja licze? jestem naiwna, niby kto mialby sie mna zainteresowac? czasem wydaje mi sie ze za wysoko mierze, ale nie da sie po prostu tak przestawic, przeciez gust to nie jest kwestia nastawienia. Skoro podobaja mi sie taki typ urody, to nie zaprogramuje sie zeby od jutra podobali mi sie inni... Uwazam sie raczej za normalna dziewczyne, wiem ze sa ladniejsze. Moze to zle za brzmi ale mysle ze mam calkiem fajna figure, ale co z tego? to moje zdanie, to ze jestem sama swiadczy o tym ze nie wiele osob podziela moje zdanie chyba... eh gdyby ktos dal mi gwarancje ze bede szczesliwa, ze spotkam druga polowe to bylo by wspaniale, tylko ze takich gwarancji nikt nie daje... nawet wrozbita Maciej:/