Keehl
positive thinking sucks
Przerabiam romantyzm. I z każdą kolejną godziną czuję, że tej epoki po prostu nie trawię. Już nie mówię nawet o jakichś walorach artystycznych. Ale na ostatniej lekcji rozkręciła się dyskusja o tym, ile krzywdy wyrządził nam, jako narodowi polskiemu, kanon lektur, a zwłaszcza romantyzm. I chciałbym tą dyskusję przenieść tutaj.
Mamy romantyka. Romantyk kocha, cierpi, zabija się, cierpi, cierpi, cierpi... Romantyk się musi, mówiąc kolokwialnie, lansować na takiego, co ma kontakt z zaświatami, dusze tak bogatą, że przyćmi nawet Boga i wszystkie chóry anielskie, wyobraźnią lata w okolicach Saturna, a to wszystko oczywiście na trzeźwo. Dla romantyka nie liczy się cel, sens, istota tego, co robi. Ma być ładna forma, konsekwencjami działań zajmie się Bóg. Cały świat tylko czeka, żeby romantykowi zrobić źle. Opluć, oszukać, okraść... A biedny wrażliwy romantyk nic tylko cierpi. Brzmi znajomo?
I mamy naród polski i wieszcza naszego Mickiewicz, który Polski na oczy nie widział. I głaszcze nas wieszcz nasz po głowach i mówi, jakim to wspaniałym narodem jesteśmy, a jakich to złych sąsiadów mamy, co nam ziemię naszą ojczystą rozkradają. I naród polski zaczyna "działać". No bo co. I mamy bezsensowne powstanie, niepotrzebną śmierć i zniszczenie. I ta nasza roszczeniowa postawa wobec świata - nam się należy, bo jesteśmy biedni i skrzywdzeni. I to przeświadczenie o tym, że wszyscy spiskują przeciwko nam. Myślenie romantyczne i współczesny sarmatyzm (wiem, inna epoka) - dlatego jesteśmy 100 lat za Europą.
I kurczę. Jak to się stało, że Wielka Improwizacja w ogóle ma prawo bytu w szkole. Przecież to jest bełkot, pod względem artystycznym kompletnie nic. Śmieszy mnie to, że w Polsce rządzonej w znacznym stopniu przez Kościół Katolicki (a nie jesteśmy państwem wyznaniowym, gwoli przypomnienia) coś takiego jest omawiane w szkołach. Przecież to jedno wielkie bluźnierstwo - Mickiewicz wyzywa Boga na pojedynek, staje się Bogiem, zarzuca mu, że "jest tylko mądrością"... Mnie to jakoś osobiście nie dotyka, ale czujecie o co chodzi? Ktoś to w ogóle czytał? Czy wszyscy poloniści tylko przedyktowali oficjalne opracowanie, według którego Mickiewicz podkreśla w WI swoją jedność z narodem itp... Nosz w mordę...
"Polska Winkelriedem narodów" - kolejna perełka. Na miejscu Szwajcarów bym się obraził.
Mesjanizm, martyrologia... Nie ma nic innego w romantyzmie? Tylko pozerstwo, cierpienie, rozum w odstawkę?
Musiałem gdzieś wylać swoje żale odnośnie romantyzmu, bo inaczej skończyłoby się źle. Napiszcie co myślicie.
Mamy romantyka. Romantyk kocha, cierpi, zabija się, cierpi, cierpi, cierpi... Romantyk się musi, mówiąc kolokwialnie, lansować na takiego, co ma kontakt z zaświatami, dusze tak bogatą, że przyćmi nawet Boga i wszystkie chóry anielskie, wyobraźnią lata w okolicach Saturna, a to wszystko oczywiście na trzeźwo. Dla romantyka nie liczy się cel, sens, istota tego, co robi. Ma być ładna forma, konsekwencjami działań zajmie się Bóg. Cały świat tylko czeka, żeby romantykowi zrobić źle. Opluć, oszukać, okraść... A biedny wrażliwy romantyk nic tylko cierpi. Brzmi znajomo?
I mamy naród polski i wieszcza naszego Mickiewicz, który Polski na oczy nie widział. I głaszcze nas wieszcz nasz po głowach i mówi, jakim to wspaniałym narodem jesteśmy, a jakich to złych sąsiadów mamy, co nam ziemię naszą ojczystą rozkradają. I naród polski zaczyna "działać". No bo co. I mamy bezsensowne powstanie, niepotrzebną śmierć i zniszczenie. I ta nasza roszczeniowa postawa wobec świata - nam się należy, bo jesteśmy biedni i skrzywdzeni. I to przeświadczenie o tym, że wszyscy spiskują przeciwko nam. Myślenie romantyczne i współczesny sarmatyzm (wiem, inna epoka) - dlatego jesteśmy 100 lat za Europą.
I kurczę. Jak to się stało, że Wielka Improwizacja w ogóle ma prawo bytu w szkole. Przecież to jest bełkot, pod względem artystycznym kompletnie nic. Śmieszy mnie to, że w Polsce rządzonej w znacznym stopniu przez Kościół Katolicki (a nie jesteśmy państwem wyznaniowym, gwoli przypomnienia) coś takiego jest omawiane w szkołach. Przecież to jedno wielkie bluźnierstwo - Mickiewicz wyzywa Boga na pojedynek, staje się Bogiem, zarzuca mu, że "jest tylko mądrością"... Mnie to jakoś osobiście nie dotyka, ale czujecie o co chodzi? Ktoś to w ogóle czytał? Czy wszyscy poloniści tylko przedyktowali oficjalne opracowanie, według którego Mickiewicz podkreśla w WI swoją jedność z narodem itp... Nosz w mordę...
"Polska Winkelriedem narodów" - kolejna perełka. Na miejscu Szwajcarów bym się obraził.
Mesjanizm, martyrologia... Nie ma nic innego w romantyzmie? Tylko pozerstwo, cierpienie, rozum w odstawkę?
Musiałem gdzieś wylać swoje żale odnośnie romantyzmu, bo inaczej skończyłoby się źle. Napiszcie co myślicie.