Ach, więc jak kobieta zdradzi faceta to też jest w całości wina faceta, bo nie dawał jej tego, czego potrzebowała, albo jak kobieta złamie facetowi serce to też jest w całości wina faceta, bo dostatecznie się o nią nie starał...
No bo przecież kobieta nigdy nie jest niczemu winna, czy to pośrednio, czy to bezpośrednio i to nawet w najmniejszym stopniu! Przecież to zawsze facet ponosi 100% winy, jest tym złym, nie robi tego, co powinien, nie potrafi się wszystkiego domyślić po mimice twarzy... No tak, nie zapominajmy, że kobiety są święte i wszystko, co robią jest dobre!
[jakby ktoś nie zrozumiał to akapit powyżej to sarkazm]
Ona jest zapewne dziewczyną z charakterem, wesołą, lubiącą towarzystwo, lubiąca rozmawiać.
Należy rozgraniczyć dwie rzeczy - nie mam nic przeciwko dziewuchom z charakterem i mocno zarysowaną potrzebą utrzymywania bujnego życia towarzyskiego i domyślam się, że autor tematu również. Ani ja, ani on, ani nikt inny w tym temacie nie mówimy, że ta dziewczyna ma siedzieć w domu na 4 literach i nic nie robić, czy też odmawiać sobie spotkań ze znajomymi, czy przyjaciółmi.
Jestem ostatnią osobą, która opowiedziałaby się za tym, aby facet zakazywał kobiecie utrzymywać bliskie kontakty z innymi ludźmi. Jednakże - pamiętajmy, że jest pewna spora różnica pomiędzy posiadaniem grona przyjaciół (w tym wypadku płci męskiej) i spotykaniu się z nimi z powodów czysto towarzyskich, a flirtowaniem i tworzeniem dwuznacznych relacji z innymi przedstawicielami płci przeciwnej (w tym wypadku facetami). O ile w pierwszym nie ma nic złego, to w drugim można doszukać się znamion niewierności.
W opisanej historii nie ulega najmniejszej wątpliwości, że owa dziewczyna nie zachowuje się fair wobec swojego chłopaka - bez względu na kontekst całej sytuacji. Innymi słowy - bez względu na wszystko ona nie powinna postępować w taki sposób. Nie oceniam w tym momencie jego zachowania, ponieważ na to przyjdzie czas parę zdań później.
Wracając jednak do tematu - jeżeli owa dziewczyna czuje się zaniedbana przez swojego mężczyznę i uważa, że ten poświęca jej zbyt mało czasu i uwagi to zamiast szukać sobie "pocieszycieli" na boku powinna:
a) Przeprowadzić poważną rozmowę ze swoim partnerem - w myśl zasady, że facet to nie wróżka i nie zawsze jest w stanie sam się wszystkiego domyśleć, a kobieta to nie hrabina, aby wszyscy wokół musieli odgadywać jej zachcianki i potrzeby, bo jej tak ciężko jest powiedzieć coś wprost. Pamiętajmy, że zarówno panie jak i panowie mają usta m.in. po to, aby artykułować swoje myśli w sposób werbalny.
b) Zakończyć ten związek, jeżeli uważa, że nie ma już czego ratować i dopiero po zamknięciu tego rozdziału zabrać się za rozwijanie tak bliskich znajomości z innymi facetami.
Każde inne zachowanie jest zwyczajnie nie fair (mógłbym określić to dosadniej, ale względu na kulturę osobistą się powstrzymam) wobec jej obecnego partnera, bez względu na to, co on zrobił, czy czego on nie zrobił. Wyznaję zasadę, że to, iż ktoś jest wobec Ciebie nie w porządku nie daje Tobie prawa do robienia czego dusza pragnie.
A TY JEJ tego nie dajesz- spotykasz się z nią raz na 2-3 tyg. chłopie! TO SIĘ NAZYWA LEKCEWAŻENIE!!!!!!!!
Ty patrzysz na sprawę w sposób niesamowicie jednostronny i nieobiektywny, żeby nie powiedzieć - czarno-biało. Stawiasz bardzo kategoryczny osąd, który bezwzględnie wybiela kobietę, a oczernia faceta. Przykro mi, ale to nie jest dobra metoda.
Spróbujmy więc spojrzeć na to nieco inaczej - bardziej obiektywnie i wielowątkowo:
WARIANT I
Jeżeli to jest tak, że on NIE CHCE się z nią spotykać częściej - jest leniwy i nie chce mu się do niej pojechać, oszczędza na biletach autobusowych, w wolnych chwilach woli robic cokolwiek innego, byle nie spotkać się z nią, zwyczajnie mu nie zależy, etc. to wtedy zgoda - to jest lekceważenie i wówczas on nie ma moralnego prawa narzekać na to, że jego związek się rozpada (ponieważ wina jest po jego stronie). W takiej sytuacji przyznaję, iż autorowi należałoby się kilka cierpkich słów na otrzeźwienie.
Załóżmy, że sytuacja wygląda tak jak w tym wariancie. Czy uważasz, że to, iż on nie poświęca jej dostatecznie dużo uwagi daje jej prawo do flirtowania z innymi mężczyznami na boku? Moim zdaniem nie. Bez względu na to, ile w tym wszystkim jest jego winy, nie można zaprzeczyć, iż jej zachowanie również nie jest takie jak powinno być.
WARIANT II
Weźmy jeszcze pod uwagę fakt, iż nasz kolega sprawia wrażenie zaangażowanego uczuciowo. Jeżeli to jest tak, że mówi, że kocha, a lekceważy to jest zwykłym hipokrytą i powinien dostać po zadku, ale to i tak nie usprawiedliwia zachowania tej dziewczyny, które w oczywisty sposób jest naganne! Analogicznie do przykładu powyżej - to, że on jest nie fair nie daje jej prawa do bycia nie fair.
WARIANT III
Z drugiej jednak strony - może to jest tak, że nasz kolega pracuje i pomimo najszczerszych chęci nie ma jak pojechać do swojej ukochanej? Może to jest tak, że ma trudną sytuację materialną i zbyt częste wyjazdy byłyby zbyt dużym obciążeniem finansowym, etc.? Jeżeli istnieje jakiś obiektywny czynnik, który uniemożliwia mu tak częste widywanie się z dziewczyną jak by chciał to oczywiste jest, iż w całej sytuacji nie ma absolutnie jego winy, a zachowanie jego dziewczyny jest tym bardziej naganne.
---
Osobiście polecałbym Ci spojrzeć na sprawę nieco mniej zero-jedynkowo i postarać się zauważyć, że nie każda sytuacja jest taka sama. Dodam jeszcze, że analogicznie analizowałbym podobną sytuację, gdyby zamienili się płciami - żebyś nie sądziła, iż mój pogląd jest przejawem jakiegoś głębokiego urazu do kobiet.
Ona chce być z tobą, ale ty masz ją w d...e. Spotykając się z innymi rekompensuje sobie brak twojego towarzystwa. CZY TO TAK TRUDNO ZROZUMIEĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiesz co, mi bardzo trudno. Sam byłem w podobnej sytuacji - dziewczyna, na której mi zależałem notorycznie nie miała czasu się ze mną spotkać i nawet odpisanie na durnego smsa było dla niej problemem, ale wiesz co ja zrobiłem? Nie poszedłem na dyskotekę kręcić z innymi, ale rozmawiałem z nią o tym! Tak postępują osoby dorosłe. Nie rozumiem, w jaki sposób to, że ktoś nie poświęca Ci tyle uwagi, ile chcesz pozwala Ci na bycie niewierną?
Pamiętaj, że nie mówimy tutaj o utrzymywaniu relacji koleżeńskich, ale o szukaniu kontaktów nieco bardziej głębokich!
Słuchaj chłopie, ogarnij się dobrze Ci radzę, bo JEJ cierpliwość jak i MOJA miała swoje granice!
Uspokój się, weź trzy głębokie oddechy, itp.
Łaskę jej robisz że się z nią spotkasz raz na 2 tyg? Żałosny jesteś. KIM ona jest dla ciebie dziewczyną , koleżanką?
Jeżeli ktoś tu jest żałosny to na chwilę obecną, podług dostępnej nam wiedzy, na pewno nie jest to on... Nie obraź się, ale powiedziałbym, iż to określenie chyba najbardziej pasuje do Twojego poprzedniego posta, w którym wylewasz swą żółć na chłopaka i zwyczajnie wieszasz na nim psy nie mając do tego żadnych innych podstaw niż Twoje prywatne doświadczenia. Przykro mi to stwierdzić, ale to nie jest dojrzałe i poważne podejście.
Podsumowując:
a) Jeżeli chodzi o ocenę jego zachowania to wszystko zależy od tego, dlaczego nie spotyka się z nią częściej.
b) Jeżeli chodzi o ocenę jej zachowania to bez względu na wszystko jest ono naganne, bo nawet jeżeli czuje, że on nie poświęca jej dostatecznie dużo uwagi to powinna być na tyle bystra, dojrzała i uznająca pewne zasady moralne, by nie kręcić za plecami swojego mężczyzny z innymi facetami.
P.S. Zakładam oczywiście, iż to jest tak, że to, co pisze lukeero ma potwierdzenie w rzeczywistości. Jeżeli bowiem jest tak, że ona po prostu ma kolegów, a jest mu wierna, zaś autor tematu domyśla się bóg wie czego, to oczywiście to jemu należą się cięgi za nadmierną zazdrość.